Data: 2005-09-29 20:02:10
Temat: Re: [sobotni przeglad prasy] - WO i Sztuka przez duże Sztu
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dhh5qp$mhl$1@inews.gazeta.pl>
Katarzyna Kulpa <k...@h...pl> pisze:
> placz, bieganie i inne wlasciwe roznym etapom dzieciecego
> rozwoju zachowania jako takie mnie nie zieja ani nie grzebia - ziebia
> mnie natomiast pomysly ich rodzicow, polegajace wystawianiu calego
> otoczenia na oddzialywanie tychze zachowan :) po prostu sa miejsca
> na ziemi, gdzie wrzask jest kiepsko widziany. ogolnie, przez wiekszosc
> spoleczenstwa. wrzask jest meczacy, po prostu.
Wrzask jest męczący generalnie i wszędzie (nie znam miejsca, gdzie wśród
ludzi możnaby wrzeszczeć i drzeć się do woli, a reszta słuchałaby tego z
uśmiechem na ustach). Natomiast naprawdę nie widzę powodu, dla którego
rodzina posiadająca dzieci, miałaby się dobrowolnie zrzec uczestnictwa w
życiu społecznym, jakie dotąd pędziła, tylko dlatego, że dzieci mają niejako
w naturze zapisane, że czasem, nieprzewidywanie, nagle wrzasnąć czy zapłakać
mogą i nie są to zachowania, które należałoby traktować jako nienormalne,
nietaktowne, niedopuszczalne.
> oczywiscie, ze dziura w niebie sie nie zrobi od tego, ze ktos
> komus przeszkadza. ktos komus przeszkadza i tyle... BTW naprawde nie
> przeszkadzal ci nigdy czyjs wrzask? lubisz halasy?
Oczywiście, że nie, ale potrafię zrozumieć przyczynę danego hałasu i
spróbować wykazać się empatią.
Jeśli pod oknem wrzeszczy pijana panienka, to ją zapewne ostro zrugam. Jeśli
w restauracji wrzaśnie małe dziecko, bo [cokolwiek - przewróciło się,
wystraszyło, ucieszyło się na widok wujka], to wiem, że nie robi tego
specjalnie i z głupoty, tylko, że inaczej nie potrafi wyrazić emocji. Jasne,
że mamusia powinna w tym momencie postarać się uciszyć malucha i naprawdę
praktycznie rzadko kiedy zdarzyło mi się spotkać mamusie, które miały to
głęboko w d...e. Ale ja to chyba w ogóle jestem dziwna, bo przysłowiowych
już "wywalonych cyców" też nie było dane mi widzieć ;-)
Nie rozumiem jednak syczenia osób postronnych i pretensji, że dziecko_w
ogóle_śmiało wrzasnąć, zapłakać, czy potupać nóżkami.
> nie od dzieci, tylko od rodzicow. zeby nie doprowadzali do
> sytuacji, w ktorych ich pociechy [...] przeszkadzaja innym
Czyli taka mamusia musi przewidzieć jakieś trzy sekundy wcześniej, że jej
dziecko zacznie wrzeszczeć? Bo nie wiem, w jaki inny sposób miałaby "nie
doprowadzić" do takiej sytuacji. Z całym szacunkiem dla siebie samej, jako
matki dwójki dzieci, ale nawet ja nie jestem w stanie dokonać takiego cudu
;-)
No chyba, że to znów skrót myślowy i chodziło Ci o to, że mamusia w momencie
wrzasku powinna starać się dziecię uspokoić. Naturalnie - zgadzam się z tym
w 100%.
> -- kasica, ktorej sie pomalu nudzi tlumaczenie rzeczy oczywistych...
Ależ nie musisz mi niczego tłumaczyć, bo ja Cię rozumiem. Widzisz - ja też
kiedyś byłam bezdzietna i pewne "dzietne" sprawy były dla mnie jak opowieści
z Marsa. Po pojawieniu się dzieci zmieniła mi się optyka i (jak to trafnie
nazwała Siwa) nabrałam pokory. Czego i innym z całego serca życzę :)
--
PozdrawiaM
|