Data: 2004-09-25 09:41:22
Temat: Re: "ta trzecia"
Od: "kolorowa" <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Eulalka" napisała
> Ale na koniec winni kłopotów zostają wszyscy wokół :(
> Więc.... lepiej zostawić przyjaciela/przyjaciółkę z kłopotami samotnie
> (niech sobie radzi sama) i nie mieć potem kłopotów, czy jednak być
> wsparciem, mimo że potem może się okazać, że to Ty winna bedziesz
> wszystkim nieszczęściom tego świata?
Wydaje mi się, że kwestię kłopotów, jakie się ewentualnie będzie miało z
powodu pomagania czy niepomagania przyjacielowi, można pominąć. Bo zarówno
wtedy, gdy się człowiek zaangażuje w sprawy przyjaciela, jak i wtedy, gdy
się czasowo odsunie - może mieć nieprzyjemności. Tego nie sposób
przewidzieć.
Na pierwszy rzut oka wydaje się oczywiste, że jak przyjaciel ma kłopoty (mam
na myśli cały czas omawianą przyjaźń damsko - męską), to należy go wspierać
i przy nim być. Ale w tym przypadku źródłem kłopotów małżeńskich jest
właśnie ta przyjaźń. A właściwie nie tyle sama przyjaźń, co niechęć żony do
nadmiernych jej zdaniem kontaktów między mężem i jego przyjaciółką, poczucie
zagrożenia czy potrzeba częstszego bycia z mężem. W tej sytuacji nie bardzo
sobie wyobrażam, w jaki sposób miałabym tego przyjaciela wspierać. Jedyne,
co przychodzi mi do głowy, to doradzić mu ograniczenie spotkań i rozmów ze
mną na rzecz żony;)
Małgośka
|