Data: 2005-05-14 08:06:25
Temat: Re: tez tak macie?
Od: "RomanO" <r...@k...chip.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ja" <j...@n...tpi.pl> napisał w wiadomości
news:d624n7$e67$1@nemesis.news.tpi.pl...
<...>
> Wszelkie kursa okazały się inwestycją (udaną)
Jaasne! Ale w łikendy/wakacje, bo w tygodniu jak wyczuli/wyczują nie
puszczą...na kursa.
(O kasie na to nawet nie ma co...)
Robiąc "okienka", ustawiając odpiweidnio pracę np do 15-tej.
No cóż można wziąć kanapki...
> w usta (z dyrekcjami włącznie!!!)
> I oberwie ten, co i od uczniów obrywał (np kosz na głowę...)
I tak oberwie, ale w glorii chwały! (Przy niemym aplauzie, kolegów-lizusów).
<..>
> > I dalszy rozwój akcji jest już poza klasą np. w gabinecie dyrekcji.
> Tja. Tyle że mogę to zgłosić tylko podczas przerwy (nie wolno mi
> ani wyrzucić ucznia za drzwi ani pójść z nim, zostawiajac klasę)
> A uczeń z kolei może odmówić pójścia do gabinetu etc.
<...>
Zacytuję słowa naszej dyrekcji :-)
"Nauczyciel nie może zostawić samej klasy, więc muszą przyjść wszyscy..."
(?!)
No widzisz! A jak dziecuszko się stawia, i nie chce isć na "wycieczkę" do
dyrekcji -masz haka.
Biorą koledzy i TY (na Twoje polecenie) pod rączki i maszerują/niosą.
Jeśli komuś coś się stanie, działasz w sytuacji "wyższej konieczności".
(Gdyby został sam, mógby sobie coś zrobić!)
> Co z tego, że ja mam w tym zakresie jakieś prawa, skoro uczeń
> ich nie będzie respektował (a rodzic przyjdzie z pretensjami...)
Przyjdzie do dyrekcji, a ty musisz być kryty!
> Dlatego uczniow-chamow ignoruje a rodzicow wysluchuje,
> komunikujac im tylko to, co chce im powiedziec...
No trzeb aich zrozimieć oni (czasem) sąpo nszej stronie(?!)
> (notatki musza podpisac... albo w obecnosci swiadkow
> odmowic podpisania... wychodzi na jedno...)
W dzienniku jest wpis, wychowawca na spotkaniu z opiekunem prawnym informuje
o tej treści.
To po stronie rodzica, stoi dopominać się o wyniki w "podstępach" ucznia!
Podpis opiekuna nie jest konieczny. Winn być natomaist notatka o kontakcie z
opiekunem.
> > A jak nie ma przepisów, trzeba je zrobić!
> Nie jest tak źle. Przepisy (wewnątrzszkolne) zazwyczaj są.
Mętne robione na niesolidnym prawie oświatowym, bez konsulatacji z
porządnymi prawnikami.
>Statut ma obowiązek mieć każda szkoła
Jakby je porządnie przetrzepać, mało który by się ostał!
Potem wychodzą "cyrki" jak śa sprzeczności!
Ten "Ramowy", jest śmieszny!
> Podobnież bywają i regulaminy dające możliwość
> stosownej reakcji na naganne działania.
hłe hłe...Wszystko robi się na wyczucie!
> Pozostaje tylko ich stosowanie
> Zdecydowane...
Ważne to, jak te przepisy teoretyczne stosować (w praktyce)?
A nadinterpretacji (po obu stronach) -nie brak.
Tyle (ze strony zawiadowców) jest bicia piany na temat patologii w szkole, a
na temat _rutynowej_ interpretacji
przepisów nispójnego prawa oświatowego, prawie NIC. Takie traktowanie
dyrektorów, to skandal (nie dziwię się jak o tym gorzkie słowa piszą).
Nauczyciel powinien uczyć, a dyrekcja powinna mu w tym pomóc! Jak to robić,
jak się sama mota?
Ale o to (chyba) chodzi -co?!
RomanO
RomanO
|