Data: 2015-06-14 09:13:25
Temat: Re: uleczalny homoseksualizm
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2015-06-13 23:36, obywatel Ikselka uprzejmie donosi:
> Dnia Sat, 13 Jun 2015 22:05:12 +0200, Fragi napisał(a):
>> Dnia Sat, 13 Jun 2015 16:22:48 +0200, Ikselka napisał(a):
>>> Dnia Sat, 13 Jun 2015 09:34:48 +0200, krys napisał(a):
>>>> Ikselka wrote:
>>>>> Dnia Thu, 11 Jun 2015 12:07:17 +0200, krys napisał(a):
>>>>>
>>>>>>> Ja znam też takich, którzy problem lubią sobie przedyskutować i się nim
>>>>>>> podzielić z drugą osobą, taką naprawdę zaangażowaną, bo że rozwiązać to
>>>>>>> oczywiste.
>>>>>>
>>>>>> Ale to chyba zależy, czy żona nauczycielka polskiego/pielęgniarka/
>>>>>> weterynarz jest właściwa do dyskutowania o "błędach w źródle programu
>>>>>> komputerowego", nie?
>>>>>
>>>>> A dlaczego nie miałaby być? Nie mieści Ci się w głowie, że żona
>>>>> nauczycielka polskiego/pielęgniarka/weterynarz może wiedzieć o wiele
>>>>> więcej niż nauczyła się na studiach??
>>>>
>>>> Bo jest specjalistką od łatania kotów i koni i robienia zabiegów ludziom. A
>>>> mąż specjalista od kodów raczej w innej dziedzinie sie obraca.
>>>> No i nie każda ma googla pod reką:>
>>>
>>> No tak, szerokich zainteresowań to dziś próżno szukać u kobiet :->
>>>
>> To samo pomyślałam...
>
> Przypomniały mi się dwie sytuacje: jedna podczas pewnej wizyty u znajomych,
> gdy podchwyciłam wypowiedź jednego z gości o jego pracy (informatyk).
> Akurat wtedy miałam też pewien problem, który on mógłby mi naświetlić, więc
> wymiana zdań była wartka, treściwa i dla nas obojga bardzo przyjemna - pan
> był wyraźnie zadowolony, że może z kimś parę słów zamienić na temat swojej
> PASJI. Miła rozmowa (i moje pytania, ku zadowoleniu pana) trwała w
> najlepsze, ale nagle została przerwana - pan się przeraźliwie spłoszył, bo
> jego, skądsiś znalazłszy się obok, żona od dłuższego czasu zabijała mnie
> (czy może raczej jego) wzrokiem. Do końca wizyty nie zamieniliśmy słowa.
> Bał się.
> Identyczna sytuacja zdarzyła mi się nad morzem, podczas powrotu z plaży z
> pewnym panem - nasze dzieci bardzo się zaprzyjaźniły przy budowaniu zamków,
> a że mieszkaliśmy w tym samym ośrodku, dzici chciały wracać już razem -
> wróciliśmy więc razem i my, rozmawiając. Przy furtce czekała żona - i finał
> jak wyżej :-D
Może też chciały mieć spokój?
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
|