Strona główna Grupy pl.sci.medycyna wątroba

Grupy

Szukaj w grupach

 

wątroba

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 18


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2009-12-02 13:13:39

Temat: Re: wątroba
Od: "Fragile Maja" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Animka" <a...@t...nie.ja.wp.pl> napisał w wiadomości
news:hf485j$5da$1@node2.news.atman.pl...
Fragile Maja pisze:
> >Ja juz przeszlam droge przez meke w poszukiwaniu dobrych specjalistow,
> >tak wiec mam to juz za soba, i chetnie pomoge, jesli tylko
> >bede w stanie.
> >
> >Pozdrawiam :)
> >M. (chora na tocznia ukladowego i nie tylko...)
>
>A co to za specjaliści do kitu, że ciągle jesteś chora? Nie wyleczają Cię.
>
Animko, toczeń ukladowy/SLE jest autoimmunologiczna
choroba, przewlekla, nieuleczalna (z krotszymi badz dluzszymi
okresami remisji), o nieprzewidywalnym przebiegu, a dzieki
specjalistom w kraju i za granica zyje... A choruje na te wredote
juz od niemal dziesieciu lat... Tak wiec lekarze robia wszystko,
bym zyla jak najdluzej, w jak najlepszym stanie, ale wyleczyc
tocznia sie da... Mozna osiagnac remisje/zaleczenie, i temu jest
podporzadkowany caly skomplikowany i czesto agresywny
(sterydy, leki immunosupresyjne i antymalaryczne) proces
leczenia (ktore de facto potrafi powodowac mase innych
schorzen, ale to odrebny rozdzial...)
Lekarze, ktorzy mnie _teraz_ prowadza to bardzo dobrzy
specjalisci (i tu, w Polsce, i za granica), ale nim postawiono
diagnoze, i nim na nich trafilam przeszlam istny horror...
>
>Teraz widzę, że owi specjaliści pomylili u Ciebie tocznia z półpaśćcem
>:-( To skandal.
>
Spokojnie Animko, nic nie pomylili :) To dwie _totalnie_ rozne
choroby, w ogole kolo siebie nie lezaly, ze tak powiem :)
Polpasiec to nie kolagenoza ;)
Na tocznia choruje od wielu, wielu lat, a polpasciec to niezalezna
choroba, ktora przyplatala sie do mnie ostatnio najprawdopodobniej z
racji znacznie obnizonej odpornosci (obnizonej w skutek m.in.
przebiegu i leczenia tocznia, ale niestety niektore choroby tylko
w ten sposob mozna leczyc w okresach ich zaostrzenia.)

Fakt, ze choruje na kolagenoze, nie oznacza, ze inne choroby mnie nie
dopadaja. Niestety, dopadaja, i to znacznie czesciej niz osobe zdrowa,
z racji tego, ze jestem przewlekle chora. Oprocz tocznia borykam sie
z wieloma powaznymi chorobami wspolistniejacymi, a w zeszlym
miesiacu przyplatal sie jeszcze polpasiec... Do kompletu. Ale jesli
chodzi o polpascca to jest juz niezle :)
>
>Teraz powrócę do sprawy "maglowanej" przez nas tarczycy.
>Zachwalałaś ten szpital Bielański, że niby takie dobre lekarki
>endokrynologi tam są.
>
Podtrzymuje. Moje wieloletnie problemy z tarczyca to juz
przeszlosc. W czerwcu przeszlam jodowanie, nie mam juz
nadczynnosci, a niedoczynnosc zostala bardzo szybko opanowana.
Naprawde swietnie sie mna zajeli.
W tej chwili poziom hormonow tarczycy oraz TSH mam idealny.
Ale ja lecze sie tylko prywatnie, Animko, wydaje fortune na _czeste_
wizyty i _czeste_ badania kontrolne (moje żyły juz ledwo zipia
od niezwykle czestych wkluc), by moc monitorowac wszelkie
parametry, w tym poziom hormonow, i modyfikowac dawki
lekow.
>
>Udało mi się zapisać do samej dr.nauk, endokrynologa-okulisty Jadwigi
>Janik, państwowo, czyli na NFZ. Najpierw miałam iść do niej prywatnie, już
>byłam zapisana, ale rozchorowałam się na zapalenie oskrzeli i zadzwonilam,
>że nie przyjdę i jak wyzdrowieję to zadzwonię się zapisać. Udało mi się
>jednak zapisać do przychodni w szpitalu na Bielanach gdzie też przyjmuje.
>Oczywiście ta, która mnie leczyła w przychodni szpitala czerniakowskiego,
>ta lekarka, która mnie ciągle do niej wypychała i ostatnio powiedziała, że
>wyniki mam dobre, więc nie musi mnie leczyć- nagadała na mnie do tej Janik
>i ta już była odpowiednio nastawiona na mnie, tym bardziej, ze nie
>przyszłam do jej gabinetu prywatnego. Żałuje trochę, że tej z przychodni
>szp. czerniakowskiego powiedziałam na odczepnego, że jednak idę do tej
>Janik (bo tak mnie do niej wypychała, naganiała), ale państwowo.
>Tak mnie po chamsku potraktowała ta Janik, że już moja noga nie postanie w
>szpitalu Bielańskim.
>
Dr.Janik nie znam osobiscie, nigdy nie mialam potrzeby korzystac z jej
pomocy, poniewaz szczesliwie ominely mnie oftalmopatia, ktora
tak czesto pojawiaja sie przy nadczynnosci czy tez chorobie Gravesa-
Basedowa. U mnie na szczescie nie pojawil sie wytrzeszcz, ani zadne
inne zmiany naciekowo-obrzekowe oczu.
Wiem jednak, ze dr.Janik jest wybitnym specjalista w swojej dziedzinie,
i wielu osobom z wytrzeszczem ogromnie pomogla. Nie ma zbyt wielu
specjalistow zajmujacych sie problemami ocznymi w przebiegu chorob
tarczycy, tak wiec patrzac na to od tej strony, wielu chorym jest ona
bardzo potrzebna.
Poza tym nic wiecej o niej nie wiem. Jesli chodzi o okulistow korzystam
z pomocy innych lekarzy (specjalizujacych sie w tych problemach,
ktore konkretnie mnie dotycza, czyli nie oftalmopatia, a np. problemami
z siatkowka, zacma, zagrozeniem jaskra).
>
>Wczoraj byłam prywatnie u pewnej endokrynolog, która pracuje w zupełnie
>innym szpitalu. Zapłacilam 200 zł (prawie moje ostatnie pieniądze w tym
>miesiącu), ale pani doktór zbadała mi żołądek, serce. Zapisała leki na
>żołądek, zakazała jeść surowe owoce i warzywa, wszystko co związane jest z
>mlekiem, zaleciła zimnie okłady (prosto z lodówki, na to moje oko). W
>styczniu idę ze skierowaniem do poradni w szpitalu, w którym Ona pracuje.
>Tam mi zrobią dodatkowe badania na tarczycę (na NFZ) i oczywiście będzie
>mnie dalej leczyła.
>
Czyli rozumiem, ze nadczynnosc masz juz szczesliwie za soba? :)
Mam nadzieje, ze znacznie lepiej sie czujesz. Kontrola (przynajmniej
poziomu hormonow) to podstawa, by taki stan utrzymac jak najdluzej
i by moc modyfikowac dawki lekow odpowiednio wczesnie.
>
>Starała się mnie co prawda pocieszyć, że ludzie nie widzą, że to oko mam
>większe, że to ja widzę. Pewnie , że widzę ...i to z daleka w lustrze widać
>:-(
>
Niestety niektorych zmian (wytrzeszczu, nawet niewielkiego), nie da sie
zlikwidowac... Nalezy wowczas szczegolnie dbac o oczy, poniewaz
przy oftalmopatii sa bardziej narazone m.in. na przesuszenie i urazy, a co
za
tym idzie na podraznienie i infekcje. Tak wiec krople nawilzajace, ktore
dostalas sa jak najbardziej wskazane. No i regularna kontrola u okulisty,
zwlaszcza jesli wytrzeszcz jest znaczny (poniewaz moga pojawic sie inne
problemy ze wzrokiem).
Wytrzeszcz niezywkle trudno zlikwidowac (a w zasadzie calkowite
jego zlikwidowanie jest praktycznie nie do osiagniecia), dlatego tez
niezwykle wazna jest _profilaktyka_, by w ogole do niego nie dopuscic
(np. po jodowaniu podaje sie sterydy, by w trakcie silnego rzutu
nadczynnosci nie doszlo do zmian ocznych).
Czasami sie udaje. W moim przypadku sie udalo :) I nie jestem
jedynym takim przypadkiem.
>
>Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia, napisz coś.
>
Rowniez zycze Ci zdrowia i dziekuje, ze sie odezwalas :)
Nie łam sie i nie poddawaj. Lekarze sa rozni... Warto szukac tych
naprawde dobrych. Sa wsrod nich prawdziwe skarby i anioly,
dzieki ktorym ja zyje..., choc bywaja i chwile dramatyczne... I choc
moje zycie jest pasmem cierpien i niepewnosci... to warto zyc, dla tych
pieknych chwil (ktorych jest cala masa, tylko trzeba chciec je zauwazac)
i dla ukochanych osob. Kocham zycie i jestem szczesliwa, czego
i Tobie zycze :)

Pozdrawiam cieplo,
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2009-12-03 02:14:12

Temat: Re: wątroba
Od: Animka <a...@t...nie.ja.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Fragile Maja pisze:

>> A co to za specjaliści do kitu, że ciągle jesteś chora? Nie wyleczają Cię.
>>
> Animko, toczeń ukladowy/SLE jest autoimmunologiczna
> choroba, przewlekla, nieuleczalna (z krotszymi badz dluzszymi
> okresami remisji), o nieprzewidywalnym przebiegu, a dzieki
> specjalistom w kraju i za granica zyje... A choruje na te wredote
> juz od niemal dziesieciu lat... Tak wiec lekarze robia wszystko,
> bym zyla jak najdluzej, w jak najlepszym stanie, ale wyleczyc
> tocznia sie da... Mozna osiagnac remisje/zaleczenie, i temu jest
> podporzadkowany caly skomplikowany i czesto agresywny
> (sterydy, leki immunosupresyjne i antymalaryczne) proces
> leczenia (ktore de facto potrafi powodowac mase innych
> schorzen, ale to odrebny rozdzial...)
> Lekarze, ktorzy mnie _teraz_ prowadza to bardzo dobrzy
> specjalisci (i tu, w Polsce, i za granica), ale nim postawiono
> diagnoze, i nim na nich trafilam przeszlam istny horror...

Współczuję Ci. Męczysz się strasznie.
Czy ta choroba jest zaraźliwa? Gdzie się zaraziłaś? Jak się strzec przed
ta chorobą?

>> Teraz widzę, że owi specjaliści pomylili u Ciebie tocznia z półpaśćcem
>> :-( To skandal.
>>
> Spokojnie Animko, nic nie pomylili :) To dwie _totalnie_ rozne
> choroby, w ogole kolo siebie nie lezaly, ze tak powiem :)
> Polpasiec to nie kolagenoza ;)
> Na tocznia choruje od wielu, wielu lat, a polpasciec to niezalezna
> choroba, ktora przyplatala sie do mnie ostatnio najprawdopodobniej z
> racji znacznie obnizonej odpornosci (obnizonej w skutek m.in.
> przebiegu i leczenia tocznia, ale niestety niektore choroby tylko
> w ten sposob mozna leczyc w okresach ich zaostrzenia.)

A ja już myślałam, że lekarze się pomylili.

> Fakt, ze choruje na kolagenoze, nie oznacza, ze inne choroby mnie nie
> dopadaja. Niestety, dopadaja, i to znacznie czesciej niz osobe zdrowa,
> z racji tego, ze jestem przewlekle chora. Oprocz tocznia borykam sie
> z wieloma powaznymi chorobami wspolistniejacymi, a w zeszlym
> miesiacu przyplatal sie jeszcze polpasiec... Do kompletu. Ale jesli
> chodzi o polpascca to jest juz niezle :)

O, to cieszę się.
Niestety ten półpasiec potrafi się odnawiać co jakiś czas.

>> Teraz powrócę do sprawy "maglowanej" przez nas tarczycy.
>> Zachwalałaś ten szpital Bielański, że niby takie dobre lekarki
>> endokrynologi tam są.
>>
> Podtrzymuje. Moje wieloletnie problemy z tarczyca to juz
> przeszlosc. W czerwcu przeszlam jodowanie, nie mam juz
> nadczynnosci, a niedoczynnosc zostala bardzo szybko opanowana.

A mnie truła tym Thoryzolem zamiast od razu wysłac na to jodowanie.
Fakt, że u mnie w ogóle tej tarczycy nie widać. Nie wyłazi, siedzi w
środku. A teraz już za późno na jodowanie, bo TSH i T3 i T4 (czy jakoś
tak) w normie. Niepotrzebnie wywaliłam w tamtym tygodniu 50 zł na to
drugie badanie na Rutkowskiego. Tak sama z siebie, bo chciałam się
przekonać. Lekarka (ta, gdzie byłam prywatnie) powiedziała, że
niepotrzebnie, że raczej powinnam wykonać badanie FT.

> Naprawde swietnie sie mna zajeli.
> W tej chwili poziom hormonow tarczycy oraz TSH mam idealny.

No, ja też, ale co z tego :-(

> Ale ja lecze sie tylko prywatnie, Animko, wydaje fortune na _czeste_
> wizyty i _czeste_ badania kontrolne (moje żyły juz ledwo zipia
> od niezwykle czestych wkluc), by moc monitorowac wszelkie
> parametry, w tym poziom hormonow, i modyfikowac dawki
> lekow.

Aha

> Dr.Janik nie znam osobiscie, nigdy nie mialam potrzeby korzystac z jej
> pomocy, poniewaz szczesliwie ominely mnie oftalmopatia, ktora
> tak czesto pojawiaja sie przy nadczynnosci czy tez chorobie Gravesa-
> Basedowa. U mnie na szczescie nie pojawil sie wytrzeszcz, ani zadne
> inne zmiany naciekowo-obrzekowe oczu.

Ale ona jest endokrynolog- okulista. Zresztą co z tego jak i tak jest do
kitu.

> Wiem jednak, ze dr.Janik jest wybitnym specjalista w swojej dziedzinie,
> i wielu osobom z wytrzeszczem ogromnie pomogla.

Mnie się zdaje, że nie pomogła. Mnie powiedziała, ze mi sie powieka
wywięła!!! Wiem jak wygląda wywinięta powieka. Mnie napuchło pod
brwiami, że aż mnie moje własne rzęsy łaskoczą i oko większe. Ostatnio
przestałam rzęsy malować, zresztą nie byłam już jakiś czas na żadnych
rozrywkach kulturalno oświatowych, nie chce mi się nigdzie chodzić,
chyba, że do matki i do córki.

Ta lekarka, u której byłam w poniedziałek powiedziała, żebym kupiła w
drogerii maskę żelową na oczy, trzymała w lodówce i przykładała do tego
oka. Na razie można przykladać łyżeczkę (zimną, z lodówki). Jak sobie
przyłożyłam ze 2 razy to od razu się jakaś chora zrobiłam, tak jakbym
miała grypę, klatka piersiowa bolała, zimno trzęsło i musiałam wziąć
polopirynę czy gripex. Nie chcę być przeziębiona, a już się źle czuję.

Nie ma zbyt wielu
> specjalistow zajmujacych sie problemami ocznymi w przebiegu chorob
> tarczycy, tak wiec patrzac na to od tej strony, wielu chorym jest ona
> bardzo potrzebna.

A ciort z nią. Czytałam opinię o niej i ludzie jej nie polecają. Tylko
swój cenny czas straciłam na jakąś wiedźmę.
Kropelki sztuczne łzy to sobie mogłam kupić nie chodząc do niej. Są bez
recepty.

> Poza tym nic wiecej o niej nie wiem. Jesli chodzi o okulistow korzystam
> z pomocy innych lekarzy (specjalizujacych sie w tych problemach,
> ktore konkretnie mnie dotycza, czyli nie oftalmopatia, a np. problemami
> z siatkowka, zacma, zagrozeniem jaskra).

Aha


> Czyli rozumiem, ze nadczynnosc masz juz szczesliwie za soba? :)
> Mam nadzieje, ze znacznie lepiej sie czujesz. Kontrola (przynajmniej
> poziomu hormonow) to podstawa, by taki stan utrzymac jak najdluzej
> i by moc modyfikowac dawki lekow odpowiednio wczesnie.

Wyniki dobre, ale nie czuję się dobrze. Nie mogę spać na lewym boku
(serce), poza tym już biegałam po schodach, a teraz znowu jakichś lęków
zaczynam dostawać. No i to przymusowe branie codziennie stoperanu, bo
inaczej z domu bym nie wyszła. Usypiam o 5 rano. To wszystko od tej
tarczycy, więc chyba nie wszystko ok. Mam już wykupione proszki na
żołądek, ale wątpię, żeby mi pomogły na apetyt i wyregulowały jelita. Te
proszki to : Nolpaza 20 mg.


> Niestety niektorych zmian (wytrzeszczu, nawet niewielkiego), nie da sie
> zlikwidowac... Nalezy wowczas szczegolnie dbac o oczy, poniewaz
> przy oftalmopatii sa bardziej narazone m.in. na przesuszenie i urazy, a co
> za
> tym idzie na podraznienie i infekcje. Tak wiec krople nawilzajace, ktore
> dostalas sa jak najbardziej wskazane. No i regularna kontrola u okulisty,
> zwlaszcza jesli wytrzeszcz jest znaczny (poniewaz moga pojawic sie inne
> problemy ze wzrokiem).

Lekarka powiedziała, że malo widać, ale ja tam widzę z daleka.

> Wytrzeszcz niezywkle trudno zlikwidowac (a w zasadzie calkowite
> jego zlikwidowanie jest praktycznie nie do osiagniecia), dlatego tez
> niezwykle wazna jest _profilaktyka_, by w ogole do niego nie dopuscic
> (np. po jodowaniu podaje sie sterydy, by w trakcie silnego rzutu
> nadczynnosci nie doszlo do zmian ocznych).
> Czasami sie udaje. W moim przypadku sie udalo :) I nie jestem
> jedynym takim przypadkiem.

Wielu lekarzy powiedziało, że to powinna leczyć endokrynolog, ale jak do
tej pory się zawiodłam.
Za dużą dawkę tego Thyrozolu mi chyba ta dr z Orłowskiego zapisywała, a
potem powiedziała, ze nie umie tego leczyć i fruuuuuuuuuuuuuu mnie do
tej swojej koleżanki Janik pseudolekarki, od której wyszłam tylko
zdenerwowana.
Ta endokrynolog, u której byłam prywatnie powiedziała, że medycyna nie
zna jeszcze tej dziedziny, nie wiedzą jak leczyć i trzeba liczyć na cud.
A ja gdzieś czytałam, że trzeba usunąć warstwę tłuszczową, która się
zgromadziła nad okiem i wywala to oko. Nikt mi nie chce dać skierowania
do jakiegoś chirurga ocznego :-(
Ale zobaczę. Jak mnie ta pani doktór zacznie dobrze leczyć (po tych
badaniach) to może stanie się ten cud, bo ja chcę normalnie funkcjonować.

>> Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia, napisz coś.
>>
> Rowniez zycze Ci zdrowia i dziekuje, ze sie odezwalas :)
> Nie łam sie i nie poddawaj. Lekarze sa rozni... Warto szukac tych
> naprawde dobrych. Sa wsrod nich prawdziwe skarby i anioly,
> dzieki ktorym ja zyje..., choc bywaja i chwile dramatyczne... I choc
> moje zycie jest pasmem cierpien i niepewnosci... to warto zyc, dla tych
> pieknych chwil (ktorych jest cala masa, tylko trzeba chciec je zauwazac)
> i dla ukochanych osob. Kocham zycie i jestem szczesliwa, czego
> i Tobie zycze :)

Ja też. Poszalałabym sobie gdzieś na tańcach, bo to najlepsze lekarstwo,
ale teraz żyję z dnia na dzień.
Za mało mam dnia ostatnio i wszystko robię na ostatnia chwilę co mi się
to nigdy przedtem nie zdarzało.

Dzięki, że napisałaś!
Pozdrawiam serdecznie :-)


--
animka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2009-12-04 08:41:28

Temat: Re: wątroba
Od: "jhet" <.@.> szukaj wiadomości tego autora

Dzięki wszystkim za odpowiedzi :) Teraz czekamy na potwierdzenie, ze to
rzeczywiscie ta choroba (ale wszystko na to wskazuje niestety...)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2009-12-07 11:55:31

Temat: Re: wątroba
Od: Maddy <m...@e...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Stokrotka pisze:
>> ...z autoimmunologicznym zapaleniem wątroby?
>>
>> Do gastroenterologa, hepatologa...
> Dlaczego gastroenterologa?
> Gastrolog z hepatologiem nie wystarczy?

Gastrolog to potoczna nazwa gastroenterologa.
To ta sama specjalność.

> Myślałam,

Aha...


--
Maddy

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2009-12-12 19:29:47

Temat: Re: wątroba
Od: "Fragile Maja" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Animka" <a...@t...nie.ja.wp.pl> napisał w wiadomości
news:hf75u0$2sl$1@node1.news.atman.pl...
Fragile Maja pisze:
>Współczuję Ci. Męczysz się strasznie.
>
>
Jest ciezko, bywa niewyobrazalnie ciezko..., ale wszyscy o mnie
walcza, a i ja sie nie poddaje... Przynajmniej czasami. Jednak,
nie bede ukrywac, bywaja chwile tak trudne, ze gdyby nie bliscy...
I tak najbardziej szkoda mi wlasnie ich.
>
>
>Czy ta choroba jest zaraźliwa? Gdzie się zaraziłaś? Jak się strzec przed ta
>chorobą?
>
>
To choroba autoimmunologiczna, niestety (podobnie jak np.
stwardnienie rozsiane, miastenia, czy wiele innych). Nie jest
zarazliwa :) Uklad odpornosciowy postrzega prawidlowo
funkcjonujace, zdrowe komorki/narzady jako wrogie i
patologiczne i je niszczy...
Co do jej przyczyn, to zdania lekarzy sa podzielone.
Niektorzy uwazaja, ze podloze jest genetyczne. To bardzo
trudny i zlozony problem, wobec ktorego medycyna jest
bezsilna, chociaz ostatnio cos drgnelo, jednak nowe preparaty
jak wszystkie nowosci budza wiele obaw, i nie sa poki co
stosowane na szersza skale.
Jesli chodzi o mnie, to jestem autoimmunologiczna bomba...
Mam mase przeroznych niepozadanych przeciwcial.
Do tocznia dolacza sie wiec wiele roznych chorob/
dolegliwosci towarzyszacych, wiele z nich wynikajacych
wlasnie z autoimmunizacji. Autodestrukcja na calego ;)
>
>
> >Fakt, ze choruje na kolagenoze, nie oznacza, ze inne choroby mnie nie
> >dopadaja. Niestety, dopadaja, i to znacznie czesciej niz osobe zdrowa,
> >z racji tego, ze jestem przewlekle chora. Oprocz tocznia borykam sie
> >z wieloma powaznymi chorobami wspolistniejacymi, a w zeszlym
> >miesiacu przyplatal sie jeszcze polpasiec... Do kompletu. Ale jesli
> >chodzi o polpascca to jest juz niezle :)
>
>O, to cieszę się.
>Niestety ten półpasiec potrafi się odnawiać co jakiś czas.
>
>
Podobno tak bywa. Zwlaszcza, gdy jest znacznie oslabiona
odpornosc, a mnie to niestety dotyczy...
>
>
> >Podtrzymuje. Moje wieloletnie problemy z tarczyca to juz
> >przeszlosc. W czerwcu przeszlam jodowanie, nie mam juz
>> nadczynnosci, a niedoczynnosc zostala bardzo szybko opanowana.
>
>A mnie truła tym Thoryzolem zamiast od razu wysłac na to jodowanie.
>
>
No wlasnie, przypuszczam, ze juz bys miala problem z glowy...
U mnie nalezalo jak najszybciej przeprowadzic jodowanie i odstawic
Thyrozol, ze wzgledu na ogromne ryzyko zwiazane ze stosowaniem
tyreostatykow (uszkodzenie szpiku). Nastepowal u mnie bardzo
niebezpieczny spadek i tak malutkiej (z powodu tocznia) ilosci
leukocytow, a zwlaszcza neutrofili. I tak zbyt dlugo zwlekalam z
podjeciem ostatecznej decyzji, myslalam, ze jakos to pokonam,
ale niestety...
>
>
>Fakt, że u mnie w ogóle tej tarczycy nie widać. Nie wyłazi, siedzi w
>środku.
>
>
Moja tez byla malutka, ale to nie znaczy, ze chorobsko nie szalalo.
>
>
>A teraz już za późno na jodowanie, bo TSH i T3 i T4 (czy jakoś tak) w
>normie.
>
>
To nie tak :) Nigdy nie jest za pozno. Co najwyzej moze nie byc
powodu (bo np. jest remisja, czujesz sie dobrze, nadczynnosc zostala
opanowana etc.).
Jesli pacjent choruje na Gravesa-Basedowa lub cierpi na ciezka,
nawracajaca, trudna do opanowania postac nadczynnosci tarczycy
(o innych schorzeniach tarczycy nie wspominam, poniewaz szczesliwie
chyba Cie nie dotycza), i jesli leczenie Thyrozolem nie przynosi
pozadanych dlugofalowych efektow w postaci remisji nadczynnosci,
to jodowanie jest jak najbardziej pozadana forma leczenia.
Jodowanie najlepiej przeprowadzac przy _wyrownanym_ poziomie
hormonow tarczycy. Nie zawsze/nie wszyscy lekarze tego
przestrzegaja, nie zawsze tez jest czas na czekanie na wyrownanie,
jednak powinno sie je przeprowadzac w okresie eutyreozy,
m.in. by uniknac oftalmopatii i innych ciezkich powiklan
zwiazanych z nadczynnoscia, ktora pojawia sie po jodowaniu.
>
>
>Niepotrzebnie wywaliłam w tamtym tygodniu 50 zł na to drugie badanie na
>Rutkowskiego. Tak sama z siebie, bo chciałam się przekonać. Lekarka (ta,
>gdzie byłam prywatnie) powiedziała, że niepotrzebnie, że raczej powinnam
>wykonać badanie FT.
>
>
Powinnas byla sprawdzic fT3 i fT4...
>
>
>>Naprawde swietnie sie mna zajeli.
>>W tej chwili poziom hormonow tarczycy oraz TSH mam idealny.
>
>No, ja też, ale co z tego :-(
>
>
No tak, jesli zle sie czujesz...
Samo TSH w normie nie wystarczy.
>
>
>>Dr.Janik nie znam osobiscie, nigdy nie mialam potrzeby korzystac z jej
>> pomocy, poniewaz szczesliwie ominely mnie oftalmopatia, ktora
>> tak czesto pojawiaja sie przy nadczynnosci czy tez chorobie Gravesa-
>> Basedowa. U mnie na szczescie nie pojawil sie wytrzeszcz, ani zadne
>> inne zmiany naciekowo-obrzekowe oczu.
>
>
>Ale ona jest endokrynolog- okulista.
>
>
No wlasnie. Takich specjalistow nie ma wielu, i gdybym zmagala
sie z oftalmopatia zapewne skorzystalabym z jej pomocy. Nie mialam
jednak takiej potrzeby. Wystarczyly mi endokrynolozki :)
>
>
>> Czyli rozumiem, ze nadczynnosc masz juz szczesliwie za soba? :)
>> Mam nadzieje, ze znacznie lepiej sie czujesz. Kontrola (przynajmniej
>> poziomu hormonow) to podstawa, by taki stan utrzymac jak najdluzej
>>i by moc modyfikowac dawki lekow odpowiednio wczesnie.
>
>Wyniki dobre, ale nie czuję się dobrze. Nie mogę spać na lewym boku
>(serce), poza tym już biegałam po schodach, a teraz znowu jakichś lęków
>zaczynam dostawać. No i to przymusowe branie codziennie stoperanu, bo
>inaczej z domu bym nie wyszła. Usypiam o 5 rano. To wszystko od tej
>tarczycy, więc chyba nie wszystko ok.
>
>
Wyglada na to, ze nadal masz nadczynnosc... Byc moze subkliniczna.
Sprawdz fT3 i fT4. Koniecznie. Tzn. ja moge tylko radzic :)
To koszt 40 zl.
>
>
>[...]
>Wielu lekarzy powiedziało, że to powinna leczyć endokrynolog, ale jak do
>tej pory się zawiodłam.
>Za dużą dawkę tego Thyrozolu mi chyba ta dr z Orłowskiego zapisywała, a
>potem powiedziała, ze nie umie tego leczyć i fruuuuuuuuuuuuuu mnie do tej
>swojej koleżanki Janik pseudolekarki, od której wyszłam tylko zdenerwowana.
>Ta endokrynolog, u której byłam prywatnie powiedziała, że medycyna nie zna
>jeszcze tej dziedziny, nie wiedzą jak leczyć i trzeba liczyć na cud. A ja
>gdzieś czytałam, że trzeba usunąć warstwę tłuszczową, która się zgromadziła
>nad okiem i wywala to oko. Nikt mi nie chce dać skierowania do jakiegoś
>chirurga ocznego :-(
>Ale zobaczę. Jak mnie ta pani doktór zacznie dobrze leczyć (po tych
>badaniach) to może stanie się ten cud, bo ja chcę normalnie funkcjonować.
>
>
Szczerze Ci wspolczuje... Wiesz, od strony endokrynologicznej najwazniejsze
jest opanowanie nadczynnosci. Tzn. w miare trwale osiagniecie rownowagi
poziomu hormonow tarczycy.
Dopiero wowczas mozna myslec co dalej z oczami... Mozna oczywscie
myslec rownolegle i dzialac rownolegle, ale zaden chirurg nie podejmie
sie leczenia u pacjenta, ktory nie jest w stanie eutyreozy. Tak wiec
tarczyca najpierw. A pozniej spokojnie, okulisci, ewentualnie chirurdzy
okulisci. Nie jeden. Kilku. Jesli ich satnowiska beda zbiezne, wowczas
podejmiesz decyzje. Przekalkulujesz wszelkie za i przeciw, plusy i
minusy, i zdecydujesz... Takie decyzje nie sa latwe... Zwlaszcza, jesli
dotycza zabiegow chirurgicznych.
>
>
>Ja też. Poszalałabym sobie gdzieś na tańcach, bo to najlepsze lekarstwo,
>ale teraz żyję z dnia na dzień.
>
>
Coz, ja podobnie... Albo ja do szpitala lub lekarzy, albo szpital i lekarze
do mnie. I tak sie goscimy wzajemnie ;) O tancach moge tylko
pomarzyc, ale ... kto nie marzy, ten nie zyje :)
>
>
>Dzięki, że napisałaś!
>Pozdrawiam serdecznie :-)
>
>
PS. Przepraszam, ze dopiero teraz odpisalam, ale czasami choroba
bywa silniejsza.

Rowniez Cie pozdrawiam i zycze zdrowia!!! :)
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2009-12-12 21:11:32

Temat: Re: wątroba
Od: Animka <a...@t...nie.ja.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Fragile Maja pisze:

> Jest ciezko, bywa niewyobrazalnie ciezko..., ale wszyscy o mnie
> walcza, a i ja sie nie poddaje... Przynajmniej czasami. Jednak,
> nie bede ukrywac, bywaja chwile tak trudne, ze gdyby nie bliscy...
> I tak najbardziej szkoda mi wlasnie ich.

Ile masz dzieci? W jakim wieku?


> Jesli chodzi o mnie, to jestem autoimmunologiczna bomba...
> Mam mase przeroznych niepozadanych przeciwcial.
> Do tocznia dolacza sie wiec wiele roznych chorob/
> dolegliwosci towarzyszacych, wiele z nich wynikajacych
> wlasnie z autoimmunizacji. Autodestrukcja na calego ;)

Czyli jak zrozumiałam jest to u Ciebie od urodzenia?

>> Niepotrzebnie wywaliłam w tamtym tygodniu 50 zł na to drugie badanie na
>> Rutkowskiego. Tak sama z siebie, bo chciałam się przekonać. Lekarka (ta,
>> gdzie byłam prywatnie) powiedziała, że niepotrzebnie, że raczej powinnam
>> wykonać badanie FT.

> Powinnas byla sprawdzic fT3 i fT4...

Zrobią mi chyba w styczniu to badanie. Mam jechać do tej lekarki (gdzie
byłam u niej prywatnie) do szpitala, do pracowni.

>>> Naprawde swietnie sie mna zajeli.
>>> W tej chwili poziom hormonow tarczycy oraz TSH mam idealny.
>> No, ja też, ale co z tego :-(
>>
>>
> No tak, jesli zle sie czujesz...
> Samo TSH w normie nie wystarczy.

Też tak myślę.


> No wlasnie. Takich specjalistow nie ma wielu, i gdybym zmagala
> sie z oftalmopatia zapewne skorzystalabym z jej pomocy. Nie mialam
> jednak takiej potrzeby. Wystarczyly mi endokrynolozki :)

Ona mi zapisała krople do oczu; sztuczne łzy!!! Oculotect. Powiedziała, że
nie mam wytrzeszczu oka !!!

A ta lekarka endokrynolog, u której byłam prywatnie powiedziała, że
mam...ale medycyna nie umie tego leczyć.
Kazała mi przykładać zmrożone maski na to oko, ale to nie na moje zdrowie.
Zimne okłady to mogę robić (na chwilę).
Już mi mniej puchnie powieka nad okiem i rzęsy mnie już mniej łaskoczą (a
to strasznie denerwujące było).

> Szczerze Ci wspolczuje... Wiesz, od strony endokrynologicznej najwazniejsze
> jest opanowanie nadczynnosci. Tzn. w miare trwale osiagniecie rownowagi
> poziomu hormonow tarczycy.
> Dopiero wowczas mozna myslec co dalej z oczami... Mozna oczywscie
> myslec rownolegle i dzialac rownolegle, ale zaden chirurg nie podejmie
> sie leczenia u pacjenta, ktory nie jest w stanie eutyreozy. Tak wiec
> tarczyca najpierw. A pozniej spokojnie, okulisci, ewentualnie chirurdzy
> okulisci. Nie jeden. Kilku.

Byłam już u trzech okulistów i trzech endokrynologów. Żadne mi nie chciało
dać skierowania do chirurga ocznego.
A ta Janik to mnie wyśmiała. Natomiast internistka u mnie w przychodni
powiedziała: a co? oko mają pani wyjąć?


Jesli ich satnowiska beda zbiezne, wowczas
> podejmiesz decyzje. Przekalkulujesz wszelkie za i przeciw, plusy i
> minusy, i zdecydujesz... Takie decyzje nie sa latwe... Zwlaszcza, jesli
> dotycza zabiegow chirurgicznych.

Ta lekarka endokrynolog powiedziała, że Stalińska też nie miała operacji
oczu tylko jej zmniejszali szparę oczną i dlatego u niej tych wywalonych
oczu nie widać.


> Coz, ja podobnie... Albo ja do szpitala lub lekarzy, albo szpital i lekarze
> do mnie. I tak sie goscimy wzajemnie ;) O tancach moge tylko
> pomarzyc, ale ... kto nie marzy, ten nie zyje :)

A weź chociaż na jeden dzień zapomnij i zatańcz! :-)
Od razu lepiej się poczujesz :-) Mam nadzieję :-)

Pozdrawiam serdecznie :-)

--
animka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2009-12-19 01:08:07

Temat: Re: wątroba
Od: biggero <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Tak mnie po chamsku potraktowała ta Janik, że już moja noga nie postanie
w szpitalu Bielańskim

Podręcznik obsługi lekarzy, punkt pierwszy i najważniejszy:
Nie dać się sprowokować.

Słyszeliście może kiedyś, że 90% przekazu to jest język ciała, a tylko
10% to co mówimy, a z tego zostaje w głowie na później jeszcze mniej.
Dlatego jak lekarza zdenerwujesz i się wykłócasz, to znaczy, że nie
jesteś chora, a nawet jak jesteś to jeszcze masz za dużo siły i nie
spokorniałaś. A jakbyś od razu okazała pokorę, to może by to poszło
lepiej.
Mnie też tak chamsko traktują, ale prawie zawsze mi się udaje z tego
wybrnąć i nie zakończyć wizyty całkowitą klęską (chociaż to też nie są
sukcesy, dlatego praktycznie muszę leczyć się sam...).

Większość lekarzy ma swoje sposoby "pozadiagnostyczne" i chętnie z
nich korzysta (co nie znaczy, że tak powinno być).
Kuba Sienkiewicz z tego zespołu, jak mu tam, jest też psychiatrą i ma
taki sposób - jak się go pacjent pyta, czy on jest z tego tam zespołu,
to znaczy, że wcale nie taki chory. Sam się tym chwalił. I to ma być
kryterium diagnostyczne? Bardzo wątpliwe, bo jak się zobaczy gwiazdę
tej wagi, to nawet wariat się zapyta, no ale co ja tam wiem...

Mnie badał taki cham ortopeda z pewnego warszawskiego szpitala
ortopedycznego (na Lindleya) i miał taki sposób. A miałem wtedy jak
się okazało później odłupywaną chrząstkę przez kość i tą kość trzeba
było usunąć operacyjnie, więc wyobrażacie sobie jaki to potworny ból.
Ja wszedłem do gabinetu o kulach, które sam sobie kupiłem, bo nie dało
rady tak chodzić, a ten mi każe przejść się bez kul. To ja mu na to,
że mnie tak boli, że nie mogę. To on mi na to, żebym się kawałek
przeszedł, żeby zobaczył, jak idę. No to dobra, idę, ale kuleję. To on
mi na to, żebym nie kulał, bo on musi zobaczyć, jak naturalnie chodzę.
No to ja już nie zwracając uwagi na nic idę normalnie.
To ten cham mi na to, że jak mogę chodzić normalnie, to znaczy to, że
nic mi nie jest, bo jakbym rzeczywiście coś miał, to bym nie mógł tak
sobie chodzić.

Tak więc chamstwo jest wśród lekarzy i możesz zareagować na to
spokojnie, jakoś rozładować sytuację i coś osiągnąć, albo się pożreć i
stracić czas, a często pieniądze (niestety na wizytach prywatnych
często też tak jest).

> Ona mi zapisała krople do oczu; sztuczne łzy!!! Oculotect.
> Kazała mi przykładać zmrożone maski na to oko, ale to nie na moje zdrowie.
> Zimne okłady to mogę robić (na chwilę).
> Już mi mniej puchnie powieka nad okiem i rzęsy mnie już mniej łaskoczą (a
to strasznie denerwujące było).

Pewnie, że fajnie by było, gdyby był na to od razu jakiś lek, raz
wziąć i koniec. Ale jeśli nie ma takowego, to takie proste "domowe"
sposoby wiele dają i nie chodzi tu o wyleczenie tylko raczej o to żeby
się nie pogorszyło. Zimne okłady mają jak to się mówi "pieruńską moc".
Z tą moją nogą - po operacji miałem tam zapalenie jak jasny gwint, w
ogóle się nie goiło (z powodu braku witaminy D i aż paru innych
spraw). Brałem przeciwzapalne i nic. Dopiero przykładanie regularnie
okładów zimnych, czyli lodu z wodą, dało efekt. Oczywiście do oczu nie
lód, ale zimna woda i byle regularnie, to będzie poprawa. Może być na
krótko, byle regularnie.

Nie było to niestety nic odkrywczego, ale i tak pozdrawiam.

B.



On 12 Gru, 22:11, Animka <a...@t...nie.ja.wp.pl> wrote:
> Fragile Maja pisze:
>
> > Jest ciezko, bywa niewyobrazalnie ciezko..., ale wszyscy o mnie
> > walcza, a i ja sie nie poddaje... Przynajmniej czasami. Jednak,
> > nie bede ukrywac, bywaja chwile tak trudne, ze gdyby nie bliscy...
> > I tak najbardziej szkoda mi wlasnie ich.
>
> Ile masz dzieci? W jakim wieku?
>
> > Jesli chodzi o mnie, to jestem autoimmunologiczna bomba...
> > Mam mase przeroznych niepozadanych przeciwcial.
> > Do tocznia dolacza sie wiec wiele roznych chorob/
> > dolegliwosci towarzyszacych, wiele z nich wynikajacych
> > wlasnie z autoimmunizacji. Autodestrukcja na calego ;)
>
> Czyli jak zrozumiałam jest to u Ciebie od urodzenia?
>
> >> Niepotrzebnie wywaliłam w tamtym tygodniu 50 zł na to drugie badanie na
> >> Rutkowskiego. Tak sama z siebie, bo chciałam się przekonać. Lekarka (ta,
> >> gdzie byłam prywatnie) powiedziała, że niepotrzebnie, że raczej powinnam
> >> wykonać badanie FT.
> > Powinnas byla sprawdzic fT3 i fT4...
>
> Zrobią mi chyba w styczniu to badanie. Mam jechać do tej lekarki (gdzie
> byłam u niej prywatnie) do szpitala, do pracowni.
>
> >>> Naprawde swietnie sie mna zajeli.
> >>> W tej chwili poziom hormonow tarczycy oraz TSH mam idealny.
> >> No, ja też, ale co z tego :-(
>
> > No tak, jesli zle sie czujesz...
> > Samo TSH w normie nie wystarczy.
>
> Też tak myślę.
>
> > No wlasnie. Takich specjalistow nie ma wielu, i gdybym zmagala
> > sie z oftalmopatia zapewne skorzystalabym z jej pomocy. Nie mialam
> > jednak takiej potrzeby. Wystarczyly mi endokrynolozki :)
>
> Ona mi zapisała krople do oczu; sztuczne łzy!!! Oculotect. Powiedziała, że
> nie mam wytrzeszczu oka !!!
>
> A ta lekarka endokrynolog, u której byłam prywatnie powiedziała, że
> mam...ale medycyna nie umie tego leczyć.
> Kazała mi przykładać zmrożone maski na to oko, ale to nie na moje zdrowie.
> Zimne okłady to mogę robić (na chwilę).
> Już mi mniej puchnie powieka nad okiem i rzęsy mnie już mniej łaskoczą (a
> to strasznie denerwujące było).
>
> > Szczerze Ci wspolczuje... Wiesz, od strony endokrynologicznej najwazniejsze
> > jest opanowanie nadczynnosci. Tzn. w miare trwale osiagniecie rownowagi
> > poziomu hormonow tarczycy.
> > Dopiero wowczas mozna myslec co dalej z oczami... Mozna oczywscie
> > myslec rownolegle i dzialac rownolegle, ale zaden chirurg nie podejmie
> > sie leczenia u pacjenta, ktory nie jest w stanie eutyreozy. Tak wiec
> > tarczyca najpierw. A pozniej spokojnie, okulisci, ewentualnie chirurdzy
> > okulisci. Nie jeden. Kilku.
>
> Byłam już u trzech okulistów i trzech endokrynologów. Żadne mi nie chciało
> dać skierowania do chirurga ocznego.
> A ta Janik to mnie wyśmiała. Natomiast internistka u mnie w przychodni
> powiedziała: a co? oko mają pani wyjąć?
>
> Jesli ich satnowiska beda zbiezne, wowczas
>
> > podejmiesz decyzje. Przekalkulujesz wszelkie za i przeciw, plusy i
> > minusy, i zdecydujesz... Takie decyzje nie sa latwe... Zwlaszcza, jesli
> > dotycza zabiegow chirurgicznych.
>
> Ta lekarka endokrynolog powiedziała, że Stalińska też nie miała operacji
> oczu tylko jej zmniejszali szparę oczną i dlatego u niej tych wywalonych
> oczu nie widać.
>
> > Coz, ja podobnie... Albo ja do szpitala lub lekarzy, albo szpital i lekarze
> > do mnie. I tak sie goscimy wzajemnie ;) O tancach moge tylko
> > pomarzyc, ale ... kto nie marzy, ten nie zyje :)
>
> A weź chociaż na jeden dzień zapomnij i zatańcz! :-)
> Od razu lepiej się poczujesz :-) Mam nadzieję :-)
>
> Pozdrawiam serdecznie :-)
>
> --
> animka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2009-12-19 02:30:41

Temat: Re: wątroba
Od: Animka <a...@t...nie.ja.wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

biggero pisze:

> Podręcznik obsługi lekarzy, punkt pierwszy i najważniejszy:
> Nie dać się sprowokować.
>
> Słyszeliście może kiedyś, że 90% przekazu to jest język ciała, a tylko
> 10% to co mówimy, a z tego zostaje w głowie na później jeszcze mniej.
> Dlatego jak lekarza zdenerwujesz i się wykłócasz, to znaczy, że nie
> jesteś chora, a nawet jak jesteś to jeszcze masz za dużo siły i nie
> spokorniałaś. A jakbyś od razu okazała pokorę, to może by to poszło
> lepiej.

Oni myślą, że pacjent musi być głupi, bo nie studiował 5 lat medycyny.
A ja nie pozwolę sobie ciemnoty przez lekarza wciskać. Swoje wiem.

> Mnie też tak chamsko traktują, ale prawie zawsze mi się udaje z tego
> wybrnąć i nie zakończyć wizyty całkowitą klęską (chociaż to też nie są
> sukcesy, dlatego praktycznie muszę leczyć się sam...).
>
> Większość lekarzy ma swoje sposoby "pozadiagnostyczne" i chętnie z
> nich korzysta (co nie znaczy, że tak powinno być).
> Kuba Sienkiewicz z tego zespołu, jak mu tam, jest też psychiatrą i ma
> taki sposób - jak się go pacjent pyta, czy on jest z tego tam zespołu,
> to znaczy, że wcale nie taki chory. Sam się tym chwalił. I to ma być
> kryterium diagnostyczne? Bardzo wątpliwe, bo jak się zobaczy gwiazdę
> tej wagi, to nawet wariat się zapyta, no ale co ja tam wiem...

To on jest bardziej "śpiwoczkiem" niż lekarzem.
>
> Mnie badał taki cham ortopeda z pewnego warszawskiego szpitala
> ortopedycznego (na Lindleya) i miał taki sposób. A miałem wtedy jak
> się okazało później odłupywaną chrząstkę przez kość i tą kość trzeba
> było usunąć operacyjnie, więc wyobrażacie sobie jaki to potworny ból.
> Ja wszedłem do gabinetu o kulach, które sam sobie kupiłem, bo nie dało
> rady tak chodzić, a ten mi każe przejść się bez kul. To ja mu na to,
> że mnie tak boli, że nie mogę. To on mi na to, żebym się kawałek
> przeszedł, żeby zobaczył, jak idę. No to dobra, idę, ale kuleję. To on
> mi na to, żebym nie kulał, bo on musi zobaczyć, jak naturalnie chodzę.
> No to ja już nie zwracając uwagi na nic idę normalnie.
> To ten cham mi na to, że jak mogę chodzić normalnie, to znaczy to, że
> nic mi nie jest, bo jakbym rzeczywiście coś miał, to bym nie mógł tak
> sobie chodzić.

Chciał Cię sprawdzić i Ty się dałeś otumanić. Trzeba było powiedzieć:
nie mogę!

Byłam tam w tamtym tygodniu, 9-tego w środę na ostrym dyżurze.
Był bardzo fajny i miły lekarz. Prześwietlili mi wszystko co chciałam: a
chciałam prześwietlić oprócz kręgosłupa jeszcze kolana i palec u nogi.
7-go miałam wypadek w domu. Hydraulik z administracji podstawil mi nogi.
Zawsze te chamy stawiają te swoje torby z narzędzaami mi pod nogami,
albo na srodku małej kuchni. Tym razem w pokoju. Szedł za mną do
kaloryfera. Torbę postawił za mną, zamiast postawić ją koło siebie, przy
kaloryferze. Ja tego nie zauważylam. Miałam iść do drugiego pokoju po
taki jeden dokumencik, odwróciłam się, zrobilam ze 2 kroki, zaczepiłam
się stopami o torbę i upadłam z całej swojej wysokośi uderzając się
brodą o podłogę (niby dywan trochę zamortyzował upadek). Cud, ze nie
przegryzłam zębami języka. Straciłam przytomność, nie wiem ile czasu tak
leżałam. Jak zaczęłam odzyskiwać przytomność to ten hydrauliczyna, który
dalej stał przy oknie pyta: mam pani pomóc wstać, czy sama pani wstanie?
Chyba nagrywał mnie komórką i być może plądrował w tym czasie w szafie i
komodzie. Byłam w spódniczce, ale ładnie chyba leżałam na brzuchu,
spódniczka mi się nie podwinęła, nogi mam zgrabne, więc oprócz wypadku
nie mieliby się z czego śmiać i cieszyć.
Powiedziałam, że sama wstanę, ale jeszcze nie mogłam dojść do siebie. Po
jakimś czasie wstałam i straszny ból serca, rąk, kolan. 1 kolano miałam
rozwalone jak się potem okazało, ale w środku coś się jeszcze w tych
kolanach porozwalało. Najgorsze było to, że nie miałam władzy w rękach i
dłoniach, nie mogłam otworzyć klamki, nie miałam rąk.
A to wszystko przez to, że powiedziełam tym co przyjmowali zgłoszenia w
administracji, że mają nie wysyłać do mnie jednego starego pijaka z
tlącym się petem, bo sobie nie życzę, żeby ten dziad tu przyszedł.
Musieli się na mnie namówić, żądni bylo zemsty na mnie, bo ten stary
partacz i pijak to ojciec albo jakiś wujek kierownika administracji (tez
były hudraulik), jego pierwsza ręka. Jeszcze do mnie zadzwonili: niech
pani wyjdzie pod windę, bo hydraulik podjeżdża! To powinno mi już dac
coś niecoś do przemyślenia, ale wtedy nie wiedziałam, że coś mi zagraża.
Prześwietlenie wykazało, że cały kręgosłup mam już do wyrzucenia. Cud,
że jeszcze chodzę, że mogę już rękami ruszać.
Klisze pan doktór mi wypożyczył (podpisałam na papierku).
Nie zamiarzam tak pozostawić tej sprawy. Muszę to gdzieś zgłosić.
Jeszcze nie wiem gdzie: czy do prokuratury, czy do Państwowej Inspekcji
Pracy, żeby kierownika administracji "wzięli za dupę" za to, że nie
szkolił swoich Wielkich Kurdupli Panów Buraków Hydraulików w zakresie BHP.


> Tak więc chamstwo jest wśród lekarzy i możesz zareagować na to
> spokojnie, jakoś rozładować sytuację i coś osiągnąć, albo się pożreć i
> stracić czas, a często pieniądze (niestety na wizytach prywatnych
> często też tak jest).

Jak ktoś był chamem to chamem już pozostanie do końca życia.
>
>> Ona mi zapisała krople do oczu; sztuczne łzy!!! Oculotect.
>> Kazała mi przykładać zmrożone maski na to oko, ale to nie na moje zdrowie.
>> Zimne okłady to mogę robić (na chwilę).
>> Już mi mniej puchnie powieka nad okiem i rzęsy mnie już mniej łaskoczą (a
> to strasznie denerwujące było).
>
> Pewnie, że fajnie by było, gdyby był na to od razu jakiś lek, raz
> wziąć i koniec. Ale jeśli nie ma takowego, to takie proste "domowe"
> sposoby wiele dają i nie chodzi tu o wyleczenie tylko raczej o to żeby
> się nie pogorszyło. Zimne okłady mają jak to się mówi "pieruńską moc".

Dużo jednak pomagają. Oko nie jest już napuchnięte, tzn powieka nad
okiem. Mrożonek niestety nie mogę przykładać.
Proszki na żołądek (bo to też od tarczycy, ponadto 15 lat temu miałam
wycięty pęcherzyk żółciowy) - "Nolpaza" też sporo pomogły. Nabrałam apetytu.

> Z tą moją nogą - po operacji miałem tam zapalenie jak jasny gwint, w
> ogóle się nie goiło (z powodu braku witaminy D i aż paru innych
> spraw). Brałem przeciwzapalne i nic. Dopiero przykładanie regularnie
> okładów zimnych, czyli lodu z wodą, dało efekt.

Jak miałeś jakąś ranę to bardzo by pomogła maść Detreomycyna i jakieś
proszki przeciwbólowe.

>Oczywiście do oczu nie
> lód, ale zimna woda i byle regularnie, to będzie poprawa. Może być na
> krótko, byle regularnie.

Przykładam na chwilę tylko. Na badania jadę w styczniu i ciekawa jestem,
czy tak naprawdę mam wszystko w normie jak mnie zapewniały tamte dwie
"lekarki".

>
> Nie było to niestety nic odkrywczego, ale i tak pozdrawiam.

Dzięki za wsparcie duchowe :-)
A jak Ty się teraz czujesz? Jak z nogą?


--
animka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Malarone + alkohol
Przewlekla infekcja gardla a szczepienie na grype (sezonowa)
Sok z buraczka -czerwonego surowy
gazometriaa
gazometria

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »