Mimo, ze z Twojej strony to juz EOT, czyli po polsku KT, a po ludzku KONIEC
TEMATU, pozwole sobie dorzucic jeszcze trzy grosze dalej. Kto nie chce niech
nie czyta.

> Bynajmniej nie chodzi o mode lub trendy. To, ze Stella spotyka
> obecnie coraz czesciej "strony wstepne", nazywane tez "tytulowymi" jest
> zwiazane z tym, ze coraz wiecej stron jest projektowanych przez
> wyksztalconych grafikow lub typo-grafikow.

Ci graficy ksztalcili sie widac na bardzo popularnej ksiazce Davida Taylora
"How to Build Killing Pages" (moglem znieksztalcic pelne brzmienie tytulu i
autora, bo nie kupilem tej ksiazki). Typograficy zas nie wiem dlaczego biora
sie za www, bo tu nie ich miejsce, no ale moze sa bezrobotni.

> Serwisy WWW sa kontynuacja techniki pismienniczej rozwijanej przez
> wiele wiekow, a sluzacej do uwiecznienia/powielenia/dokumentacji
> faktow, mysli, wydarzen itp itd. To, ze sa one nowoscia, nie oznacza ze
> powinno sie je tworzyc w oderwaniu od wielowiekowej tradycji
> pismienniczej.

Kazdy by chcial, zeby nowinki mialy korzenie w jego linii (marzenie o
ojcostwie?). Wg mnie www nie ma najmniejszych powodow, by koniecznie trzymac
sie domniemanej tradycji. WWW to nie tylko forma, to zupelnie nowa jakosc
nie majaca odpowiednika ani w rekopismiennictwie, ani w drukarstwie,
teatrze, kinie, radiu czy telewizji.

> Strona tytulowa serwisu WWW spelnia mniej wiecej role "frontyspisu",
> ktory jest stosowany w ksiazkach, albumach i innych drukowanych
> pozycjach (frontispice -- pojecie pochodzace z jezyka francuskiego,
> oznacza karte tytulowa, fasade, rycine na karcie tytulowej). Jest to
> najczesciej ilustracja uzupelniajaca, komentujaca tytul i tresc calej
> ksiazki, jest to grafika/rysunek znamienna dla poruszanej w ksiazce
> tematyce i syntetycznie/lapidarnie ujmuje to, co w niej najwazniejsze.
>
> Konkludujac, strony tytulowe w serwisach WWW nie wziely sie z
> chwilowej mody, ale sa odpowienikiem winiet/kart tytulowych/okladki
> stosowanych w drukowanych ksiazkach/albumach.

Jako DTP-owiec zapewne i uzytkownik Mac'a chcialbys widziec w WWW
kontynuacje ksiazek, dziennikarz - gazet itd.
WWW nie miesci sie jednak w tego typu ramkach (i ograniczeniach) i musi
znalezc swoja najwlasciwsza forme. Moze za kilka lat rzeczywiscie bedzie to
wygladalo jak ksiazka w sieci albo gazeta. Moim zdaniem bedzie to jednak
zupelnie nowa forma publikacji i analogie do ksiazek i gazet stana sie
bezzasadne.
W przeciwienstwie do ksiazek, strony WWW nie narzucaja linearnego odczytu.
Ponad polowa odwiedzin serwisow pochodzi z wyszukiwarek, skad ludzie
trafiaja na strony WWW bocznym wejsciem z pominieciem pieczolowicie
przygotowanej strony tytulowej, w tym zwlaszcza ramkowej.

Jak ma wygladac strona WWW powinna decydowac jej funkcja, jak ma pelnic.
Zapewne beda istniec strony "ksiazkowe", "gazetowe", "artystyczne", zaleznie
od widzimiesie ich autorów lub projektantantów i zadne nie sa lepsze od
innych, o ile sluza dobrze celowi swojego powolania.

Pozdrawiam
Andrzej