Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "boniedydy" <b...@z...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Date: Tue, 17 Jun 2003 23:46:27 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 76
Message-ID: <bco28g$sae$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <4...@n...onet.pl> <bcn3s4$3n3$1@news.onet.pl>
<bcn900$ctt$2@atlantis.news.tpi.pl> <bcnrm7$2gk$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pt182.internetdsl.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1055886417 29006 80.55.19.182 (17 Jun 2003 21:46:57
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 17 Jun 2003 21:46:57 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:41837
Ukryj nagłówki
Użytkownik "puchaty" <p...@w...pl> napisał w wiadomości news:
> Ale mi nie chodzi o to, by się zmieniać na siłę poprzez wmawianie sobie
> czegoś,
> czego się nie czuje. Uważam natomiast, że dobrze jest zastanowić się
> nad tym, że "oczekiwania" najczęściej utożsamiane są z czymś bardzo
własnym.
> Czymś swoim do szpiku kości. A to wcale nie jest prawda.
> Takie podejście naraża na ból, bo bardzo łatwo o niezaspokojenie tychże.
> Czasami świadomość tego, że to "oczekiwania" czynią mnie nieszczęśliwym
> może wiele pomóc. I to bez walki, bez wmawiania sobie.
>
> Czemu nie zwracacie uwagi na to, że oczekiwania wcale nie muszą być czymś
> niezmiennym, lub że nie muszą ginąć tylko wtedy gdy zostaną zaspokojone?
> Zresztą oczekiwania jako takie (przy tym podejściu) będą ciągle, jak
ciągłe
> będzie obecne poczucie niezaspokojenia.
> I potem pojawiają się takie posty "On mnie nie rozumie" "Jestem samotny"
> "On kocha też inną" etc. Wszyscy ich autorzy "oczekują" czegoś od kogoś.
> Po co zatem dawać substytuty rad, namiastkę zaledwie, która poprawia
> sytuację na chwilę? Dlaczego nie docierać do tego co jest istotą bólu?
Prostu z mostu, puchaty? Bo wierzę w majstrowanie przy takich rzeczach, jak
zmiana oczekiwań, wyłacznie za pomocą:
a) medytacji, jeśli będziesz wielkim joginem i popadniesz w medytację zwaną
"spłukiwaczem cech", po której (w czasie której) osiągniesz kaivaliyę,
będziesz już jivan-muktą i przestaniesz już czegokolwiek pragnąć lub unikać;
lub też jeśli będziesz wielkim joginem-buddystą i osiągniesz stan Buddy (bo
jeszcze jako Boddhisattva będziesz mieć pragnienie, mianowicie żeby pomagać
wszystkim żyjącym istotom). Na niższych poziomach rozwoju duchowego niestety
zostają pragnienia i przywiązania, także do różnych swoich wyobrażeń, i
wtedy trzeba spróbować b) dobrej psychoterapii, c) przemyśleń i
przypadkowych zdarzeń, o ile nasze oczekiwania nie tkwią w nas głęboko. Rady
"zmień oczekiwania", jeśli dotyczy to naprawdę głeboko uwarunkowanych
oczekiwań, przypominają mi próby naprawiania czegoś tak delikatnego, jak
zegarek, przy pomocy młotka.
> Bo ktoś nie zrozumie? Trudno! Jego sprawa!
A Kriszna w "Bhagawadgicie" naucza, żeby mówić o nim tylko tym, którzy chcą
tego słuchać i będą mogli to zrozumieć!
> Dla mnie w poście Justsingle istnieje ten sam problem co u Agati.
> Dziewczyna nie umie brać. Jej mąż nie umie dawać.
Dla mnie inny :) Dziewczyna chce dostać, mąż nie daje. Zostawmy to, czy mu o
tym powiedziała.
> Powinna więc uświadomić sobie, że to oczekiwania czynią ją nieszczęśliwą
> a nie jej mąż (tego można łatwo zmienić), że jej mąż jest dla niej takim,
> jakim ona pozwala by był.
Bez przesady. Wszystkie książki na ten temat, które czytałam, a w których
jest napisane, żeby zmienić siebie, jeśli się chce zmienić kogoś innego,
mówią o tym, że jeśli ten ktoś mimo wszystko nie nadąża za zmianą, to drogi
się rozchodzą. Nie wszystko zalezy od nas, i nie jest pewne, czy zmieniając
siebie, justsingle osiągnie to, co chciała (a raczej jest pewne, że nie to,
co chciała, bo takiej zmiany nie możemy sobie nawet przed faktem wyobrazić).
> Nie zależy mi na dawaniu rad popularnych czy takich, które uzyskają
> poklask.
> Każdy zrozumie z naszych postów i tak tylko to, co będzie chciał, lub to,
> na co jest gotowy (a najpewniej to, co mu akurat pasuje).
>
> puchaty
>
> A pogadać sobie mogę i wcale nie muszę mieć racji. Nie skrzywdzę tym
nikogo,
> kto nie będzie na to gotowy ;-)
Ale też nie pomozesz nikomu, kto nie będzie gotowy :)
pozdrawiam
boniedydy
|