Strona główna Grupy pl.soc.rodzina żal

Grupy

Szukaj w grupach

 

żal

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 263


« poprzedni wątek następny wątek »

141. Data: 2002-05-23 19:25:02

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "żona" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:acj0kr$iao$1@news.onet.pl...
>
> Staram się także zmieniać, ciągle zmieniać, swoje uczucia, które nie będa
> warunkowane, a będą po prostu miłością.

przeciez ty to juz mu udowodnilas wybaczajac 4 lata temu zdrade!!!
zauwaz, ze to on stale od ciebie cos wymaga, czyz nie docenil wybaczenia
zdrady??, znowu cos zada, wazniejsza dla niego jestes ty jako atrakcyjna
wystarczajaco
czy ty jako ktos kto nie zawiedzie, wybaczy, i dalej kocha, mimo wszystko?

co ty od niego zadasz?, ty chcesz tylko zeby byl, a on nie tylko
ty masz byc "taka i taka"

z tego listu widac wyraznie jak bardzo cierpisz. widac jak ratujesz swoja psychike
przed dolkiem, tak trzymaj!!!! kiedy troche odetchniesz i przyjdziesz do
siebie, inaczej na to spojrzysz, nawet jesli decyzja bedzie taka sama jak teraz
przewartosciujesz swiat.
trzymaj sie
iwon(k)a



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


142. Data: 2002-05-23 19:51:14

Temat: Re: żal
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ania Björk" napisała

> Ja nie moge usprawiedliwic takiego postepowania. Nie po 14 latach i po 3
> dzieciach. Dziecinada, i tyle.

Po porcji dzisiejszych postów Jacka doszłam dokładnie do tego samego wniosku.
Facet jest po prostu nie-doj-rza-ły i koniec. Sam nie wie, czego chce, a
najlepiej, gdyby miał i jedno i drugie.
IMHO albo się ma dość własnej żony i po prostu odchodzi raz, a dobrze
(bolesne, ale na swój sposób uczciwe), albo się nie ma dość i zostając,
próbuje razem z żoną budować to, co jeszcze nie zdążyło się rozsypać.
Rozwiązania pośrednie - mieszkanie z żoną, ale bywanie u drugiej, kochanie
drugiej i bierne oczekiwanie, aż się pokocha także żonę, wymaganie od niej
jakichś zmian, określonych działań, stawianie warunków, oświadczanie żonie,
że się jej nie kocha, ale jednocześnie uprawianie z nią seksu (no bo skoro z
drugą się nie udaje), to wszystko uważam za dziecinadę do dziesiątej potęgi.
I nie potrafię znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla tego stanu rzeczy. Jacek
pisze, że faceci także mają duszę i mogą czuć się zranieni. A kto u licha
temu zaprzecza?? Tyle, że nie rozumiem, w którym momencie zraniony poczuł się
sam Jacek?
Kurczę, współczuję tej kobiecie ...
--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


143. Data: 2002-05-23 20:12:00

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Oasy" napisał

> I gdzie jest granica po przekroczeniu której spisujemy gościa na straty.

IMHO w omawianym przypadku dawno już została przekroczona.

> zauważ że po rozstaniu ich dzieci będą podchodziły do pewnych spraw z takim
> samym dystansem jak Ty.

A gdy do rozstania nie dojdzie, mogą nauczyć się, że "powinnością" kobiety
jest ratowanie związku nawet za cenę swojej godności. No chyba, że rodzice
potrafią nieźle udawać i dzieci nie zdają sobie sprawy z tego, co dzieje się
m-dzy nimi.

> A może ich dzieci się nauczą że każdy może popełnić błąd, że warto
> poświęcić całą swoją miłość by uratować związek.

I cały szacunek do samego siebie też? I co to da? Jak potem może czuć się
taka kobieta, która wie, że się poświęciła, pomimo tego, że tak bardzo raniło
ją postępowanie męża. I zaznaczmy to - postępowanie zamierzone! Zupełnie nie
rozumiem, jak potem odnaleźć sie w tym wszystkim. Przecież to powraca we
wspomnieniach i ciągle boli. Brrr...

> Może nauczą się tego że warto się starać na nowo pokochać.
> Na prawdę nie sądzisz że warto spróbować.

Ale ta dziewczyna już kiedyś to zrobiła. Dała szansę! Wybaczyła. Czy uważasz,
że poświęcać siebie i swoją godność należy w nieskończoność? Czy robić to
nawet wtedy, gdy ta druga osoba tylko biernie czeka i w dodatku stawia
warunki?
Piszesz "uratować związek". A co to za związek faceta, który ma problemy z
określeniem, czego tak naprawdę oczekuje w życiu i totalnie uzależnionej od
niego kobiety. Samo dzisiejsze sformułowanie "żony": "Próbuję znaleźć sobie
swoje życie u boku ukochanego mężczyzny" jest dla mnie kwintesencją jej
postawy życiowej. "U boku". A dlaczego nie_razem_z_mężczyzną?
No dobra, ale już nic więcej nie piszę, bo nie chcę nikogo oceniać. Życzę im
tylko, by nigdy nie żałowali swych decyzji.
--
Pozdrawiam
Maja

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


144. Data: 2002-05-24 00:02:09

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Jacek" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> a czy uwazasz, ze kochanka, lub kazda nastepna milosc bedzie stale
> tak samo atrakcyjna i rozkwitala?? czy tez jesli dopadnie was codziennosc
> pojdziesz po nowe wrazenia?

Czytalem te dzisiejsze posty które tak często powodowały smutek.
Zostałem wyzwany od gnojków, od nieodpowiedzielnych i jeszcze wielu innych.
Rzeczywiście to co teraz się dzieje trudno zaliczyć do dobrych rzeczy.
Wiedziałem i wiem, to dzis jeszcze bardziej, że ludzie oceniają tylko
pozory.
I co gorsze nie słuchają tego co się do nich mówi. Wiedzą swoje i już.
Tak pewnie łatwiej sie żyje ale jakie z tego wnioski można wyciągnąć dla
siebie.

Według wiekszości sytuacja wygład tak.

Pewien jegomość ma pociąg do kobietek, zostawia w domu żonę i dzieci myśląc
tylko i wyłącznie o sexie, szuka sobie nowych obiektów zainteresowań. A do
tego dorabia sobie historyjkę o rzekomym zranienieniu przez żonę kucharkę .
Jakże prosta i klarowna hitoryjka , jak łatwa do oceny osądu i wyroku.

Sytuacja się komplikuje, gdy okazuje się że tu wcale nie chodzi o seks.
Że facet ciężko pracuje aby rodzina żyła sobie dostatnio, że wierzy w
szczerą miłość i że pragnie jej z całego serca, i byłby bardzo szczęsliwy
gdyby nie pisał
tego durnego posta, tylko zachwycał by się wspólnie z ukochaną żoneczką,
światlem księżyca.

Wszytko byłyby pięknie, gdyby nie zakochał się w cudnej kobiecie (swojej
pierwszej miłości), która przez cała lata byla wychowywana w poczuciu, tego,
że nikt jej nie kocha.Że prawdziwa miłość nie istnieje, gdyby nie widziała
scen zazdrości, gdyby nie widziała jak jej tato jest poniżany bo jest dobrym
człowiekiem.
Gdyby nie słyszała ciągle jak należy obchodzić się z mężczyznami.

To co jej zostało z tej twardej szkoły życia jest tylko skrawkiem (malenkim)
metod wychowania jej ojca przez jej mamę. Została nauczona że najważniejszym
elementem życia jest zazdrość, że krzyk jest dobry na wszystko. Że można
straszyć swojego męża rozwodem, tak należy konczyć co drugą kłótnię.
Mimi że sie starała, być inna, w chwilach emocji poddawała się wspomnieniom
z dziecinstwa. Czasem bardzo często.

Do tego ten nieodpowiedzialny człowiek - jej mąż, otoczył ją opieką i
czułością (Kochanie nie mów o rozwodzie wiesz przecież że Cię kocham - mówił
do niej)(chcesz pracować pracuj, nie chcesz nie, poradzimy sobie)
Zabierał ją ze sobą tam gdzie tylko mógł. ( A i tak słyszał że się jej
wstydzi)
Kupował jej kwiaty, kupował prezenty, sukienki, spódniczki (płakał gdy coraz
trudniej można było znaleść odpowiedni model i rozmiar)
Opowiadał na około jak cudowną ma żonę i rodzinę.

Ale w co ja wierzę to dalej jest proste. przecież Miłość = zazdrość ???? Nie
ma milości bez zazdrości.
To nic że Bóg pisze do nas: "Miłość nie zna zazdrości" kasujemy to z głów
bo miłość konczy sie gdy jest małzeństwo.
Ktoś napisał idiota wierzy że można kochać całe życie.
Kiedyś wierzyłem w to całym sobą.
Dziś chciałbym wierzyć i chciałbym znaleść taką osobę która, potrafi ze mną
tak przeżyć życie.
Chciałbym nie musieć tłumaczyć sie z każdej minutki spóźnienia,
nie musieć tłumaczyć sie z tego że z natury jestem miły i uśmiechniety.

Co mam zrobić gdy do żony czuje cieplo związane z cudnymi wspomnieniami
i nie czuję tego czegoś więcej, czego mi tak bardzo brak.

Chcę jej zaufać, chce aby była mądra, samodzielna, aby nie bała się życia ,
aby była ze mną nie ze strachu.
Dużo się ostanio zmieniła, ja się zmnieniłem.
Czas to uleczy, jeśli kochamy się, jeśli miłość nie wygasła we mnie całkiem,
wszystko będzie dobrze.
Czy musimy podejmować decyzję w tej chwili ??
Ilu z Was jest ze sobą z przywyczajenia, ile osób mówi że najwazniejsze są
dzieci.
Ile/ilu mówi że najważniejsza jest szczerość. Wiem że czasem boli.

Pozdrawiam Cieplo
Jacek

PS. Pora wracać do domu niedługo świt a ja dzis zapracowałem sie na maksa.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


145. Data: 2002-05-24 01:44:55

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jacek" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:acjvu9$9e0$1@news.onet.pl...
>
> Według wiekszości sytuacja wygład tak.
>
> Pewien jegomość ma pociąg do kobietek, zostawia w domu żonę i dzieci myśląc
> tylko i wyłącznie o sexie, szuka sobie nowych obiektów zainteresowań. A do
> tego dorabia sobie historyjkę o rzekomym zranienieniu przez żonę kucharkę .
> Jakże prosta i klarowna hitoryjka , jak łatwa do oceny osądu i wyroku.

wcale tak nie myslalam, ty do takiego akurat szablonu nie pasujesz, bo
jegomosc ktory zdradza tylko dla seksu nie chce porzucic zony.
przedstwiles nam swoj punkt widzenia, w ktorym jawisz sie jako ideal, a
zona jako potwor z wadami wychowawczymi, ty dajacy wciaz dowody milosci, ona
nie doceniajaca tego i nie dajaca dowodow milosci. pewnie prawda lezy gdzies
posrodku.
na pewno jednak sam sie miotasz teraz ze soba, i nie masz jasnosci
umylsu, za duzo emocji, i w zasadzie nie ma co teraz oceniac kogokolwiek
bo tylko mozna sie poranic. stalo sie to co sie stalo, wasza droga skierowala
wasz zwiazek do lekkiego ;-) wstrzasu, co wcale nie oznacza, ze byla zla, oraz
co moim zdaniem, nie oznacza ze musi sie skonczyc
a jesli sie nie skonczy to okaze sie znow kleska.


> Co mam zrobić gdy do żony czuje cieplo związane z cudnymi wspomnieniami
> i nie czuję tego czegoś więcej, czego mi tak bardzo brak.

czyli jednak masz dobre wspomnienia, nie jest chyba tylko to co zle, sa wspomnienia,
skoro trzymaja cie jeszcze przy niej oznacza ze
sa dobre i jest ich sporo.

czego ci brak w tej milosci do zony, zaru, pasji, uniesnien?
chyba czesto przychodzi szarosc milosci i juz nie ma zauroczenia, co wcale nie
oznacza, ze to nie jest milosc, to jest milosc tylko kolejny jej etap.
czy zona nie daje ci dowodow milosci, chociazby takiego ze zostala przy tobie
po pierwszej zdradzie? jakie dowody milosci ciebie zadowola?
nie zastanawiales sie, ze
dla twojej nowej milosci ty tez jestes nowy, ze i ona sie stara bardziej bo pewno
chce byc z toba. czemu jesli ci zle przy zonie nie odszedles od niej tylko
szukasz szczescia kolo niej???? tego powiem ci szczerze zrozumiec nie moge, i
to jakby wali w gruzy cale wywody jak to brak milosci popchnal do zdrady.


i pewno zona kiedys tam w przeszlosci
> Chcę jej zaufać, chce aby była mądra, samodzielna, aby nie bała się życia ,
> aby była ze mną nie ze strachu.

a jak myslisz dlaczego ty jestes z zona, czemu nie wziales rozwodu
wczesniej i poszukales milosci, czy to byla jakas forma zabezpieczenia
emocjonalnego??
moze to tez strach kazal ci przy niej zostac, teraz kiedy poszukales innej
latwiej jest powiedziec pa.

> Dużo się ostanio zmieniła, ja się zmnieniłem.
> Czas to uleczy, jeśli kochamy się, jeśli miłość nie wygasła we mnie całkiem,
> wszystko będzie dobrze.
> Czy musimy podejmować decyzję w tej chwili ??

jasne ze nie i nawet nie powinniscie.
jesli chcecie zaczac od nowa, to nie powielajcie starej drogi,
niech bedze to nowe malzenstwo.


> Ilu z Was jest ze sobą z przywyczajenia,

z nowa miloscia za pare lat tez juz moze byc z przyzwyczajebnia i co
historia znow sie powtorzy?


> Ile/ilu mówi że najważniejsza jest szczerość. Wiem że czasem boli.

czytales "dzika kaczke" ??? nie zawsze szczerosc jest dobra.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


146. Data: 2002-05-24 04:42:16

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:acjgka$sk8$2@news.tpi.pl...

> A nie sądzisz Darku, że Gosia (czyli "Żona", tak?) musiałaby być naprawdę
> niespełna rozumu, by nasze rady, sugestie, czy propozycje traktować jako
> nakazy czy nakłanianie?
Dla mnie nie jest to właśnie takie oczywiste i może nie o jej rozum tu
chodzi, bo go do końca nie
znamy. Nie potrafię w jej przypadku nie wziąść pełnej odpowiedzialności za
własne opinie, za własne zdanie w jej sprawie tłumacząc siebie tym, że ona
ma przecież rozum
i nie zrobi na pewno czegoś, co nie leży w jej charakterze. Kto wie, czy pod
lawiną rad i opini
w tej sprawie któreś z tych rozwodowych ziaren nie wykiełkuje w niej- i nie
będzie to jej ziarno.
Na prawdę nie potrafię jasno opisać tego co czuję w tej sprawie

> Zawsze mi się wydawało, że jeśli ktos ma problem, to
> pisze tu, by poznać opinie innych osób, wyciągnąć z tego wnioski i samemu
> podjąć decyzję, a nie robić na ślepo tak, jak "każe" grupa.
Zgadza się tylko czasami można własne opinie dopasować trochę do szukającego
pomocy, zobacz, przeszła na grupie" lawina rozwodowa", zmieszanie męża z
błotem,
opisanie "żony", że powinna być taka a nie taka i co ona po tym wszystkim
pisze?
Pisze, że kocha tego mężczyznę i będzie dla niego, po prostu będzie,
jedocześnie
starając się być sama lepszą pod różnymi względami.To taki post tchniący jej
optymizmem
z podziękowaniem dla tych, którzy ją wspierali. I jaki wniosek z tego postu
wypływa?
Ano taki, że jedna z przedstawicielek lawiny "na siłę" jej optymizm wtórnie
przedstawia jej jako wielkie
cierpienie, ratowanie psychiki, że ma nadzieję, że gdy ochłonie to inaczej
na to spojrzy nawet jeśli
nie zmieni swojego zdania (postępowania), że z czasem przewartościuje świat-
na jaki świat?
Na świat grupy! To dla mnie nie jest już żadna pomoc-wprost przeciwnie.
Czasami lepiej tylko wspierać niż pomagać, ponieważ nieumyślnie można komuś
zaszkodzić zwłaszcza
jeśli np. samemu jest się obciążonym podobną sytuacją.
To już mój ower w tej sprawie
Z szacunkiem do wszystkich
Darek D.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


147. Data: 2002-05-24 05:09:25

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Marta" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Jacek <m...@p...onet.pl

> To co jej zostało z tej twardej szkoły życia jest tylko skrawkiem
(malenkim)
> metod wychowania jej ojca przez jej mamę. Została nauczona że
najważniejszym
> elementem życia jest zazdrość, że krzyk jest dobry na wszystko. Że można
> straszyć swojego męża rozwodem, tak należy konczyć co drugą kłótnię.
> Mimi że sie starała, być inna, w chwilach emocji poddawała się
wspomnieniom
> z dziecinstwa. Czasem bardzo często.
>
> Do tego ten nieodpowiedzialny człowiek - jej mąż, otoczył ją opieką i
> czułością (Kochanie nie mów o rozwodzie wiesz przecież że Cię kocham -
mówił
> do niej)(chcesz pracować pracuj, nie chcesz nie, poradzimy sobie)
> Zabierał ją ze sobą tam gdzie tylko mógł. ( A i tak słyszał że się jej
> wstydzi)
> Kupował jej kwiaty, kupował prezenty, sukienki, spódniczki (płakał gdy
coraz
> trudniej można było znaleść odpowiedni model i rozmiar)
> Opowiadał na około jak cudowną ma żonę i rodzinę.

Tak się zdarza, każdy wynosi jakieś naleciałości z domu, niektóre bardzo
wkurzające - ja też mam mnóstwo wad, mój TŻ również. Tylko czekanie w
nieskończoność aż komuś zmieni się charakter sam z siebie jest bez sensu -
IMO prośby i zapewnianie że kocha się tą drugą osobę też nie wystarczą.
Czasem trzeba ryknąć, wydrzeć się, pokłócić, ale jak najszybciej - ja i mój
TŻ staramy się robić "zamieszanie" zaraz jak jakieś postępowanie drugiego
zaczyna działać na nerwy: I nie: "kochanie, ranisz mnie swoim postępowaniem,
jest mi przykro" itd. itp., tylko ostro "wkurzasz mnie takim zachowaniem". I
potem umawiamy się, że jak podobne złe zachowania się zaczynają powtarzać,
to dajemy sobie dyskretne znaki (kopniak w kostke ;-)) i to prowadzi do
opamiętania. Ty zagrałeś ostro dopiero po 14-tu latach, a przez ten czas jej
złe nawyki kwitły w najlepsze, a jeszcze utwierdzałeś ją w tym, że jest w
porządku, bo po wyskokach zapewniałeś, że kochasz mimo wszystko. Sam
widzisz, że to co teraz zrobiłeś spowodowało wielkie zmiany u żony - jestem
pewna, że gdybyś wcześniej, dużo wcześniej - kiedy ją jeszcze bardzo
kochałeś postawił sprawę ostro: "owszem, kocham cię, ale mam dość takiego
zachowania" to ona by chętnie popracowała nad tym i jeszcze byłaby Ci
wdzięczna. Ale to już i tak musztarda po obiedzie :-(
Marta



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


148. Data: 2002-05-24 05:16:37

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Marta" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Sokrates <d...@w...pl>

> > A dlaczego z góry zakładasz, że to kobieta zostaje z dziećmi?

> Jeśli nie powalczyłbym o dzieci, to sąd na pewno przyznałby je żonie.

Ale żona może się zrzec dobrowolnie.

> Poza tym, która matka chcialaby zostać bez
> dzieci?

A który ojciec chciałby zostać bez dzieci?
A ilu zostaje? Ile matek porzuca swoje dzieci?
To co piszesz to tylko Twoje wyobrażenia "matki idealnej wg. Sokratesa", a
nie rzeczywistość.

A tak podsumowując: nie wiem jak Ty, ale ja - po zakończeniu karmienia
piersią - nie widzę różnicy pomiędzy matką a ojcem.
Marta



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


149. Data: 2002-05-24 05:53:08

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marta" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ackhou$iko$1@sunsite.icm.edu.pl...

> A tak podsumowując: nie wiem jak Ty, ale ja - po zakończeniu karmienia
> piersią - nie widzę różnicy pomiędzy matką a ojcem.
> Marta
Jeśli nie uwzględniać różnic między kobietą i mężczyzną to też nie
widzę, ale na prawdę takie kwestie lepiej byłoby rozpocząć w innym
wątku od początku a nie tak przy okazji tego co wcześniej napisałem.
Darek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


150. Data: 2002-05-24 06:29:06

Temat: Re: żal-a co dalej
Od: "Sunnta" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marta" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ackhou$iko$1@sunsite.icm.edu.pl...
> Użytkownik Sokrates <d...@w...pl>
>
> > > A dlaczego z góry zakładasz, że to kobieta zostaje z dziećmi?
>
> > Jeśli nie powalczyłbym o dzieci, to sąd na pewno przyznałby je żonie.
>
> Ale żona może się zrzec dobrowolnie.
>
> > Poza tym, która matka chcialaby zostać bez
> > dzieci?
>
> A który ojciec chciałby zostać bez dzieci?
> A ilu zostaje? Ile matek porzuca swoje dzieci?
> To co piszesz to tylko Twoje wyobrażenia "matki idealnej wg. Sokratesa", a
> nie rzeczywistość.
>


a co by na opiekę nad jego dziećmi powiedziała jego druga Pani cieszyła by
się piorąc gotując i dorabiając z nimi lekcje i czy po takich dniach byłaby
nadal tak samo urocza miła wesoła zabawna czy zmęczenie wzięłoby górę??????

Joanna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

test
Malzenstwo - poczatek konca?
[reklama] Zaproszenie na spotkanie w Empik Megastore Kraków
Jak sobie z tym wszystkim poradzić ?
Szacunek

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »