Data: 2007-07-26 11:40:16
Temat: Re: zaraz sie potnę - problem z ocenianiem ;)
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sky wrote:
>>>>>> Nie uleganie chęci subiektywnego oceniania ludzi jako
>>>>>> spełnienie
>>>>>> marzenia? To raczej środek do spełniania marzeń. Ty
>>>>>> zasugerowałeś,
>>>>>> że
>>>>>> marzę o tym. :)
>>>>>>> sugerowałem brak realizmu w twoim przekonaniu o nieuleganiu
>>>>>>> chęci
>>>>> do
>>>>> serwowania innym ocen -które są subiektywne same z siebie ;)
>>>>> byc może marzysz o tym by to ci się udało...ale czy to realizm
>>>>> marzyć o niemozliwym? ;)
>>>> Tu nie chodzi o przekonanie, że się jest obiektywnym. Chodzi o
>>>> racjonalną tendencję do powstrzymywania się od ocen z tego
>>>> względu,
>>>> że "same z siebie" są subiektywne. To jest właśnie taka jazda:
>>>> Wiem,
>>>> że jestem subiektywny, dlatego nie wyrażam o innych opinii, które
>>>> mogą ich krzywdzić.
>>> Oceniasz zatem innych pod kątem co ich skrzywdzi a co nie?!
>>> To jest dopiero jazda!
>>> Jakżesz tymi opiniami możesz dopiero skrzywdzić! ;P
>> Raczej siebie oceniam, czy moje działanie/ocena konkretnej osoby
>> może
>> ją lub kogoś krzywdzić. Nie komplikuj może spraw daleko prostszych
>> w
>> życiu, niż w Twoich sugestiach.
> No cóż -wg mnie to twoja postawa jest w zasadzie ukoronowaniem
> komplikowania sobie życia nieweryfikowalnymi -bo nieusuwalnym
> subiektywizmem skażonymi- ocenami [niby swoich zamierzeń wobec
> drugich, a jednak w zasadzie nieupoważnionej ocenie progu
> wrażliwości
> innych] których to poprawności właściwie nie można zweryfikować
> przed
> faktem -nawet nie podjętych działań- ale fakem uzyskania
> wyczerpującej informacji o ich efektach psychicznych u ich
> "adresatów" ;)
Ciekawe, bo ja widzę u siebie tendencję odwrotną. Wielipoziomowość
reagowania na bodźce zwrotne i podświadoma asekuracja oparta na
mechanizmach myślowych przy kazdorazowej próbie wchodzenia w
kształtowanie opinii o osobach - może być korygowana ustalonymi
zasadami, które będą gwarantowały optymalnie najkorzystniejszy dla
wszystkich stron (oceniającego i ocenianych) wynik.
W ten sposób można oszczędzić wiele czasu i energii po to, aby łatwiej
było żyć w harmonijnej równowadze psychicznej wśród ludzi.
Te zasady sprowadzam do kilu najważniejszych aktywności i są to pewne
ramy dotyczące moich wyuczonych nawyków myślowych. Polecam.
> Jakoś nie chce mi się wierzyć że nie dostrzegasz podstaw do
> zanegowania tejże swojej praktyki ocen [bez względu na to kogo
> dotyczących- bowiem i siebie i innych oceniać w tak delikatnej
> materii to uskutecznianie grubej upraszczającej metodologii żywcem
> wziętej z wprogramowanego kulturowo schematyzmu nadawania innym
> etykiet. ;D
Tak zapewne by było, gdybym każdą osobę skanował, a potem analizował
jej wsystkie zalety i wady. Nie ma takiej potrzeby. Dla komfortu
zakładam, ze każdy człowiek jest najwyższej jakości "tworem" i
korzysta z najlepszych "programów". Weryfikuję je dopiero wtedy, kiedy
wchodzę z dana osobą w jakiś kontakt - relację. Spraktykowane i...
nietrudne.
>>> Przecież każda tak opinia jak i jakakolwiek wypowiedź lub jej brak
>>> może innych "dotknąć" [skrzywdzić]!
To jest właśnie ta przesada, którą w ogóle można sobie nie zawracać
głowy. W myśl tego, co napisałeś, działające jak topór słowa: "Nie
kocham Cię już!" przyczynia się do nienarodzenia wielu pokoleń istnień
ludzkich. A słowa: "Kocham Cię!" zgotują ludzkości dokładnie to samo!
;D
Więc darujmy sobie absurdy, bo szkoda na nie czasu.
>> W rzadkich statstycznie sytuacjach, gdzie trudno jednoznacznie
>> okreslić, jakie działanie może kogoś krzywdzić albo nie - ocenie
>> społecznej podlegają intencje.
> A więc jednak polegasz na schematyźmie kulturowego serwowania ocen.
> Otóż kultura ma to do siebie że jako uogólniony zarys mentalności
> grupy własciwie żadnego jednostkowego przypadku nie opisuje nawet w
> dopuszczalnym dla powierzchownych kontaktów przybliżeniu
> -do czego niestety usilnie rości sobie prawo...ale bez realnie
> uzasadnionego powodu. ;)
Bo kultura masowa nie ma takich zadań, rysowania jednostkowych
przypadków.
>>> I to nie zależy od twojej chęci
>>> ich krzywdzenia lub zabezpieczenia ich przed tym ale ich własnej
>>> decyzji że coś jest lub nie jest osobiście krzywdzące... ;)
>> Może się założymy, czy nie zależy?
> No nie sugeruj mi że twoje osobiste poczucie wartości jako człowieka
> zależy od tego czy potrafisz sobie kogoś podporządkować wywołując
> jego
> poczucie zagrożenia lub od tego umiejąc się powstrzymać?! ;P
Wychowałeś już jakieś dziecko? ;)
> A pozatym: naprawdę uważasz iż to inni [ich postawy-działania] są
> bezpośrednim powodem twojego ewentualnego poczucia krzywdy
> powstającego na skutek okoliczności jakie inni sobą "stwarzają"? ;)
Wcale tak nie uważam. To moje mechanizmy obronne tak mogą "uważać".
Potrafię produkty tych mechanizmów neutralizować.
(cdn)
--
pozdrawiam
michał
|