Data: 2004-05-09 12:23:04
Temat: Re: zdrada
Od: "nina" <a...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Czulam sie calkowicie zaniedbywana przez meza...ignorowal, nie
zauwazal;zajety praca i swoimi problemami (nie chcial mnie
wtajemniczac,rozmawiac o tym co si z nim dzieje), mijalismy sie w korytazu
przez wiele miesiecy.Ciagle slyszalam:" daj mi spokoj".
Nie chcial rozmawiac,nie sluchal. Wtedy pojawil sie ten drugi...on chcial
mnie sluchac, rozmawiac o moich problemach..dal mi to o czym zapomnial moj
maz....
Przyznalam mu sie, bo poczulam, ze musze, ze nie moge go oklamywac, bo
kocham go, no i ...wyzuty sumienia...odeszlam, bo czulam, ze powinnam, bo
czulam, ze ma prawo mnie znienawidziec, ze nie zasluguje na Niego i Jego
milosc....Teraz dostalam szanse- ostatnia szanse od zycia...poznajemy sie na
nowo...i wiecie co, tak naprawde,to przez te 6 lat naszego malzenstwa, w
ogole sie nie znalismy, nie wiedzielismy nic o sobie...teraz sie odkrywamy
sie na nowo...rozmawiamy...
Wierze,ze bedzie juz dobrze...pragne tego
Nina
|