Data: 2002-11-06 18:20:53
Temat: Re: zona zdradza ??
Od: "aw" <w...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:30031-1036568642@213.17.138.62...
> Seks NIGDY nie jest grzechem - w tym przypadku jest to wymysł elity
> pragnącej skierować agresję męską (tłumioną w seksie) w kierunku walki
Ty chyba rzeczywiście jesteś "nietaki" - przeczytaj sobie jeszce raz to sam
napisałeś i walnij sie mocno w głowe, albo lepiej poproś kogoś żeby to
zrobił bo sam możesz spierniczyć ten czyn, który z pewnością Ci pomoze
.......:))))
> > - przed slubem seks z kims innym niż stała partnerka jest takim samym
> > grzechem jak ze stałą partnerką, a po ślubie aż ZDRADĄ !!!!
>
> Seks NIGDY nie jest grzechem !!! A zdradą jest to co zdefiniują
> partnerzy jako zdradę (był program w którym występowała zamężna
> prostytutka z mężem)
Partnerzy w kościele przyrzekaja sobie miłość, wierność itd... - twierdzisz
ze po ślubie można sobie to jeszcze raz przedefiniować na wersję bardziej
pasującą do aktualnych potrzeb ????? (tak robią nasi wielcy politycy - a
nazywa sie to manipulacja !!!). I wszystko co chociażby o włos oddala
małżonków od siebie (a zarazem osłabia miłość) jest złem ! Podobnie jest z
wiernością ....
Tu nie ma nic do definiowania ! A zamężna prostytutka to już wogóle przekręt
nad przekrętami (w stylu małżeństwa homoseksualistów)
> > - przed ślubem w każdej chwili mozesz odejść bez zadnych "obciążeń" na
> > sumieniu a po ślubie - przemyśl to !!!!!!!
>
> Sumienie nie ma nic wspólnego ze ślubem - albo się je ma albo nie. Nie
> rodzi się w urzędzie stanu cywilnego
Sumienie ma każdy !!!!! Tylko jego wrażliwość jest różna....Im więcej nad
nim pracujesz tym jest wrażliwsze. A wmawianie sobie np."że ślub jest mi do
niczego niepotrzebny, bo moge i bez niego z kimś żyć" to nic innego jak
zagłuszanie własnego sumienia. Dobrze to widać jak na przykładzie niektórych
morderców (np. film 8mm - facet za nic w świecie nie sprzeciwi sie matce,
ale jak ona idzie do kościoła w tym czasie on morduje prostytutki i wcale
nie uważa że coś źle robi )
> Nie wiary tylko niezależności od religii - WSZELKICH.
Czyli ATEIZM
> Wiara to coś wewnątrz - religia to jeden ze sposobów wykorzystywania
> durniów przez cwaniaków.
A Tobie wydaje sie że jesteś jeszcze cwańszy od tych cwaniaków.....
W takim razie w co wierzysz ???? Czyżby nie było to wyrażone poprzez jakąś
religie ??? A może masz swoją własną ?
> > > > Po ślubie człowiek bierze na siebie odpowiedzialność moralną za
siebie, współmałżonka i dzieci.
> > > Bzdura! Zakładasz, że nie można wziąźć takiej odpowiedzialności BEZ
ślubu.
> >
> > TAK - nie można !!! Ona nie jest jeszcze wtedy twoja jedyna tylko
niczyja
Miałem na myśli twoją partnerke, czy jakby tam nie nazwać....
> .............. (tu mnie poniosło i trochę nieładnie wyrażałem się o
> Tobie - przepraszam)
W dziwnych momentach Cie ponosi ..:)
> To wprost ręce opadają. Wśród jakich prymitywów bez serca ty się
> obracasz ?
Coś Ci sie poprzestawiało.......Bo walisz "ni z gruszki ni z
pietruszki"......możesz wyjaśnić co to ma znaczyć ?
> Według Ciebie nie możliwe jest więc przyjęcie odpowiedzialności za
> drugą osobę w przypadku gdy:
> - chcesz (do śmierci) zaopiekować się osobą starą i opuszczoną;
> - chcesz (do śmierci) zaopiekować się nieswoim dzieckiem;
Nie wiem co to za odpowiedzialność ??? Robisz coś z głebi serca....ale nic
nikomu nie obiecujesz - pięknie - zostałbyś gloryfikowany :))) ale potem coś
nie wychodzi więc jest to Twoja wina ??? Przecież nic nie obiecywałeś
.....więc za co masz odpowidać ???
A poza tym to dotyczy innego rodzaju miłości - nie jest to taka sama miłość
jak faceta do kobiety, ale miłość ojcowska czy braterska, tutaj ta
odpowiedzialność jest już w momencie przejęcia na siebie tych obowiązków
(opieki) a wcześniej musisz to zalegalizować co jest swego rodzaju obietnicą
(w pewnym sensie podobną do przysięgi małżeńskiej). Oczywiście możesz tutaj
polemizować : a jak wezmę z domu starców starą babkę nie mająca nikogo na
świecie, to gdzie ta obietnica ? Otóż tu - nie możesz nikogo trzymac w domu
bezprawnie - musisz ją u siebie chociażby zameldować - co już jest "aktem
woli", czyli swego rodzaju obietnicą ....
> No chyba że nie rozumiesz co to jest miłość - to wtedy rozumiem twój
> sposób myślenia.
Wiesz "wykręcasz sobie kota ogonem" jak Ci sie podoba - i to jest Twój
problem, przez to wykręcanie jestes sobie w stanie wszystko wytłumaczyć i
wmówić....(np. że ślub to głupota - a ja myśle że coś wspaniałego, ale
trzeba do tego dojrzeć, na co jeszcze potrzebujesz duzo czasu).
|