Data: 2005-04-20 10:49:34
Temat: Re: zwalczanie kretów-długie
Od: "Jerzy Wierzchnicki" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
mirzan i boletus napisali:
> > Stawanie w obronie pożytecznego kreta
> > jest moralnym obowiązkiem prawdziwego
> > ogrodnika.
>
> Stawanie w obronie ogrodnika czy działkowca przed różnymi
> szkodnikami, jest moralnym obowiązkiem człowieka rozsądnego.
> Rady typu zaprzyjaźnij się z kretem,nornicą czy ślimakiem,
> to kpina z czyjejś pracy, zamiłowań,kolekcjonerstwa.
> Lub całkowita bezmyślność mająca na celu dokuczanie ludziom,
> Nie mająca nic współnego z ochroną przyrody.
Chciałbym wyraźnie stanąć po stronie Mirka. Kret w naszych ogrodach nigdy nie
był i nie będzie sprzymierzeńcem. Powoduje o wiele więcej szkód niż korzyści.
Te korzyści także są względne - zjadanie przez kreta części znajdujących się
pod ziemią pędraków i tak nie powoduje ich eliminacji, działka musiałaby być
siecią korytarzy, aby wszystko co w ziemi istnieje zostało przez kreta
unieszkodliwione.Co na takiej sieci kanałów by rosło? Poza tym wiadomo, że
łupem kreta padają, może nawet w większej części, pożyteczne dżdżownice, gdyż
te lubią się poruszać, a to powoduje większe ich wyłapywanie przez mającego
specyficzny słuch futrzaka. No i co to za pożytek, że kret zje z mojego ogródka
pędraki, gdy obok na sąsiedniej działce dojrzewa dorosły owad, który tak
napradwę jak wyjdzie z ziemi spowoduje szkody żywiąc się liśćmi moich roślin i
nie raczy zauważyć, że jest jakaś granica pomiędzy moją zagospodarowaną działką
a nieużytkiem, na którym się urodził.
Obserwując dyskusje o kretach wyraźnie widać, że część osób na siłę przekonuje
siebie do pożytecznej roli tego zwierzęcia. Oczywiście cały czas mówię o roli
kreta w naszych, zagospodarowanych ogrodach. Tak jak każde zwierzę, bez względu
na tworzone listy ochronne, powinno cieszyć się szacunkiem w swoim NATURALNYM
środowisku. Cywilizacja, a jej przejawem jest również nasz "sztuczny" jednak
ogród, wymaga poświęceń, także ograniczenia roli samoczynnych mechanizmów
naturalnej selekcji czy naturalnego współżycia gatunków. Przecież nikt, nawet
zagorzały zwolennik "zielonych" organizacji nie wyobraża sobie, aby na przykład
w domu zbudowanym na łące egzystować razem z myszami, pająkami, gąsiennicami
czy innymi pierwotnymi mieszkańcami tego, wcześniej niezabudowanego terenu.
Trochę zaczynam wykraczać poza problem kretów, ale cywilizacji nie da się już
zatrzymać, można i trzeba tylko ograniczać jej skutki w stosunku do naturalnego
środowiska.
Wracając do kretów. Walczę z kretem od początku założenia ogrodu. Na mojej
stronce pokazałem jak wyglądały te początki. Co to za pożyteczne działanie
kreta, gdy kilka razy wszerz i wzdłuż przekopie mi skalniak, grządkę warzywną,
czy podkopie nowo posadzone roślinki? Mszyce, przędziorki, ślimaki i mrówki
niszczące nasze rośliny nazywamy szkodnikami, a kret to niby jakim jest w tym
momencie sprzymierzeńcem?
Ogród swój uważam za część tej cywilizacji, o której pisałem wyżej. I wara mi
kretom, zającom, sikającym po iglakach psom czy łamiącym mi młode drzewka kotom
od mojego ogrodu. Taki jest mój wybór i tak czuję się dobrze. I nie bardzo
obchodzi mnie złe samopoczucie kreta na mojej działce.
Pozdrowienia Jurek
http://www.ogrodniczek.republika.pl/
P.S. Jedno już wiem na pewno - nie warto stosować żadnych chemicznych metod na
to zwierzę. Szkoda zdrowia i środowiska. Jest metoda zdecydowanie
skuteczniejsza, "przyjazna" dla środowiska, tylko wymaga dużej cierpliwości ;-))
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|