Data: 2004-12-11 18:44:25
Temat: Re: życie mi sie rozpada a ja nie wiem co robic.....
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pootie" <m...@i...pl> napisał w wiadomości
news:cpf1qn$7ub$1@atlantis.news.tpi.pl...
> zaczyna sie problam, moje zycie i mojej zony moglby ktos powiedziec z boku
> ze
> idealne sa mlodzi maja piekne dzieci i sa szczesliwi nic bardziej mylnego.
[...]
> miesiacach od jej pierwszego spotkania z jej "przyjaciolka" nastapil
> przelom
> spowodowany moim wyjazdem do anglii w ktorej aktualnie sie znajduje,
[...]
> ja postanowilem sie nie poddawac poniewaz chec ratowania tego zwiazku byla
> warta wszystkiego, po jednej z naszych powaznych rozmow znow pojawilo sie
> swiatelko w tunelu do ktorego warto podazac, lecz po uplywie kolejnych
> tygodni
> gdy jak mniemam zmienialem sie na lepsze i rozumialem coraz wiecej i
> czcialem
[...]
> wiecej dawac z siebie ona przestawala byc zainteresowana, wiec 2 dni temu
> zapytalem co sie dzieje zapadla grobowa cisza moja zona znow nie wie czego
> chce wiadomosc o tym powalila mnie na kolana ale jak zwykle postanowilem
> sie
> nie poddawac i zapytalem czy chce jeszcze cos uratowac czy chce nam dac
[...]
> ta bezsilnosc mnie zzera od srodka a nie chce stracic mojej zony poniewaz
> bardzo ja kocham i ta rodzina to wszystko dla czego warto zyc i nie wiem
> co sie stanie jezeli ja utrace.
Zacznijmy może od tego, czego ty chcesz ?
Jeśli chcesz, by żona Cię kochała i czuła na Twój widok nieodparte pożądanie,
to PRZEJRZYJ NA OCZY i uświadom sobie, że tak nigdy nie będzie.
Po tym krótkim wstępie, czyli odrzuceniu pociągu seksualnego, powiedz,
co rozumiesz pod pojęciem "chcę miłości" ? By ktoś Cię głaskał jak matka
po głowie ?
Jedyna droga na wspólny wiązek to akceptacja faktu, że Twoja żona
jest jaka jest. Ciebie zżera bezsilność, bo masz mnóstwo oczekiwań
i jest to zarówno dla Ciebie jak i dla żony ogromnie krępujące.
I w tym sensie ten związek zupełnie się nie sprawdza, jest toksyczny.
Życie narzuca ogromną liczbę ograniczeń zewnętrznych i nie można
pozwolić sobie na to, by jeszcze ignorować ograniczenia wewnętrzne,
w relacji Ty-żona. Obejrzyj to sobie dokładnie i zrozum, że Twoje córki
nie potrzebują rodziców, którzy są cały czas skupieni na swoich wewnętrznych
problemach. One potrzebują rodziców, którzy potrafią być partnerami w
okazywaniu dzieciom troski. To wszystko. Inne rodzaje i płaszczyzny
partnerstwa są mniej priorytetowe a w Twoim małżeństwie po prostu
nierealizowalne.
Zastanów się dobrze, na ile pojęcie "braku miłości" w twoim rozumieniu
oznacza brak kobiety, która by się całkowicie angażowała emocjonalnie
i seksualnie w twoje życie osobiste i spróbuj zrozumieć, że Twoja żona
Ci tego nie zapewni i nie powinieneś jej tą rolą obarczać. Ona może być
Twoim partnerem w ograniczonej sferze życia, a poza tym jest niezależną
jednostką. Oboje macie prawo do rozwijania indywidualnego potencjału.
Może to mało romantyczne, ale wg. mnie dojrzewanie każdego związku
polega m.in. na tym, że każda ze stron zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli
chce realizować swój indywidualny potencjał, to od pewnego punktu jest
w tym samotna. Różnica między związkami polega na tym, że jedni
osiągają ten punkt wcześniej, inni później. Ale zawsze jest to bolesne
i nie ma odwrotu.
A jednocześnie nie ma w życiu lepszego celu, niż porządnie zająć się sobą.
Jeśli Twoje szczęście wiecznie będzie zależeć od wizji jakiejś żony, u której
boku mógłbyś się rozwijać, ale której u Twego boku nie ma, to będziesz
się wiecznie rozbijał o swoje własne ograniczenia myśląc, że są to
ograniczenia innych ludzi.
Albo umiesz się samotnie rozwijać u boku takiej żony jaką masz i dajesz
jej przestrzeń, by ona się rozwijała po swojemu, albo będziesz wiecznie
gonił za iluzją. Za rzeczywistością, która nie istnieje. Przestań więc beczeć
i się zastanów, na ile ważna w Twym życiu jest silna więź emocjonalna
i fizyczna z kobietą. Pewnie jest bardzo ważna ... Masz teraz dwa wyjścia:
albo znajdziesz kobietę, która lepiej (ale tylko lepiej) w to trafi, albo
poszukać innych źródeł i środków samorealizacji, niż uczucia kobiety.
Twoja obecna żona nie zapewni Ci takiej więzi, skoro jest innej orientacji
seksualnej (no a na to wygląda, tak zrozumiałem Twoją wypowedź).
A swoją drogą żona nie jest od tego, by zastępować mężczyźnie
matkę, nad tym też warto się zastanowić w kontekście Twojej wypowiedzi.
Może moja wypowiedź brzmi dość ostro, ale sorry - Twój związek
wymaga ostrego przedefiniowania. Przedefiniowania oczekiwań i ról.
I na pewno nie jest typowy, więc musisz znaleźć własne klucze.
|