Data: 2000-09-25 08:46:06
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)
Od: "dr Prunesquallor" <b...@p...sos.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam :)!
Do tego wątku chciałem namówić Steerpika, ale tym razem - on zrejterował...
gdy mu pokazałem ile ma "u mnie" gwiazdek ;))). Ambitny! Poleciał do Biblioteki!
Spróbuję więc sam ;).
bary <przyjaciel> napisał nam ... wiele, ... szkoda, że tak zawiłym językiem ;)
Nie wszyscy lubią być poukładani na półeczki. A tak czy inaczej wszyscy są!
Z tym trzeba się pogodzić :) - (ale to nie jest do Przyjaciela, skądże znowu! ;))
Jakieś półeczki zawsze istnieją. Pomijam już te, co w mrokach czasu i przestrzeni
czekają podobno na każdego po przekroczeniu bram tego świata...
(...)
> Wszystko co choćby w tytule ma prawdę...
(...)
To jasne Przyjacielu, dlaczego nie dołączysz "po tamtej stronie" wątku.
Ale byłbym wdzięczny za czytelne poszerzenie mych horyzontów ;) i wskazanie
nieprawdy jaką sugerujesz. A także celu w jakim to czynisz. W miarę swych
skromnych możliwości, cenię sobie rzetelność badawczą ;).
Choć czasami nie używam jawnie słowa "subiektywny", mam je
wykarbowane głęboko w moim małym, (ale potrójnym;)) łebku.
> Oglądamy zabawne postawy dzieci, które uczą się postaw od dorosłych.
> Czasami naśladują zachowania niezwykle genialnie. I to jest bardzo śmieszne,
> bo najciekawsze jest w tym wszystkim chyba to, że ci dorośli czasem
> nigdy nie wyrastają ze swoich gier w dorosłego.
Ja prostolinijnie sądzę, że dorośli nigdy nie powinni gasić w sobie zapału,
otwartości dzieci, owszem doskonalić swój dystans do wszechrzeczy,
ale jednak nie odrywać się od korzeni. Łatwiej się wtedy śmiać, łatwiej żyć...
nie tylko im samym.
> (...) byle być... to jest ważne, bo jak nas nie ma to nie rozumiemy siebie. (...)
> A jak jesteśmy to mamy władzę... a właściwie dążymy do tego by mieć
> władzę nad tym w czym jesteśmy. (...)
Skoro ja też tu jestem - rzeknę, nie rozbijając się, że - niekoniecznie ;).
Dążenie do posiadania władzy to marność człowiecza, nieunikniona jednakże.
Z tym też trzeba się pogodzić - dla zachowania zdrowia :), które wygląda
na najważniejsze ~;)
> (...) To jest bardzo zły znak, bo
> przestajemy rozumieć gdzie jesteśmy, kim... a jeśli nie rozumiemy siebie to
> rozbijamy ten stateczek chcąc zawsze co innego, coś co widzimy gdzie
> jesteśmy, a nie tam gdzie być powinniśmy.
Jak w takim razie przeholować bezboleśnie ten stateczek, bez strat?
Jest sposób? Inny niż eksperyment? I czy warto!?
> Te proste zasady one istnieją owszem, ale tylko abstrakcyjne. My je
> stosujemy gdy układamy 'tam' _będąc tu_ ( ważne ;) ).
Czy nie jest to przejaw wiecznego sięgania po niedostępne, jak się wydaje,
jabłko na drzewach grzechu?
> I tak włąśnie będąc tam ...
pozwolę sobie podkreślić - tam!
> ... się bezmyślnie rozbijamy, jak ten wielce skomplikowany system...
> bo on nie zmienia zasad... on je odgrywa... wciąż i wciąż jak zdarta
> płyta gramofonowa...
Znawca określił to jako
" każdy dąży do osiągnięcia swego szczebla niekompetencji" ;)).
> pozostali się łączą i rozstają, przyciągają bądź odpychają w myśl zasady
> przyciągania i odpychania pana psychofizomifidanka.....
Mam cichą nadzieję, że nie jest to określenie praktyki Alfreda, Przyjacielu ;))
Bo jeśli jest, to... przyznam, nie spotkałem takiej specjalności. Może jesteś bliżej?
> No nie? ;)
>
> j...
--
Serdeczności
dr Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
|