| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-09-24 17:11:05
Temat: życie to pasmo problemów ;)
Użytkownik dr Prunesquallor <b...@p...sos.com.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:8qkhja$4kv$...@n...tpi.pl...
> 4. Próżność to ludzka i nieszkodliwa rzecz :).
> Czy ktoś może postawi mi pięć sympatycznych gwiazdek? ;)))
sympatycznych? No dobra jakich zechcesz.. ;)
Wszystko co choćby w tytule ma prawdę jest bardzo fajne i sympatyczne...
Ja jestem tam... dlatego będę się dziś rozbijał ;)
A jaki z tego morał? Najważniejsze być sobą... Nie, tak na prawdę nic
nie jest ważne, byle dobrze się czuć... dobrze bawić... i nie szkodzić sobie
nawzajem. Być sobą znaczy się wybrać taką postawę i zachowanie jakie nam w
danej chwili odpowiada. Oglądamy zabawne postawy dzieci, które uczą się
postaw od dorosłych. Czasami naśladują zachowania niezwykle genialnie.I to
jest bardzo śmieszne, bo najciekawsze jest w tym wszystkim chyba to, że ci
dorośli czasem nigdy nie wyrastają ze swoich gier w dorosłego.
Więć nic ważne nie jest.... No tak byle być... to jest ważne, bo jak nas
nie ma to nie rozumiemy siebie. Naprawdę. Nikt tego nie zauważył? A jak
jesteśmy to mamy władzę... a właściwie dążymy do tego by mieć władzę nad tym
w czym jesteśmy. A jak nas nie ma to dążymy tym bardziej, tyle że jesteśmy
gdzie indziej a chcemy mieć to gdzie nas nie ma. To jest bardzo zły znak, bo
przestajemy rozumieć gdzie jesteśmy, kim... a jeśli nie rozumiemy siebie to
rozbijamy ten stateczek chcąc zawsze co innego, coś co widzimy gdzie
jesteśmy, a nie tam gdzie być powinniśmy.
Widziałem taką symulację. Zasady są prostę, wręcz banalne. Ale ważny
jest czas. Prosty wzór na życie i na jego kontynuację. Można się zdziwić, że
zaczynając od niczego wzór się tak komplikuje, że później już ogarnąć go
może chyba tylko statystyka... a wiecie jak z nią jest, przybliżenia...
przybliżenia... zero prawdy i mnóstwo błędów. No nic tak jest właśnie trochę
z życiem zasady są proste i Ci są tacy muszą dążyć tak jak im dyktują
zasady. I się rozbijają, tak mają zakodowane, że gdy ich nie będzie, będą
się rozbijać o siebie i chcieć to co by chcieli gdyby byli tam... ale nie
tak naprawdę tam, bo jest tu i teraz.
Widzimy cel, to kolejny problem. To znaczy życie to pasmo ciągłych
problemów, bo nawet w odpoczynku ich szukamy. Ale mówie bardzo
optymistycznie. Chyba, że ktoś widzi pesymistycznie problemy. No dobra
powiem inaczej... dalsze zagadnienia... Więc widzimy cel, on jest tam... a
my tu, ale go widzimy... dokładnie bo teraz ważny moment, trzeba podjąć
decyzje. Przygladamy się jego budowie (mowa o przedsięwzieciu, kolejnym
problemie życiowym) i gdy go już zobaczymy musimy wybrać by go podjąć,
pokonać. Tylko trzeba jeszcze pamiętać, że tam to jest tam i jeszcze nie
jest tu. To jest ważne bo my wciąż myślimy, że jesteśmy już tam, a tamto
jeszcze nie zaistniało.
Te proste zasady one istnieją owszem, ale tylko abstrakcyjne. My je
stosujemy gdy układamy 'tam' _będąc tu_ ( ważne ;) ). I jak w tym modelu
tworzymy, a właściwie odgrywamy grę, jak komputer, symulator rozproszony, z
podiałem na ludzie klastry... każdy gra swoją rolę i układa z niej 'tam'.
Jesteśmy bardzo tym przejęci... MY? Ach my to ten system, który toczy
proces, czyli spis wyuczonych reguł...I to TAM układamy sobie:
- czy nas wszyscy kochają? Czy kochać to zawsze znaczy to samo, czy ja
Jasia uważam za przyjaciela, a Martę nie bo nawet na moje urodziny nie
zadzwoniła z życzeniami.... itp....
I tak włąśnie będąc tam się bezmyślnie rozbijamy, jak ten wielce
skomplikowany system... bo on nie zmienia zasad... on je odgrywa... wciąż i
wciąż jak zdarta płyta gramofonowa... I może ta statystyka nawet nad tym
zapanuje i wyznaczy, jeden umiera w piątek inny w poniedziałek... pozostali
się łączą i rozstają, przyciągają bądź odpychają w myśl zasady przyciągania
i odpychania pana psychofizomifidanka.....
Aż ktoś się w końcu zatrzyma i powie stop przecież ja jestem Tu więc tam
jest poto tylko aby stworzyć sobie następne HAPY 'tu'.............
No nie? ;)
j...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2000-09-24 18:21:11
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)
Użytkownik bary :
>Najważniejsze być sobą... Nie, tak na prawdę nic
> nie jest ważne, byle dobrze się czuć... dobrze bawić... i nie szkodzić
sobie
> nawzajem. Być sobą znaczy się wybrać taką postawę i zachowanie jakie nam w
> danej chwili odpowiada.
Tylko że pewne okoliczności nie pozwalają nam na wybranie takiej postawy, na
jaką mamy ochotę. I tu jest cały ból.
Czasem nawet szczegół potrafi zepsuć wszystko. Jeżeli np. ja lubię siedzieć
z założoną nogą na nogę, a powiedzmy, towarzystwo tego nie lubi, to ja -
będąc sobą - powinienem ich olać, bo przecież ważniejsze jest to, że ja
czuję się dobrze siedząc w ten sposób niż to, że ktoś obok mnie życzy sobie,
abym siedział inaczej. Ale jeśli owe towarzystwo to ludzie, od których ja
jestem w pewien sposob uzależniony (a więc które ma znaczący wpływ na moje
życie i przyszłośc), to lepiej zdjąć nogę i przystosować się do nich, niż
uparcie siedzieć po swojemu. Wtedy ja nie jestem sobą, bo siedzenie inne niż
noga na nogę jest dla mnie po prostu niewygodne, czyli źle się wówczas
czuję, ale wiem, że dzięki temu łatwiej dogadam się z tymi, z którymi akurat
dogadać się muszę, bo trzeba załatwić kilka istotnych spraw.
Durne, nie? Taki banalny przykład można rozwinąć do tysiąca innych. Uważam
że jest to idiotyczne - przecież nie po tym, jak kto siedzi, ubiera się,
drapie po glowie czy śmieje się powinno się oceniać ludzi, ale po tym co
sobą prezentuje w znaczeniu, nazwijmy to intelektualnym. A nie mówię już o
klasycznych przykładach, jak kolczyk w uchu czy długie kudły u facetów.
Uff, rozgadałem się, ale tak mnie naszło :-)
Filip
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-25 08:46:06
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)
Witam :)!
Do tego wątku chciałem namówić Steerpika, ale tym razem - on zrejterował...
gdy mu pokazałem ile ma "u mnie" gwiazdek ;))). Ambitny! Poleciał do Biblioteki!
Spróbuję więc sam ;).
bary <przyjaciel> napisał nam ... wiele, ... szkoda, że tak zawiłym językiem ;)
Nie wszyscy lubią być poukładani na półeczki. A tak czy inaczej wszyscy są!
Z tym trzeba się pogodzić :) - (ale to nie jest do Przyjaciela, skądże znowu! ;))
Jakieś półeczki zawsze istnieją. Pomijam już te, co w mrokach czasu i przestrzeni
czekają podobno na każdego po przekroczeniu bram tego świata...
(...)
> Wszystko co choćby w tytule ma prawdę...
(...)
To jasne Przyjacielu, dlaczego nie dołączysz "po tamtej stronie" wątku.
Ale byłbym wdzięczny za czytelne poszerzenie mych horyzontów ;) i wskazanie
nieprawdy jaką sugerujesz. A także celu w jakim to czynisz. W miarę swych
skromnych możliwości, cenię sobie rzetelność badawczą ;).
Choć czasami nie używam jawnie słowa "subiektywny", mam je
wykarbowane głęboko w moim małym, (ale potrójnym;)) łebku.
> Oglądamy zabawne postawy dzieci, które uczą się postaw od dorosłych.
> Czasami naśladują zachowania niezwykle genialnie. I to jest bardzo śmieszne,
> bo najciekawsze jest w tym wszystkim chyba to, że ci dorośli czasem
> nigdy nie wyrastają ze swoich gier w dorosłego.
Ja prostolinijnie sądzę, że dorośli nigdy nie powinni gasić w sobie zapału,
otwartości dzieci, owszem doskonalić swój dystans do wszechrzeczy,
ale jednak nie odrywać się od korzeni. Łatwiej się wtedy śmiać, łatwiej żyć...
nie tylko im samym.
> (...) byle być... to jest ważne, bo jak nas nie ma to nie rozumiemy siebie. (...)
> A jak jesteśmy to mamy władzę... a właściwie dążymy do tego by mieć
> władzę nad tym w czym jesteśmy. (...)
Skoro ja też tu jestem - rzeknę, nie rozbijając się, że - niekoniecznie ;).
Dążenie do posiadania władzy to marność człowiecza, nieunikniona jednakże.
Z tym też trzeba się pogodzić - dla zachowania zdrowia :), które wygląda
na najważniejsze ~;)
> (...) To jest bardzo zły znak, bo
> przestajemy rozumieć gdzie jesteśmy, kim... a jeśli nie rozumiemy siebie to
> rozbijamy ten stateczek chcąc zawsze co innego, coś co widzimy gdzie
> jesteśmy, a nie tam gdzie być powinniśmy.
Jak w takim razie przeholować bezboleśnie ten stateczek, bez strat?
Jest sposób? Inny niż eksperyment? I czy warto!?
> Te proste zasady one istnieją owszem, ale tylko abstrakcyjne. My je
> stosujemy gdy układamy 'tam' _będąc tu_ ( ważne ;) ).
Czy nie jest to przejaw wiecznego sięgania po niedostępne, jak się wydaje,
jabłko na drzewach grzechu?
> I tak włąśnie będąc tam ...
pozwolę sobie podkreślić - tam!
> ... się bezmyślnie rozbijamy, jak ten wielce skomplikowany system...
> bo on nie zmienia zasad... on je odgrywa... wciąż i wciąż jak zdarta
> płyta gramofonowa...
Znawca określił to jako
" każdy dąży do osiągnięcia swego szczebla niekompetencji" ;)).
> pozostali się łączą i rozstają, przyciągają bądź odpychają w myśl zasady
> przyciągania i odpychania pana psychofizomifidanka.....
Mam cichą nadzieję, że nie jest to określenie praktyki Alfreda, Przyjacielu ;))
Bo jeśli jest, to... przyznam, nie spotkałem takiej specjalności. Może jesteś bliżej?
> No nie? ;)
>
> j...
--
Serdeczności
dr Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-25 09:48:41
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)Użytkownik Ptaszek Filip <w...@g...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...vogel.pl...
> Tylko że pewne okoliczności nie pozwalają nam na wybranie takiej postawy,
na
> jaką mamy ochotę. I tu jest cały ból.
> Czasem nawet szczegół potrafi zepsuć wszystko. Jeżeli np. ja lubię
siedzieć
> z założoną nogą na nogę, a powiedzmy, towarzystwo tego nie lubi, to ja -
No czasem trzeba się podporządkować 'fizycznie'. Takim przykładem jest
np. wojsko... Ale mi chodziło o postawę 'psychiczną'. Gorzej jeśli ktoś nas
ogranicza psychiczne, takiemu czemuś nie powinniśmy się poddawać, bo wówczas
zatracamy siebie. Oczywiście czasami sobie nie zdajemy sprawę z
podświadomych gier naszych umysłów... to znaczy jesteśmy 'tam' i widzimy
świat takim jak nas nauczyli, uciekamy tam, bo tu i teraz nie pozwala nam
'zabezpieczać TAM', a boimy się że gdy nie zabespieczymy tego, to stanie się
coś złego. 'TAM' to coś co uznajemy za oczywisty świat i wpychamy siebie i
relacje między ludzkie właśnie tam. Innymi słowy to nasze ego. Tak jak
widzimy siebie tak podświadomie siebie gramy i tak odgrywamy relacje między
ludzkie, nie zastanawiamy się dlaczego, ale boimy się że zatrzymując się
odniesiemy porażkę Tam. I tak zapominamy o TU i o tym, że trzeba tu być by
rozumieć tu i teraz.
Każda decyzja, każdy krok w naszym życiu powstaje w wyobraźni. Widzisz
cel ogólnie i korzystasz z bazy poprzednich doświadczeń. Pokazujesz to sobie
od A do Z i podejmujesz decyzje działania. I ten cel jest TAM a ty
podejmujesz decyzję TU. I o tym trzeba pamiętać ;) Pamiętać, że nasz świat
rozgrywa się w naszej wyobraźni i jeśli przyjmiemy 'wgrane' nam zasady. To
będziemy postępowali jak roboty, jak część programu, którego ruchy już są
ustalone i to że ten będzie taki, tamten taki i losy potoczą się taki i tak
można praktycznie przewidzieć. Bo oni nie myślą, można ich określić i to
głównie dlatego, że odgrywają swoją rolę.
Ale ciekawy jest internet, przecież wszyscy myślą, że jesteśmy TU w
usenecie, a tak na prawdę to cały ten internet jest TAM w naszej wyobraźni,
dlatego ja teraz nie mogę być tu z wami, ale wy jesteście teraz tam w
wyobraźni. Co ciekawsze naprawdę to 'tam' ludzie mogą (zwłaszcza młodzi i z
wyobraźnią) sobie układać według nowych reguł. Starsi też, ale nie którzy
nie chcą i nie potrafią zmieniać spojrzenia na świat, za bardzo wyuczyli się
patrzeć w jeden charakterystyczny sposób. I nie wiadomo, czy to jest wygodna
dla nich postawa psychiczna.
Zahaczyłem tu o intro i ekstra-wertyzm i to ciekawa sprawa, bo oznacza
to, że mam inny pogląd na te pojęcia, a może nie. To znaczy, że większość to
introwertycy myślący, żę są eksrawertykami? Możliwe, jeśli być
ekstrawertykiem, znaczy bardziej odróżniać rzeczywistość od wyobraźni, a nie
być 'na zewnątrz'. Każdy myśli wyobraźnią, ale nie każdy umie myśleć... to
znaczy panować nad tym. Jeśli ktoś nie umie zmienić spojrzenia na świat, a
wciąż powtarza schemat swojego istnienia i bycia w sposób 'od siebie'
niezależny, żyje w swoim świecie, który bardzo ściśle odpowiada odbijającemu
się na nim otoczeniu. On reaguje na otoczenie praktycznie nie uczestniczy w
tym, odpowiada na bodźce środowiska w wyuczonym schemacie. Jego 'bycie'
ogranicza się do wypełniania schematu. To nie jest ekstrawetyzm, to jest
zamknięcie w zaprogramowanym świecie, bez umiejętności kontrolowania tego
programu. Introwertyzm można jeszcze bardziej rozwinąć... Bo tak na prawdę
wszelkie przyjemności których pragniemy są dostępne głównie TAM... z
seksualną włącznie (co może być dla niektórych zaskokiem ;) ) bo Tu to
znaczy tam gdzie jesteśmy panuje odczuwanie bytu i potrzeby dopiero widzimy
w wyobraźni, a nawet realizujemy w wyobraźni ( nie wszystkie naturalnie ),
ale te społeczne tak. I sex, w pewnej swojej części nie istnieje bez
wyobraźni. A wyobraźnia przez sugestię staje się nastrojem gdy nasza
swiadomość uzna ją za rzeczywistość. I akceptację też odbieramy w wyobraźni,
którą przez sugestie czynimy rzeczywistością (dla nas) i staje się więc
realną poprawą nastroju lub jego pogorszeniem w przypadku dezaprobaty. Inny
rodzaj introwertyzmu opiera się na wyobraźni, która nie uzyskuje tak mocnego
wrażenia rzeczywistości, chyba, że poziom wiary w własne sugestie jest
wystarczająco wysoki by wpłynąć na nastrój. Spodobał mi się post dr Prune,
zwłaszcza że opisywał szczególny rodzaj zachowania itrowetyków i to może
niezdawających sobie z tego sprawy. Ich zachowanie, tego jak wpływają na
nich emocje jest całkowicie wyobrażone przez nich i pokazuje to jak
odgrywają życie w realu i to też w sposób introwetyczny ;)
Ekstrawetyzm IMO polega na umiejętności oderwania się od bycia z
zasadami, ale bycia 'intuicją' (oczywiscie z wyuczonych podświadomie
doświadczeń... inaczej się nie da)... To jest chyba wstęp do medytacji...
koncetracji tak silnej, że poczucie istnienia znika wraz z wszystkim co
dookoła...albo byciu mocnym tu i teraz - głębokim odczuwaniu tego
wszystkiego co do okoła - myśleniu polowym zresztą ;)
>Uff, rozgadałem się, ale tak mnie naszło :-)
I po to tu chyba jesteśmy... oj nie tu ale tam ;)
j...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-25 10:42:20
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)bary wrote:
> No czasem trzeba się podporządkować 'fizycznie'. Takim przykładem jest
> np. wojsko... Ale mi chodziło o postawę 'psychiczną'. Gorzej jeśli ktoś nas
> ogranicza psychiczne, takiemu czemuś nie powinniśmy się poddawać, bo wówczas
> zatracamy siebie.
Odczuwajac podporzadkowanie fizyczne podporzadkowujemy sie rowniez
psychicznie. Mozna sie poddac nic na tym nie tracac - rozumiejac, ze nic
sie utracic nie da. To zalezy czy ma sie wstarczajaco duzo przestrzeni
samego siebie. Jesli ta przestrzen to tylko swiat zewnetrzny to nie
dobrze. Jesli ta przestrzen jest jednak elastyczna a nawet
nieograniczona wtedy nie ma powodow do obaw :-)
> Ekstrawetyzm IMO polega na umiejętności oderwania się od bycia z
> zasadami, ale bycia 'intuicją' (oczywiscie z wyuczonych podświadomie
> doświadczeń... inaczej się nie da)... To jest chyba wstęp do medytacji...
> koncetracji tak silnej, że poczucie istnienia znika wraz z wszystkim co
> dookoła...
To zalezy. Rownie dobrze poczucie istnienia moze byc wyczuwalne o wiele
glebiej. W praktykach medytacyjnych stawia sie czesto zadanie
zrozumienia ze nie ma sie od czego odrywac. Jesli wszystko jest dobre /w
sensie uzytecznosci/ po co sie odrywac ? Wyobraznia i przestrzen
widzenia stac sie moga plynnym i interesujacym doznaniem. Wazne jest by
nie poddawac sie tej fali, albo jeszcze lepiej by poddac sie jej w pelni
swiadomie, z poczuciem bycia - nie wysilajac sie nad sposobami kreowania
wszystkiego po swojemu, subtelnie tracac przy tym grunt pod nogami,
gubiac sie w oczekiwaniach na najlepszy z mozliwych rezultatow.
uszanowanie
pk
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-26 08:59:49
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)Użytkownik pk <p...@g...pl.xxx> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@g...pl.xxx...
> bary wrote:
> > zatracamy siebie.
>
> Odczuwajac podporzadkowanie fizyczne podporzadkowujemy sie rowniez
> psychicznie. Mozna sie poddac nic na tym nie tracac - rozumiejac, ze nic
'odczuwając', czyli gdy coś dostrzeżemy jako niedogodne nam to będziemy
się tym niejako zadręczać. No tak, nasz świat psychiczny jest przecież, gdy
jesteśmy świadomi, odbiciem świata zewnętrzego i nasze problemy zaczynają
się właśnie wtedy, gdy w naszym dzialaniu powstała jakaś przeszkoda.
> To zalezy. Rownie dobrze poczucie istnienia moze byc wyczuwalne o wiele
> glebiej. W praktykach medytacyjnych stawia sie czesto zadanie
> zrozumienia ze nie ma sie od czego odrywac. Jesli wszystko jest dobre /w
> sensie uzytecznosci/ po co sie odrywac ? Wyobraznia i przestrzen
> widzenia stac sie moga plynnym i interesujacym doznaniem. Wazne jest by
> nie poddawac sie tej fali, albo jeszcze lepiej by poddac sie jej w pelni
> swiadomie, z poczuciem bycia - nie wysilajac sie nad sposobami kreowania
> wszystkiego po swojemu, subtelnie tracac przy tym grunt pod nogami,
> gubiac sie w oczekiwaniach na najlepszy z mozliwych rezultatow.
Jak ładnie to ująłeś ;)
> uszanowanie
> pk
j...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-26 09:03:07
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)
Użytkownik dr Prunesquallor <b...@p...sos.com.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:8qns6c$a2f$...@n...tpi.pl...
> Jakieś półeczki zawsze istnieją. Pomijam już te, co w mrokach czasu i
przestrzeni
> czekają podobno na każdego po przekroczeniu bram tego świata...
To my nieustannie tworzymy półeczki, to nam przecież lepiej pomaga
zrozumieć świat. Czasem dzielimy, by później połączyć ;)
> To jasne Przyjacielu, dlaczego nie dołączysz "po tamtej stronie" wątku.
To ciut osobny wątek i został zainspirowany Twoim przyjacielu ;)
> Ale byłbym wdzięczny za czytelne poszerzenie mych horyzontów ;) i
wskazanie
> nieprawdy jaką sugerujesz. A także celu w jakim to czynisz. W miarę swych
> skromnych możliwości, cenię sobie rzetelność badawczą ;).
Jaki cel? Jeden nasz znajomy by to określił "a tak mnie naszło"... ;)
> Jak w takim razie przeholować bezboleśnie ten stateczek, bez strat?
> Jest sposób? Inny niż eksperyment? I czy warto!?
Wszyscy szukają sposobu, a sposób nie jest wcale taki ważny. Oceniamy
sposób, a nie dostrzegamy sternika. I właśnie to chciałem powiedzieć, że gdy
sternik myśli, że jest sposobem, zapomina o statku i nie potrafi nim
kontrolować.
>
> > Te proste zasady one istnieją owszem, ale tylko abstrakcyjne. My je
> > stosujemy gdy układamy 'tam' _będąc tu_ ( ważne ;) ).
>
> Czy nie jest to przejaw wiecznego sięgania po niedostępne, jak się wydaje,
> jabłko na drzewach grzechu?
tak, też
> > pozostali się łączą i rozstają, przyciągają bądź odpychają w myśl zasady
> > przyciągania i odpychania pana psychofizomifidanka.....
>
> Mam cichą nadzieję, że nie jest to określenie praktyki Alfreda,
Przyjacielu ;))
> Bo jeśli jest, to... przyznam, nie spotkałem takiej specjalności. Może
jesteś bliżej?
O Tobie? Raczej postronnego widza, który ocenia i widzi w sobie tylko
sposób, kategorię.
A praktykę Alfreda przecież oceniłem na pięć sympatycznych gwiazdek.
*****
pozdrawia
przyjaciel ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-26 18:33:00
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)
Witam :)
bary <f...@k...net.pl> napisał w 3...@n...vogel.pl
w zasadzie coś, co komentarza już nie wymaga. Niemniej, aby podkreslić
swoje przyjazne podskoki;) dam głos.
(...)
> > Jak w takim razie przeholować bezboleśnie ten stateczek, bez strat?
> > Jest sposób? Inny niż eksperyment? I czy warto!?
>
> Wszyscy szukają sposobu, a sposób nie jest wcale taki ważny. Oceniamy
> sposób, a nie dostrzegamy sternika. I właśnie to chciałem powiedzieć, że gdy
> sternik myśli, że jest sposobem, zapomina o statku i nie potrafi nim
> kontrolować.
Obaj, jak widzę, mamy skłonność do mówienia w liczbie mnogiej ;)). A to bywa
niebezpieczne.
IMO sposób holowania jest ważniejszy od sternika. Gdyby bowiem ignorować
wszelkie zachowania stateczków, które wszak nie zawieszone są w próżni lecz
ocierają się w swych podróżach to tu, to tam, a to o nabrzeże w X lub Y, a to
o burtę innego stateczku w Z, czyniąc swoim poruszeniem istotne zmiany -
moglibyśmy często przyczyniać sie do katastrof o szerszym zasięgu.
Czyż nie ważniejsza jest interakcja sterników z otoczeniem od nich samych? Czyż
nie ważniejszy jest sposób w jaki zachowują się statki a nie co czują i myślą
sternicy?
Dostrzeganie sterników ja zostawiłbym ich prywatnym psychoanalitykom, natomiast
poruszenia ich wytworów, skutki ich zamierzeń i działań w naszej wspólnej przestrzeni
życiowej, IMCO są o wiele bardziej zajmujące.
I w tym swietle interesuje mnie rzeczywiście, czy sternik jest świadomym swej roli,
czy tez tylko mu sie wydaje, że panuje jeszcze nad stateczkiem, który tak naprawdę
płynie własnym kursem - być moze śladem na gramofonowej płycie jakiegoś systemu...
> > > w myśl zasady przyciągania i odpychania pana psychofizomifidanka.....
(...)
> A praktykę Alfreda przecież oceniłem na pięć sympatycznych gwiazdek.
To mi ulżyło ;)).
Oj pęcznieje, pęcznieje próżność Alfreda ;)). Chyba sam muszę wejść pod jakiś
zimny prysznic - tyle tylko, że w Gormenghast deszczu jak na lekarstwo...
> pozdrawia
>
> przyjaciel ;)
--
Serdeczności
dr Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gormenghast, wtorek ...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-27 21:53:20
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)
Użytkownik de Rrunesquallor <b...@p...sos.com.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:8qr8nv$5df$...@n...tpi.pl...
> I w tym swietle interesuje mnie rzeczywiście, czy sternik jest świadomym
swej roli,
> czy tez tylko mu sie wydaje, że panuje jeszcze nad stateczkiem, który tak
naprawdę
> płynie własnym kursem - być moze śladem na gramofonowej płycie jakiegoś
systemu...
Skoro Cię interesuje to powiem Tobie o moim zdaniu, przy którym się
nadal upieram i być może już je znasz. Mianowicie ja myślę, że człowiek, gdy
tylko jest sobą jest miłością i tylko wówczas potrafi ujrzeć prawdę i mieć
pełną kontrolę, co jest przyczyną idealnej nawigacji, więc sposoby martwią
się o siebie same, albo inaczej mamy wspaniałe holowanie. (mówie jest
miłością, bo prawda dla nas jest opisem, a tylko tak możemy opisać = odczuć
swego ducha). Człowiek, który nie jest sobą myśli, że jest żabą, lub
królikiem i w następstwie tego zachowuje się jak żaba lub jak królik. To
wszystko efekt wieloletniej hipnozy i utwierdzaniu sie w roli królika,
uczeniu się jak być lepszym królikiem. Nasi aktorzy więc świetnie wcielają
się w swoje sposoby, sugestiami wyrabiając sobie nawet potrzebę jedzenia
marchewki i nieustanną pogoń za nią (w przypadku żabo-królika w grę pewno
wchodzić będą też muchy ;) ).
A ten system to odtwarzanie tego króliczka z zapisków swojej gry.
I naturalnie rola psychoanalityków powinna polegać na uświadomieniu
królikowi, że się z kapustą na łby powymieniał ;)
pozdr,
Przyjaciel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-09-28 06:34:57
Temat: Re: życie to pasmo problemów ;)Witam.
bary powiedział w news:39d26c1d@news.vogel.pl...
(...)
> człowiek, gdy
> tylko jest sobą jest miłością i tylko wówczas potrafi ujrzeć prawdę i mieć
> pełną kontrolę, co jest przyczyną idealnej nawigacji, (...)
> Człowiek, który nie jest sobą myśli, że jest żabą, lub
> królikiem i w następstwie tego zachowuje się jak żaba lub jak królik. To
> wszystko efekt wieloletniej hipnozy i utwierdzaniu sie w roli królika,
> uczeniu się jak być lepszym królikiem. (...)
Program wieloletniej hipnozy wpisany jest niestety w płytę gramofonową
systemu jako trwały zapis, socjalizacją czasem zwany, i bez udrażniania
własnych rowków, czasem poprzecznych, żaden orzeł nie pojmie, że być
może nie jest królikiem. Problem w tym, żeby szukając, patrzył w niebo,
tam gdzie jasno, tam gdzie Przestrzeń, tam gdzie WIDOKI!
Często jednak królik jest tak osaczony, że widzi tylko słomę podwórka,
czuje zapach chlewika... i czyni to, co mu fizycznie najbliższe - ***.
W skrajnych przypadkach trzeba nawet zawołać Gęsi, aby doprowadziły
go do ... porządku - w myśl zasad trwałego zapisu.
A do Nieba coraz dalej. Nie mówiąc już o miłości.
> I naturalnie rola psychoanalityków powinna polegać na uświadomieniu
> królikowi, że się z kapustą na łby powymieniał ;)
:) Jeżeli jest jeszcze na to czas. Bo gdy proces karbowania trwa i trwa
to nasz królik przestaje odczuwać jakikolwiek niepokój, nie czuje już
(przepraszam za wyrażenie) smrodu i żyje - czasem nawet szczęśliwy.
I tylko gdzieś tam, w odległych zakamarkach jego świadomości stuka
mu jeszcze jakaś wizja latania, ni to sen, ni to jawa, omamy... ech...
- Irmo! Proszę, wyjmij z piwniczki tę schłodzoną butelkę... -
napijemy się z przyjacielem...
> pozdr,
> Przyjaciel
--
Serdeczności
dr Prune, Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
NRN :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |