Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Relacje lekarz-pacjent

Grupy

Szukaj w grupach

 

Relacje lekarz-pacjent

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 90


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2002-11-05 15:05:20

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "Maras" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Nie wiem czy zalapales podstawowe zalozenie uzyte przeze mnie przy
> kalkulacji podanych przeze mnie danych. Otoz uzylem tutaj
> wielokrotnosci (podwielokrotnosci) dochodu narodowego per capita
> (czyli GNP). Po to aby usunac z wyliczen ten oczywisty dla nas fakt,
> ze GNP miedzy Polska a Kanada ma sie zupelnie odrebnie.
>
(..)
sorry, nie zalapalem o co chodzi z tym GNP, nie uzywam tego na co dzien. Nie
uwazam jednak aby czynnuk ten dalo sie liniowo skrócic. Moim zdaniejm jesli
tort jest mniejszy to moze sie okazac, ze pewne wydatki mie moga skurczyc
sie liniowo, a inne kurcza sie bardziej. Czy zasadne jest, ze medycyna nie
dostaje proporcjonalnie tyle samo kasy jak w Kanadzie nie jestem w stanie
okreslic, moze to dporowadziloby do bankructwa panstwa... nie wiem.

> >Ciagle jakos bijesz w jednym kierunku. Na wolnym rynku nikt sam sobie
> >poziomu dochodu nie wyznaczy.
>
> Nie jest to prawda. Lekarz jest sam dla siebie firma. Bo jest to tak
> zwany "wolny zawod". Ja pracuje dla siebie, sam dla siebie jestem
> "bossem". Gdyby stawki placone lekarzom w Kanadzie mi nie odpowiadaly
> to bym wyjechal do USA (mam zdany egzamin amerykanski) , albo pojechal
> na wyspe Sajpan (pelno plaz, piekne dziewczyny a zarobki tez nie zle).
> W tym wiec sensie jestem w pelni graczem na "wolnym rynku".

Wlasnie to napisalem, nie ty wyznaczasz sobie zarobki, tylko otoczenia.
Twoim prawem jest wybrac sobie z oferowanych warunków najlepsze i juz.
Cokolwiek oferujesz za usluge/towar o zysku decyduje popyt i zasobnosc
portwela klientów.

(...)
> >
> >Wlasnie tu jest problem. Bedac fachowcem nie masz wplywu na decyzje
Twojego
> >szefa, jesli ten chce prowadzic firme na poziomie to twoje szczescie,
jesli
> >chce miec podrzedny warsztat, to juz na to nie poradzisz. Zbyt wielu
lekarzy
> >po prostu ma zal do polityki Panstwa, a sami jako grupa spoleczna maja za
> >malo sily aby to zmienic. W tym przypadku wlasciciel firmy, jakim jest
> >Panstwo nie za bardzo chce doprowadzic do sytuacji oczekiwanej przez
> >pracowników. Nigdy jednak nie moze byc tak, ze to pracownicy dyktuja co
chca
> >robic, za jakie pieniadze i przy uzyciu jakich narzedzi. Zawsze moga to
byc
> >propozycje, które jednak zostaja zatwierdzane lub nie przez szefów,
zarzad
> >czy wlascicieli. Pracownik po prostu moze pracy nie podjac, a jesli ma na
to
> >czas to wybrac lepszy zawód niz ten na który wszyscy narzekaja. Jesli ma
tak
> >zwane powolanie do pracy w medycynie za psie pieniadze - prosze bardzo.
> >Takie podejscie prowadzace do deficytu lekarzy moze tylko ich sytuacje
> >uratowac. Inna opcja, to ze lekarze wezma sie do rzadzenia, lub
uswiadomia
> >opinie publiczna jak zla jest sytuacja w sluzbie zdrowia w calej jej
> >rozciaglosci. Umartwianie sie nad niskimi zarobkami juz wszystkim sie
> >przejadlo dookola.
>
> Tutaj sie zgadzam. Problem polega na tym, ze od pewnego czasu zawod
> lekarza jest w Polsce wolnym zawodem *tak samo jak jest w
> USA/Kanadzie) , ale lekarze jeszcze nie dobili sie tego, aby w
> praktyce byli oni tak traktowani. Sa oni traktowani jak "pracownicy" i
> to wlasnie rozwala cala sytuacje. Poza tym w pelni sie z Toba zgadzam.
> To ze w Polsce od wielu lat obowiazywal model niemiecko/radziecki
> (lekarz byl pracownikiem instytucji) doprowadzil do powstania
> wszystkich tych wynaturzen, ktore teraz obserwujemy.
>

Wlasnie tego nie rozumiem. Moim zdaniem nie ma zawodów po prostu wolnych. Sa
zawody które w formie wolnej mozna 'uprawiac' lub nie. Jesli zatrudniasz sie
na etat to nie ma mowy o wolnym wykonywaniu zawodu. Jest to praca zawodowa
za okreslona place i koniec.
Chce jednak podkreslic, ze zarobki jakie by one nie byly usprawiedliwiaja
zlych relacji z pacjentem/klientem.

Pozdrowienia,
Maras


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2002-11-05 15:24:22

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "Maras" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

(...)
>
> Ale skoro pracuję, staram się, jak mogę i nie jestem opryskliwa dla osób z
> którymi się stykam. I nie tłumaczę swoich ewentualnych "niedoróbek" lub
> braku życzliwości niską pensją.
>

Dokładnie, czasem nie wiem dlaczego właśnie lekarzom tak trudno to
zrozumieć. Oczywiście wiedzą, że sprawy które załatwiają są dla
zainteresowanych bardzo ważne i są często gotowi do zapłacenia za nie więcej
niż muszą. Powoduje to że szerzy się łapówkarstwo. System jednak zwyrodnił
się w innym kierunku. Lekarze wiedzą, że dyskredytując opiekę państwową
skierują więcej osób do opieki prywatnej. Pacjent prywatny płaci żywą
gotówką, więc można sobie zaśpiewać wiele więcej niż daje państwowo.
Prywatnego pacjenta można skierować do 'własnego' szpitala, bo jest się tam
na etacie za psie pieniądze. Praktycznie to jest to rozwijanie własnych
umiejętności o ciekawe przypadki spotykane w państwowej opiece zdrowotnej +
miejsce spotkań z kolegami + możliwość 'położenia' własnych pacjentów za
darmo + jeszcze jakaś kasa do kieszeni. Oczywiście tak robią Ci
najzaradniejsi.
Nie byłoby to zwyrodniałe gdyby nie niebezpieczne połączenie jednego z
drugim.
Układy i układziki na różnym szczeblu powodują, że do państwowej opieki
medycznej nie zawsze trafiają fachowcy, którzy tam sprawdziliby się
najlepiej. Takie jest moje zdanie.

Nie uważam tu, że lekarze zarabiają dużo czy mało, mogę jednak powiedzieć,
że są ludzie bardziej wykształceni, robiący odpowiedzialniejsze rzeczy i
opłacani bardzo zróżnicowanie. Naszych lekarzy boli jednak to, że ich
koledzy za granicą jeżdżą najdroższymi samochodami, mają drogie rezydencje i
jachty a u nas tego nie ma. Najdziwniejsze jest to, że te dysproporcje nie
dotyczą tylko lekarzy, jednak lekarze postawili sobie za cel dać nam
wszystkim odczuć jak oni mają źle.
Pozdrawiam,
Maras.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2002-11-05 15:27:44

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "Marzenna Kielan" <m...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "km" <k...@m...pl> napisał w wiadomości
news:aq6it5$gvv$1@news2.tpi.pl...

> O Polakach czesto mowi sie, ze wszyscy znaja sie na medycynie. Prawda jest
> zupelnie inna.
> W praktyce widze, ze znaczna czesc pacjentow nie ma podstawowych
informacji
> na temat budowy, funkcjonowania, swojego organizmu, nie mowiac juz o
> przyczynach i podstawowych objawach najczestszych chorob. Pokutuja
przesady,
> wiara magiczna. Medycyna dla przecietnego pacjenta to jak fizyka kwantowa
> dla przecietnego czlowieka. Stad rozmowa dwoch osob o krancowo
zroznicowanym
> poziomie wiedzy czesto konczy sie niepowodzenie.

Pamietam jak na naszych uczelniach pojawily sie jako obowiazkowe ksiazki
Zimbardo ("Psychologia i zycie") czy Aronsona ("Czlowiek istota spoleczna").
Pamietam jak cudownie sie je czytalo i jak szybko okazalo sie, ze moga to
byc takze ksiazki dla osob poza uczelnia, tak zwanych nie-studentow. A
wszystko za sprawa tego cudownego sposobu przekazywania inromacji. Nasi
koledzy zza granicy maja takie bardzo sensowne zalozenie: O sprawach
trudnych mow jak najprzystepniej, prostym jezykiem. Czego to dowodzi? Ano
tego, ze jesli chcemy to zamiast "paralelny" mozna powiedziec "rownolegly" i
wtedy bedziemy mieli gwarancje, ze wiekszosc osob zrozumie o co chodzi. IMHO
tak wlasnie mozna przekazywac wiedze pacjentom. Tak wlasnie nalezy
przekazywac wiedze uczniom. Fakt, ze nie mamy przed soba osoby rownie
swiatlej czy inteligentnej jak my sami, nie oznacza bowiem, ze mozemy ta
osoba pogardzac. Czlowiek dobry to wcale niekoniecznie czlowiek
nadzwyczajnie uzdolniony. Moze wiec zdarzyc sie tak, ze trafisz na
niechlujnego pacjenta, ktory bedzie mial w sobie wiecej milosci niz Ty. Jak
tez zapewne wiesz, coraz wiecej przemawia za tym, ze inteligencja to sprawa
dziedziczenia a nie srodowiska. Jesli wiec masz przed soba pacjenta, dla
ktorego "medycyna to jak fizyka kwantowa" to po prostu uwzglednij to i nie
uzywaj tego nieszczesnego "paralelnie". Gwarantuje, ze zrozumie o co Ci
chodzi ;-)
Gdyby nauczyciele wychodzili z takiego zalozenia jak usiluje sie tutaj
wprowadzic: "pacjent = problemy z analiza i synteza" to nasze szkoly
dostepne byly by tylko dla tej nielicznej grupy dzieci, ktora chwyta
wszystko w lot.
Zeby nie bylo niejasnosci: osobiscie uwazam, ze studia medyczne to
najtrudnieszy kawalek nauki. To takze niezwykle trudna praca w tym kraju,
zupelnie niedoceniona i niezrozumiana. Bardzo obciazajaca praca. Ale to i
tak nie tlumaczy dehumanizacji tego zawodu. Nie ma bowiem takich sytuacji
czy argumentow, ktore moglyby tlumaczyc brak wspolodczuwania dla
bezradnosci, przerazenia czy rozpaczy czlowieka, przychodzacego w nadziei po
pomoc do drugiego czlowieka.

Pozdrawiam

Marzenna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2002-11-05 15:43:48

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent - etaty ?
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 5 Nov 2002 16:05:20 +0100, "Maras" <m...@w...pl> wrote:


>
>Wlasnie to napisalem, nie ty wyznaczasz sobie zarobki, tylko otoczenia.
>Twoim prawem jest wybrac sobie z oferowanych warunków najlepsze i juz.
>Cokolwiek oferujesz za usluge/towar o zysku decyduje popyt i zasobnosc
>portwela klientów.

I to jest niestety poprawne. Dlatego lekarze sie zrzeszaja, ze moga
oni , jako grupa, negocjowac uklad "zbiorowy" ze spoleczenstwem.
Zreszta tak samo jak kazda inna , liczaca sie ze wzgledu na
liczebnosc, a takze zawodowy "monopol", grupa zawodowa. Prawo do
zbiorowych rokowan wywalczyli sobie pracownicy jeszcze w XIX wieku,
prawda ?

>

>>
>
>Wlasnie tego nie rozumiem. Moim zdaniem nie ma zawodów po prostu wolnych. Sa
>zawody które w formie wolnej mozna 'uprawiac' lub nie. Jesli zatrudniasz sie
>na etat to nie ma mowy o wolnym wykonywaniu zawodu. Jest to praca zawodowa
>za okreslona place i koniec.

Nie jest to znowu prawda. Mniej wiecej tylko 5 procent lekarzy w
USA/Kanadzie jest na etatach. Na przyklad wojskowi, pracujacy w
wiezieniach, na uniwersytetach ( ale to juz niekoniecznie). Reszta to
"wolni strzelcy". Odrebnie wyglada sytuacja lekarzy pracujacych dla
firm farmaceutycznych. Ktorzy sa na managerial positions (wlaczajac
"perks" ).

Lekarze w wojsku kanadyjskim dostaja "signing bonus" w wysokosci
(obecnie) okolo 70 tys. dolarow na poczatek sluzby. Potem ida na etat
kapitana (poczatkowo). Lekarze maja ten przywilej, ze oprocz sluzby
wojskowej moga pracowac poza sluzba , dorabiajac sobie (jest to przez
wojsko popierane). Za rok pracy dostaja 4 % na koncowa emeryture
(czyli po 25 latach pracy maja emeryture rowna pelnej pensji jaka
ostatnio dostawali). I przy tym wszystkim jest ponad 150 etatow w
wojsku kanadyjskim nieobsadzonych, bo nie ma chetnych.
Ciekawe, prawda ?



>Chce jednak podkreslic, ze zarobki jakie by one nie byly usprawiedliwiaja
>zlych relacji z pacjentem/klientem.
>

Nie powinny usprawiedliwiac. Ale znakomicie tlumacza demoralizacje tej
grupy zawodowej i stressy jakie ona przezywa. Zwlaszcza ta bardziej
uczciwa czesc.

Pozdrawiam serdecznie


dradam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2002-11-05 15:47:03

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: Marek Bieniek <mbieniek@poczta_nospam_onet.pl_invalid> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 5 Nov 2002 16:27:44 +0100, Marzenna Kielan wrote:


>[ciahc] Moze wiec zdarzyc sie tak, ze trafisz na
> niechlujnego pacjenta, ktory bedzie mial w sobie wiecej milosci niz Ty.

A 'miłość' ma wspólnego z medycyną? Z informacjami? Z komunikacją? Ze
stosunkiem pacjent - lekarz? (myśl, że chodzi o ten 'stosunek' wydaje mi
się niesmaczna...)

> Jesli wiec masz przed soba pacjenta, dla
> ktorego "medycyna to jak fizyka kwantowa" to po prostu uwzglednij to i nie
> uzywaj tego nieszczesnego "paralelnie". Gwarantuje, ze zrozumie o co Ci
> chodzi ;-)

Przyklad z życia:
ja: Proszę pana, ma pan udar niedokrwienny mózgu. To taka choroba, w
której tetnica doprowadzająca krew do mózgu zatyka się i fragment mózgu
przestaje działać, obumiera. Wie pan co to zawał serca?
pacjent: Tak.
ja: Więc to mniej więcej to samo, ale w innym miejscu.
pacjent: A skąd się to bierze? Nikt w mojej rodzinie takiego nie miał...
ja: To jest objaw miażdżycy. Miażdżyca to odkładanie się złogów
cholesterolu w tnicach. Rozwojowi miażdżycy sprzyja zła dieta, palenie
papierosów, nieleczone nadciśnienie - a wiem, że pan nie brał leków...
pacjent: acha...
ja: Pali pan? Ile?
Chory: Paczkę dziennie...
ja: No właśnie... Musze pana uprzedzić, że z powodu udaru powinien pan
leżeć w łóżku około 5 dni, będziemy panu podować leki...
pacjent: To jak, mam w łóżku palić???...

> Pozdrawiam

Też pozdrawiam.

m.

PS Chciałem tylko napisać, że ideały sobie, a życie sobie...
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek (at) poczta onet pl)
"Rozmiary guza są niewielkie, zas położenie parszywe,..."
(dr D. J.)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2002-11-05 15:49:34

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent - dochody lekarza
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Nie wiem jak jest w innych krajach, ale Ty, jeśli robisz takie porównania i
chcesz, żeby były one miarodajne, to powinieneś zadbać o to, aby ich spektrum
było szersze. Każda grupa zawodowa chciałaby zarabiać tak, jak zarabiają ich
koledzy w Kanadzie czy w Stanach. Jednak my żyjemy trochę w innym świecie. Co
dałyby na przykład porównania płac naszych lekarzy do płac dajmy na to lekarzy
w Afryce, czy choćby nawet na Ukrainie? W przypadku Polski porównanie miałoby
większy sens, gdybyśmy oprócz tych bogatych i biednych krajów wymienili także
Węgry, Czechy, Słowację. Poza tym, choć takie porównanie na pewno byłoby bardzo
pouczające, to jednak nie można by z niego wyciągać zbyt pochopnych wniosków.
Po prostu, służba zdrowia w Polsce funkcjonuje zupełnie inaczej niż w Kanadzie
i Stanach, i bez jej głębokiej, pewno długoletniej reformy, nie można robić na
siłę rewolucji płacowej, czym byłoby ślepe zbliżanie poziomu zarobków Polskich
lekarzy do zarobków ich kolegów w Kanadzie.

Pozdrawiam, andrzej

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2002-11-05 16:00:43

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

To jest przyklad lekarza z powołania ;-).

Pozdrawiam serdecznie, andrzej


> Pamietam jak na naszych uczelniach pojawily sie jako obowiazkowe ksiazki
> Zimbardo ("Psychologia i zycie") czy Aronsona ("Czlowiek istota spoleczna").
> Pamietam jak cudownie sie je czytalo i jak szybko okazalo sie, ze moga to
> byc takze ksiazki dla osob poza uczelnia, tak zwanych nie-studentow. A
> wszystko za sprawa tego cudownego sposobu przekazywania inromacji. Nasi
> koledzy zza granicy maja takie bardzo sensowne zalozenie: O sprawach
> trudnych mow jak najprzystepniej, prostym jezykiem. Czego to dowodzi? Ano
> tego, ze jesli chcemy to zamiast "paralelny" mozna powiedziec "rownolegly" i
> wtedy bedziemy mieli gwarancje, ze wiekszosc osob zrozumie o co chodzi. IMHO
> tak wlasnie mozna przekazywac wiedze pacjentom. Tak wlasnie nalezy
> przekazywac wiedze uczniom. Fakt, ze nie mamy przed soba osoby rownie
> swiatlej czy inteligentnej jak my sami, nie oznacza bowiem, ze mozemy ta
> osoba pogardzac. Czlowiek dobry to wcale niekoniecznie czlowiek
> nadzwyczajnie uzdolniony. Moze wiec zdarzyc sie tak, ze trafisz na
> niechlujnego pacjenta, ktory bedzie mial w sobie wiecej milosci niz Ty.  Jak
> tez zapewne wiesz, coraz wiecej przemawia  za tym, ze inteligencja to sprawa
> dziedziczenia a nie srodowiska. Jesli wiec masz przed soba pacjenta, dla
> ktorego  "medycyna to jak fizyka kwantowa" to po prostu uwzglednij to i nie
> uzywaj tego nieszczesnego "paralelnie". Gwarantuje, ze zrozumie o co Ci
> chodzi ;-)
> Gdyby nauczyciele wychodzili z takiego zalozenia jak usiluje sie tutaj
> wprowadzic: "pacjent = problemy z analiza i synteza" to nasze szkoly
> dostepne byly by tylko dla tej nielicznej grupy dzieci, ktora chwyta
> wszystko w lot.
> Zeby nie bylo niejasnosci: osobiscie uwazam, ze studia medyczne to
> najtrudnieszy kawalek nauki. To takze niezwykle trudna praca w tym kraju,
> zupelnie niedoceniona i niezrozumiana. Bardzo obciazajaca praca. Ale to i
> tak nie tlumaczy dehumanizacji tego zawodu. Nie ma bowiem takich sytuacji
> czy argumentow, ktore moglyby tlumaczyc brak wspolodczuwania dla
> bezradnosci, przerazenia czy rozpaczy czlowieka, przychodzacego w nadziei po
> pomoc do drugiego czlowieka.
>
> Pozdrawiam
>
> Marzenna

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2002-11-05 16:02:41

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent - dochody lekarza
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 5 Nov 2002 16:49:34 +0100, f...@p...onet.pl wrote:

>(...) Co
>da?yby na przyk?ad porównania p?ac naszych lekarzy do p?ac dajmy na to lekarzy
>w Afryce, czy cho?by nawet na Ukrainie?

Myslisz o RPA, Egipcie czy Libii ? Maja wiecej niz w Polsce. Lekarze
zatrudnieni w biednych krajach , na etatach "miedzynarodowych"
zarabiaja okolo 70 tys. dolarow rocznie. Wiem o tym miedzy innymi
dlatego, ze przez poltora roku przechodzily przez moje rece oferty
pracy dla takich wlasnie lekarzy. W ilosci okolo 200 tygodniowo.

>W przypadku Polski porównanie mia?oby
>wi?kszy sens, gdyby?my oprócz tych bogatych i biednych krajów wymienili tak?e
>W?gry, Czechy, S?owacj?.

Na Wegrzech i w Czechach lekarze maja wiecej. Niewiele wiecej, ale
wiecej.


>Po prostu, s?u?ba zdrowia w Polsce funkcjonuje zupe?nie inaczej ni? w Kanadzie
>i Stanach, i bez jej g??bokiej, pewno d?ugoletniej reformy, nie mo?na robi? na
>si?? rewolucji p?acowej, czym by?oby ?lepe zbli?anie poziomu zarobków Polskich
>lekarzy do zarobków ich kolegów w Kanadzie.
>

Ale od czegos reformowanie trzeba zaczac.

Ja osobiscie uwazam, ze na poczatek nalezy w pelni "uwolnic" zawod
lekarza. To znaczy zlikwidowac "etaty". I lekarze poszliby na "fee for
service". Czyli miec placone za to co robia, a nie za to, ze sa
zatrudnieni.

Okazaloby sie bardzo szybko, ze w Polsce jest dwa razy za duzo
lekarzy. Bo i tak jest.... !

No, ale to inna paczka. Pozdrawiam

dradam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2002-11-05 16:05:57

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Ma wiele wspólnego. Polecam książke "Miłość, Medycyna i Cuda" amerykańskiego
chirurga Bernie S. Siegel'a.

Pozdrawiam, andrzej


> A 'miłość' ma wspólnego z medycyną? Z informacjami? Z komunikacją? Ze
> stosunkiem pacjent - lekarz? (myśl, że chodzi o ten 'stosunek' wydaje mi
> się niesmaczna...)
>
> Też pozdrawiam.
>
> m.
>
> PS Chciałem tylko napisać, że ideały sobie, a życie sobie...
> --
> Pozdrawiam,
> Marek Bieniek (mbieniek (at) poczta onet pl)
> "Rozmiary guza są niewielkie, zas położenie parszywe,..."
> (dr D. J.)

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2002-11-05 16:10:11

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent (mowienie prawdy)
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marek Bieniek" <mbieniek@poczta_nospam_onet.pl_invalid> napisał
w wiadomości news:3skcz4y9rfs8.j6p8sv362nvq$.dlg@40tude.net...
> W moim zakresie obowiązków jest napisane, że mam 'wykonywać inne
> polecenia Ordynatora lub Kierownika Kliniki'. W teorii daje to im
> nieograniczoną władzę nade mną...

Znaczy, że ordynator może nakazać lekarzowi, żeby ten kłamał?
Jakoś mi się to w głowie nie mieści.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 9


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Neuroimmunologia
CZASZKE !! Kupie pilnie !! Egzamin na dniach !!
Do pediatrow
Pregnyl???
płytki krwi i ciąża??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »