Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Relacje lekarz-pacjent

Grupy

Szukaj w grupach

 

Relacje lekarz-pacjent

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 90


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-11-04 14:56:31

Temat: Relacje lekarz-pacjent
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Nie ulega wątpliwości, że dobra współpraca pomiędzy lekarzem a pacjentem jest
bardzo ważna w procesie leczenia. Świadomość pacjenta o jego chorobie,
koniecznych badaniach, odpowiednim postępowaniu, może ten proces znacznie
usprawnić. Natomiast brak takiej świadomości często prowadzi do tego, że
niejednokrotnie pacjent szkodzi sobie sam. Osobiście wydaje mi się, że relacje
wzorowe na linii lekarz pacjent istnieją dość rzadko. Większość z nich raczej
mocno kuleje. Oczywiście lekarze chętnie zrzucają winę za złe relacje pomiędzy
nimi a pacjentami na tych ostatnich. Jednak moim zdaniem, odpowiedzialnymi za
dobrą współpracę są w znacznym stopniu jednak lekarze. Tak jest ten świat
urządzony, że "klient ma zawsze rację", a usługodawca nie może się na klienta
obrażać. Pacjent (klient) ma prawo błądzić, a lekarz (osoba świadcząca usługi
medyczne) powinna być w stosunku do niego wyrozumiała i cierpliwa. Niestety z
przykrością muszę stwierdzić, że bardzo, ale to bardzo rzadko zdarza się, że
lekarz ma ochotę cokolwiek pacjentowi tłumaczyć. Dotyczy to nawet bardzo
poważnych przypadków, gdy pacjent jest na przykład przed zabiegiem operacyjnym.
Bez straty czasu na dokładniejsze wyjaśnienia, bierze się pacjenta "pod nóż". I
nie piszę tutaj żadnych bajek - sam tego niejednokrotnie doświadczyłem. Zbyt
często, gdy pacjent ma wątpliwości i stawia pytania zostaje zignorowany.
Zamiast życzliwości nie rzadko spotyka się z irytacją, arogancją, a nawet
agresją. W takich chwilach chyba każdy pacjent zadaje sobie pytanie, skąd u
ludzi, którzy wybrali sobie szlachetny zawód, związany z pomaganiem innym,
istnieją takie cechy? Chociaż zgadzam się ze stwierdzeniem, że system
zdrowotny, który funkcjonuje w Polsce jest chory, to znaczy w dużym stopniu
winien za taki stan rzeczy, to tłumaczenie się lekarzy właśnie w ten sposób,
jest dla mnie nie do przyjęcia. Dlaczego? Czy lekarz będąc w jakieś sytuacji
klientem, przyjmują podobne tłumaczenie? Chyba raczej nie.

Pozdrawiam, Andrzej

PS. Ten post miał być wysłany przeze mnie w ramach wątku "Jak uniknąć
szczepienia dziecka?". Niespodziewanie rozgorzała w nim wymiana zdań
odbiegająca od głównego tematu. Ponieważ spodziewam się, że temat, który
poruszam może sprowokować szerszą dyskusję, postanowiłem ogłosić go oddzielnie.
Zapraszam do grzecznej dyskusji ;-).

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-11-04 16:21:58

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "Ewa" <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Niestety z
> przykrością muszę stwierdzić, że bardzo, ale to bardzo rzadko zdarza się,
że
> lekarz ma ochotę cokolwiek pacjentowi tłumaczyć. Dotyczy to nawet bardzo
> poważnych przypadków, gdy pacjent jest na przykład przed zabiegiem
operacyjnym.

nie zdarzyło sie nigdy, aby lekarz nie wytlumaczyl mi czegos , jesli o to
pytam
moze mnie o czyms nie poinformowac, ale jesli dopytam, to dostane odpowiedz,
inna rzecz, ze nie zawsze wiem o co zapytac powinnam

Ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-11-04 16:42:53

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 4 Nov 2002 15:56:31 +0100, f...@p...onet.pl wrote:

>(...) Jednak moim zdaniem, odpowiedzialnymi za
>dobr? wspó?prac? s? w znacznym stopniu jednak lekarze. Tak jest ten ?wiat
>urz?dzony, ?e "klient ma zawsze racj?", a us?ugodawca nie mo?e si? na klienta
>obra?a?. Pacjent (klient) ma prawo b??dzi?, a lekarz (osoba ?wiadcz?ca us?ugi
>medyczne) powinna by? w stosunku do niego wyrozumia?a i cierpliwa.

Masz stuprocentowa racje. Tak jest w odniesieniu rowniez i do
mechanika samochodowego, hudraulika i tak dalej. Tylko, ze widzisz,
jak ja zlecam usluge to MUSZE zgodzic sie na zakomunikowana mi cene
tej uslugi.

Niedawno robilem naprawe samochodu po wypadku (ktos mnie walnal z
tylu), firma przedstawila pisemna ocene kosztow, insurance "zaklepalo"
naprawe. A potem ja juz moglem narzekac, ze klapa tylna ( jezdze
polciezarowka) sie nie zamyka z latwoscia. I technik ( za darmo)
spedzil dodatkowe 4 godziny naprawiajac ta nieszczesna klape.

>Niestety z
>przykro?ci? musz? stwierdzi?, ?e bardzo, ale to bardzo rzadko zdarza si?, ?e
>lekarz ma ochot? cokolwiek pacjentowi t?umaczy?. Dotyczy to nawet bardzo
>powa?nych przypadków, gdy pacjent jest na przyk?ad przed zabiegiem operacyjnym.
>Bez straty czasu na dok?adniejsze wyja?nienia, bierze si? pacjenta "pod nó?". I
>nie pisz? tutaj ?adnych bajek - sam tego niejednokrotnie do?wiadczy?em. Zbyt
>cz?sto, gdy pacjent ma w?tpliwo?ci i stawia pytania zostaje zignorowany.
>Zamiast ?yczliwo?ci nie rzadko spotyka si? z irytacj?, arogancj?, a nawet
>agresj?. W takich chwilach chyba ka?dy pacjent zadaje sobie pytanie, sk?d u
>ludzi, którzy wybrali sobie szlachetny zawód, zwi?zany z pomaganiem innym,
>istniej? takie cechy? Chocia? zgadzam si? ze stwierdzeniem, ?e system
>zdrowotny, który funkcjonuje w Polsce jest chory, to znaczy w du?ym stopniu
>winien za taki stan rzeczy, to t?umaczenie si? lekarzy w?a?nie w ten sposób,
>jest dla mnie nie do przyj?cia. Dlaczego? Czy lekarz b?d?c w jakie? sytuacji
>klientem, przyjmuj? podobne t?umaczenie? Chyba raczej nie.
>


Oczywiscie , ze nie... Patrz powyzej.

Ale jak powiadam : ceny za uslugi lekarskie nie sa ustalane przez
lekarzy. Oni sa zmuszani do pracy wedlug cennika,ktory ustala ktos
inny.

Wiec dalsze analogie w tym zakresie nie maja sensu.

Ja pracuje z przyjemnoscia. Nie tylko dlatego ze mam o wiele wiecej
placone niz koledzy w Polsce. Ale rowniez i dlatego, ze jak sie
platnik (prowincja) niezgodzi na warunki zadane przez nasze
association to idziemy na strajk. Zreszta starannie propagandowo
przygotowany (zeby pacjenci sie nie zdenerwowali na nas). I z reguly
wygrywamy te 8-10 % zwyzki rocznie. Przy inflacji rzedu 3 procenty.

Pacjenci mnie lubia i szanuja. Jakby mnie nie lubili to by poszli do
innych lekarzy (wolny wybor). Od trzech lat nie rejestruje nowych
pacjentow.

Jak jest atmosfera napieta w zwiazku z przygotowywanym strajkiem to
niektorzy pacjenci przychodza do nas i pytaja sie "co mamy Wam,
Doktorzy, pomoc abyscie ten spor wygrali ?". Do kogo mamy telefonowac,
pisac listy i protesty ?

Wiele obecnie sie pisze w Polsce , ze trzeba obecny system
zreformowac. Powolac kolejnego "rzecznika praw" etc. Dlaczego wiec nie
zrobic czegos bardzo podstawowego : wprowadzic system ochrony zdrowia
, ktory sie sprawdza. Ktory jest oszczedny i nie daje pieniedzy na
budowe luksusowych palacow "Kas Chorych". Nie pisze tutaj o systemie
amerykanskim czy kanadyjskim ( ktore znam bezposrednio ). Pisze tutaj
o francuskim , ktory jest jednym z najoszczedniejszych na swiecie (
traci sie ledwo pol procenta wydatkow !- jak oceniaja bezstronnie
eksperci WHO ).

Blisko poltora roku temu koledzy z listy LEKARZE zajmowali sie tym
tematem i efektem tego byl tekst zamieszczony (i ciagle dostepny) pod
: http://polscy-lekarze.net/polemiki/

Nie uwazasz, ze jest gleboko demoralizujace dla polskiego lekarza
widziec co sie z systemem ochrony zdrowia robi. Jak marnuje sie
miliony zlotych ( bo ktos tam musi nabic kabze). Jak na kierownicze
stanowiska dostaja sie ludzie,ktorzy nigdy poza granicami RP nie
pracowali ( bo skad oni maja miec doswiadczenie we wprowadzaniu nowego
?). Ktorzy nie maja licencji za granicami Polski ?

Jak system ochrony zdrowia staje platforma "bledow i doswiadczen" ?
Bledow i doswiadczen na zywej tkance narodu. Doswiadczen
przeprowadzanych przez niekompetentnych politykow i ich "fachowych"
pomagierow.

I niech mi nikt nie powie, ze system Kas Chorych byl w Niemczech
sprawdzony i mysmy go tylko zaadaptowali na teren RP. On (w Niemczech)
byl chory i rozlatujacy sie juz w momencie kiedy decyzje o utworzeniu
kas chorych w Polsce podejmowano.

I o tym doskonale koledzy "polonijni" wiedzieli.

Co daje mi ta malenka satysfakcje, ze ja o tym wiedzialem tez. I na
pl.sci.medycyna tez pisalem, zapraszam do przegladniecia moich
postingow sprzed 3 lub 2 lat podpisanych "dradam".

Relacje "pacjent-lekarz" sa wtorne do relacji "pacjent-system ochrony
zdrowia". Jak ten ostatni sklada sie z tkanki nowotworowej - to i od
lekarzy nie ma czego wymagac.

Pozdrawiam serdecznie


dradam


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-11-04 17:16:32

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Przeglądam różne fora dyskusyjne dotyczące medycyny i widzę, że bardzo łatwo
jest na nich znaleźć totalnie skrajne opinie lekarzy i pacjentów, gdzie zarówno
jedni jak i drudzy nie przebierają w środkach. Nie nadają się one do tego, aby
je cytować tutaj. Pośród nich znalazłem jedną wypowiedź, która wydaje mi się
ciekawa. Mianowicie wypowiada się lekarz na emeryturze, który niestety trafił
do szpitala. Posłuchajcie sami:

Re: Czego najbardziej nie lubicie u lekarzy???
Autor: Gość: alfred IP: *.bmj.net.pl
Data: 15-10-2002 12:39

Jestem lekarzem w wieku ... poprodukcyjnym i eo ipso stałem się pacjentem
(...nosił wilk razy kilka..): 1/rzeczywiście lekarze niechętnie wysłuchują
tego co ma chory do opowiedzenia, co wynika z faktu, że tzw. wywiad chorobowy
(kiedyś, obok -badania fizykalnego tj. słuchawką i okiem- podstawa
rozpoznania) i tak musi być zweryfikowany badaniami (...zwanymi kiedyś omen-
nomem "dodatkowymi"),ale pacjent odnosi wrażenie, że nic jego opowieść lekarza
nie obchodzi (co bywa prawdą), 2/pacjenci nie są informowani o swojej
chorobie; w czasie pobytu w na oddziale onkologicznym (... ponieśli i
wilka...) odniosłem wrazenie, że moi współpacjenci nic nie wiedzieli o swojej
chorobie, o leczeniu, o rokowaniu, lekarze pojawiali się tylko na "wizycie" i
znikali. Totalna dehumanizacja zawodu.
Dr Alfred


Tekst pochodzi z serwisu http://www2.gazeta.pl/forum/ (Służba Zdrowia)

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-11-04 19:09:16

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "Marzenna Kielan" <m...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora


Uzytkownik "dradam" <x...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
news:ac7dsu0d6kk6rchqbcgspo2ndajvob7e1r@4ax.com...

> Relacje "pacjent-lekarz" sa wtorne do relacji "pacjent-system ochrony
> zdrowia". Jak ten ostatni sklada sie z tkanki nowotworowej - to i od
> lekarzy nie ma czego wymagac.

IMHO masz i nie masz racji. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze realcje
nauczyciel-uczen sa wtorne do relacji "uczen-system edukacji" a takze
"nauczyciel-system edukacji". Na pewno jest w tym duzo racji, ale przyznasz
przeciez, ze z faktu zrozumienia takiego mechanizmu nic nie wynika. Nic dla
pacjenta, nic dla ucznia. Decydujac sie na role nauczyciela czy lekarza w
takim kraju jak Polska, przynajmniej od 15 (jak nie wiecej) lat wiesz
przeciez, ze przyjdzie Ci borykac sie z tymi wszystkim tragicznymi
bolaczkami, jakie funduje nam kolejna i kolejna ekipa rzadzaca. Nie uwierze,
ze jest jeszcze w naszym kraju ktos, kto nie wiedzial na co sie decyduje
podejmujac studia medyczne czy pedagogiczne. Krotko mowiac: decydujesz sie
swiadomie. A skoro tak, to powinienes takze pamietac, ze wlasnie praca
nauczyciela czy lekarza to zawody, ktore moga komus wiele ofiarowac, ale
moga tez wyrzadzic bardzo wiele szkod, zeby nie powiedziec w sposob
egzaltowany - sprawic wiele bolu.
Kiedy wiec piszesz moj drogi dradam: "Mozna zapytac sie mamuski...." lub
"Musze Ci powiedziec, ze dyskusje takie tocza sie stale w gronie fachowcow.
Dlaczego w gronie fachowcow : bo zrozumienie mechanizmow rzadzacych
powstawaniem odpornosci , jej poziomem, ochrona jednostki i spoleczenstwa
(grupy) przed rozprzestrzenianiem sie infekcji wymaga posiadania podstawowej
wiedzy biologicznej" to potwierdzasz, ze w gruncie rzeczy temat
zaproponowany w tytulowej wiadomosci, ma pelne prawo zaistniec bo relacje
miedzy pacjentem a lekarzem sa faktycznie chore. Podstawowa wiedze
biologiczna ma bowiem w tym kraju znacznie szersze grono ludzi, niz to
czesto wydaje sie lekarzom i doprawdy, mozesz mi wierzyc, nie kazdy
trafiajacy do gabinetu czy szpitala pacjent to osoba o inteligencji na
pograniczu normy.
Oczywiscie nie kazdy lekarz wykazuje rownie wysoki stopien niezrozumienia
dla kondycji psychicznej swojego podopiecznego. Na szczescie. Mnie takze
zdarzylo sie spotkac kilku dobrych i kilku fatalnych lekarzy. Nie powinno
sie wiec tematu uogolniac. Ale faktem jest, ze liczba lekarzy traktujacych
pacjentow przedmiotowo zamiast podmiotowo jest obecnie w naszym kraju tak
duza, ze mozna juz mowic o pewnego rodzaju epidemii. A juz tak zupelnie BTW
to mam taka cicha nadzieje, ze gdyby kiedys przytrafilo mi sie umierac z
powodu nowotworu, to jednak moj umysl bedzie pracowal sprawnie do samego
konca, bedzie wiec umial odroznic to elementarne dobro od tego elementarnego
zla - to tak odnosnie Twojego koncowego porownania.

Pozdrawiam

Marzenna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-11-04 19:42:37

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Bardzo dziękuje za rzeczowe włączenie się do dyskusji ;-).

Pozdrawiam serdecznie, andrzej


> Uzytkownik "dradam" <x...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
> news:ac7dsu0d6kk6rchqbcgspo2ndajvob7e1r@4ax.com...
>
> > Relacje "pacjent-lekarz" sa wtorne do relacji "pacjent-system ochrony
> > zdrowia". Jak ten ostatni sklada sie z tkanki nowotworowej - to i od
> > lekarzy nie ma czego wymagac.
>
> IMHO masz i nie masz racji. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze realcje
> nauczyciel-uczen sa wtorne do relacji "uczen-system edukacji" a takze
> "nauczyciel-system edukacji". Na pewno jest w tym duzo racji, ale przyznasz
> przeciez, ze z faktu zrozumienia takiego mechanizmu nic nie wynika. Nic dla
> pacjenta, nic dla ucznia. Decydujac sie na role nauczyciela czy lekarza w
> takim kraju jak Polska, przynajmniej od 15 (jak nie wiecej) lat wiesz
> przeciez, ze przyjdzie Ci borykac sie z tymi wszystkim tragicznymi
> bolaczkami, jakie funduje nam kolejna i kolejna ekipa rzadzaca. Nie uwierze,
> ze jest jeszcze w naszym kraju ktos, kto nie wiedzial na co sie decyduje
> podejmujac studia medyczne czy pedagogiczne. Krotko mowiac: decydujesz sie
> swiadomie. A skoro tak, to powinienes takze pamietac, ze wlasnie praca
> nauczyciela czy lekarza to zawody, ktore moga komus wiele ofiarowac, ale
> moga tez wyrzadzic bardzo wiele szkod, zeby nie powiedziec w sposob
> egzaltowany - sprawic wiele bolu.
> Kiedy wiec piszesz moj drogi dradam:  "Mozna zapytac sie mamuski...." lub
> "Musze Ci powiedziec, ze dyskusje takie tocza sie stale w gronie fachowcow.
> Dlaczego w gronie fachowcow : bo zrozumienie mechanizmow rzadzacych
> powstawaniem odpornosci , jej poziomem, ochrona jednostki i spoleczenstwa
> (grupy) przed rozprzestrzenianiem sie infekcji wymaga posiadania podstawowej
> wiedzy biologicznej" to potwierdzasz, ze w gruncie rzeczy temat
> zaproponowany w tytulowej wiadomosci, ma pelne prawo zaistniec bo relacje
> miedzy pacjentem a lekarzem sa faktycznie chore. Podstawowa wiedze
> biologiczna ma bowiem w tym kraju znacznie szersze grono ludzi, niz to
> czesto wydaje sie lekarzom i doprawdy, mozesz mi wierzyc, nie kazdy
> trafiajacy do gabinetu czy szpitala pacjent to osoba o inteligencji na
> pograniczu normy.
> Oczywiscie nie kazdy lekarz wykazuje rownie wysoki stopien niezrozumienia
> dla kondycji psychicznej swojego podopiecznego. Na szczescie. Mnie takze
> zdarzylo sie spotkac kilku dobrych i kilku fatalnych lekarzy. Nie powinno
> sie wiec tematu uogolniac. Ale faktem jest, ze liczba lekarzy traktujacych
> pacjentow przedmiotowo zamiast podmiotowo jest obecnie w naszym kraju tak
> duza, ze mozna juz mowic o pewnego rodzaju epidemii. A juz tak zupelnie BTW
> to mam taka cicha nadzieje, ze gdyby kiedys przytrafilo mi sie umierac z
> powodu nowotworu, to jednak moj umysl bedzie pracowal sprawnie do samego
> konca, bedzie wiec umial odroznic to elementarne dobro od tego elementarnego
> zla - to tak odnosnie Twojego koncowego porownania.
>
> Pozdrawiam
>
> Marzenna

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-11-04 19:48:21

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "km" <k...@m...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <f...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:1793.00000f5d.3dc68a9c@newsgate.onet.pl...
> Nie ulega wątpliwości, że dobra współpraca pomiędzy lekarzem a pacjentem
jest
> bardzo ważna w procesie leczenia. Świadomość pacjenta o jego chorobie,
> koniecznych badaniach, odpowiednim postępowaniu, może ten proces znacznie
> usprawnić.

Jest duzo prawdy w tym co piszesz
Uwazam ze to powazny problem i sam w swojej praktyce duzo czasu poswiecam na
tlumaczenie, wyjasnianie, dyskusje z pacjentem.
Jest tylko jedno ale...
O Polakach czesto mowi sie, ze wszyscy znaja sie na medycynie. Prawda jest
zupelnie inna.
W praktyce widze, ze znaczna czesc pacjentow nie ma podstawowych informacji
na temat budowy, funkcjonowania, swojego organizmu, nie mowiac juz o
przyczynach i podstawowych objawach najczestszych chorob. Pokutuja przesady,
wiara magiczna. Medycyna dla przecietnego pacjenta to jak fizyka kwantowa
dla przecietnego czlowieka. Stad rozmowa dwoch osob o krancowo zroznicowanym
poziomie wiedzy czesto konczy sie niepowodzenie. Oczywiscie sprzyja temu
brak czasu i poirytowanie zapracowanych lekarzy. Czesto tez blednie zaklada
sie ze pewne informacje sa tak oczywiste, ze nie trzeba o nich mowic
(szczegolnie jesli pacjent nie zapyta, bo np. sie wstydzi).

Chris


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-11-04 20:03:59

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: j...@g...pl (Jacek) szukaj wiadomości tego autora

naskrobał:

>Nie ulega wątpliwości, że dobra współpraca pomiędzy lekarzem a
>pacjentem jest bardzo ważna w procesie leczenia. Świadomość
>pacjenta o jego chorobie, koniecznych badaniach, odpowiednim
[-]
Żyję już 57 lat i do tej pory nie natknąłem się na lekarza który by
rozumiał że jest płatnym usługodawcą (fakt, nie leczyłem się
prywatnie :). Lekarze zdają się nie dostrzegać że pacjenci mają
nierzadko większą od nich wiedzę na temat swojej choroby, choćby
dlatego że studiują tylko ją, podczas gdy lekarze muszą opanować
wiedzę o bardzo wielu chorobach. Pacjent ma ponadto nad lekarzem tą
przewagę że zna objawy swojej choroby "z pierwszej ręki". Lekarz nie
jest w stanie poznać subtelności.Ale na pacjenta który przychodzi i
mówi: Choruję na to i to, proszę potwierdzić lub zaprzeczyć, jeśli
tak to jakie Pan proponuje terapie do wyboru i dlaczego, jeśli nie,
to jaka jest pańska diagnoza? - lekarz reaguje jak na dziwoląg.
Lekarze uzurpują sobie naprzykład prawo do niepowiadamiania pacjenta
o niepomyśnych rokowaniach (rutynowe "wszystko będzie dooobrzee..."
choć pacjentowi zostało 3 tygodnie) Co, jesteśmy dziećmi?
No, lekarze, kamyk w waszym ogródku.

Jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-11-04 20:15:05

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Jestem trochę zaskoczony tak rozsądnym podejściem (jak na razie wszystkich
wypowiadających się), do rozpoczętego przeze mnie wątku, że nie mogę się
powstrzymać, aby nie podziękować za odpowiedzi ;-). Dzieki!

Pozdrawiam, andrzej

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-11-04 22:05:39

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "Maras" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ale jak powiadam : ceny za uslugi lekarskie nie sa ustalane przez
> lekarzy. Oni sa zmuszani do pracy wedlug cennika,ktory ustala ktos
> inny.
>
> Wiec dalsze analogie w tym zakresie nie maja sensu.
>

Tak jak marze/prowizje w salonach samochodowych nie sa ustalane przez
sprzedawców, czy ceny za uslugi informatyczne przez informatyków
bezposrednio. Pracuje w firmie IT, mamy przedsiewziecia na krawedzi
oplacalnosci i takie na których dobrze zarabiamy, mamy ludzi dobrze
oplacanych i zarabiajacych bardzo skromnie. Kazdy jednak inzynier u nas
pracujacy jest zobowiazany do pracy na wyzynach swoich mozliwosci.
Taki argument to bardzo latwe wytlumaczenie wlasnej nieudacznosci i
pozostania przy zlym wyborze (pracodawcy). Takie dyskusje sa chore od samego
poczatku. Jak napisales: 'dalsze analogie w tym zakresie nie maja sensu'.
Zeby wszystko bylo jasne, nie jest to wybieg personalny, jesli jest tak jak
piszesz i faktycznie starasz sie robic dobra robote, to nic nie mozna Tobie
osobiscie zarzucic - ja staram sie robic podobnie. Nie krytykuje tez lekarzy
jako takich, bo znam wielu dobrych fachowców.
Rzygac jednak mi sie chce jak slysze o kolejnym dumnym z siebie
strajkujacym. Nie wiem skad to wynika, ale w mojej hierarchii wartosci
strajk=terror, a do terroru nigdy bym sie nie ponizyl. Ostatnio jak sie
okazuje terror jest dobry na wszystko. Najbardziej boli mnie to, ze terror
ten jest zazwyczaj wymierzony przeciwko panstwu, które zazwyczaj mu ulega.
Panstwo jest wiec bardzo slabe, a Panstwo to ja wiec czuje sie okropnie...
co chwile jestem obiektem ataku terrorystów.
Cala nasza opieka zdrowotna przypomina jedno wielkie laboratorium
doswiadczalne. My wszyscy jestesmy to 'myszami', które podlegaja badaniom.
Szpitale pelne sa przewijajacych sie lekarzy, zatrudnionych na czesci czy na
calym etacie, a nie majacych czasu dla pacjentów. Jedno co ich kreci to
praktyka prywatna, lub pacjenci pozyskani z tej praktyki, którzy sypia kasa.
Najgorsze jest to, ze ci lekarze (czego przyklady czesto sie ujawniaja)
bardzo dobrze wiedza, ze system dziala zle i bez skrupulów to wykorzystuja.
Powszechnie panujaca w tym zawodzie znieczulica powoduje, ze lekarze wrecz
swiadomie tych biedniejszych i slabszych skazuja na gorsze traktowanie czy
czasem kalectwo lub smierc. Jeszcze bardziej obrzydliwe jest to, ze czesc z
nich wypowiada sie, ze w szpitalach pracuja dla wlasnej satysfakcji, czy
wrecz bezinteresownie, bo utrzymuje ich prywatna praktyka, a faktycznie to
bardziej szkodza tym biednym pacjentom niz faktycznie pomagaja. U lekarzy
pracujacych za darmo w Afryce mozna znalezc o wiele wiecej poswiecenia niz u
tych hipokrytów. Na koncu tego wszystkiego jest jeszcze jedna prawda, ze
lekarz faktycznie za nic nie odpowiada. Reka reke myje i wszystko uchodzi im
na sucho. Zarówno bledy lekarskie jak i powszechne lapówkarstwo. Jak to
mozliwe, ze na calym swiecie ludzie dostaja potezne odszkodowania za bledy
lekarskie, a u nas jakos wszyscy pracuja niemalze wzorowo.
Nie pisze tego bezpodstawnie, kiedys (2-3 lata temu) bylem w szpitalu na
malym zabiegu. Faktycznie mial odbyc sie na wniosek lekarza kierujacego mnie
w ciagu dwóch dni. Jednak w szpitalu okazalo sie, ze musze tam polezec
dluzej. Wymaganych badan nie da sie zrobic jednego dnia, tylko trzeba je
rozwlec na caly tydzien. Jak juz okazalo sie, ze sa wyniki, to lekarz bardzo
niemilo odsylal mnie na nastepny dzien, a poza tym byl bardzo niedostepny
dla pacjentów takich jak ja. Nie moglem oprzec sie wrazeniu, ze dla pewnych
osób jest bardziej zyczliwy i pomaga im ulozyc sobie zycie w trudnej
sytuacji w szpitalu. Ich sam zapraszal na rozmowy do gabinetu, ja wrecz
musialem u niego je wyblagac. Na koniec dodam, ze byla to zwykla
laseroterapia i zabiegi takie wykonuje sie za oplata (prywatnie) w ciagu pól
godziny w tym samym szpitalu. Co gorsza na zabiegi prywatne zawsze byl czas,
a ja musialem czekac na ten odpowiedni. Szczytem chamstwa bylo jak pan
lekarz przed samym zabiegiem kazal mi czekac w kolejce z pacjentami
'prywatnymi' i przepuszczac ich w kolejce. Na koniec okazalo sie, ze musze
byc jeszcze pare dni w szpitalu, a poza tym nie mozna wypisac mnie przed
weekendem, tylko musze podpisac przepustke na wlasna prosbe, a w
poniedzialek przyjsc tylko po wypis. Przyznam jednak, ze pan doktor
zainteresowal sie jaszcze kilkoma 'zjawiskami' na mojej skórze
bezinteresownie. Pan doktor jest znanym w Poznaniu dermatologiem prowadzacym
prace naukowa czy piszacy ksiazke, wiec zbieral po prostu materialy. Ja
troche czulem sie jak ta biala myszka...
W tym wszystkim najdziwniejsze jest to, ze ludzie chodzacy do niego po slono
platne porady prywatne sa z niego nieziemsko zadowoleni i chwala jego
podejscie do pacjenta. Ja sie tylko dziwie jak czlowiek moze byc tak
dwulicowy...
Oczywiscie nie musialem sie u niego leczyc, ale zagubiony w tej calej
sytuacji poszedlem za pierwsza sugestia mojego lekarza. Zagubienie pacjenta
jest wlasnie czesto wykorzystywane... to nie tak jak z kupnem sofy, gdzie
jest czas pojezdzic i poprzegladac oferty... Wiem, ze nie jest to norma, ale
podobne obrazki spotyka sie coraz czesciej.

Podsumowujac, jesli juz sie robote wzielo, to trzeba ja wykonywac jak
najlepiej sie potrafi, lub jej nie brac jesli jest za malo platna. Jesli
dzialasz prywatnie, to pracuj najlepiej jak potrafisz i podpisuj sie
prywatnie. Jesli jestes zwyklym szeregowym pracownikiem wiekszej firmy to
wykonuj prace najlepiej jak potrafisz i z duma podpisuj swa prace nazwa
swojej firmy.

Pozdrawiam,
M.

P.S.
przepraszam, ze tak sie rozwleklem, ale stosunki lekarz-pacjent to troche
temat rzeka.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 9


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Neuroimmunologia
CZASZKE !! Kupie pilnie !! Egzamin na dniach !!
Do pediatrow
Pregnyl???
płytki krwi i ciąża??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »