Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Rodzice i ich dorosle dzieci...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rodzice i ich dorosle dzieci...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-06-06 14:46:23

Temat: Re: Rodzice i ich dorosle dzieci...
Od: "Nieufny" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Anita" <a...@a...pl> napisał w wiadomości
news:bbpp55$1ug$1@atlantis.news.tpi.pl...

> To moze tak: dla Twojego "dobra" z "milosci" zabranie swobody wyborow i
> danie ograniczen i kontroli ;-)

Raczej myslenie za mnie i szczera chec uchronienia mnie przed zlymi wyborami
oraz konsekwencjami tych zlych wyborow. Wszystko na zasadzie doradzania, a
nie odgornego decydowania za mnie, gdy jednak wedlug nich ja nie mam racji
(czasem istotnie tak jest), sa na tyle upierdliwi, ze niemal zmusza, aby cos
bylo, tak jak oni to widza - to taki jakby "parasol bezpieczenstwa".

> Zrob test i powiedz im przy najblizeszj
> okazji, ze decyzja o tym czy Ty cos musisz nalezy do Ciebie, a nie do
nich.

Toz ja od pewnego czasu tak wlasnie postepuje!;) Na ogol dochodzi wtedy do
krotszej lub dluzszej dyskusji, czesto dosc emocjonalnej (nie mam jednak na
mysli klotni) i z roznym skutkiem. W sprawach blahych zapieraja sie, ze
wcale za mnie nie decyduja, w tych bardziej istotnych roznie to wyglada.
Najczesciej jednak slysze argument: "my Ci pomagamy, utrzymujemy Cie, itd.",
przy czym zostaje "uswiadomiony", ze moge sie wyniesc. Dopiero od niedawna
(bardzo niedawna) zaczalem zdawac sobie z tego wszystkiego sprawe i mowic o
tym glosno. Mama ma mnie za jakiegos nadwrazliwego i wmawia mi jakies
urojenia, niesprawiedliwosc, i tym podobne historie. Jest jeszcze jeden
problem - dosc czesto dochodzi u nas do nieporozumien z powodu roznych
generalizacji rodzicow (tu akurat zwlaszcza mamy), uzywanie zwrotow "nigdy",
"caly Ty", a w sytuacji, gdy zaczynam zwracac na to uwage, wmawianie mi
niemal choroby psychicznej (ROTFL...). Coraz jednak czesciej zaczynam
podkreslac moje stanowisko, a na ich argument finansowy mam krotko
odpowiedz: "prosze bardzo" i uswiadamiam ich przy tym, ze nie moga KUPIC
sobie mojego losu, ani mojego zycia. Oni chyba maja problem z
rozgraniczeniem tego... Tak, czy inaczej zaczynam zwracac im uwage na to, co
jest nie tak z ich strony i mowic, dlaczego to mi sie nie podoba,
podkreslajac i zarysowujac jednoczesnie pewne granice, ktorych do tej pory
po prostu nie bylo. Wierze, ze to wystarczy - moze nie od razu, ale w
konsekwencji tak.

> Odnosze wrazenie, ze bardziej tlumaczysz ich dla siebie, ale wydaje mi
sie,
> ze im szybciej nazwiesz rzecz po imieniu i podejmiesz decyzje, czy Ci to
> odpowiada i dalej chcesz sie w to bawic, tym lepiej dla Ciebie.

Nie tlumacze ich dla siebie, tylko nie chce byc tutaj dla nich w zaden
sposob niesprawiedliwy, ani tym bardziej ich oczernic - zwlaszcza, ze ta
relacja jest subiektywna i jednostronna, jednak z uwzglednieniem ich
stanowiska. Inaczej nie mialoby to sensu. Nie szukam tutaj adwokata, tylko
rozwiazania ;) Poza tym oni chca dobrze... Bo chca!

> Dlatego sam musisz
> sobie odpowiedziec na pytanie, co dla Ciebie jest najwazniejsze.

Chcialbym i jedno i drugie, a najlepiej jakies rozwiazanie posrednie.
Calkowitej wolnosci nigdy w zyciu nie mialem i nie wiem, czy chcialbym byc
zdany wylacznie na samego siebie. Zbyt duzego nadzoru, czy mowienia mi, co
jest dla mnie dobre, a co jednak rowniez nie potrzebuje. Obecnie probuje to
wszystko jakos pogodzic.

> > robi, zwlaszcza dla nas), aby wciagnac nas do rodzinnego interesu
(przewoz
> > osob) i obecnie inwestuje w w rozne badania i kursy, abysmy zdobyli
> > potrzebne uprawnienia.
>
> Smycz.

Niezupelnie. Jak sie przypadkiem dzisiaj dowiedzialem, on ma prawny
obowiazek zatrudniania jakichs pracownikow, bo wyszly tak durne przepisy
(notabene te unijne), ze inaczej straci koncesje. Stad ten pomysl, a dotyczy
on nas, zeby zapewnic nam w ten sposob przyszlosc.

> Kazdy wie, jak jest dzisiaj z praca. "Chciec" to
> > sobie mozna - i tylko tyle.
>
> Z tym sie absolutnie nie zgadzam, ale sam musisz do tego dojsc. Jak
> poszukasz, to znajdzesz, nawet w sieci.

Tak? Ciekawe, z wyksztalceniem srednim ekonomicznym, bez bieglej znajomosci
jezykow... Za jakie pieniadze i co to byloby za zycie? Chyba tylko
wegetacja, zwlaszcza biorac pod uwage koniecznosc i koszt wynajmu mieszkania
w jakimkolwiek wiekszym miescie - do Poznania mam 60 kilometrow, a to nie
tak malo. Dojazdy wynioslyby tyle samo, o ile nie wiecej. Nie wiem, czy z ta
praca sie nie mylisz...

> Usmiechnij sie :-), zycie jest zachwycajaco piekne i nie ma granic
> szczescia, ktore moze Cie dzisiaj spotkac :-)

Tia... Jasne.:) Tak lepiej? ;)))))

Pozdrawiam,
Nieufny.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-06-07 00:02:59

Temat: Re: Rodzice i ich dorosle dzieci...
Od: "Anita" <a...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Nieufny"
> Nie tlumacze ich dla siebie, tylko nie chce byc tutaj dla nich w zaden
> sposob niesprawiedliwy, ani tym bardziej ich oczernic - zwlaszcza, ze ta
> relacja jest subiektywna i jednostronna, jednak z uwzglednieniem ich
> stanowiska. Inaczej nie mialoby to sensu. Nie szukam tutaj adwokata, tylko
> rozwiazania ;) Poza tym oni chca dobrze... Bo chca!

Nie chodzilo mi sprawiedliwa ocene, ani o zadna inna. Swoja tesciowa juz
prawie kocham, bo dzieki niej wiem, jak wazna jest dla mnie wolnosc, swoboda
wyboru, niezaleznosc i ze nie oddam jej za zaden dom, samochod czy
pieniadze. "Boso, ale w ostrogach" ;-) Ja jestem taka, Ty nie jestes mna i
mozesz sam zastanowic sie, co dla Ciebie wazne.
Mozesz zrobic tak:
1. Negocjowac z nimi, malutkimi kroczkami poszerzac swoje terytorium. Ta
metoda wymaga ogromnej cierpliwosci, madrosci i pokory. To nie dla mnie ;-)
2. Kiwac glowa i robic swoje. Skuteczna metoda wszystkich dzieci moich
tesciow, dla mnie za trudna.
3. Skoro nie mozna zmienic, to zaakceptowac, polubic, zyc w swiadomosci "to
dla mojego dobra"
4. Podziekowac rodzicom za wszystko, co dla Ciebie zrobili, bo wierze, ze
chca dla Ciebie, jak najlepiej i oswiadczyc, ze od dzisiaj sam podejmujesz
decyzje dotyczace Ciebie i Twojego zycia. Skutki latwe do przewidzenia ;-)
Nic innego nie przychodzi mi do glowy, chociaz pewnie takich rad jest tyle,
co ludzi.

pozdrawiam
Anita



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-08 09:48:26

Temat: Re: Rodzice i ich dorosle dzieci...
Od: "Nieufny" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Anita" <a...@a...pl> napisał w wiadomości
news:bbra68$24p$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Nie chodzilo mi sprawiedliwa ocene, ani o zadna inna.

Jasne, nie znasz wszystkich faktow ani calej tej sytuacji na tyle dokladnie,
aby oceniac ;)

> Ja jestem taka, Ty nie jestes mna i
> mozesz sam zastanowic sie, co dla Ciebie wazne.

Dokladnie! ;))
Zawsze najwazniejsza byla dla mnie rodzina i pozytywne relacje z nimi. To
wszystko, co mam w zyciu i za nic w swiecie nie chcialbym psuc tych relacji,
ktore jednak na razie nie sa zbyt idealne.

> Mozesz zrobic tak:
> 1. Negocjowac z nimi, malutkimi kroczkami poszerzac swoje terytorium. Ta
> metoda wymaga ogromnej cierpliwosci, madrosci i pokory. To nie dla mnie
;-)

Mysle, ze ta metoda jest dla mnie najodpowiedniejsza. Co prawda zle
zaczalem, bo ani cierpliwie, ani pokornie (ba,nawet wrecz odwrotnie!), to
jednak najodpowiedniejszy i chyba najrozsadniejszy sposob, ktory moze
przyniesc najlepsze efekty.

> 2. Kiwac glowa i robic swoje. Skuteczna metoda wszystkich dzieci moich
> tesciow, dla mnie za trudna.

Tak robi moj brat - szczerze podziwiam go za to... Ja tak nie potrafie - gdy
cos mi nie pasuje, od razu interweniuje (w ten czy inny sposob), zwlaszcza,
ze zbyt dlugo milczalem i sporo mnie to kosztowalo, ale to juz inny temat
(chodzi o samoakceptacje i poczucie wlasnej wartosci, a takze kilka innych
rzeczy).

> 3. Skoro nie mozna zmienic, to zaakceptowac, polubic, zyc w swiadomosci
"to
> dla mojego dobra"

Nie, to wszystko trzeba pogodzic - nikt nie bedzie uszczesliwial mnie "na
sile"... Nie pozwole sobie na to i predzej zrezygnuje z kilu rzeczy
materialnych (gdy tylko bede mogl), niz pozwole sie stlamsic i sterowac
swoim zyciem.

> 4. Podziekowac rodzicom za wszystko, co dla Ciebie zrobili, bo wierze, ze
> chca dla Ciebie, jak najlepiej i oswiadczyc, ze od dzisiaj sam podejmujesz
> decyzje dotyczace Ciebie i Twojego zycia. Skutki latwe do przewidzenia ;-)

Odpada. Ale dzieki ;)
(I wcale nie chodzi o sprawy materialne, ale o ich reakcje, czy raczej
stosunek do mnie lub calej tej sytuacji - przy CALKOWITYM odcieciu sie od
nich. Tak bym nie potrafil).

> Nic innego nie przychodzi mi do glowy, chociaz pewnie takich rad jest
tyle,
> co ludzi.

A to na pewno!;) I do tego kazdy przypadek jest inny oraz szczegolny - jak
mniemam :)

Pozdrawiam,
Nieufny.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-10 18:15:06

Temat: Re: Rodzice i ich dorosle dzieci...
Od: "Rudobrody" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Nieufny" <l...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bbv0lc$74s$1@atlantis.news.tpi.pl...
[...]
> Jasne, nie znasz wszystkich faktow ani calej tej sytuacji na tyle
dokladnie,
> aby oceniac ;)
[...]

Właściwie, po przeczytaniu tych wszystkich postów, które jasno i
drukowanymi literami, na które jesteś po prostu ślepy, pokazują Ci sytuację,
w której tkwisz, czuję ogromną niechęć do pisania w tym wątku - bo to na
nic, kolego. Chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko, a na to nie ma sposobu.
Jeśli sam nie potrafisz tego dostrzec, a chcesz jakiejś zmiany, to proponuję
odstawić papierosy a zaoszczędzone pieniądze wydać na jakąś terapię dla osób
uzależnionych.

Pzdr
R.

Ps. Z przyczyn wyżej podanych nie będę już więcej się wypowiadał na ten
temat.
R.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-10 20:38:16

Temat: Re: Rodzice i ich dorosle dzieci...
Od: "Nieufny" <l...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Rudobrody" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bc57ce$9dv$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Właściwie, po przeczytaniu tych wszystkich postów, które jasno i
> drukowanymi literami, na które jesteś po prostu ślepy, pokazują Ci
sytuację,
> w której tkwisz, czuję ogromną niechęć do pisania w tym wątku - bo to na
> nic, kolego.

Nie jestem slepy i dzieki temu, co przeczytalem aczynam rozumiec ts
sytuacje. Jak dotad wiedzialem, ze cos jest nie tak, ale nie wiedzialem
"co".

> Chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko, a na to nie ma sposobu.

Nie chce sprzeniewierzyc sie rodzicom. Czy takie usamodzielnienie, ale na
zasadzie "kila" wplywa pozytywnie na wiezi rodzinne? Nie sadze, a tak
wlasnie rozumiem wiekszosc postow w tym watku.

> Jeśli sam nie potrafisz tego dostrzec, a chcesz jakiejś zmiany, to
proponuję
> odstawić papierosy a zaoszczędzone pieniądze wydać na jakąś terapię dla
osób
> uzależnionych.

Nie rozumiem aluzji.. Uzaleznionych od rodzicow??? Czlowieku, ja do tej pory
nie robilem nic, zeby to zmienic - kompletnie NIC. Pozwolilem um myslec za
mnie i sterowac mna, nie zdajac sobie nawet z tego sprawy. Dopiero od
tygodnia, czy miesiaca zaczelo to do mnie docierac. To dla mnie nowa i
cholernie nietypowa sytuacja i najpierw chcialbym oswoic sie z nia i
sprawdzic, jakie mam mozliwosci, a dopiero potem podjac jakies dzialania.

> Ps. Z przyczyn wyżej podanych nie będę już więcej się wypowiadał na ten
> temat.

Ok. I tak sie dziwie, ze po tak dlugim czasie ktos jeszcze tu napisal ;)

Pozdrawiam,
Nieufny.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak to zrobić?
jak dotrzeć do natreta netowego?
Szukam materiałów - PILNE
Śmierć psychologiczna dziecka - skąd ten cytat???
proszę o radę .......

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »