| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-07-06 09:36:54
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)Eva:
> W PRL-u wcale sie za niczym nie biegalo.
Wlasnie, i teraz mamy to co mamy.
Za to jak czlowiek teraz wraca upieprzony z pracy,
oczywiscie autobusem i do nie-wlasnego mieszkania,
i wkracza taka 'roncza rencistka' przed 60-ka, to z miejsca
podbiega do fotela na ktorym siedzisz i machajac legitymacja
inwalicka 'prosi' o ustapienie jej 'siedziska'.
OK, ale czy nie wydaje wam sie czasami ze ci wszyscy
PRL-owcy rencisci to taka hura-holota bez pojecia?
Mnie tak, wlasnie w takich chwilach bardzo wyraznie
to czuje.
> Ja mam swoj juz 10 lat:).
Wiec pewnie juz stracil waznosc. :)
Pozdrawiam,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-07-06 14:39:11
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)> Skadinad normalne. Kazda cywilizacja ekspansywna i zdobywajaca nowe
> tereny byla okrutna. Np. tacy Hunowie. Albo Mogolowie.
> Wyliczac mozna dlugo. przeciez to normalne ze jak najedziesz cudze
> ziemie to ludzie tam mieszkajacy beda sie bronic...
Wlasnie, natomiast to co my robimy to przepraszamy, ok,
ale caly czas wyczuwam w tym cos co siedzi w glebi nas.
Po to pisze te wszystkie posty, zeby pokazac, cos co "siedzi w nas",
to objawia sie poprzez takie dziwne ocenianie pewnych
rzeczy ktory w historii inaczej przebiegaly.
Czemu tak robimy (widzimy przez nieprawdziwy pryzmat)?
> osobiscie nie zgadzam sie z nimi ale... zauwaz znow istotna roznice -
> przynajmniej ktos w ogole zauwazal, co sie dzialo z dzieckiem, czy
> robilo cos zle a jak robilo to karal. Zainteresowanie bylo negatywne -
> ale bylo!
Dokladnie sie z tym zgadzam (chociaz w mojej rodzinie opiekowano sie nami).
Troche bym jednak zrzucil ciezar tego bicia.
Fakt, byla dyscyplina i bicie, ale czasy byly ciezsze - gdy dziadek
bawil sie zapalkami to cala stodola splonela.
Fakt, mozna bylo troche "tlumaczyc" a mniej bic,
ale az tak bardzo bym na to bicie nie narzekal
(pomijam patologie, oczywiscie).
Sam nieraz dostalem klapsa i zupelnie tego nie pamieta...
Wydaje mi sie ze licza sie raczej ogolne "klimaty"
pomiedzy dzieckiem a rodzicami.
Rodzic moze nawt nie bic ale jak nienawidzi dziecko to
jest niedobrze. I odwrotnie.
Zdrufka, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-06 14:44:41
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)> Taką futurofobię uważam za normalną - za 100 lat pewnie też jakiś pk ( tu
> uszanowanie) napisze coś w tonie dekadentycznym :)
> I nie będzie w tym nic dziwnego
W porzadku, nie wykluczam takiej mozliwosci :-)
Moze jest tak ze swiat sie zmienia coraz szybcie i traci
sie poczucie sensu, zapomnialo sie po co te zmiany.
Zdrufka, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-08 13:24:33
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)Użytkownik "Duch" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9hv2ok$hol$1@news.tpi.pl...
[...]
> Teraz mamy chipsy, ale nastepuje pewna pustka:
> nie czujemy sensu, ale kto jest w stanie zrobic
> samodzielnie "weryfikacje"? Nikt! (prawie nikt ;-) )
Prawie nikt ;-))
A przywiazanie do waniliowej chalwy, wedlowskiej czekolady
z orzechami i "kukułek" pozostalo:)
I do Beatlesow i do Boba Dylana i do "Gdzie te prywatki, wspaniale takie...";)
Oraz do slonca na powiekach i slowikow...
I ze akademik kosztowal 120 zl , przy srednich zarobkach rodzica 4000 zl.
Jednego rodzica. Obiady drugie tyle.
I byly jeszcze kredyty dla mlodych malzenstw ze smiesznie niskimi ratami
oraz bezplatne studia. A polki w ksiegarniach i Empikach byly pelne tanich
ksiazek i plyt. No ludzie nie zywili sie na smietnikach i nie ubierali w
ciuchlandach:)
Ale nie bez powodu o tym pisze - tez uwierzylam w roku 80-tym w te idee.
Ze bedzie madrzej i piekniej.
No i jest madrzej i piekniej. Niektorym.
Zaraz ktos zapyta skad mam komputer;))))
Kupilam na raty kilka lat temu.
Odsetki od 4tys. wyniosly 1,5tys.i splacalam je przez trzy lata.
A tak naprawde to jedyna korzysc (duza!), ze dzieci byly na biezaco.
> A weryfikacja nie przychodzi "z zewnatrz":
> choroby zlikwidowane, glod tez, itp.
> [ Stad (IMO) sa wojny, bo "to weryfikacja wzywa" ]
[...]
...
>
> >, wzrost liczby samobojstw i ludzi
> > cierpiacych na depresje czy wreszcie smutna rezygnacja tych ktorym
> > ostatnie dni zycia przychodzi spedzac w osamotnieniu, nedzy lub domach
> > starcow.
>
> Przyczyny? Prosze bardzo...
> Jest teraz taka moda, kiedy "mlody" zaczyna szykowac sie do odejscia z domu,
> to zaczyna sie walka rodzic, dziecko. IMO - tak ma byc.
> Rodzice stawiaja mlodemu pewne warunki, zeby go troche przycisnac
> i przytrzymac w "starym ukladzie" (rodzic-dziecko),
> a ten oczywiscie sie buntuje przeciw temu... (slusznie! :-)) ).
> "Mlody" oczywiscie jest w szoku, ale to ... probka wlasnie prawdziwego,
> doroslego zycia, jest to niejako test czy potafi sobie dac rade...
> Kiedy "mlody" jest juz na tyle silny ze jest w stanie zrezygnowac
> z rodziny na rzecz nowego zwiazku, odchodzi...
Ej, Duchu;) - nie wszedzie tak jest.
Mlodzi powinni odchodzic z domu i starac sie znalezc wlasna droge.
Tylko ze ich na to nie stac i dlugo jeszcze musza korzystac z pomocy rodzicow.
Mimo ze pracuja. To jakis mit z tym zatrzymywaniem.IMO;))
Dawniej wlasnie mlodzi chcieli sie jak najszybciej usamodzielnic.
Teraz coraz czesciej slysze wokol - "ja tam wcale nie chce byc dorosly".
A mlodziez konczac szkoly srednie jest jakas zupelnie nie dojrzala.
Boi sie wyjsc poza gniazdo, zreszta tak jej wygodniej.
Nie mowie o swoich dzieciach. Dwoch juz "wylecialo" a trzeci sie szykuje;)
I swietnie. Tylko jak sie teraz utrzyma na studiach ?
No, jesli sie dostanie, nawet jak jest dobrym uczniem a nie ma kasy.
> > Czy jesli tresci duchowe przestaja byc motywacja zycia postep
> > materialny nie staje sie wylacznie iluzoryczna fasada skrywajaca
> > bezsens i tragedie naszego zycia ?
O tresciach duchowych trzeba mowic w domu.
Pozniej to juz tylko jest muzeum:))
> Oczywiscie, ze czesto staje sie... jak jednak chcesz sklonic, do
> zadawania pytan o sens zycia? Musisz ruszyc niektore problemy,
> a mysmy sie wyjalowili od ruszania tego typu problemow...
> budujac taki "czysty" swiat.
Kto my ? Ja bez przerwy mowie i wszedzie, ze to za malo by byc.
No i "pamietajcie o Ogrodach, przeciez stamtad wyszliscie...";)
> Zreszta to sie pomalu zmienia... ludzie juz chca na wakacje jezdzic
> "w dzungle pod namiot" niz do wielo-gwiazdkowego hotelu :-)
A kiedy nie chcieli ?
Wydaje mi sie ze zawsze.
My spiewalismy tak : "A nam sie marzy kurna chata...":)))
Pozdrawiam, Eva:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-08 21:53:03
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)> To jest efekt skrzywienia, które się nazywa "praca na etacie". Poświęcając
> tę samą energię we własnym biznesie, można osiągnąc o wiele lepsze
> rezultaty. Poza tym jest szansa, że pewnego dnia wyzwolisz się z gonitwy
od
> 8 do 16 (albo jeszcze dłużej) - trafnie określanej "wyścigiem szczurów".
> Dlaczego w ludziach brak inicjatywy? Są ofiarami systemu edukacyjnego,
który
> generuje pszczoły-robotnice. Tylko niektórzy zauważają, że lepiej stawiać
> własne ule niż harować w ulu.
> Majka
Zauważ jednak, że "praca na swoim" wiąże się z ogromną odpowiedzialnością, a
co za tym idzie stresem. A ludzie to takie stworzenia, że instynktownie będą
takich sytuacji unikać. I raczej większość z nich wybierze względne
bezpieczeństwo na etacie u kogoś, niż walkę w pojedynkę, gdzie nie zawsze
można przewidzieć, że będzie się miało z czego poopłacać zobowiązania wobec
państwa (przykład bliski - według planów - i faktur - w ciągu miesiąca
mieliśmy swojego czasu dostać kilka tysięcy zł, nie dostaliśmy nic). Ten
kraj jest zbyt chory, by można było przypuszczać, że jeżeli włoży się w coś
odpowiednią ilość wysiłku, to ma się szansę na sukces.
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-09 08:14:28
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)> Zauważ jednak, że "praca na swoim" wiąże się z ogromną odpowiedzialnością,
a
> co za tym idzie stresem.
Myślę, że odpowiedzialność w pracy na etacie może wywoływać o wiele większy
stres. Jak zawalisz coś w pracy - to możesz wylecieć. Jak zawalisz w swoim
biznesie, zawsze możesz to naprawić. Poza tym, nawalanki w swoim biznesie
zdarzają się rzadziej, gdyż człowiek lepiej pilnuje swojego niż cudze. Stres
dzieli się na dobry i zły. Ten dobry jest każdemu potrzebny, aby działać
skutecznie. Ten zły można nauczyć się zamieniać na ten dobry.
A ludzie to takie stworzenia, że instynktownie będą
> takich sytuacji unikać. I raczej większość z nich wybierze względne
> bezpieczeństwo na etacie u kogoś, niż walkę w pojedynkę, gdzie nie zawsze
> można przewidzieć, że będzie się miało z czego poopłacać zobowiązania
wobec
> państwa (przykład bliski - według planów - i faktur - w ciągu miesiąca
> mieliśmy swojego czasu dostać kilka tysięcy zł, nie dostaliśmy nic).
To jest tzw. finansowa inteligencja (za Robertem Kiyosaki). Ryzyko istnieje
wszędzie, ale minimalizuje się je posiadając stosowną wiedzę. Np. wielu
ludzi mówi: "Inwestowanie na giełdzie jest ryzykowne". RK odpowiada:
"Ryzykowny jest brak wiedzy, a nie inwestowanie".
Bezpieczeństwo związane z pracą na etacie jest złudzeniem, którym ludzie są
karmieni od najmłodszych lat - w szkole i w domu. Potem przez resztę życia
powtarzają to, co usłyszeli. To, co jest niebezpieczne, to wiara, że jutro
jeszcze będę miała pracę, a jak się zestarzeję, że dostanę emeryturę. To są
życzenia, a nie realia, na których powinno się opierać swoją egzystencję.
Bezpieczne jest tylko to, co się stworzy samemu. No, ale aby radzić sobie z
finansami, trzeba się trochę podeukować, a tego się ludziom nie chce robić,
więc spedzają całe życie na marzeniach indyka o niedzieli.
Ten
> kraj jest zbyt chory, by można było przypuszczać, że jeżeli włoży się w
coś
> odpowiednią ilość wysiłku, to ma się szansę na sukces.
Myślisz kategoriami epoki industrialnej, a świat jest już w epoce
informacyjnej. Szansa na sukces jest zależna od wiary w siebie i tego, co
chcesz osiągnąć. Jeśli towarzyszysz tłumowi (czyli robisz tak, jak większość
społeczeństwa), prędzej czy później zostaniesz zgilotynowana: przez innych,
przez system, przez podatki i resztę przeciwności.
Majka
----------------------------------------------------
------
Bogaci bogacą się, biedni biednieją,
a średnia klasa szarpie się z finansami!
www.bogatyojciec.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-09 15:18:20
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)> Myślę, że odpowiedzialność w pracy na etacie może wywoływać o wiele
większy
> stres. Jak zawalisz coś w pracy - to możesz wylecieć. Jak zawalisz w swoim
> biznesie, zawsze możesz to naprawić. Poza tym, nawalanki w swoim biznesie
> zdarzają się rzadziej, gdyż człowiek lepiej pilnuje swojego niż cudze.
Stres
> dzieli się na dobry i zły. Ten dobry jest każdemu potrzebny, aby działać
> skutecznie. Ten zły można nauczyć się zamieniać na ten dobry.
Porównujesz stres związany z odpowiedzialnością za konkretne zadanie do
stresu, który jest obecny niemal bez przerwy - bo, mówię to z własnego
doświadczenia, myśli się o tym co jest do zrobienia, o zobowiązaniach
finansowych, o własnym utrzymaniu, o warunkach przeróżnych umów, itd. Jeżeli
robi się coś samemu, nie rzadko nie ma szans na jakikolwiek relaks, nie
mówiąc już o urlopie.
Jestem osobą, która pracowała w różnych układach. I śmiem twierdzić, że pod
względem odpowiedzialności za to co się robi, praca u kogoś była o wiele
mniej stresująca. Przynajmniej nie groziło mi zajęcie domu przez komornika,
nikt nie blokował mi konta z powodu niewyraźnej literki w zeznaniu
podatkowym.
> To jest tzw. finansowa inteligencja (za Robertem Kiyosaki). Ryzyko
istnieje
> wszędzie, ale minimalizuje się je posiadając stosowną wiedzę. Np. wielu
> ludzi mówi: "Inwestowanie na giełdzie jest ryzykowne". RK odpowiada:
> "Ryzykowny jest brak wiedzy, a nie inwestowanie".
> Bezpieczeństwo związane z pracą na etacie jest złudzeniem, którym ludzie
są
> karmieni od najmłodszych lat - w szkole i w domu. Potem przez resztę życia
> powtarzają to, co usłyszeli. To, co jest niebezpieczne, to wiara, że jutro
> jeszcze będę miała pracę, a jak się zestarzeję, że dostanę emeryturę. To
są
> życzenia, a nie realia, na których powinno się opierać swoją egzystencję.
Pewnie - ryzyko jest wszędzie.
Tak się składa, że mąż z wykształcenia jest analitykiem finansowym, i
potrafi wyliczyć sobie SZACOWANE ryzyko.
A teraz powiedz mi, jakie jest ryzyko nie otrzymania pieniędzy za usługi
outsourcingowe od wielkiej międzynarodowej korporacji, zatrudniającej w
Polsce kilka tysięcy osób oraz od jednostki administracji rządowej (zlecenie
na podstawie zamówienia publicznego)?
> Bezpieczne jest tylko to, co się stworzy samemu. No, ale aby radzić sobie
z
> finansami, trzeba się trochę podeukować, a tego się ludziom nie chce
robić,
> więc spedzają całe życie na marzeniach indyka o niedzieli.
Chyba nawet nie jesteś sobie w stanie wyobrazić sytuacji, że kogoś po prostu
może nie być stać na edukację, nie mam tu nawet na mysli edukowania
instytucjonalnego, ale wielu osób nie stać na edukację ze względów
czasowych - po prostu cały ich potencjał zajęty jest walką o bieżące
przetrwanie. I to, że nie każdy jest na tyle intelektualnie i osobowościowo
wyposażony, by podjąć wyzwanie i zrobić coś samemu.
Prawda jest taka, że w tym kraju, aby cokolwiek robić trzeba jednak mieć
jakieś zaplecze finansowe, a nie wszystkich bozia obdarzyła rodzicami,
którzy sfinansują brewerie dziecka. Dlatego, przynajmniej na początku,
trzeba u kogoś popracować.
> Myślisz kategoriami epoki industrialnej, a świat jest już w epoce
> informacyjnej. Szansa na sukces jest zależna od wiary w siebie i tego, co
> chcesz osiągnąć. Jeśli towarzyszysz tłumowi (czyli robisz tak, jak
większość
> społeczeństwa), prędzej czy później zostaniesz zgilotynowana: przez
innych,
> przez system, przez podatki i resztę przeciwności.
> Majka
Powiedz mi jeszcze - dlaczego uważasz, że wszyscy ludzie są na tyle podobni,
by móc w ogóle dobrze się czuć w sytuacjach, w których ty dobrze się
czujesz?
Nie wiem czy myślę kategoriami epoki industrialnej, ale jeżeli orientujesz
się w tofflerowskich wizjach świata, to chyba widzisz, że miejsce w którym
żyjemy jest dalekie od epoki informacji. Być może Warszawa jest w tej epoce,
ale wyobraź sobie, że jest masa miejsc w tym kraju, które nawet nie zdążyły
wejść w epokę industrialną.
W zasadzie od ponad roku żyję w świecie "trzeciej fali", i wiem jak dalekie
jest to od moich oczekiwań, choć znalazłam sobie miejsce, można by
powiedzieć, że wyrobiłam markę swojej osoby i mogę w ten sposób
funkcjonować, znaczy się są chętni, którzy kupują moje umiejętności i czas.
To czy jestem zatrudniona na etacie, wykonuję zlecenie - z mojego punktu
widzenia nie ma żadnego znaczenia.
Przeraża mnie comiesięczny haracz płacony na ZUS (dzisiaj akurat pewien pan
z tej instytucji szantażował mnie KK), zawiłości systemu prawnego, ilość
rzeczy, która zależna jest od urzędników, a co za tym idzie rozpanoszona
korupcja.
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-11 03:25:44
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)Asmira
Twój problem jest wielki jak ocean. Moje ogólne uwagi do tego wszystkiego,
co napisałaś są takie:
Każdy ma tylko 24 godziny na dobę, a na pracę jeszcze mniej. Twoja sytuacja
jest bardzo nieciekawa, gdyż próbujesz robić wszystko sama. Spośród czterech
kwadrantów przepływu pieniężnego - Ty jesteś w tym najgorszym -
Samozatrudniona. Musisz być profesjonalistą, księgową, sekretarką, szefem,
sprzątaczką, osobą od marketingu, a w przerwach (?) wykonywać setki innych
doraźnych obowiązków.
Sugestia: zacznij budować system biznesu wykorzystujący czas innych ludzi,
gdyż w przeciwnym razie zabraknie Ci czasu na spanie. Mówię Ci to z własnego
doświadczenia. A poza tym, Twoja działalność to nie żaden biznes, tylko
etat, który sobie zafundowałaś. Nie piszę tego, żeby Cię obrazić, tylko aby
Ci uświadomić, że musisz dokonać zmian, jeśli chcesz mieć biznes, a
jednocześnie żyć jak człowiek - korzystać z życia. Wiem co czujesz i
rozumiem okropność Twojej sytuacji.
> Jestem osobą, która pracowała w różnych układach. I śmiem twierdzić, że
pod
> względem odpowiedzialności za to co się robi, praca u kogoś była o wiele
> mniej stresująca. Przynajmniej nie groziło mi zajęcie domu przez
komornika,
> nikt nie blokował mi konta z powodu niewyraźnej literki w zeznaniu
> podatkowym.
>
> Pewnie - ryzyko jest wszędzie.
> Tak się składa, że mąż z wykształcenia jest analitykiem finansowym, i
> potrafi wyliczyć sobie SZACOWANE ryzyko.
> A teraz powiedz mi, jakie jest ryzyko nie otrzymania pieniędzy za usługi
> outsourcingowe od wielkiej międzynarodowej korporacji, zatrudniającej w
> Polsce kilka tysięcy osób oraz od jednostki administracji rządowej
(zlecenie
> na podstawie zamówienia publicznego)?
Z im większymi graczami grasz - tym lepszych musisz mieć trenerów i
doradców. Zanim podpiszesz jakiś kontrakt, musisz dobrze wiedzieć, jakie są
metody egzekwowania należności za wykonaną pracę. Zasada z kontraktami jest
taka: to, co napisane dużym drukiem - przynosi Ci pieniądze, a to co małym -
zabiera. Jeżeli decydujesz się grać z wielkimi graczami, musisz mieć na
opłacenie doradców, którzy umieją we właściwy sposób czytać kontrakty i je
egzekwować. Jeśli nie masz na to, pozostań małym graczem. Na koniec dnia
liczy się tylko to, co zostaje w Twojej kieszeni. Złudzenia generowane przez
ego są bardzo ulotne.
>
> Powiedz mi jeszcze - dlaczego uważasz, że wszyscy ludzie są na tyle
podobni,
> by móc w ogóle dobrze się czuć w sytuacjach, w których ty dobrze się
> czujesz?
Każdy jest inny, jednak są pewne ogólne sytuacje, o których mówimy, iż są
pozytywne lub negatywne. Jak jest Ci zimno i jesteś głodna - jest Ci źle.
Kiedy jesteś najedzona i otacza cię pewien komfort - zapewne czujesz się o
wiele lepiej.
Nie twierdzę, że masz powielać czyjś model życia. Czy musisz być specjalistą
od podatków, aby wiedzieć, jak kierować finansami swojej firmy? Nie. Musisz
mieć ogólne rozeznanie, ale od szczegółów są ci, którzy postanowili
poświęcić resztę swojego życia na śledzenie przepisów podatkowych. Powinnaś
korzystać z ich doradztwa, gdyż to pozwoli Ci korzystać w umiejętny sposób z
tych przepisów, nie znając się na ich tajnikach. Nie próbuj być wszystkim,
ale staraj się stworzyć sytuację korzystną dla siebie i swojej firmy. A
wtedy też będziesz się dobrze czuła.
>
> Nie wiem czy myślę kategoriami epoki industrialnej, ale jeżeli orientujesz
> się w tofflerowskich wizjach świata, to chyba widzisz, że miejsce w którym
> żyjemy jest dalekie od epoki informacji. Być może Warszawa jest w tej
epoce,
> ale wyobraź sobie, że jest masa miejsc w tym kraju, które nawet nie
zdążyły
> wejść w epokę industrialną.
Warszawa - to taka sama dziura, jak każda inna. Nieważne, gdzie mieszkasz,
ważne kim Ty jesteś i jak myślisz. Mieszkanie w W-wie nie pomoże komuś, kto
nie umie wykorzystać pojawiających się okazji. Możesz mieszkać w Suwałkach
albo Ustrzykach Górnych i mieć lepiej prosperujący biznes niż ktoś z W-wy.
Trzeba tylko wiedzieć, jaki prowadzić biznes i jak go prowadzić.
> W zasadzie od ponad roku żyję w świecie "trzeciej fali", i wiem jak
dalekie
> jest to od moich oczekiwań, choć znalazłam sobie miejsce, można by
> powiedzieć, że wyrobiłam markę swojej osoby i mogę w ten sposób
> funkcjonować, znaczy się są chętni, którzy kupują moje umiejętności i
czas.
> To czy jestem zatrudniona na etacie, wykonuję zlecenie - z mojego punktu
> widzenia nie ma żadnego znaczenia.
I właśnie na tym polega Twój problem. Wszystko, co oferujesz to swój czas. A
czasu wszyscy mamy tyle samo. Jedyna metoda rozciągnięcia czasu polega na
użyciu czasu innych ludzi. Jeśli chcesz odnieść sukces w biznesie, musisz
się wyzwolić z syndromu pracy na etacie - obojętnie czy to Twoja firma, czy
cudza.
> Przeraża mnie comiesięczny haracz płacony na ZUS (dzisiaj akurat pewien
pan
> z tej instytucji szantażował mnie KK), zawiłości systemu prawnego, ilość
> rzeczy, która zależna jest od urzędników, a co za tym idzie rozpanoszona
> korupcja.
Istnieją legalne metody wykorzystywania dziur, które są w każdym systemie.
Jeśli ich nie znasz, musisz zapłacić tym, którzy wiedzą, jak to robić. To
nie jest tanie, ale wciąż będziesz miała więcej aniżeli robiąc to, co
większość: pokornie oddając wszystko, czego zażądają.
Moja końcowa sugestia jest taka:
Twoje problemy sa bardzo poważne i z braku możliwości szerszego spojrzenia
na swoją sytuację, wciąż odbijasz się od ściany. Zrób to, co Ci radzę.
Zaoszczędzisz sobie wielu lat stresów i niepowodzeń oraz znajdziesz metody
uzdrowienia swojej sytuacji. Przeczytaj "Bogaty ojciec, Biedny ojciec", a
potem "Kwadrant przepływu pieniędzy". Znajdziesz je tu: www.bogatyojciec.pl
Może się okazać, że są to dwie najważniejsze książki, jakie przeczytałaś w
całym swoim życiu. Właściwa edukacja jest lepszym sposobem na życie niż
walka z wiatrakami.
Majka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-11 07:33:57
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)> Twój problem jest wielki jak ocean. Moje ogólne uwagi do tego wszystkiego,
> co napisałaś są takie:
> Każdy ma tylko 24 godziny na dobę, a na pracę jeszcze mniej. Twoja
sytuacja
> jest bardzo nieciekawa, gdyż próbujesz robić wszystko sama. Spośród
czterech
> kwadrantów przepływu pieniężnego - Ty jesteś w tym najgorszym
Jak sobie wywnioskowałaś, że pracuję sama?
> Samozatrudniona. Musisz być profesjonalistą, księgową, sekretarką, szefem,
> sprzątaczką, osobą od marketingu, a w przerwach (?) wykonywać setki innych
> doraźnych obowiązków.
> Sugestia: zacznij budować system biznesu wykorzystujący czas innych ludzi,
> gdyż w przeciwnym razie zabraknie Ci czasu na spanie. Mówię Ci to z
własnego
> doświadczenia. A poza tym, Twoja działalność to nie żaden biznes, tylko
> etat, który sobie zafundowałaś.
Masz rację, to nie jest biznes a sposób na życie, z którego jestem całkiem
zadowolona. Gdybym nie była, znalazłabym sobie coś przyjemniejszego.
Nie piszę tego, żeby Cię obrazić, tylko aby
> Ci uświadomić, że musisz dokonać zmian, jeśli chcesz mieć biznes, a
> jednocześnie żyć jak człowiek - korzystać z życia. Wiem co czujesz i
> rozumiem okropność Twojej sytuacji.
Nie jest taka okropna. Zwłaszcza w porównaniu do innych ludzi w moim wieku.
Do zmian powoli dorastam, ale zdaję sobie doskonale, że to jeszcze nie ten
poziom. Nie posiadam jeszcze dostatecznie dużej wiedzy, nie zrobiłam się
wredna i pozwalam babom z US-u grzebać bez nakazu i uzasadnienia w swoich
papierach :).
> Z im większymi graczami grasz - tym lepszych musisz mieć trenerów i
> doradców. Zanim podpiszesz jakiś kontrakt, musisz dobrze wiedzieć, jakie
są
> metody egzekwowania należności za wykonaną pracę. Zasada z kontraktami
jest
> taka: to, co napisane dużym drukiem - przynosi Ci pieniądze, a to co
małym -
> zabiera. Jeżeli decydujesz się grać z wielkimi graczami, musisz mieć na
> opłacenie doradców, którzy umieją we właściwy sposób czytać kontrakty i je
> egzekwować. Jeśli nie masz na to, pozostań małym graczem. Na koniec dnia
> liczy się tylko to, co zostaje w Twojej kieszeni. Złudzenia generowane
przez
> ego są bardzo ulotne.
Wróćmy.
Insytucja państwowa nie zapłaciła, bo po prostu fizycznie nie miała
pieniędzy. I tu nie ma znaczenia, że miałam na wszystko papiery. Sprawy w
sądzie gospodarczym ślimaczą się niemiłosiernie. Zresztą nie mnie pierwszej.
Dosyć głośna była jakiś czas temu sprawa pewnej firmy budowlanej, która
wykonała wymianę instalacji elektrycznej w szczecińskim areszcie. Poważna
inwestycja, bardzo absorbująca. Firma wpakowała tam sporo własnych funduszy.
Zleceniodawca nie zapłacił im, a że firma na zakup materiałów musiała wziąć
kredyt, którego później nie była w stanie spłacić (choć był na sumę
stanowiącą tylko niewielki procent inwestycji), w rezultacie komornik zajął
wszystko, a właściciel firmy wylądował z dziesięcioma złotymi w kieszeni, w
małym pokoiku u znajomych.
Na doradców, trenerów itd, mnie nie stać. I jestem wobec nich bardzo
nieufna. Widziałam z bliska kilka szkoleń (o różnej tematyce) organizowanych
dla dużych firm, prowadzonych przez znanych trenerów - ja osobiście nic bym
z nich nie wyniosła.
>
> Każdy jest inny, jednak są pewne ogólne sytuacje, o których mówimy, iż są
> pozytywne lub negatywne. Jak jest Ci zimno i jesteś głodna - jest Ci źle.
> Kiedy jesteś najedzona i otacza cię pewien komfort - zapewne czujesz się o
> wiele lepiej.
Nie dostrzegam tu argumentu związanego z podstawowym tematem. Równie dobrze
wszystkie te potrzeby można zaspokoić pracując u kogoś.
> Nie twierdzę, że masz powielać czyjś model życia. Czy musisz być
specjalistą
> od podatków, aby wiedzieć, jak kierować finansami swojej firmy? Nie.
Musisz
> mieć ogólne rozeznanie, ale od szczegółów są ci, którzy postanowili
> poświęcić resztę swojego życia na śledzenie przepisów podatkowych.
Powinnaś
> korzystać z ich doradztwa, gdyż to pozwoli Ci korzystać w umiejętny sposób
z
> tych przepisów, nie znając się na ich tajnikach. Nie próbuj być wszystkim,
> ale staraj się stworzyć sytuację korzystną dla siebie i swojej firmy. A
> wtedy też będziesz się dobrze czuła.
Może i tak.
Moje doświadczenie jest takie, że niestety, spotykam na swojej drodze masę
ignorantów i partaczy. Np. kobieta z działu kredytów gospodarczych w
oddziale jednego z większych banków nie potrafi samodzielnie policzyć
wskaźników, biuro rachunkowe źle wylicza zeznanie podatkowe. W tej chwili
trudno mi komukolwiek zaufać. Co z tego, że ktoś za mnie zrobi (nierzadko za
poważne pieniądze) jakąś rzecz, skoro i tak sprawdzam, czy jest ona
poprawnie wykonana.
>
> Warszawa - to taka sama dziura, jak każda inna. Nieważne, gdzie mieszkasz,
> ważne kim Ty jesteś i jak myślisz. Mieszkanie w W-wie nie pomoże komuś,
kto
> nie umie wykorzystać pojawiających się okazji. Możesz mieszkać w Suwałkach
> albo Ustrzykach Górnych i mieć lepiej prosperujący biznes niż ktoś z W-wy.
> Trzeba tylko wiedzieć, jaki prowadzić biznes i jak go prowadzić.
Pewnie.
Posadzisz pięć hektarów truskawek. W danym roku okaże się, że są po 5 zł za
kg. Zrobisz interes jak się patrzy. Tylko co to ma wspólnego z epoką
informacji?
Według uznawanej przeze mnie definicji, epoka ta zaczyna się w momencie, gdy
informacja i wiedza, czyli wartości niematerialne stają się towarem, który
równoprawnie można zamienić na pieniądze.
> I właśnie na tym polega Twój problem. Wszystko, co oferujesz to swój czas.
A
> czasu wszyscy mamy tyle samo. Jedyna metoda rozciągnięcia czasu polega na
> użyciu czasu innych ludzi. Jeśli chcesz odnieść sukces w biznesie, musisz
> się wyzwolić z syndromu pracy na etacie - obojętnie czy to Twoja firma,
czy
> cudza.
Nieuważnie czytasz.
Sprzedaję swój czas i umiejętności, które są kupywane dlatego, że są w
pewien sposób unikalne. Sprzedaję swoją wiedzę, powiązania z innymi ludźmi,
z którymi współpracuję (nie na zasadzie hierarchicznej, a równoprawnej). Mój
czas jest wart o wiele więcej niż robotnika, który potrafi wykonywać tylko
proste prace fizyczne, więcej niż czas osoby stawiającej pierwsze kroki w
mojej profesji.
>
> Istnieją legalne metody wykorzystywania dziur, które są w każdym systemie.
> Jeśli ich nie znasz, musisz zapłacić tym, którzy wiedzą, jak to robić. To
> nie jest tanie, ale wciąż będziesz miała więcej aniżeli robiąc to, co
> większość: pokornie oddając wszystko, czego zażądają.
Uważasz, że taka kombinatoryka jest normalna?
Ja po prostu jestem zdania, że to państwo niepotrzebnie generuje koszty
funkcjonowania firm, a przez to obniża swój wzrost gospodarczy, właśnie
przez zawikłany system podatkowy.
Podatków wcale bardzo wysokich nie płacę. Za to jeżeli płacę, to uczciwie -
bez lewych kosztów, fikcyjnych zatrudnień studentów i innych takich.
I chciałabym, by stanowiło to normę, a nie przejaw głupoty, jak niektórzy mi
próbują sugerować.
Inną sprawą są obowiązkowe składki. Z której strony by nie patrzeć - ZUS to
największe obciążenie o charakterze fiskalnym, co by nie patrzeć, polskich
firm.
> Moja końcowa sugestia jest taka:
> Twoje problemy sa bardzo poważne i z braku możliwości szerszego spojrzenia
> na swoją sytuację, wciąż odbijasz się od ściany. Zrób to, co Ci radzę.
> Zaoszczędzisz sobie wielu lat stresów i niepowodzeń oraz znajdziesz metody
> uzdrowienia swojej sytuacji. Przeczytaj "Bogaty ojciec, Biedny ojciec", a
> potem "Kwadrant przepływu pieniędzy". Znajdziesz je tu:
www.bogatyojciec.pl
> Może się okazać, że są to dwie najważniejsze książki, jakie przeczytałaś w
> całym swoim życiu. Właściwa edukacja jest lepszym sposobem na życie niż
> walka z wiatrakami.
Szczerze mówiąc, wyglądają jak poradniki, które mają receptę na wszystko, a
tak naprawdę mogą być jedynie prawdziwe dla osób, które nigdy nic innego nie
przeczytały.
Moja sytuacja jest bardzo prosta. Nie miałam szczęścia takiego jak
koleżanka, której tatuś sprezentował firmę cateringową na dwudzieste
urodziny mówiąc z uśmiechem, by się niczym nie przejmowała, bo i tak nie
zbankrutuje.
Jeżeli coś mam, to dzięki sobie, a także pracy i wiedzy swojego męża. Krok
po kroku zdobywam nowe przyczółki. Póki co nie mam dużych pieniędzy na
jakiekolwiek inwestycje, a na pewno nie takie sumy by opłacalnym byłoby
pakować je w papiery wartościowe. Za to jestem młoda, zdrowa i umiem
znajdywać potrzebne mi informacje. Wszystko przede mną :)
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-12 06:50:37
Temat: Re: Rozwoj - tak, ale ... ? ;)> Pewnie.
> Posadzisz pięć hektarów truskawek. W danym roku okaże się, że są po 5 zł
za
> kg. Zrobisz interes jak się patrzy. Tylko co to ma wspólnego z epoką
> informacji?
> Według uznawanej przeze mnie definicji, epoka ta zaczyna się w momencie,
gdy
> informacja i wiedza, czyli wartości niematerialne stają się towarem, który
> równoprawnie można zamienić na pieniądze.
Nie miałam na myśli uprawy truskawek czy tym podobnych zajęć. Chodziło mi o
to, że Internet stworzył nowe możliwości generowania dochodu i tysiące ludzi
umiejętnie je wykorzystują. Dzięki temu ich adres zamieszkania nie ma
większego znaczenia. Właśnie Internet pozwala sprzedawać informację z o
wiele lepszym zyskiem niż uzyskiwany przy tradycyjnej sprzedaży tradycyjnych
usług.
> Nieuważnie czytasz.
> Sprzedaję swój czas i umiejętności, które są kupywane dlatego, że są w
> pewien sposób unikalne. Sprzedaję swoją wiedzę, powiązania z innymi
ludźmi,
> z którymi współpracuję (nie na zasadzie hierarchicznej, a równoprawnej).
Mój
> czas jest wart o wiele więcej niż robotnika, który potrafi wykonywać tylko
> proste prace fizyczne, więcej niż czas osoby stawiającej pierwsze kroki w
> mojej profesji.
A ponieważ każdy ma tylko 24 godziny, więc metoda sprzedaży własnego czasu
niedaleko zaprowadzi człowieka.
>
> Uważasz, że taka kombinatoryka jest normalna?
To nie kombinowanie, tylko umiejętne korzystanie z przepisów - a to duża
różnica.
> Ja po prostu jestem zdania, że to państwo niepotrzebnie generuje koszty
> funkcjonowania firm, a przez to obniża swój wzrost gospodarczy, właśnie
> przez zawikłany system podatkowy.
Polityk to zawód i w pierwszym rzędzie interesuje go własna osoba, a nie
dobro tych, którzy go wybrali. Każde współczesne państwo zabierze
obywatelowi każdego dolara czy złotówkę, jaką uda się zabrać
> Szczerze mówiąc, wyglądają jak poradniki, które mają receptę na wszystko,
a
> tak naprawdę mogą być jedynie prawdziwe dla osób, które nigdy nic innego
nie
> przeczytały.
Świat dzieli się na dwie kategorie osób, jeśli chodzi o edukację: tych,
którzy uważają, że już nie muszą się uczyć i tych, którzy rozumieją, że
nauka człowieka trwa do końca zycia.
Poza tym można podzielić ludzi jeszcze inaczej: tych, którzy mają receptę na
wszystko i tych, którzy rozumieją, że poszukiwanie jest elementem, który
towarzyszy nam przez całe życie.
> Moja sytuacja jest bardzo prosta. Nie miałam szczęścia takiego jak
> koleżanka, której tatuś sprezentował firmę cateringową na dwudzieste
> urodziny mówiąc z uśmiechem, by się niczym nie przejmowała, bo i tak nie
> zbankrutuje.
Miliony ludzi na całym świecie co tydzień grają w lotto. Spośród tych
milionów tylko jednostki wygrywają miliony. Miliony ludzi - które posiadają
miliony - wygenerowały je we własnym biznesie i inwestycjach, gdyż wiedzą,
że szansa na miliony wygrane w lotto jest prawie równa zeru. Dlatego prawie
wszyscy, którzy grają w lotto, wygrywają niewiele więcej niż wynosi zero. W
większości przypadków szczęście to nie przypadek, tylko obrana strategia.
Majka
----------------------------------------------------
------
Bogaci bogacą się, biedni biednieją,
a średnia klasa szarpie się z finansami!
www.bogatyojciec.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |