Data: 2007-06-22 20:11:29
Temat: Samooszukiwanie
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Oszustwo doskonałe
Ukrywanie prawdy przed samym sobą gwarantuje, że inni też się nie
zorientują. Mechanizm ów powstał na drodze ewolucji. U ludzi przejawia się
na przykład lepszym mniemaniem o sobie niż o innych oraz - niestety -
wywoływaniem wojen - twierdzi Robert Trivers, specjalista od teorii
ewolucji.
Uważany jest za jednego ze stu największych myślicieli XX wieku. Otrzymał
Nagrodę Crafoorda przyznawaną przez Szwedzką Akademię Królewską w
dziedzinach, których nie obejmuje Nagroda Nobla. Zajmuje się analizowaniem
biologicznych podstaw społecznych zachowań zwierząt.
La Vanguardia: Odszedł pan od badań nad człowiekiem i zajął się zwierzętami.
Robert Trivers: Tak. Ludzie na ogół robią odwrotnie: przez 30 lat obserwują
kaczki i przekładają wyniki swoich badań na ludzi. A przecież wiemy dużo
więcej o nas samych niż o jakichkolwiek innych zwierzętach. Ja już od 64 lat
żyję jako człowiek i obserwuję innych ludzi.
I do jakich wniosków pan doszedł?
Że my, ludzie, nie mamy serca. Jednak moje badania dotyczą przede wszystkim
biologii ewolucyjnej, biologicznych mechanizmów adaptacyjnych, takich jak
odwzajemniony altruizm czy oszukiwanie i samooszukiwanie się.
Altruizm wcale nie musi być odwzajemniony.
Zgoda. Dopóki ręka rękę myje, wszystko jest w porządku. Istnieje jednak
możliwość, że pani wyświadczy mi przysługę, a ja jej nie odwzajemnię. Jest
nam potrzebny system emocjonalny, który pozwala przywołać do porządku takich
cwaniaków.
A mamy taki system?
Owszem. Złości nas, kiedy robimy coś dla innych, a oni się nam nie
rewanżują. Poczucie sprawiedliwości wyewoluowało w tym właśnie kontekście i
nie jest to cecha wyłącznie ludzka, podobnie jak zdolność oszukiwania.
Jest wiele stworzeń, które stosują różne techniki oszukiwania po to, by
przetrwać i przekazać swoje geny. Wirusy i bakterie potrafią na przykład
kamuflować się do tego stopnia, że gotowy do ataku układ odpornościowy
żywiciela w ogóle ich nie rozpoznaje. A ptaki stosują bardzo wyrafinowane
sposoby oszukiwania.
Kłamią?
Tak. Kiedy chcą ukraść jedzenie lub odbić samiczkę z gniazda sąsiada,
pozorują atak drapieżnika, wydając okrzyki ostrzegawcze, aby odwrócić uwagę
samca i odciągnąć go od gniazda.
I takie złośliwe zachowania pozwalają nam ewoluować?
Nawet nie wyobraża pani sobie, jak bardzo. Przecież umiejętność liczenia
wzięła się właśnie z oszukiwania. Widzi pani, niektóre ptaki podrzucają jaja
do gniazd innych gatunków, które z kolei nauczyły się je rozpoznawać, więc
je wyrzucają. Te pierwsze nauczyły się znosić prawie identyczne jaja, tak
aby nie dało się ich rozpoznać. Ale właściciele gniazd nauczyli się liczyć i
kiedy widzą dodatkowe jajko, niszczą wszystkie.
Kto na tym wygrywa - oszuści czy oszukiwani?
Notoryczny kłamca pozostający cały czas w tym samym środowisku jest skazany
na klęskę. Jeśli powtarza wielokrotnie swoje sztuczki, jego ofiary w końcu
zdają sobie z tego sprawę i opracowują strategie obronne.
Są ufni, ale nie głupi.
W skomplikowanym świecie, w którym żyją i kłamcy, i okłamywani, mechanizmy
oszukiwania i rozpoznawania oszustwa ewoluują jednocześnie, toteż obie
strategie są coraz bardziej wymyślne i coraz skuteczniejsze.
Do jakiego stopnia?
Samooszukiwanie się to wyższa forma kłamstwa, bo ukrywanie oszustwa przed
samym sobą gwarantuje, że inni też go nie rozpoznają. Gdybym teraz chciał
panią okłamać, zauważyłaby pani na mojej twarzy oznaki oszustwa: pot,
rumieniec.
Ale gdyby pan sam wierzył w to, co mówi, nie byłoby takich widocznych oznak.
Właśnie. Uważam, choć nie mogę tego udowodnić, że kłamstwo wiąże się z dużym
wysiłkiem dla mózgu, ponieważ trzeba pamiętać, jaka jest prawda, zafałszować
ją i przedstawić wersję nieprawdziwą. Ale co dzieje się, kiedy prawda
zostanie zepchnięta do podświadomości, a w świadomym umyśle dominuje
kłamstwo?
Robi się zamieszanie, za które musimy drogo płacić.
Mózg osobnika, który sam się oszukuje, ma dużo łatwiejsze zadanie.
Samooszukiwanie się to moim zdaniem mechanizm, jaki powstał na drodze
ewolucji, by można było skutecznie kłamać i uniknąć zdemaskowania. Jest
jednak bardzo niebezpieczny, ponieważ wypieramy rzeczywistość z naszej
świadomości. Są tysiące przykładów ciągłego samooszukiwania się. Na przykład
kiedy mamy lepsze zdanie o sobie samych niż o innych ludziach.
To ciekawe, że postrzega pan próżność jako samooszukiwanie się.
W USA poddano eksperymentowi grupę mężczyzn, aby ustalić, w jakim stopniu są
oni homofobami. Wyświetlano im filmy pornograficzne ze scenami
homoseksualnymi i sprawdzano poziom podniecenia seksualnego, mierząc stopień
powiększenia penisa. Okazało się, że ci, którzy deklarowali, że są
homofobami, byli dużo bardziej podnieceni niż pozostali.
To zadziwiające.
Jeszcze dziwniejsze jest to, że kiedy zapytano badanych, jaki ich zdaniem
był poziom ich pobudzenia, wszyscy twierdzili, że w ogóle go nie czuli.
To niebezpieczne.
Musimy koniecznie opracować naukową teorię dotyczącą samooszukiwania i
zapomnieć o Freudzie i jego pseudonauce. Cena, jaką płacimy za życie w
kłamstwie, które nasz umysł identyfikuje jako prawdę, jest bardzo wysoka.
Klasycznym przykładem takiego samooszukiwania się jest wojna. Wierzymy, że
nasza ojczyzna ma moralną wyższość nad innymi krajami i że wszystko jest
usprawiedliwione. Problem polega na tym, że samooszukiwanie się jest częścią
biologii i neurofizjologii, trudno więc będzie je wykorzenić.
Bada pan również zjawisko symetrii.
Tak, przez dwanaście lat studiowałem symetrię u młodych ludzi na Jamajce i
uważam, że osoby symetrycznie zbudowane są ewolucyjnie bardziej rozwinięte
niż niesymetryczne, ponieważ ich genom zdążył się już ustabilizować. Większa
symetria to wyższa inteligencja, większa sprawność fizyczna, bardziej
wydolny układ odpornościowy. Symetryczni są też bardziej atrakcyjni
fizycznie i lepiej tańczą.
Czy wykorzystując tę symetrię, na przykład ćwicząc pisanie obiema rękami,
możemy tworzyć nowe synapsy w naszym mózgu?
To ciekawe pytanie, zastanowię się nad tym.
http://portalwiedzy.onet.pl/,11116,1419785,czasopism
a.html
|