Młodsze dziecię (3 kl. SP) przygotowuje się do poniedzialkowej akademii
szkolnej. Akademia nt. 11 listopada. Dziś przyniosła tekst, jaki ma
odczytać a w nim m.in. coś takiego:

"Dzień 11 listopada zostało oficjalnie ogłoszony świętem narodowym w
1937 roku. Jednak dzień ten był już od 1919 r. obchodzony jako Święto
Niepodległości. Od tego czasu jest jednym z najwazniejszych świąt
obchodzonych przez Polaków w kraju i zagranicą."

I tu zagwozdka. Wg tego co mi wiadomo, to w latach powojennych data ta w
ogóle nie była odnotowywana w kalendarzu jako swięto (co najwyżej u mnie
w rodzinie jako moje urodziny) ;) Do kalendarium wróciło dopiero w roku
1989.
W tekście nic o tym nie ma - w domyśle chodzi o tych Polaków, których
nie udało się zkomunizować?

Odruchowo po wysluchaniu wyraziłam sprzeciw podważając autorytet pani
(na szczęście nie 1. raz i zawsze słusznie, więc tragedii nie ma), mam
tylko wątpliwości czy dzieciak powinien tak sformułowany tekst w ogóle
głośno czytać.

Czepiam się?

Eulalka