Data: 2004-01-27 07:55:21
Temat: Telefony "służbowe" (długie)
Od: "Karolina Matuszewska" <ginger#isp,pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hej!
Ja tu pierwszy raz i od razu z problemem...
Mój TŻ pracuje w dużym koncernie, jego praca polega na kontaktach z ludźmi,
więc wszyscy pracownicy tego szczebla mają nielimitowane komórki i zniżki na
połączenia między komórkami firmy. Dzięki temu, że za darmo i można długo,
koleżanki mojego TŻ z całej Polski wydzwaniają do niego przez cały dzień ze
swoimi "problemami" -- jaką benzynę lać do samochodu, jakiego providera
wybrać (w mieście na drugim końcu Polski...), jak uruchomić program w
windowsach... Denerwuje mnie to przeokropnie, bo oboje pracujemy
teoretycznie do 16, ale w praktyce rzadko udaje nam się znaleźć trochę czasu
dla siebie wcześniej, niż o 20, a jego koleżanki dzwonią od poniedziałku do
niedzieli od 7 do 23. TŻ nie może wyłączać komórki, taką ma niepisaną umowę
ze swoim przełożonym, ale akurat szefostwo rzadko dzwoni, za to koleżanki po
2-3 razy na godzinę. Wczoraj byłam świadkiem takiej rozmowy (samochód,
zestaw głośnomówiący) "Cześć. A tak dzwonię, zapytać co u ciebie słychać...
No jak tam? Dobrze? To dobrze, u mnie też dobrze." Ugryzłam się w język, bo
wypaliłabym coś bardzo nieprzyjemnego pannie "dobrze, że dobrze". TŻ chce
być miły, to nowa praca, poza tym każda z tych koleżanek może dzwonić ze
sprawą służbową (chociaż dotąd się nie zdarzyło...), więc odbiera, ale mnie
już szlag trafia, bo zdarza im się dzwonić kiedy już śpimy, kiedy oglądamy
film -- no co ja się tłumaczę ;] -- po prostu żyjemy jak normalni dorośli
ludzie, którzy wieczorem chcą pobyć trochę razem.
I teraz nie wiem, co zrobić, jak przekonać TŻ, że jeśli nie urwie wreszcie
tych rozmów, to te natrętki będą tak dzwoniły w nieskończoność. I tak się o
to codziennie kłócimy, TŻ twierdzi, że one są koleżeńskie i "budują
relacje", ja twierdzę, że są nachalne i niekulturalne -- bo dzwonienie do
kogoś w niedzielę o 23 z pytaniem jakiego lakieru użyć do zamalowania rysy
jest dla mnie zwykłym chamstwem. Odeszła mi ochota na wspólne kolacje czy
divixy, bo dobrze wiem, że po góra kwadransie zadzwoni koleżanka z jakimś
kretyńskim pytaniem...
Doradźcie, co mogę zrobić, skoro TŻ boi się spuścić koleżanki po brzytwie, a
ja za chwilę naprawdę dostanę obłędu?
Pozdrawiam,
Karola załamana
|