Data: 2010-04-15 00:11:42
Temat: To się stało.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ludzie popierający i szanujący Prezydenta Kaczyńskiego zobaczyli pierwszy
raz siebie nawzajem face to face, jawnie i w całej faktycznej liczbie.
Do tej pory mogli tylko przypuszczać, że gdzieś tam, nie wiedzieć gdzie,
istnieją ludzie im podobni skoro Go wybrano, ale dopiero teraz to im się
unaoczniło.
Sondaże przedwyborcze o marności liczby popierajacych L.K. kłamały - któż
szczerze tam by się wypowiadał, że chce głosowac na Kaczyńskiego. A podczas
wyborów ludzie po prostu zrobili swoje, zagłosowali na Niego.
Ale dopiero teraz zobaczyli, ILU ich było faktycznie. To daje ludziom siłę,
której istnieniu usiłowano zaprzeczać szkalując Jego postać. Wielu dało się
po prostu zakrzyczeć, wielu nawet zwątpiło, uwierzywszy pod wpływem
permanentnego szczekania mediów i otoczenia, że się faktycznie pomyliło w
ocenie Jego postaci... Ludzie jawnie mówiący nawet wśród znajomych, że
głosowali na Kaczyńskiego, należeli do rzadkości. Epitet "pisiora" działał
jak knebel.
Nawet mnie i MŚK to spotykało, ale nigdy nie daliśmy się zakrzyczeć.
Pamiętam, kiedys latem, w gronie klasowym przy kolejnym piwie, ktoś
podkręcony w dyskusji rzucił zaczepnie: "Kto tak właściwie głosował na
Kaczora? Przecież nikt!"
Na to MŚK spokojnie i z uśmiechem: "Siedzi nas tu siedmioro, z tego co
wiem, przynajmniej dwoje na niego głosowało, czyli my z żoną. Was dwojga,
którzy się tak tu głośno dziwicie, nie liczę z oczywistych względów.
Przypuszczam, że pozostałe trzy milczące osoby głosowały na Kaczyńskiego.
Własnie tak został prezydentem."
Zapadło milczenie, nikt niczego nie dementował.
:-)
|