| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2006-10-14 15:25:55
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:4530fc8d@news.home.net.pl...
>>
> Który był komentarzem grupowiczki, nie częścią opisu problemu.
Ja się odnosiłam do postu Justyny.
> (ciekawe do czego ta obdukcja?)
Nigdy nie dostałaś przez przypadek w czasie meczu?
Wyobraź sobie, że ktoś specjalnie wali w ciebie piłką i trzyma cię w ten
sposób, że nie możesz odbić piłki ani ręką ani nogą.
--
Pozdrawiam
Joanna
http://www.jduszczynska.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2006-10-14 15:33:24
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:egqub6$4v$1@inews.gazeta.pl...
>> Dla dobra własnego dziecka słowo
>> policja skutecznie działa na indolentnego wychowawcę i dyrektora i
>> rodziców również.
>
> Tak, ale jako kolejny krok, nie strzela się z armaty do wróbla.
O którym niemniej należy pamiętać.
--
Pozdrawiam
Joanna
http://www.jduszczynska.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2006-10-14 15:35:52
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:egquq0$23k$1@inews.gazeta.pl...
> Można. Ale tak naprawdę nie wiesz, jak to wyglądało, czy się powtarza,
> czy był to jednorazowy wybryk. Czy może dziewczynka właśnie przelała
> czarę cierpliwości chłopców.
Co tym bardziej nie znaczy, że sprawę trzeba olać, ale że interweniować
trzeba było wcześniej.
--
Pozdrawiam
Joanna (syn Michał 19 lat, córka Anna 17 lat)
http://jduszczynska.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2006-10-14 15:36:55
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Harun al Rashid napisał(a):
, to ja od dziś przestaję wpajać córce, że
>> konfliktów nie rozwiązuje sie pięściami, tylko wytłumaczę jej, gdzie
>> ma kopać chłopców, kiedy zaatakują, a gdzie dziewczynki. A ponieważ
>> jest wagowo z górnej półki, to prosze potem do mnie z pretensjami nie
>> przychodzić.
>
> :))))))))
> Rozumiem, że argument był rozstrzygający? "A tej lepiej nie kop, bo
> odda"
Też się zdziwiłam, ale zadziałało;-). Nie zadziałało porównanie: "a jak
panią szef wkurzy, to leje go pani po pysku, czy inaczej rozwiązuje
problem?". Jakich argumentów uzyli rodzice - nie wiem, w każdym razie
odkąd pozwoliłam dziecku się czynnie bronić, problemy się skończyły.
>
>> Po 3 latach nastąpił nawrót problemów, związany ze zmianą składu
>> klasy, przejściu do IV klasy i kolejnym ustalaniem kolejnosci
>> dziobania - wtedy juz wkroczyl pedagog szkolny, bo zrobiło się
>> groźnie - dzieciaki wypyychały się na jezdnię w drodze do domu.
>> Oczywiście nikt nie umial odpowiedzieć na pytanie, co przez trzy lata
>> zrobił były wychowawca,który wiedział , jak się sprawy mają.
>>
> Czekaj, nie rozumiem.
> Przez trzy lata nie było problemu, tak?
Niezupełnie. On się tlił po prostu. Tyle, że ja wydałam dekret własnemu
dziecku, jak ma się zachowywać, a przestałam interesować się, co się
dzieje po drodze z innymi dziećmi - w końcu one też mają rodziców.
> No to o co pretensje do
> wychowawcy 1-3 o zachowanie w klasie czwartej?
O brak jakiejkolwiek reakcji. IMHO nic by się pani byłej wychowawczyni
nie stało, jakby czasem wypuściła smrodek dydaktyczny na temat nie
bicia się, kulturalnego zachowania, bezpieczeństwa na drodze i takich
tam ( można to zrobić, o czym się przekonałam po paru latach z drugim
dzieckiem ). Ja tam wyznaję taki pogląd, że niepożądane zachowania
należy korygować jak tylko sie pojawią, nie czekając, aż się utrwalą.
Być może, gdyby pani zareagowała w klasie I, w IV nie wpadliby na
pomysł wypychania się pod samochody.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2006-10-14 15:43:04
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:egr0ba$28m$1@inews.gazeta.pl...
>> Co tym bardziej nie znaczy, że sprawę trzeba olać, ale że
>> interweniować trzeba było wcześniej.
>
> Jak dotąd, nie wynaleziono sposobu na cofnięcie czasu.
> Też wydaje mi się, że trzeba było uświadomić dziewczynkę, że kto sieje
> wiatr, zbiera burzę, ale...
To, to ona już sama wie... chodzi o to, zeby to się nie powtarzało. I nie
chodzi nawet o tą jedną dziewczynke, bo może faktycznie jeśli nie będzie
zaczepiała, to jej już krzywdy nie zrobią, ale o to, że mogą tak samo jak ją
z byle powodu potraktować inne dziecko...
--
Pozdrawiam
Joanna
http://www.jduszczynska.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2006-10-14 15:45:39
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Joanna Duszczyńska napisał(a):
>
> Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:egquq0$23k$1@inews.gazeta.pl...
>> Można. Ale tak naprawdę nie wiesz, jak to wyglądało, czy się
>> powtarza, czy był to jednorazowy wybryk. Czy może dziewczynka właśnie
>> przelała czarę cierpliwości chłopców.
>
> Co tym bardziej nie znaczy, że sprawę trzeba olać, ale że
> interweniować trzeba było wcześniej.
Jak dotąd, nie wynaleziono sposobu na cofnięcie czasu.
Też wydaje mi się, że trzeba było uświadomić dziewczynkę, że kto sieje
wiatr, zbiera burzę, ale...
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2006-10-14 15:47:42
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Joanna Duszczyńska napisał(a):
> Nigdy nie dostałaś przez przypadek w czasie meczu?
> Wyobraź sobie, że ktoś specjalnie wali w ciebie piłką i trzyma cię w
> ten sposób, że nie możesz odbić piłki ani ręką ani nogą.
No, taki "przypadek" to naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, za to
zobaczyć gwiazdy po oberwaniu pilką mi się zdarzyło.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2006-10-14 16:00:31
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Joanna Duszczyńska napisał(a):
> To, to ona już sama wie...
Miejmy nadzieję.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2006-10-14 16:20:15
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...
Użytkownik "Harun al Rashid" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:4530f709@news.home.net.pl...
> Użytkownik "Traszka"
>> Trzymanie i kopanie (czyli robienie krzywdy i sprawianie bólu
>> dziewczynce) nazywasz "zbyt entuzjastyczną odpowiedzią"?
>>
> Przytrzymanie i kopanie PIŁKĄ? Owszem. Nie zauważyłam jakoś skargi na
> obrażenia cielesne, siniaki itp. Jak rozumiem, KRZYWDY olbrzymiej nie
> doznała. Podejrzewam, że gdyby to była kategoria, o której piszesz
> poniżej, czyli "napadanie i bicie", to matka nie ograniczałaby się do
> zwrócenia uwagi, tylko czynnie i odręcznie wystąpiła w obronie dziecka.
>
Bicie jest biciem. Bicia piłką nie powinniśmy uważać jest biciem, bo jest
mało krzywdzące?
> Szermujesz słowami, które zupełnie nie przystają do sytuacji, za to
> znakomicie przesłaniają istotę sprawy: napadanie, bicie, fizyczna
> agresja.... Wyluzuj. Dziewczynka dokuczała (wcale niekoniecznie wyłącznie
> ostrym słowem) kolegom z klasy. Ci odwdzięczyli się jej tak, jak umieli -
Wygląda to tak, jakby cała wina leżała po stronie dziewczynki. A chłopcy po
prostu nie zdzierżyli i jej przylali, biedaczki...
Traszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2006-10-14 16:34:01
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Traszka napisał(a):
> Wygląda to tak, jakby cała wina leżała po stronie dziewczynki. A
> chłopcy po prostu nie zdzierżyli i jej przylali, biedaczki...
Nie, raczej tak, że dziewczynka nie jest bez winy, co zresztą w
inicjującym poście sam tata napisał.
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |