| « poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2006-10-14 16:50:14
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Użytkownik "Joanna Duszczyńska"
>> (ciekawe do czego ta obdukcja?)
>
> Nigdy nie dostałaś przez przypadek w czasie meczu?
> Wyobraź sobie, że ktoś specjalnie wali w ciebie piłką i trzyma cię w ten
> sposób, że nie możesz odbić piłki ani ręką ani nogą.
>
Dostawałam, zwykle kończyło się wymianą okularów :)
A teraz wróć do początkowego postu, widzisz tam jakieś opisy urazów? Bo ja
nie bardzo. Więc nie twórzmy bytów ponad potrzeby, wołanie na pomoc służb i
lekarzy jest imo przesadną reakcją.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2006-10-14 16:56:08
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
>> Rozumiem, że argument był rozstrzygający? "A tej lepiej nie kop, bo
>> odda"
>
> Też się zdziwiłam, ale zadziałało;-). Nie zadziałało porównanie: "a jak
> panią szef wkurzy, to leje go pani po pysku, czy inaczej rozwiązuje
> problem?". Jakich argumentów uzyli rodzice - nie wiem, w każdym razie
> odkąd pozwoliłam dziecku się czynnie bronić, problemy się skończyły.
Bo to JEST skuteczne rozwiązanie. Niecywilizowane, niehumanitarne, sprzeczne
z tzw. zasadami współżycia, ale pozostaje skuteczne.
>> Czekaj, nie rozumiem.
>> Przez trzy lata nie było problemu, tak?
>
> Niezupełnie. On się tlił po prostu. Tyle, że ja wydałam dekret własnemu
> dziecku, jak ma się zachowywać, a przestałam interesować się, co się
> dzieje po drodze z innymi dziećmi - w końcu one też mają rodziców.
>
Aha. Zrozumiałam, że ani Ty, ani pozostali rodzice nie sygnalizowali na
wywiadówkach problemów tego typu.
>> No to o co pretensje do
>> wychowawcy 1-3 o zachowanie w klasie czwartej?
>
> O brak jakiejkolwiek reakcji. IMHO nic by się pani byłej wychowawczyni
> nie stało, jakby czasem wypuściła smrodek dydaktyczny na temat nie
> bicia się, kulturalnego zachowania, bezpieczeństwa na drodze i takich
> tam ( można to zrobić, o czym się przekonałam po paru latach z drugim
> dzieckiem ). Ja tam wyznaję taki pogląd, że niepożądane zachowania
> należy korygować jak tylko sie pojawią, nie czekając, aż się utrwalą.
> Być może, gdyby pani zareagowała w klasie I, w IV nie wpadliby na
> pomysł wypychania się pod samochody.
>
Być może. Ale niekoniecznie. Tak z doświadczenia mówię - dzieciaki się
zmieniają, ale skłonność do rozwiązań siłowych jeszcze długo nie zanika.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2006-10-14 17:26:29
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Użytkownik "Traszka"
>>
> Bicie jest biciem. Bicia piłką nie powinniśmy uważać jest biciem, bo jest
> mało krzywdzące?
>
Bicie, podobnie jak reszta użytych przez Ciebie wyrażeń, wywołuje obraz
bezradnej ofiary obtłukiwanej systematycznie przez parę brutali. A to dwóch
sprowokowanych dziewięciolatków i jedna piłka. Oraz ZERO doniesień o
jakichkolwiek obrażeniach. Przesadzasz.
>
>> Szermujesz słowami, które zupełnie nie przystają do sytuacji, za to
>> znakomicie przesłaniają istotę sprawy: napadanie, bicie, fizyczna
>> agresja.... Wyluzuj. Dziewczynka dokuczała (wcale niekoniecznie wyłącznie
>> ostrym słowem) kolegom z klasy. Ci odwdzięczyli się jej tak, jak umieli -
>
> Wygląda to tak, jakby cała wina leżała po stronie dziewczynki. A chłopcy
> po prostu nie zdzierżyli i jej przylali, biedaczki...
>
I po cóż ta ironia oraz ponowne nadużycie (przylali). Koniecznie musisz mieć
winnych i skazanych, machinę pedagogiczno-śledczą w pełnym biegu z powodu
zatargu dzieciaków? Ciebie interesuje 'kto winien', mnie źródło problemu i
zapobieganie podobnym incydentom w przyszłości. Wszystkie dane mówią, że
jeżeli dziewczynka skończy zaczepki, to incydentów nie będzie. Rozmowa z
rodzicami (imo wskazana) powinna sprawę zamknąć. Dyrektor, pedagog szkolny,
policja, obdukcje, etc. w niczym tu nie pomogą.
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2006-10-14 17:50:00
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...Harun al Rashid napisał(a):
>> Też się zdziwiłam, ale zadziałało;-). Nie zadziałało porównanie: "a
>> jak panią szef wkurzy, to leje go pani po pysku, czy inaczej
>> rozwiązuje problem?". Jakich argumentów uzyli rodzice - nie wiem, w
>> każdym razie odkąd pozwoliłam dziecku się czynnie bronić, problemy
>> się skończyły.
>
> Bo to JEST skuteczne rozwiązanie. Niecywilizowane, niehumanitarne,
> sprzeczne z tzw. zasadami współżycia, ale pozostaje skuteczne.
W końcu do każdego trzeba jakos trafić ;-)
>> Niezupełnie. On się tlił po prostu. Tyle, że ja wydałam dekret
>> własnemu dziecku, jak ma się zachowywać, a przestałam interesować
>> się, co się dzieje po drodze z innymi dziećmi - w końcu one też mają
>> rodziców.
>>
> Aha. Zrozumiałam, że ani Ty, ani pozostali rodzice nie sygnalizowali
> na wywiadówkach problemów tego typu.
Wręcz przeciwnie
>>
> Być może. Ale niekoniecznie. Tak z doświadczenia mówię - dzieciaki się
> zmieniają, ale skłonność do rozwiązań siłowych jeszcze długo nie
> zanika. --
No, ale tamte dzieciaki nawet nie miały szansy tego sprawdzić - nikt im
nie powiedział, że tak robić nie wolno:-(
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2006-10-14 20:20:22
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...witam...
> > Można. Ale tak naprawdę nie wiesz, jak to wyglądało, czy się powtarza,
> > czy był to jednorazowy wybryk. Czy może dziewczynka właśnie przelała
> > czarę cierpliwości chłopców.
>
> Co tym bardziej nie znaczy, że sprawę trzeba olać, ale że interweniować
> trzeba było wcześniej.
tylko, że nic nie wiemy o wcześniejszych takich incydentach (o ile były) i
dopiero w czasie konfrontacji (przypadkowej) okazało się, że córka dokucza od
jakiegoś czasu jednemu z nich (notabene nie temu co był taki agresywny do
żony) więc nie mogliśmy wcześniej interweniować.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2006-10-14 20:31:45
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...witam...
> Który był komentarzem grupowiczki, nie częścią opisu problemu.
> Tutaj nie ma mowy o jakiś wcześniejszych zatargach, zadawnionej niechęci
> itp. Na razie bym nie zakładała, że na 99% rozmowa bez obdukcji (ciekawe do
> czego ta obdukcja?) i groźby powiadomienia policji będzie nieskuteczna.
Na szczęście nie doszło do obrażeń cielesnych, choć bolesne na pewno było...
lecz nas bardziej niepokoją groźby do żony "jak nie przestanie to ją skopie
albo dam w ryja" (żeby to chociaż ten któremu dokucza)... bo może następnym
razem bez obdukcji się nie obyć :(
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2006-10-14 20:44:20
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...witam...
> Ale chyba nie w sytuacji, gdy jesteś świadkiem napadu na dziecko? Czasem
> kilka słów usłyszanych od obcego dorosłego ma większy wpływ, niż "kazanie"
> od własnych rodziców.
> Co innego, gdy dowiadujesz się o sprawie po fakcie - wtedy rozmawiałabym z
> rodzicami dziecka, nie z nim (i z wychowawcą).
ech trochę mało informacji podałem... o incydencie z piłką dowiedzieliśmy się
od córki dopiero wieczorem... a tych "kolegów" żona spotkała następnego dnia,
a że są to dzieci które znamy od lat (wspólne przedszkole i teraz klasa) to
chciała zwrócić im uwagę, że tak się nie robi... i jeszcze jedno, rzecz działa
się przed blokiem... (mieszkamy w jednej klatce)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2006-10-14 21:14:26
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...
> tutaj zamarłam.
> czy ktos widział to zajście, interweniował, czy to jest opis córki...
jest to opis córki i nie wiem czy ktoś to widział, a "koledzy" nie mieli
zastrzeżeń co do faktów...
> na próbę zwrócenia uwagi przez
> > żonę moją jeden z nich stał się agresywny do niej...
> a kiedy została zwrócona uwaga? bezpośrednio po zajściu czy w trakcie
> czy w ogóle później?
> Jakim tonem? Agresja rodzi agresję...czy jakoś tak
jak już wcześniej napisałem żona z córką spotkały ich następnego dnia i nie
była to uwaga agresywna bo znamy te dzieci od lat i raczej nie jesteśmy
konfliktowi (może dlatego żona zwróciła uwagę chłopcom, a nie poleciała do ich
rodziców choć może powinna jak się okazuje)
> Po prostu boję się, że jak
> > pójdę z pretensjami to rodzice przyjmą postawę obronną w stosunku do
dziecka
> > swego (co jest całkiem naturalne)
> dlatego powinniście przygotować sie do tej rozmowy, przemysleć jak
> zareagujecie gdy rodzic przyjmie własnie taka postawę.
Ech właśnie próbujemy się dowiedzieć jak to zrobić... dzięki za rady i obawiam
się że chłopak dostanie w skórę (niekoniecznie nam na tym zależy) ale czy to
coś da... czas pokaże :(
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2006-10-14 22:26:22
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami..."Kuba z Jagódką" <m...@p...onet.pl> wrote in message
news:2170.000000e2.45314930@newsgate.onet.pl...
> Na szczęście nie doszło do obrażeń cielesnych, choć bolesne na pewno
> było...
> lecz nas bardziej niepokoją groźby do żony "jak nie przestanie to ją
> skopie
> albo dam w ryja" (żeby to chociaż ten któremu dokucza)... bo może
> następnym
> razem bez obdukcji się nie obyć :(
pogadalabym z corka, zeby dala sobie spokoj z zaczepianiami kolegow, ktorzy
najwyrazniej sa niebezpieczni. tak jak nauczycliscie ja, zeby goracego pieca
nie dotykala, tak nauczcie ja, zeby trzymala sie z daleka od tych chlopcow.
chlopcom i ich rodzicom powiedzialabym, zeby raczej nie probowali z corka
fizycznie zalatwiac porachunkow, bo sie tym policja zajmie, a raczej
zglosili to Tobie czy swoim rodzicom. jesli sie to dzialo na terenie szkoly
powiadomilabym rowniez nauczycielke, o ile nie dyrekcje. no i oprocz tego
dojsc do tego czemu corka zachowuje sie tak a nie inaczej.
iwon(K)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2006-10-14 23:13:01
Temat: Re: Trudna rozmowa z rodzicami...
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:egro6c$f9v$1@news.onet.pl...
> chlopcom i ich rodzicom powiedzialabym, zeby raczej nie probowali z corka
> fizycznie zalatwiac porachunkow, bo sie tym policja zajmie,
Dzieli za wsparcie.
W ogóle bardzo mi się podoba, to co napisałaś.
A najbardziej ostatnie zdanie:
> no i oprocz tego dojsc do tego czemu corka zachowuje sie tak a nie
> inaczej.
To chyba jest trudniejsze niż rozmowa z rodzicami chłopców.
--
Pozdrawiam
Joanna
http://www.jduszczynska.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |