| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2008-01-12 22:34:21
Temat: "Trzecia, o której marzę"Trzecia, o której marzę
Powinna mieć to, co na początek przydatne - urodę. Ale może nie za dużą, bo
duża odbiera rozum.
Powiedzmy inaczej: powinna umieć być piękną na scenie, a w domu dostrzegać,
a nawet wyolbrzymiać własne niedoskonałości. Wady bywają bezcenne.
Wloką się za człowiekiem długo, nie pozwalając na przesadną miłość własną.
Na początku niech się jej w zawodzie stanowczo... nie wiedzie. Dobrze,
jeśli otrzyma od życia stosowną porcję nieprzychylności. Nie za dużą
jednak, bo wtedy przyszły sukces może - w ramach rekompensaty - okupić
nienaturalną przesadą.
Winna czekać na swoją szansę bez szczególnej niecierpliwości, raczej ze
zdziwieniem, że spóźnia się na umówione przecież spotkanie. A gdy już
szansa nadejdzie, niech ją ślicznie wykorzysta, ale bez przytupu - bo nic
się nie dzieje. I jak mawia piosenka: "Nie stanie się nic, aż do końca".
A potem, gdy przyjdą poważniejsze rezultaty, niechże wita je z miłym
zdziwieniem. Nawet wtedy, kiedy poprzedza je ogrom pracy. Niech ją własne
talenty zaskakują. Niech - jak długo się da - nie wie o swoim talencie i
urodzie.
Niech zapamiętuje to, co mówią o niej źle i zapomina o tym, co mówią
dobrze.
Musi kochać spektakle, w których gra, partnerów i partnerki. Nigdy nie
wolno jej zapomnieć, że świetny rezultat kolegów pracuje również dla niej.
A po drodze niech wypracuje rzecz najtrudniejszą - tak trudną, że aż
nierealną: ma pięknie kochać i pięknie być kochaną, ma mieć dzieci, a
dzieci mają mieć ją.
Na koniec zaś, zdziwiona, zaskoczona, zażenowana - nie dowierzając - niech
wypije po największej roli swego życia kielich szampana. Po czym -
rozgarniając miękkim gestem dym papierosa - proszę, żeby uznała, że łza,
którą nagle poczuła w oku, wzięła się nie z poczucia ciężko okupionego
zwycięstwa nad sobą, ale tylko i wyłącznie... z tlącego się tytoniu -
przeciętnej jakości.
Z taką partnerką chciałbym grać, gdybym jeszcze grał - Drogi Czytelniku.
Jan Nowicki - POLSKA Gazeta Krakowska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2008-01-13 06:55:26
Temat: Re: "Trzecia, o której marzę"On 12 Sty, 23:34, Ikselka <i...@w...pl> wrote:
> Trzecia, o której marzę
>
> Powinna mieć to, co na początek przydatne - urodę. Ale może nie za dużą, bo
> duża odbiera rozum.
> Powiedzmy inaczej: powinna umieć być piękną na scenie, a w domu dostrzegać,
> a nawet wyolbrzymiać własne niedoskonałości. Wady bywają bezcenne.
> Wloką się za człowiekiem długo, nie pozwalając na przesadną miłość własną.
> Na początku niech się jej w zawodzie stanowczo... nie wiedzie. Dobrze,
> jeśli otrzyma od życia stosowną porcję nieprzychylności. Nie za dużą
> jednak, bo wtedy przyszły sukces może - w ramach rekompensaty - okupić
> nienaturalną przesadą.
> Winna czekać na swoją szansę bez szczególnej niecierpliwości, raczej ze
> zdziwieniem, że spóźnia się na umówione przecież spotkanie. A gdy już
> szansa nadejdzie, niech ją ślicznie wykorzysta, ale bez przytupu - bo nic
> się nie dzieje. I jak mawia piosenka: "Nie stanie się nic, aż do końca".
> A potem, gdy przyjdą poważniejsze rezultaty, niechże wita je z miłym
> zdziwieniem. Nawet wtedy, kiedy poprzedza je ogrom pracy. Niech ją własne
> talenty zaskakują. Niech - jak długo się da - nie wie o swoim talencie i
> urodzie.
> Niech zapamiętuje to, co mówią o niej źle i zapomina o tym, co mówią
> dobrze.
> Musi kochać spektakle, w których gra, partnerów i partnerki. Nigdy nie
> wolno jej zapomnieć, że świetny rezultat kolegów pracuje również dla niej.
> A po drodze niech wypracuje rzecz najtrudniejszą - tak trudną, że aż
> nierealną: ma pięknie kochać i pięknie być kochaną, ma mieć dzieci, a
> dzieci mają mieć ją.
> Na koniec zaś, zdziwiona, zaskoczona, zażenowana - nie dowierzając - niech
> wypije po największej roli swego życia kielich szampana. Po czym -
> rozgarniając miękkim gestem dym papierosa - proszę, żeby uznała, że łza,
> którą nagle poczuła w oku, wzięła się nie z poczucia ciężko okupionego
> zwycięstwa nad sobą, ale tylko i wyłącznie... z tlącego się tytoniu -
> przeciętnej jakości.
> Z taką partnerką chciałbym grać, gdybym jeszcze grał - Drogi Czytelniku.
>
> Jan Nowicki - POLSKA Gazeta Krakowska
Nie moje marzenie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2008-01-13 12:38:06
Temat: Re: "Trzecia, o której marzę"Dnia Sat, 12 Jan 2008 22:55:26 -0800 (PST), Panslavista napisał(a):
> On 12 Sty, 23:34, Ikselka <i...@w...pl> wrote:
>> Trzecia, o której marzę
>>
>> Powinna mieć to, co na początek przydatne - urodę. Ale może nie za dużą, bo
>> duża odbiera rozum.
>> Powiedzmy inaczej: powinna umieć być piękną na scenie, a w domu dostrzegać,
>> a nawet wyolbrzymiać własne niedoskonałości. Wady bywają bezcenne.
>> Wloką się za człowiekiem długo, nie pozwalając na przesadną miłość własną.
>> Na początku niech się jej w zawodzie stanowczo... nie wiedzie. Dobrze,
>> jeśli otrzyma od życia stosowną porcję nieprzychylności. Nie za dużą
>> jednak, bo wtedy przyszły sukces może - w ramach rekompensaty - okupić
>> nienaturalną przesadą.
>> Winna czekać na swoją szansę bez szczególnej niecierpliwości, raczej ze
>> zdziwieniem, że spóźnia się na umówione przecież spotkanie. A gdy już
>> szansa nadejdzie, niech ją ślicznie wykorzysta, ale bez przytupu - bo nic
>> się nie dzieje. I jak mawia piosenka: "Nie stanie się nic, aż do końca".
>> A potem, gdy przyjdą poważniejsze rezultaty, niechże wita je z miłym
>> zdziwieniem. Nawet wtedy, kiedy poprzedza je ogrom pracy. Niech ją własne
>> talenty zaskakują. Niech - jak długo się da - nie wie o swoim talencie i
>> urodzie.
>> Niech zapamiętuje to, co mówią o niej źle i zapomina o tym, co mówią
>> dobrze.
>> Musi kochać spektakle, w których gra, partnerów i partnerki. Nigdy nie
>> wolno jej zapomnieć, że świetny rezultat kolegów pracuje również dla niej.
>> A po drodze niech wypracuje rzecz najtrudniejszą - tak trudną, że aż
>> nierealną: ma pięknie kochać i pięknie być kochaną, ma mieć dzieci, a
>> dzieci mają mieć ją.
>> Na koniec zaś, zdziwiona, zaskoczona, zażenowana - nie dowierzając - niech
>> wypije po największej roli swego życia kielich szampana. Po czym -
>> rozgarniając miękkim gestem dym papierosa - proszę, żeby uznała, że łza,
>> którą nagle poczuła w oku, wzięła się nie z poczucia ciężko okupionego
>> zwycięstwa nad sobą, ale tylko i wyłącznie... z tlącego się tytoniu -
>> przeciętnej jakości.
>> Z taką partnerką chciałbym grać, gdybym jeszcze grał - Drogi Czytelniku.
>>
>> Jan Nowicki - POLSKA Gazeta Krakowska
>
> Nie moje marzenie.
Dziwne, bo jeśli uogólnić "granie" na "życie", to chyba powinno być :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2008-01-13 18:53:30
Temat: Re: "Trzecia, o której marzę"On 13 Sty, 13:38, Ikselka <i...@w...pl> wrote:
> Dnia Sat, 12 Jan 2008 22:55:26 -0800 (PST), Panslavista napisał(a):
>
>
>
>
>
> > On 12 Sty, 23:34, Ikselka <i...@w...pl> wrote:
> >> Trzecia, o której marzę
>
> >> Powinna mieć to, co na początek przydatne - urodę. Ale może nie za dużą, bo
> >> duża odbiera rozum.
> >> Powiedzmy inaczej: powinna umieć być piękną na scenie, a w domu dostrzegać,
> >> a nawet wyolbrzymiać własne niedoskonałości. Wady bywają bezcenne.
> >> Wloką się za człowiekiem długo, nie pozwalając na przesadną miłość własną.
> >> Na początku niech się jej w zawodzie stanowczo... nie wiedzie. Dobrze,
> >> jeśli otrzyma od życia stosowną porcję nieprzychylności. Nie za dużą
> >> jednak, bo wtedy przyszły sukces może - w ramach rekompensaty - okupić
> >> nienaturalną przesadą.
> >> Winna czekać na swoją szansę bez szczególnej niecierpliwości, raczej ze
> >> zdziwieniem, że spóźnia się na umówione przecież spotkanie. A gdy już
> >> szansa nadejdzie, niech ją ślicznie wykorzysta, ale bez przytupu - bo nic
> >> się nie dzieje. I jak mawia piosenka: "Nie stanie się nic, aż do końca".
> >> A potem, gdy przyjdą poważniejsze rezultaty, niechże wita je z miłym
> >> zdziwieniem. Nawet wtedy, kiedy poprzedza je ogrom pracy. Niech ją własne
> >> talenty zaskakują. Niech - jak długo się da - nie wie o swoim talencie i
> >> urodzie.
> >> Niech zapamiętuje to, co mówią o niej źle i zapomina o tym, co mówią
> >> dobrze.
> >> Musi kochać spektakle, w których gra, partnerów i partnerki. Nigdy nie
> >> wolno jej zapomnieć, że świetny rezultat kolegów pracuje również dla niej.
> >> A po drodze niech wypracuje rzecz najtrudniejszą - tak trudną, że aż
> >> nierealną: ma pięknie kochać i pięknie być kochaną, ma mieć dzieci, a
> >> dzieci mają mieć ją.
> >> Na koniec zaś, zdziwiona, zaskoczona, zażenowana - nie dowierzając - niech
> >> wypije po największej roli swego życia kielich szampana. Po czym -
> >> rozgarniając miękkim gestem dym papierosa - proszę, żeby uznała, że łza,
> >> którą nagle poczuła w oku, wzięła się nie z poczucia ciężko okupionego
> >> zwycięstwa nad sobą, ale tylko i wyłącznie... z tlącego się tytoniu -
> >> przeciętnej jakości.
> >> Z taką partnerką chciałbym grać, gdybym jeszcze grał - Drogi Czytelniku.
>
> >> Jan Nowicki - POLSKA Gazeta Krakowska
>
> > Nie moje marzenie.
>
> Dziwne, bo jeśli uogólnić "granie" na "życie", to chyba powinno być :-)- Ukryj
cytowany tekst -
>
> - Pokaż cytowany tekst -
Nie gram na listkach żyta...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |