Strona główna Grupy pl.soc.rodzina W RODZINIE...

Grupy

Szukaj w grupach

 

W RODZINIE...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 101


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2005-01-14 15:02:54

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Olga" <o...@o...blabla.pl> napisał w wiadomości
news:cs8lp3$m36$1@opat.biskupin.wroc.pl...
>
> Chyba nie mam ochoty w ogóle z Tobą polemizować, bo jesteś demagogiczna i
w
> dodatku na bakier z logiką.


Uuuuu...
Jakiż zarzut. O dużym ciężarze gatunkowym i merytorycznym :D

Jestem pod wrażeniem

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2005-01-15 03:01:08

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "iosellin" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Tak sie przygladam calej tej dyskusji i mam nieodparte wrazenie, ze idiom
jest typowym przykladem mamusi, ktora zawsze i wszedzie bedzie szukac winnych
we wszystkich, oprocz wlasnego dziecka. Chetnie bym wsadzila taka idiom na
jeden dzien, do standardowego gimnazjum. W celach dydaktycznych, zeby
zobaczyla do czego prowadzi takie podejscie. Dzieci sa spostrzegawcze i jesli
widza, ze rodzic najpierw szuka winnego na zewnatrz *musze najpierw
porozmawiac z Zenusiem i swiadkami, czy moje dziecko jest winne* to zdazy
taka mamusie przekonac, ze jest niewinne. Chocby przykladowy Zenus tylko
zlamal olowek, to przy takiej postawie rodzica wiekszosc dzieci bedzie
przekonywalo, ze Zenus sam sobie winien. A mamusia jeszcze w to uwierzy, a
jak Zenus powie "tak, zlamalem olowek" to jeszcze pewnie mu sama przywali ;P
Dziecko *musi* wiedziec, jak cos zrobi zle, ze to jest *zle*. Nie, ze *ono*
jest zle, tylko ze to co *zrobilo* jest zle. I musi miec swiadomosc, ze
robienie rzeczy zlych niesie niemile konsekwencje. Jesli sie dziecku nie wpoi
podstawowych zasad zachowania, szacunku dla osob starszych i kultury
osobistej, to wyrastaja potem male potworki. Przyklad Olgi, z tym, ze pijany
uczen wyzywa nauczyciela od k**** jest jeszcze niczym w porownaniu z tym,
co potrafia gimnazjalisci. I najgorsze jest to, ze ich rodzice albo sa w
ogole niezainteresowani tym, co ich pociechy wyprawiaja, albo, tak jak
idiom, szukaja winnych wszedzie dokola, tylko nie we wlasnym dziecku. A jesli
takie dziecko wie, co zrobilo i widzi, ze mamusia go usprawiedliwia, to
autorytet rodzica upada coraz nizej. W rezultacie otrzymujemy rozstrojonego
nerwowo nauczyciela, knabrne dziecko, ktore uwaza, ze mu wszystko wolno i
robi co chce, oraz sfrustrowanego rodzica, ktory "nie ma pojecia, gdzie
popelnil blad, przeciez zawsze chcial jak najlepiej dla dziecka".
W sytuacjach szkolnych ideal wyglada tak: gdy nauczyciel przedstawi problem,
rodzic bez opowiadania sie za czyjakolwiek strona obiecuje, ze z dzieckiem
porozmawia i problem zalatwi a nastepnie faktycznie to wykonuje i problem
sie nie pojawia.
A najgorsze jest to, ze jak tak obserwuje i porownuje dzieci z czasow jak ja
chodzilam do szkoly (czyli 10-15 lat temu) i obecne, to widac straszliwe
zezwierzecenie. Niegdys taki urwis mial swoj honor. Nawet jak rozrabiaka i
sprawial nauczycielom klopoty, to mozna bylo do niego dotrzec, poruszyc
jakas strune, odwolac sie do czegos na czym mu zalezalo i sie przynajmniej
staral. W przypadku dzisiejszych dzieci i mlodziezy widac naprawde znaczacy
odsetek takich, wobec ktorych jest sie bezsilnym. To juz nie urwisostwo,
czy rozrabiactwo, tylko najzwyklejsze w swiecie chamstwo. I niestety,
za takie zachowanie dzieci odpowiadaja rodzice.
Uf, za bardzo sie rozpisalam.

pozdrawiam,
ios.

P.S. Nie jestem nauczycielka :)


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2005-01-15 07:14:21

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "iosellin" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:csa11k$8dt$1@inews.gazeta.pl...
> W sytuacjach szkolnych ideal wyglada tak: gdy nauczyciel przedstawi
problem,
> rodzic bez opowiadania sie za czyjakolwiek strona obiecuje, ze z dzieckiem
> porozmawia i problem zalatwi a nastepnie faktycznie to wykonuje i problem
> sie nie pojawia.

<cytat z mojego postu 2005-01-13 14:42>
Dziękuję za tę informację. Ustalę co się wydarzyło i bez względu po
czyjej stronie leży wina, dołożę starań, aby taka sytuacja się nie
powtórzyła. Proszę mi opowiedzieć co się stało? </cytat>

Czyli najpierw mnie zganiłaś, a potem stwierdziłaś, że sytuacja idealna
powinna wyglądać dokładnie tak jak ja to przedstawiłam dwa dni wcześniej.

Gratuluję umiejętności czytania ze zrozumieniem. W tym kontekście powinniśmy
się wszyscy cieszyć, że nie jesteś nauczycielką.

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2005-01-15 13:34:07

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

iosellin wrote:
> Tak sie przygladam calej tej dyskusji i mam nieodparte wrazenie, ze idiom
> jest typowym przykladem mamusi, ktora zawsze i wszedzie bedzie szukac winnych
> we wszystkich, oprocz wlasnego dziecka.

A ja odnoszę nieodparte wrażenie, że niektórzy nie umieją czytać ze
zrozumieniem, a tym bardziej nie mają woli zrozumienia racji i poglądów
drugiej strony. Może to właśnie ich tatusiowie i mamusie wpajali im, że
zawsze mają rację? ;-)

> P.S. Nie jestem nauczycielka :)

A ja byłam i wydaje mi się, że niektórzy rodzice wiele stracili nie
dając odpowiedniego wsparcia swoim dzieciom w odpowiednim czasie.

Pozdrawiam
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2005-01-15 13:44:35

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "iosellin" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Hmm, no to prosze, cytat z Twojego postu:

>> No własnie - co powinna powiedziec Xena?
>
>Xena- Prosze pozwolic mi porozmawiać z Zenusiem i świadkami. JEŚLI wina
>jest po stronie mojej córki poniosę ewentualne koszty i spróbuję
>przeciwdziałać, aby taka sytuacja się więcej zdarzyła.

Gratuluje konsekwencji postepowania. Czyli najpierw mowisz, ze dolozysz staran
zeby sytuacja sie nie powtorzyla, potem prosisz nauczyciela o opis sytuacji,
gdy ten opis sytuacji uzyskujesz to podkreslasz ze JESLI wina jest po stronie
Twojego dziecka to SPROBUJESZ przeciwdzialac i wymagasz do tego rozmowy ze
swiadkami i Zenusiem. Ide o zaklad, ze zanim dojdziesz do Zenusia, bedziesz
przeswiadczona o tym, ze Twoje dziecko jest niewinne a wredny nauczyciel sie
uwzial, ewentualnie ze niby Twoje dziecko pobilo, ale mialo powod. I niestety,
ale czesto obserwuje sie DOKLADNIE cos takiego w postawie rodzic-nauczyciel.
Czyli: najpierw rodzic niby wykazuje chec zrobienia cos z problemem, a za
chwile szuka winy w innych a na drugi dzien dziecko robi to samo, sytuacja
sie powtarza, rodzic zostaje juz przeswiadczony, ze to nauczyciel sie uwzial bo
ciagle wzywa go do szkoly, dzieciak dalej robi co chce itd...

Co do bycia nauczycielka - wiesz, mialam takie male porownanie. Praktyki
pedagogiczne w zwyklym, warszawskim gimnazjum, dla wszystkich oraz rok pozniej
praktyki w elitarnym liceum i przy okazji gimnazjum przy tym liceum, gdzie
trafialy dzieci zdolne, ktore zamierzaly sie pozniej dostac do tegoz liceum
(uczylam chemii).
Przepasc byla ogromna. Nie mowie juz o samym poziomie wiedzy (druga klasa
"zwyklego" gimnazjum - uczniowie nie maja zielonego pojecia np. jaki symbol
chemiczny ma wodor, mimo ze chemii ucza sie drugi rok, pierwsza klasa
gimnazjum "dobrego" - uczniowie potrafia zapisac samodzielnie rownania
reakcji, bezblednie zastosowac symbole i dobrac wspolczynniki, mimo ze chemii
ucza sie pare miesiecy). Ale najbardziej uderzajaca roznica byla w zachowaniu
tych dzieci.
Te, ktore byly w gimnazjum elitarnym po prostu chcialy sie uczyc, nie
przeszkadzaly w lekcji, bylo widac, ze chca sie czegos dowiedziec. Naprawde
milo sie z nimi pracowalo i widac bylo, ze rodzice ich dobrze wychowali. Nie
slyszalam od nich nawet na przerwie zadnych wulgaryzmow. Natomiast w
gimnazjum "zwyklym" w klasie ogolnej (byly dwie klasy dla uczniow
zdolniejszych) wiekszosc uczniow po prostu miala wiedze gdzies, olewala to co
sie do nich mowilo, w pokoju nauczycielskim slyszalam zdenerwowana
matematyczke, ktorej uczniowie zabrali dziennik, nawyzywali ja od k**** i ja
opluli (!). I co najgorsze, podobne sytuacje zdarzaly sie niemal codziennie -
a rodzice tych potworkow, bo ciezko to nazwac "dzieci" wzywani do szkoly
uwazali, ze to matematyczka jest zla i trzeba ja zmienic (!!!).
Niestety, ale w takim typowym, ogolnym gimnazjum, dzieci imponuja sobie jedni
przed drugimi najczesciej prostactwem, bezczelnoscia i chamstwem - i tego sie
ucza najszybciej. Szybka i zdecydowana reakcja rodzicow w odpowiednim momencie
moglaby pomoc, jednak wiekszosc uwaza, ze ich dzieci sa w porzadku i traktuje
nauczyciela jako wroga, ktory chce zrobic zamach na ich pocieche.

A co do bycia nauczycielka - mam jak najbardziej uprawnienia pedagogiczne,
ale, jak to powiedzial jeden, dobrze wyksztalcony nauczyciel, dziekujac za
prace w gimnazjum : "nie chce do reszty tu chamiec".

pozdrawiam,
ios.

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2005-01-15 13:58:38

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "iosellin" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

>A ja byłam i wydaje mi się, że niektórzy rodzice wiele stracili nie
>dając odpowiedniego wsparcia swoim dzieciom w odpowiednim czasie.

Mi sie nie wydaje, tylko wiem o przypadkach kilku rodzicow, ktorzy twardo
broniac swoich dziecmi przed "potworami nauczycielami" stracili znacznie
wiecej. W tym szacunek swojego dziecka. Przyklad: nauczycielka wzywa matke
uczennicy, ktora sie ordynarnie zachowywala na lekcjach, pyskowala do
nauczycieli. Matka dziecka stara sie corke usprawiedliwiac, ze zla sytuacja
rodzinna, ze to, ze tamto. Za chwile (przy nauczycielce) owa corka do matki
odpyskuje cos ordynarnie. Wychowanie dziecka to nie jest taka prosta sprawa,
samo wsparcie na pewno nie wystarczy. Oczywiscie, jestem za tym, by dziecko
wspierac w ciezkich dla niego chwilach, ale najpierw trzeba takiemu dziecku
wpoic pewne zasady zachowania, o czym niestety niektorzy zapominaja.

pzdr.,
ios.
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2005-01-15 15:26:02

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "idiom" <i...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Gratuluje konsekwencji postepowania. Czyli najpierw mowisz, ze dolozysz staran
> zeby sytuacja sie nie powtorzyla, potem prosisz nauczyciela o opis sytuacji,
> gdy ten opis sytuacji uzyskujesz to podkreslasz ze JESLI wina jest po stronie
> Twojego dziecka to SPROBUJESZ przeciwdzialac i wymagasz do tego rozmowy ze
> swiadkami i Zenusiem.

Gratuluje, że nie zauważyłaś, że połaczyłaś w jeden dwa scenariusze, pierwszy
mówiący o sytuacji, gdy dziecko bije dzieci (czyli jakiś problem emocjonalny u
dziecka, którego nie można na pewno rozwiązać bez pomocy "fachowca"), drugi,
gdy mowa nie o "biciu dzieci", tylko o sytuacji, w której doszło do pobicia z
poważnym skutkiem konkretnego dziecka (a przyczyną wcale nie musi być jakieś
zaburzenie emocjonalne, tylko konkretna sytuacja).

Już widzę, jak jakakolwiek nauczycielka, doświadczywszy sytuacji, w której
musiała dziecko zawieźć na pogotowie zaczęłaby rozmowę "Pani Tatiano, pani
córka bije dzieci", a dopiero na prośbę matki, łaskawie powiedziałaby, że
chodziło o pobicie Zenusia, które zaowocowało interwencją lekarską :D

A nie mówiłam, że nie umiesz czytać, ze zrozumieniem ?

Po takim wstępie nie chce mi się nawet czytać dalszego ciągu Twojego postu, bo
zawsze miałam problem, by dyskutowac z kimś, kto nie jest w stanie nawet
zrozumieć tego, co jest napisane.

Monika






--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2005-01-15 15:59:54

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "idiom" <i...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Mi sie nie wydaje, tylko wiem o przypadkach kilku rodzicow, ktorzy twardo
> broniac swoich dziecmi przed "potworami nauczycielami" stracili znacznie
> wiecej. W tym szacunek swojego dziecka. <ciach>
> Oczywiscie, jestem za tym, by dziecko
> wspierac w ciezkich dla niego chwilach, ale najpierw trzeba takiemu dziecku
> wpoic pewne zasady zachowania, o czym niestety niektorzy zapominaja.

Czyli jeśli dziecko korzysta w sposób pozytywny ze wsparcia rodziców, to
dlatego, że wcześniej wpojono im pewne zasady.
A jeśli korzystają w sposób negatywny (czyli np. lekceważą rodziców), to
dlatego, że rodzice je wspierają (a nie dlatego, że wcześniej nie wpojono im
pewnych zasad?)?


Dlaczego w miejscu, gdzie medea pisze "wspierać", Ty wstawiasz "twardo bronić"?
Czy to dla Ciebie znaczenia równoznaczne ?

Monika



--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2005-01-15 23:46:07

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "iosellin" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

>A jeśli korzystają w sposób negatywny (czyli np. lekceważą rodziców), to
>dlatego, że rodzice je wspierają (a nie dlatego, że wcześniej nie wpojono im
>pewnych zasad?)?

Jedno i drugie. Jesli dziecku nie wpojono zasad, zachowuje sie ono zle a
rodzic je wspiera, to dalej bedzie sobie robilo, co bedzie chcialo, wiedzac ze
i tak rodzic bedzie za nim. Co gorsza, zwykle taki rodzic traci szybko
autorytet i gdy nagle zobaczy, co jego pociecha wyprawia i zazada poprawy,

ostanie najczesciej "olany". Wspieranie dziecka moim zdaniem, powinno polegac

na uswiadomieniu dziecku, ze rodzicom zalezy tylko na jego dobru, nawet jesli
czasem sa zmuszeni dziecko ukarac czy sprawic lanie.

ios.
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2005-01-15 23:58:46

Temat: Re: W RODZINIE...
Od: "iosellin" <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

>Gratuluje, że nie zauważyłaś, że połaczyłaś w jeden dwa scenariusze

Ja caly czas odnosilam sie do postu, w ktorym pisalas "Prosze pozwolic mi
porozmawiać z Zenusiem i świadkami. JEŚLI wina jest po stronie mojej córki
[...]", to Ty przywolalas w odpowiedzi swa wczesniejsza wypowiedz.

>Już widzę, jak jakakolwiek nauczycielka, doświadczywszy sytuacji, w której
>musiała dziecko zawieźć na pogotowie zaczęłaby rozmowę

No ciezko to zobaczyc, zwlaszcza, ze nauczycielka nie pojedzie z jednym
dzieckiem na pogotowie, bo jest w pracy i ma obowiazki wzgledem pozostalych
dzieci.

>A nie mówiłam, że nie umiesz czytać, ze zrozumieniem ?

Odnosze wrazenie, ze sama masz z tym problem. Chociaz takie "odwracanie kota
ogonem" faktycznie, ciezko zrozumiec.

ios.
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Tradycyjny model rodziny
Dojrzałe związki
Re: Tradycyjny model rodziny
problemy - pomóżcie proszę
Czysta woda dla dzieci

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »