Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Worek z innoscia

Grupy

Szukaj w grupach

 

Worek z innoscia

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-06-20 08:32:10

Temat: Worek z innoscia
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora


WOREK Z INNOŚCIĄ

óDobry człowiek woli sam cierpieć niż na cierpienia
drugich patrzeć.ó
- Piotr Skarga



Rozmawialiśmy sobie w niezbyt dużym internetowym gronie o
wszystkim i o niczym, gdy jeden z rozmówców na jakieś a propos
oświadczył wszem i wobec: jestem homoseksualistą. Rąbnęło
donośnie - bęc! I było to jak wyzwanie, tym bardziej, że ten
mężczyzna wypowiedział się głośno, bez zająknienia, co tu dużo
mówić - odważnie.

Większość słuchaczy zamarła zszokowana taką rewelacją, na
dłuższy moment zapadła pełna napięcia, złowróżbna cisza. Nagle
zakotłowało się w grupie, to któryś z rozmówców nie wytrzymał
nerwowo i wypluł z siebie swoje oburzenie i niesmak. Obruszył
się dosyć gwałtownie, wykrzykując, że deklarowanie zboczeń,
chorób psychicznych czy innych tego typu przypadłości na
publicznym forum jest wysoce nie na miejscu, więcej, jest
wprost niedopuszczalne. Tu wymienił ciurkiem óniesmaczneó
przypadłości jak leci: homoseksualiści, alkoholicy, wariaci,
gruźlicy, itp., po czym zawyrokował: to ludzie chorzy, którzy
powinni się leczyć, nic jednak do ich anomalii drugim, niech
się więc wobec tego zamkną. Coś w tym stylu.

Tu mnie ruszyło, przyznaję. I nie chodziło mi o ten
"niesmak", bo każdy ma do niego jak najbardziej prawo. Bardziej
zaniepokoił mnie zgrzebny, szczelny, zamknięty worek, do
którego oburzony rozmówca zapakował bez najmniejszych skrupułów
całą "inność". Wysyła "innych" na leczenie i jest to jak
definitywne załatwienie sprawy, wymazanie egzystencji tych
ludzi ze świadomości, usuniecie ich z publicznego horyzontu.
Mają problem, niech go rozwiązują dyskretnie w ukryciu, nie
narzucając się w sposób wysoce niepokojący "zdrowemu",
"normalnemu" otoczeniu.

Przepastny jest worek z "innością", wszystko w nim może
się znaleźć. Jest już zboczenie, choroby psychiczne, oczywiście
alkoholizm i narkomania, które też zresztą są traktowane
dzisiaj jako choroby, ale, do diabła, nawet gruźlik inny, bo
gruźlik?! Kogo można by jeszcze wcisnąć do tego worka bez dna?

Ciekawe skąd się bierze taki worek - zamknięta przestrzeń
zarezerwowana dla wszystkich "odmieńców" odchylających się w
jakimś stopniu od tzw. normy? Tylko kwalifikować, selekcjonować
i wrzucać jak leci, aby szybko, zdecydowanie i sprawnie, bo
inaczej "złe" się rozłazi. Wielu ludzi reaguje w ten sposób:
inność - coś nieznanego, niezrozumiałego do końca lub wcale, a
więc potencjalne niebezpieczeństwo. Człowiek zdrowy, "normalny"
lubi być ostrożny. Nic dodać, nic ująć - jego prawo.

Zagrożenie człowiek od siebie odpycha. Kwarantanny, tzw.
azyle za kratkami, ośrodki niby specjalistyczne, niby
terapeutyczne odgrodzone grubymi murami - jak najdalej idąca
izolacja. Jakby czyjeś nieszczęście - kalectwo, szaleństwo czy
choroba były wściekle zaraźliwe, choć nie są. Nie ryzykować,
wrzucić do worka, szczelnie zamknąć, wstawić do ciemnego kąta,
by nie straszył. Nie zbliżać się, broń Boże otworzyć, żyć
"życiem normalnym", udając, że chorób, patologii, kalectwa nie
ma wcale.

A one istnieją. Dotykają w sposób często zupełnie
niezawiniony najzwyklejszych ludzi takich jak każdy z nas.
Zresztą granica miedzy zdrowiem a chorobą (szczególnie
umysłową, psychiczną), granica miedzy normą a patologią jest
niekiedy trudna do uchwycenia, a za to jakże łatwa do
przekroczenia. I to przejście na drugą stronę jest niezmiennie
przeogromną ludzką krzywdą, czyimś niewypowiedzianym
cierpieniem i trudną do zaakceptowania niesprawiedliwością.

Za inność słono się płaci: poczuciem odrzucenia,
marginalności, samotnością, ciążąca zmową milczenia. Narzucone,
bolesne, lecz jakże wymowne, chciałoby się powiedzieć -
krzyczące - jest to milczenie "innych". I niesprawiedliwe! Czy
tak być musi?!

"Inni" nie zawsze chcą mówić, lub nie potrafią, lub nie są
nawet w stanie opowiedzieć o tym piekle najprawdziwszym,
zatrzaśniętym, które przychodzi im przeżyć na tej naszej
pięknej i dobrej ziemi. Zdarzają się wyjątki zdobywające się na
krzyk w formie opowieści, malarstwa albo muzyki, tyle że
słuchacze, odbiorcy odchodzą najczęściej z niesmakiem lub
uciekają w popłochu - takie to deprymujące, bulwersujące! -
skwitują na swoje usprawiedliwienie. Więc krzyk zamiera za
grubymi murami, a my żyjemy dalej jak gdyby nigdy nic.

Deprymująca i bulwersująca jest właśnie ta izolacja
"inności". Psychicznie chory, alkoholik, narkoman, inwalida,
niedoszły samobójca, nie mówiąc już o gruźliku, to obywatel
państwa, członek określonej społeczności, a w sensie
humanitarnym taki sam człowiek jak każdy z nas. Powinno chronić
go prawo, zasługuje na uwagę i respekt społeczności, o
najzwyklejszym ludzkim współczuciu już nawet nie wspomnę - albo
ono jest, albo go nie ma - to wysysa się z mlekiem matki.

Trzeba przerwać tę barierę obawy, niechęci i totalnego
milczenia. Trzeba otworzyć ten hańbiący współczesne,
cywilizowane społeczeństwo worek z "innością". Uwolnić fantomy,
przyjrzeć się im, by stwierdzić, że za ich straszącą maską
kryją się najzwyklejsi cierpiący ludzie. Otworzyć worek to
wyjść naprzeciw cierpieniu bliźniego, dobrze byłoby otworzyć go
więc jak najszybciej, bo chyba najwyższy już czas...




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka








--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-06-22 09:49:56

Temat: Re: Worek z innoscia
Od: "MvsMr" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

W jakim stopniu inność wynika z tego, jacy jesteśmy, w jakim zaś "inność" je
st protestem przeciw społeczeństwu, negacją narzuconych przez nie norm, by m
u narzucić inne, nie lepsze lecz własne, by zająć w nim wyższą pozycję jako
ten, który normy narzuca, nie przyjmuje? Topos Bohatera - nieskłonnego do ws
zelkich kompromisów, brzydzącego się "miękkimi" metodami - dyskusją, czy rac
zej żenującym przekrzykiwaniem się przez tłum krzykaczy, zdecydowanego na ro
związania siłowe, jednak zawsze gnającego na pomoc innym dla własnych jednak
, egoistycznych celów - by być dla innych zbawcą, wybawicielem, bohaterem wł
aśnie, by znaleźć uznanie w ich oczach i ogłoszonym być lepszym, wyjątkowym.
To jednak wymaga odwagi, zręczności, samozaparcia. Prościej jest negować, po
gardzać "normalnością". Jestem homoseksualistą, bo nie radzę sobie w kontakt
ach z kobietami. Nie mogą mnie zrozumieć (a nie to ja nie pozwalam swym egoi
zmem ze sobą wytrzymać). Demostruję to obnosząc się ze swoją odmiennością, o
bejmując publicznie innych mężczyzn, unikając kobiet, "karając" je za ich ni
echęć do naginania się do mych potrzeb. Uważam się za tak wartościowego, że
jest to dla nich niepowetowana strata, której jeśli nie dostrzegają, to prze
z własną głupotę. Ten protest jednak nie daje mi szczęścia, spełnienia, lecz
oddala je tak bardzo, że przestają być dostępne. Mógłbym po nie sięgnąć, lec
z nie pozwala mi na to mój "honor". Nie zaakceptuję tego, co oferuje społecz
eństwo, bo musiałbym się zmienić. Niech społeczeństwo się raczej zmieni, dos
tosuje do mnie! Wielki jest koszt bycia niespełnionym bohaterem! A nie wysta
rczy zaakceptować swego podobieństwa do pozostałych przedstawicieli gatunku?
Tak trudne to stało się dla nas, tak daleko odbiegliśmy od tego, co jest tą
wstrętną, obrzydliwą, zgniłą, nienawistną, banalną normą?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Budowac kokon
Zycie jak jesien
Student-zabójca, a powolne procesy społeczne
7-latek
Welcome

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »