Data: 2007-10-29 19:49:17
Temat: Z maila na priva: od virtuala do realu i spowrotem?
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Napisz coś o sobie: np. ile masz tych lat w końcu - mylę się, myśląc, że
np. 36? A może 46? A może 56? A może 66? A może 76???
Istniejesz w ogóle??? - bo już wątpić zaczynam. Jedna wielka manipulacja -
taaaak, to Ci dobrze wychodzi, żebyś wiedział.
Hmmm, pewnie jeśli się w ogóle czegos doczekam od Ciebie, to mi w pięty
pójdzie - ha, cóż, może warto jednak zaryzykować..."
Co ci ma iść w pięty...?
Prawda w którą mógłbym utrafić?
Czy co gorsza jakaś nietrafiona spekulacja?
Też się masz czego bać... ;)
Po prosu nie lubię pisywać "zanadto" na priva z tymi uużytkownikami usenetu
[jak i spotykać się z nimi w realu] z którymi i tak już rozmawia się
właśnie
na grupach -zbyt często przynosi to znaczne efekty uboczne w postaci utraty
niezależności wobec przedstawianych przez konkretne osoby treści. [Wobec
wypowiedzi tych których się już "poznało" lub wobec których się co-nieco
odsłoniło lub zradziło własną tożsamość] No bo jak ostro skrytykować kogoś
kto zna naszą twarz
lub wie gdzie mieszkamy? [mniejsza o nr. komórki] Ot dochodzi obawa
narażenia się...
na ewentualne realne zagrożenie...w razie "wkurzenia kogoś".
No i tworzą się z tego swoiste "parki" [od "para"] czy większe
grupy-koterie-kliki towarzyskie faworyzujące "swoich"...kosztem "obcych",
"oponentów" lub "nowych",
a wtedy [w takich "związkach"] presja bycia nie-sobą i podporządkowywania
się oczekiwaniom innych zwiększa się wykładniczo...
Czego chyba brak z mojej strony [owego podporządkowania się]
właśnie najbardziej coponiektórym tu z was "dokucza"...
To tak samo jak z informacjami "osobistymi":
wszystkie powodują tak naprawdę tworzenie, a właściwie
wyjmowanie [wywoływanie] z konkretnych szufladek w głowach
ich odbiorców gotowych już etykietek na temat drugich...
Więc po co to robić?
[pisać o sobie, spotykać się czy tworzyć jakieś grupy kosztem osobistej
niezależności?]
W wyjątkowych sytuacjach rozumiem...jeśli chodzi o jakąś wartość nadrzędną
np wspólny cel, wobec którego starania zachowywania minimum niezbędnej
anonimowości tracą znaczenie, ale czy naprawdę uważacie że mamy coś takiego
do zrobienia, do zwojownia?
Może i byłoby kilka spraw tego wartych...tylko kto z was o nich wie...
Wiem wiem...wielu [nie mnie] stymuluje chęć "poznania kogoś"
ale skoro każdy w pobliżu [w realu] ma aż nadto osób pod ręką
do prawdziwego poznania [od własnych bliskich poczynając] to czy racjonalne
jest szukanie "pokrewnych dusz" na drugim końcu kraju [świata]? ;)
No chyba ze chodzi o "poznanie kogoś" tutaj [na usenecie] w znaczeniu
"zrozumienia go", poznania motywów jego działań lub poglądów..ale czy do
tego potrzeba koniecznie
wiedzieć ile ktoś ma lat lub jak wygląda? ;)
|