Strona główna Grupy pl.sci.psychologia "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?

Grupy

Szukaj w grupach

 

"Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 25


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2013-04-16 23:42:46

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: m...@g...com szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 23:25:03 UTC+2 użytkownik glob napisał:
> On 16 Kwi, 23:01, m...@g...com wrote:
>
> > W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 22:38:19 UTC+2 użytkownik glob napisał:
>
> >
>
> >
>
> >
>
> >
>
> >
>
> >
>
> >
>
> >
>
> >
>
> > > On 16 Kwi, 22:31, m...@g...com wrote:
>
> >
>
> > > > W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 22:23:58 UTC+2 użytkownik iusr napisał:
>
> >
>
> > > > > W dniu 2013-04-16 21:55, m...@g...com pisze:
>
> >
>
> > > > > > [...]
>
> >
>
> > > > > wiemy, wiemy, a swistak siedzi i zawija...
>
> >
>
> > > > > babki okolo 40 opowiadaja sobie w porannym pociagu o dokonanych
>
> >
>
> > > > > aborcjach.
>
> >
>
> > > > > zrobili jej skrobanke i powiedzieli ze to chlopiec. i teraz obchodzi
>
> >
>
> > > > > rocznice aborcji.
>
> >
>
> > > > > zajebiste :)
>
> >
>
> > > > Faceci! Wy nigdy nie zrozumiecie kobiet!
;Phttp://www.sfora.pl/To-potwierdzone-mezczyzni-nie-
rozumieja-kobiet-a5...
>
> >
>
> > > Ależ rozumiemy każda normalna kobieta po aborcji czuje ulgę obłudo
>
> >
>
> > > podskakująca, nikt nie nabiera się na zakłamanie kościoła
>
> >
>
> > > katolickiego.
>
> >
>
> > >   Ale ja ci mogę powiedzieć że syndrom poaborcyjny istnieje naprawdę i
>
> >
>
> > > przede wszyskim cierpią na niego mężczyźni, którzy chodzą w sutannach.
>
> >
>
> > Chodzisz w sutannie???!!! WOW! ;P
>
>
>
> A czy ja mam psychiatrczne schorzenie o nazwię syndrom poaborcyjnie ?
>
sprawa cie kreci i grzeje -jak (podobno wg ciebie) nieprzymierzajac tych w sutannach
;P
Oj Globik -cos jest na rzeczy...caly legion ci za kolnierz wlazl... ;)))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2013-04-16 23:44:41

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: m...@g...com szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 23:05:31 UTC+2 użytkownik iusr napisał:
> W dniu 2013-04-16 23:00, m...@g...com pisze:
>
>
> >>> Faceci! Wy nigdy nie zrozumiecie kobiet! ;P
>
> >>
>
> >>> http://www.sfora.pl/To-potwierdzone-mezczyzni-nie-ro
zumieja-kobiet-a54593

>
> >> jestem kobieta. zdecydowanie.
>
>
> > a co ty tam kobieto wiesz! ;)
>
> racja,
>
> nie korzystam z porannych pociagow relacji bydgoszcz - warszawa,
>
> wiec - co ja moge wiedziec? ;)
>
Powinnas przynajmniej w aucie zaczac sluchac Radia Maryja -bierz przyklad z Walesy,
on tez ostatnio lewicuje, moze i rozaniec odmawia? ;P

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2013-04-16 23:50:20

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 16 Kwi, 23:42, m...@g...com wrote:
> W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 23:25:03 UTC+2 użytkownik glob napisał:
>
>
>
>
>
>
>
> > On 16 Kwi, 23:01, m...@g...com wrote:
>
> > > W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 22:38:19 UTC+2 użytkownik glob napisał:
>
> > > > On 16 Kwi, 22:31, m...@g...com wrote:
>
> > > > > W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 22:23:58 UTC+2 użytkownik iusr napisał:
>
> > > > > > W dniu 2013-04-16 21:55, m...@g...com pisze:
>
> > > > > > > [...]
>
> > > > > > wiemy, wiemy, a swistak siedzi i zawija...
>
> > > > > > babki okolo 40 opowiadaja sobie w porannym pociagu o dokonanych
>
> > > > > > aborcjach.
>
> > > > > > zrobili jej skrobanke i powiedzieli ze to chlopiec. i teraz obchodzi
>
> > > > > > rocznice aborcji.
>
> > > > > > zajebiste :)
>
> > > > > Faceci! Wy nigdy nie zrozumiecie kobiet!
;Phttp://www.sfora.pl/To-potwierdzone-mezczyzni-nie-
rozumieja-kobiet-a5...
>
> > > > Ależ rozumiemy każda normalna kobieta po aborcji czuje ulgę obłudo
>
> > > > podskakująca, nikt nie nabiera się na zakłamanie kościoła
>
> > > > katolickiego.
>
> > > >   Ale ja ci mogę powiedzieć że syndrom poaborcyjny istnieje naprawdę i
>
> > > > przede wszyskim cierpią na niego mężczyźni, którzy chodzą w sutannach.
>
> > > Chodzisz w sutannie???!!! WOW! ;P
>
> > A czy ja mam psychiatrczne schorzenie o nazwię syndrom poaborcyjnie ?
>
> sprawa cie kreci i grzeje -jak (podobno wg ciebie) nieprzymierzajac tych w
sutannach ;P
> Oj Globik -cos jest na rzeczy...caly legion ci za kolnierz wlazl... ;)))

Nikt nie nabrał się na twoją tańczącą obłudę, nieźle rozumiesz kobiety
że im na siłę bzdury wmawiasz , byleby było jak chce kościółek
zakłamany, aż przez internet wali smród obłudy.
Ty jesteś debilem co mu można idiotyzmy ze średniowiecza wmawiać, a
my mamy o....21 wiek.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2013-04-16 23:54:47

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: iusr <i...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2013-04-16 23:44, m...@g...com pisze:
> W dniu wtorek, 16 kwietnia 2013 23:05:31 UTC+2 użytkownik iusr napisał:
>> W dniu 2013-04-16 23:00, m...@g...com pisze:
>>
>>
>>>>> Faceci! Wy nigdy nie zrozumiecie kobiet! ;P
>>
>>>>
>>
>>>>> http://www.sfora.pl/To-potwierdzone-mezczyzni-nie-ro
zumieja-kobiet-a54593
>
>>
>>>> jestem kobieta. zdecydowanie.
>>
>>
>>> a co ty tam kobieto wiesz! ;)
>>
>> racja,
>>
>> nie korzystam z porannych pociagow relacji bydgoszcz - warszawa,
>>
>> wiec - co ja moge wiedziec? ;)
>>
> Powinnas przynajmniej w aucie zaczac sluchac Radia Maryja -bierz przyklad z Walesy,
on tez ostatnio lewicuje, moze i rozaniec odmawia? ;P
>

moja tolerancja ma swoje granice...

--
iusr

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2013-04-16 23:56:20

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 16 Apr 2013 12:55:19 -0700 (PDT), m...@g...com
napisał(a):

> (...)
> http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zrobilam-
aborcje-zaluje/yd675

Dzięki, ze poruszyłes ten temat. Tak, TO JEST, TO CZUJĄ KOBIETY. Spotkałam
takie kobiety - one po wielu latach wciąż czują, że od TAMTEGO dnia nic nie
ma smaku, namiętność w małżeństwie wygasła, z mężem nie rozmawiają od lat i
nie patrzą w oczy ani jemu, ani sobie w lustrze.
Jedna z nich w przypływie złości na męża, rozżalona, zwierzyła mi się ze
swych małżeńskich kłopotów i z czego one wynikają: "Musiałam to zrobić!
(...)Wiesz, on mnie nawet nie zawiózł TAM!"
Patrzyła na mnie jakby oczekując poparcia. Jakże ja mogłam dać jej
poparcie? Spytałam tylko cicho: "NAPRAWDĘ musiałaś?"
I już wiedziałam, że ona obróci się przeciwko mnie tylko przez to jedno
ciche pytanie - bo przez to pytanie zrozumiała, że ja nigdy nie... Jej
zwierzenie miało charakter popleczniczy, tj. bez żenady wyznając mi swe
przeżycie zakładała, że naturalne jest, iż odpowiem jej tym samym, bo
przecież my kobiety... i takie tam.



Poruszyłeś ważki problem, dlatego znowu mam przed oczami tę kobietę,
znerwicowaną, rozedrganą, szukającą współwinnych swej decyzji i nie
znajdującą ich...


ALE...


"Papież Jan Paweł II w encyklice "Evangelium vitae " broniąc świętości i
nienaruszalności ludzkiego życia, zwraca się z troską do wszystkich kobiet
obarczonych grzechem aborcji:

"Szczególną uwagę pragnę poświęcić want, kobiety, które dopuściłyście się
przerwania ciąży. Kościół wie, jak wiele czynników mogło wpłynąć na waszą
decyzję i nie wątpi, że w wielu przypadkach była to decyzja bolesna, a może
nawet dramatyczna. Zapewne rana w waszych sercach jeszcze się nie
zabliźniła. W istocie bowiem to, co się stało, było i jest głęboko
niegodziwe. Nie ulegajcie jednak zniechęceniu i nie traćcie nadziei.
Starajcie się raczej zrozumieć to doświadczenie i zinterpretować je w
prawdzie. Z pokorą i ufnością otwórzcie się -jeśli tego jeszcze nie
uczyniłyście - na pokutę. Ojciec wszelkiego miłosierdzia czeka na was, by
ofiarować wam swoje przebaczenie i pokój w sakramencie pojednania.
Odkryjecie, że nic jeszcze nie jest stracone i będziecie mogły poprosić o
przebaczenie także swoje dziecko: ono teraz żyje w Bogu. Wsparte radą i
pomocą życzliwych wam i kompetentnych osób, będziecie mogły uczynić swoje
bolesne świadectwo jednym z najbardziej wymownych argumentów w obronie
prawa do życia. Poprzez wasze oddanie sprawie życia, uwieńczone być może
narodzinami nowych istot ludzkich i poświadczone przyjęciem i troską o
tych, którzy najbardziej potrzebują waszej bliskości, ukształtujecie nowy
sposób patrzenia na życie człowieka".
(Encyklika "Ewangelium vitae" 99)""

--
XL
http://gosc.pl/doc/1520456.Na-1000-pedofilow-400-to-
geje-a-1-to-ksiadz

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2013-04-17 00:03:44

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 16 Kwi, 23:56, Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Tue, 16 Apr 2013 12:55:19 -0700 (PDT), m...@g...com
> napisał(a):
>
> > (...)
> >http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zrobilam
-aborcje-zaluje/yd675
>
> Dzięki, ze poruszyłes ten temat. Tak, TO JEST, TO CZUJĄ KOBIETY. Spotkałam
> takie kobiety - one po wielu latach wciąż czują, że od TAMTEGO dnia nic nie
> ma smaku, namiętność w małżeństwie wygasła, z mężem nie rozmawiają od lat i
> nie patrzą w oczy ani jemu, ani sobie w lustrze.
> Jedna z nich w przypływie złości na męża, rozżalona, zwierzyła mi się ze
> swych małżeńskich kłopotów i z czego one wynikają: "Musiałam to zrobić!
> (...)Wiesz, on mnie nawet nie zawiózł TAM!"
> Patrzyła na mnie jakby oczekując poparcia. Jakże ja mogłam dać jej
> poparcie? Spytałam tylko cicho: "NAPRAWDĘ musiałaś?"
> I już wiedziałam, że ona obróci się przeciwko mnie tylko przez to jedno
> ciche pytanie - bo przez to pytanie zrozumiała, że ja nigdy nie... Jej
> zwierzenie miało charakter popleczniczy, tj. bez żenady wyznając mi swe
> przeżycie zakładała, że naturalne jest, iż odpowiem jej tym samym, bo
> przecież my kobiety... i takie tam.
>
> Poruszyłeś ważki problem, dlatego znowu mam przed oczami tę kobietę,
> znerwicowaną, rozedrganą, szukającą współwinnych swej decyzji i nie
> znajdującą ich...
>
> ALE...
>
> "Papież Jan Paweł II w encyklice "Evangelium vitae " broniąc świętości i
> nienaruszalności ludzkiego życia, zwraca się z troską do wszystkich kobiet
> obarczonych grzechem aborcji:
>
> "Szczególną uwagę pragnę poświęcić want, kobiety, które dopuściłyście się
> przerwania ciąży. Kościół wie, jak wiele czynników mogło wpłynąć na waszą
> decyzję i nie wątpi, że w wielu przypadkach była to decyzja bolesna, a może
> nawet dramatyczna. Zapewne rana w waszych sercach jeszcze się nie
> zabliźniła. W istocie bowiem to, co się stało, było i jest głęboko
> niegodziwe. Nie ulegajcie jednak zniechęceniu i nie traćcie nadziei.
> Starajcie się raczej zrozumieć to doświadczenie i zinterpretować je w
> prawdzie. Z pokorą i ufnością otwórzcie się -jeśli tego jeszcze nie
> uczyniłyście - na pokutę. Ojciec wszelkiego miłosierdzia czeka na was, by
> ofiarować wam swoje przebaczenie i pokój w sakramencie pojednania.
> Odkryjecie, że nic jeszcze nie jest stracone i będziecie mogły poprosić o
> przebaczenie także swoje dziecko: ono teraz żyje w Bogu. Wsparte radą i
> pomocą życzliwych wam i kompetentnych osób, będziecie mogły uczynić swoje
> bolesne świadectwo jednym z najbardziej wymownych argumentów w obronie
> prawa do życia. Poprzez wasze oddanie sprawie życia, uwieńczone być może
> narodzinami nowych istot ludzkich i poświadczone przyjęciem i troską o
> tych, którzy najbardziej potrzebują waszej bliskości, ukształtujecie nowy
> sposób patrzenia na życie człowieka".
> (Encyklika "Ewangelium vitae" 99)""
>
> --
> XLhttp://gosc.pl/doc/1520456.Na-1000-pedofilow-400-t
o-geje-a-1-to-ksiadz

Czyją ulgę, do usrania wklejałem badania naukowe i wypowiedzi kobiet w
tym temacie, a wy fanatycy nadal ze swoim straszenie i szatażami.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2013-04-17 00:06:08

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: iusr <i...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2013-04-16 23:56, Ikselka pisze:
> Dnia Tue, 16 Apr 2013 12:55:19 -0700 (PDT), m...@g...com
> napisał(a):
>
>> (...)
>> http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zrobilam-
aborcje-zaluje/yd675
>
> Dzięki, ze poruszyłes ten temat. Tak, TO JEST, TO CZUJĄ KOBIETY. Spotkałam
> [...]

klamiesz.
to jest to co BYC MOZE czuja NIEKTORE KOBIETY.

--
iusr

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2013-04-17 00:15:04

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 17 Kwi, 00:06, iusr <i...@c...pl> wrote:
> W dniu 2013-04-16 23:56, Ikselka pisze:
>
> > Dnia Tue, 16 Apr 2013 12:55:19 -0700 (PDT), m...@g...com
> > napisał(a):
>
> >> (...)
> >>http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zrobila
m-aborcje-zaluje/yd675
>
> > Dzięki, ze poruszyłes ten temat. Tak, TO JEST, TO CZUJĄ KOBIETY. Spotkałam
> > [...]
>
> klamiesz.
> to jest to co BYC MOZE czuja NIEKTORE KOBIETY.
>
>   --
>   iusr

Żadna nie czuje
.........


Gdyby nie było syndromu, to trzeba by go wymyślić. No i wymyślono.

Straszenie kobiet tzw. syndromem poaborcyjnym jest skuteczną strategią
mającą na celu zmniejszenie liczby aborcji poprzez przekonywanie
ludzi, a zwłaszcza kobiet, że aborcja jest czymś strasznym, że jest
morderstwem i że dobrowolnie należy z niej zrezygnować. Twierdzi się,
że pozostawia ona trwałe ślady nie tylko w psychice kobiety, ale
całego jej otoczenia. Syndrom ten urasta do rangi praprzyczyny
wszelkiego zła i nieszczęścia, którego doświadczamy. Zdaniem
propagatorów syndromu skutków doświadczają i rodzice kobiety (czyli
potencjalni dziadkowie), i partner, i dzieci urodzone oraz te, które
miały się nie urodzić. Aborcja ma jakoby powodować wszelkiego typu
nerwice i prowadzić do rozbicia rodziny. Skutki syndromu istnieją,
nawet wtedy, gdy kobieta ich nie odczuwa ("tzw. żal patologiczny,
którego nie ma, a który jest"). Nawet jeśli - zdaniem orędowników
syndromu - kobieta wyparła go ze świadomości, on mimo to działa i może
się odezwać nawet po kilkudziesięciu latach. A zatem, nie ma przed nim
ucieczki, bez względu na to, czy się go czuje czy nie. Propagatorzy
syndromu wykazują wielką inwencję w wymyślaniu jego potencjalnych
skutków i tworzeniu nowych pseudonaukowych, aczkolwiek bardzo
obrazowych pojęć, np. objaw pustego łona czy objaw pustych ramion. O
urodzonych dzieciach matek, które miały aborcję, mówi się ocalone od
aborcji. Jako ratunek przed syndromem proponuje się adopcję duchową
czy grób dzieci - ofiar swoich rodziców - na cmentarzu11.
Strategię lansowania ww. syndromu zaczęto stosować w USA - zwłaszcza
od czasu, gdy zalegalizowano tam przerywanie ciąży. Skoro prawo
zezwoliło na aborcję, próbowano oddziaływać na same kobiety, by
dobrowolnie zrezygnowały ze swojego prawa do przerywania ciąży, ze
strachu przed owymi strasznymi konsekwencjami. W Polsce stosowanie tej
strategii nasiliło się w ostatnich latach, gdy już było doskonale
wiadomo, że zakaz aborcji w praktyce nie działa, że kobiety korzystają
z podziemia aborcyjnego, a zatem należy zniechęcić kobiety do aborcji.
Próbuje się zatem przestraszyć kobiety i wpędzić je w poczucie winy.
Kobieta, która przerwała ciążę, powinna czuć się winna nawet wtedy,
gdy nie odczuwa ani śladu syndromu. Jeśli nie odczuwa, tzn. coś z nią
nie jest w porządku, albo zepchnęła go na samo dno świadomości albo
jest ułomna pod pewnym względem, bo przecież każda normalna kobieta
powinna coś odczuwać - widocznie jest więc zimna i pozbawiona
wszelkich uczuć.
Że nie chodzi tu tak naprawdę o kobiety i ich dobre samopoczucie, ale
o zmniejszenie liczby aborcji za wszelką cenę, widać stąd, że
orędownicy syndromu rozciągają jego wpływ na lekarzy i pozostały
personel medyczny biorący udział w przerwaniu ciąży. Można zatem
usłyszeć z ust dyżurnych lekarzy telewizji Puls o potwornym wpływie
przerywania ciąży na ich życie zawodowo-osobiste. W wielokrotnie
powtarzanym programie TV Puls na ten temat przekonywano, że kiedyś
położne w szpitalach były bardzo niesympatyczne dla kobiet rodzących z
powodu aborcji, w których brały udział. Ponieważ teraz już nie
przerywają ciąży, to stały się przyjemniejsze dla rodzących. Ten
kuriozalny argument byłby zabawny, gdyby nie to, że wmawianie lekarzom
i innym pracownikom medycznym poczucia winy i grzechu zwiększa coraz
silniejszą w środowisku medycznym niechęć do legalnego przerywania
ciąży w szpitalach publicznych (oczywiście nie prywatnych) i stanowi
dalsze realne ograniczenie prawa kobiet do aborcji w tym kraju.
Na marginesie warto dodać, że inną strategią zmniejszania liczby
aborcji stosowaną globalnie, również polegającą na straszeniu kobiet,
jest twierdzenie, że aborcja zwiększa ryzyko raka piersi. I znów, choć
poważne badania naukowe nie potwierdzają tej korelacji, przeciwnikom
aborcji to nie przeszkadza. Wbrew oczywistym faktom propagują podobne
informacje12. Mniejsza skuteczność tej kampanii jest spowodowana
prawdopodobnie tym, że brakuje kobiet, które mogłyby publicznie
zaświadczyć, że zachorowały na raka wskutek aborcji.
Dlaczego udało się tak skutecznie wylansować tzw. syndrom poaborcyjny?
Głównie ze względu na całkowicie spersonalizowany przekaz na jego
temat. Mówi o nim kilka dyżurnych kobiet. Opowiadają w niezwykle
udramatyzowany i barwny sposób o swoich przeżyciach, przestrzegając
inne kobiety przed pójściem w ich ślady. Ponadto dwóch lekarzy,
kilkoro katolickich psychologów opowiada o swoich osobistych
doświadczeniach czy to z czasów, gdy przerywali ciąże, czy związanych
z prowadzonym przez siebie poradnictwem. Wszystkie te wyjątkowo
emocjonalne relacje brzmią niezwykle autentycznie i robią wrażenie na
słuchających. I to działa. Największym sukcesem jest wmówienie opinii
publicznej, że są to zjawiska realne. Nikt nawet nie ośmieli się
publicznie ich zakwestionować czy krytycznie ocenić. Media, zwykle tak
krytyczne, uległy tej propagandzie i bez żadnych wątpliwości
popularyzują to zjawisko, prawdopodobnie m.in. ze względu na niezwykłą
medialność podobnych relacji. Nie słychać neutralnych głosów polskich
psychologów czy badaczy, co jeszcze bardziej wzmacnia wiarę w
istnienie tego zjawiska w świadomości społecznej.
Tymczasem popularyzowanie tego zjawiska czyni więcej szkody niż
pożytku. Nie powstrzyma bowiem kobiet od przerywania ciąży, natomiast
wmawiając poczucie winy, może wielu kobietom zaszkodzić.
Warto powtórzyć: nikt nie twierdzi, że przerwanie ciąży jest dla
kobiety sprawą obojętną czy łatwą. Podobnie jak nie jest łatwe
rodzenie dzieci, w tym dzieci niechcianych. Funkcje rozrodcze kobiety
od zawsze stanowiły dla niej poważne zagrożenie, czasem prowadzą, choć
obecnie rzadziej, do śmierci czy choroby. Decyzja o urodzeniu bądź
nieurodzeniu dziecka, a także macierzyństwo pociągają za sobą rozmaite
problemy, wątpliwości i ryzyko mające wpływ na całe jej życie.
Ignorowanie psychologicznych, społecznych i zdrowotnych konsekwencji
porodu i macierzyństwa, zwłaszcza tego niechcianego, oraz wmawianie
kobietom, że muszą rodzić za wszelką cenę, bo każde macierzyństwo -
nawet to niechciane i wymuszone - jest największym szczęściem i jej
misją życiową, nie uwzględnia różnorodnych doświadczeń kobiet, a w
wielu wypadkach jest po prostu nieprawdą. Takie tendencyjne podejście
do kobiecych wyborów jest jaskrawym przejawem przedmiotowego
traktowania kobiet i ich funkcji rozrodczych. Uświadomienie sobie
nieuczciwości i hipokryzji podobnej propagandy pomoże kobietom
odzyskać prawo do stanowienia o sobie i swoim życiu.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2013-04-17 20:16:39

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: Trybun <i...@y...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2013-04-17 00:06, iusr pisze:
>
>> Dzięki, ze poruszyłes ten temat. Tak, TO JEST, TO CZUJĄ KOBIETY.
>> Spotkałam
>> [...]
>
> klamiesz.
> to jest to co BYC MOZE czuja NIEKTORE KOBIETY.
>
> --
> iusr
>

Tak sądzisz, myślisz że po takim czymś można sobie lekko i przyjemnie
przejść do porządku dziennego?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2013-04-17 20:25:24

Temat: Re: "Zrobiłam aborcję. Żałuję ". A jednak syndrom P istnieje?
Od: iusr <i...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2013-04-17 00:15, glob pisze:
> On 17 Kwi, 00:06, iusr <i...@c...pl> wrote:
>> W dniu 2013-04-16 23:56, Ikselka pisze:
>>
>>> Dnia Tue, 16 Apr 2013 12:55:19 -0700 (PDT), m...@g...com
>>> napisał(a):
>>
>>>> (...)
>>>> http://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/zrobilam-
aborcje-zaluje/yd675
>>
>>> Dzięki, ze poruszyłes ten temat. Tak, TO JEST, TO CZUJĄ KOBIETY. Spotkałam
>>> [...]
>>
>> klamiesz.
>> to jest to co BYC MOZE czuja NIEKTORE KOBIETY.
>>
>> --
>> iusr
>
> Żadna nie czuje
> .........
>
>

moze jakas czuje, nie wiem, natomiast opowiadanie bzdur ze dziewczynka
powinna rodzic nawet po gwalcie, co wiecej powinna rodzic nawet jesli
zgwalcil ja jej ojciec czy brat, bajdurzenie, ze kazda tego zaluje,
jest po prostu swiadectwem nie tylko bycia wlascicielka malego mozdzku
ale zwyklym bestialstwem.

co do reszty ponizej, mniej wiecej sie zgadzam.
a adopcja duchowa mnie powalila. mniej wiecej tak samo, jak zespol ds.
przeciwdzialania ateizacji polski. i to za nasze, psia mac, pieniadze.


--
iusr



> Gdyby nie było syndromu, to trzeba by go wymyślić. No i wymyślono.
>
> Straszenie kobiet tzw. syndromem poaborcyjnym jest skuteczną strategią
> mającą na celu zmniejszenie liczby aborcji poprzez przekonywanie
> ludzi, a zwłaszcza kobiet, że aborcja jest czymś strasznym, że jest
> morderstwem i że dobrowolnie należy z niej zrezygnować. Twierdzi się,
> że pozostawia ona trwałe ślady nie tylko w psychice kobiety, ale
> całego jej otoczenia. Syndrom ten urasta do rangi praprzyczyny
> wszelkiego zła i nieszczęścia, którego doświadczamy. Zdaniem
> propagatorów syndromu skutków doświadczają i rodzice kobiety (czyli
> potencjalni dziadkowie), i partner, i dzieci urodzone oraz te, które
> miały się nie urodzić. Aborcja ma jakoby powodować wszelkiego typu
> nerwice i prowadzić do rozbicia rodziny. Skutki syndromu istnieją,
> nawet wtedy, gdy kobieta ich nie odczuwa ("tzw. żal patologiczny,
> którego nie ma, a który jest"). Nawet jeśli - zdaniem orędowników
> syndromu - kobieta wyparła go ze świadomości, on mimo to działa i może
> się odezwać nawet po kilkudziesięciu latach. A zatem, nie ma przed nim
> ucieczki, bez względu na to, czy się go czuje czy nie. Propagatorzy
> syndromu wykazują wielką inwencję w wymyślaniu jego potencjalnych
> skutków i tworzeniu nowych pseudonaukowych, aczkolwiek bardzo
> obrazowych pojęć, np. objaw pustego łona czy objaw pustych ramion. O
> urodzonych dzieciach matek, które miały aborcję, mówi się ocalone od
> aborcji. Jako ratunek przed syndromem proponuje się adopcję duchową
> czy grób dzieci - ofiar swoich rodziców - na cmentarzu11.
> Strategię lansowania ww. syndromu zaczęto stosować w USA - zwłaszcza
> od czasu, gdy zalegalizowano tam przerywanie ciąży. Skoro prawo
> zezwoliło na aborcję, próbowano oddziaływać na same kobiety, by
> dobrowolnie zrezygnowały ze swojego prawa do przerywania ciąży, ze
> strachu przed owymi strasznymi konsekwencjami. W Polsce stosowanie tej
> strategii nasiliło się w ostatnich latach, gdy już było doskonale
> wiadomo, że zakaz aborcji w praktyce nie działa, że kobiety korzystają
> z podziemia aborcyjnego, a zatem należy zniechęcić kobiety do aborcji.
> Próbuje się zatem przestraszyć kobiety i wpędzić je w poczucie winy.
> Kobieta, która przerwała ciążę, powinna czuć się winna nawet wtedy,
> gdy nie odczuwa ani śladu syndromu. Jeśli nie odczuwa, tzn. coś z nią
> nie jest w porządku, albo zepchnęła go na samo dno świadomości albo
> jest ułomna pod pewnym względem, bo przecież każda normalna kobieta
> powinna coś odczuwać - widocznie jest więc zimna i pozbawiona
> wszelkich uczuć.
> Że nie chodzi tu tak naprawdę o kobiety i ich dobre samopoczucie, ale
> o zmniejszenie liczby aborcji za wszelką cenę, widać stąd, że
> orędownicy syndromu rozciągają jego wpływ na lekarzy i pozostały
> personel medyczny biorący udział w przerwaniu ciąży. Można zatem
> usłyszeć z ust dyżurnych lekarzy telewizji Puls o potwornym wpływie
> przerywania ciąży na ich życie zawodowo-osobiste. W wielokrotnie
> powtarzanym programie TV Puls na ten temat przekonywano, że kiedyś
> położne w szpitalach były bardzo niesympatyczne dla kobiet rodzących z
> powodu aborcji, w których brały udział. Ponieważ teraz już nie
> przerywają ciąży, to stały się przyjemniejsze dla rodzących. Ten
> kuriozalny argument byłby zabawny, gdyby nie to, że wmawianie lekarzom
> i innym pracownikom medycznym poczucia winy i grzechu zwiększa coraz
> silniejszą w środowisku medycznym niechęć do legalnego przerywania
> ciąży w szpitalach publicznych (oczywiście nie prywatnych) i stanowi
> dalsze realne ograniczenie prawa kobiet do aborcji w tym kraju.
> Na marginesie warto dodać, że inną strategią zmniejszania liczby
> aborcji stosowaną globalnie, również polegającą na straszeniu kobiet,
> jest twierdzenie, że aborcja zwiększa ryzyko raka piersi. I znów, choć
> poważne badania naukowe nie potwierdzają tej korelacji, przeciwnikom
> aborcji to nie przeszkadza. Wbrew oczywistym faktom propagują podobne
> informacje12. Mniejsza skuteczność tej kampanii jest spowodowana
> prawdopodobnie tym, że brakuje kobiet, które mogłyby publicznie
> zaświadczyć, że zachorowały na raka wskutek aborcji.
> Dlaczego udało się tak skutecznie wylansować tzw. syndrom poaborcyjny?
> Głównie ze względu na całkowicie spersonalizowany przekaz na jego
> temat. Mówi o nim kilka dyżurnych kobiet. Opowiadają w niezwykle
> udramatyzowany i barwny sposób o swoich przeżyciach, przestrzegając
> inne kobiety przed pójściem w ich ślady. Ponadto dwóch lekarzy,
> kilkoro katolickich psychologów opowiada o swoich osobistych
> doświadczeniach czy to z czasów, gdy przerywali ciąże, czy związanych
> z prowadzonym przez siebie poradnictwem. Wszystkie te wyjątkowo
> emocjonalne relacje brzmią niezwykle autentycznie i robią wrażenie na
> słuchających. I to działa. Największym sukcesem jest wmówienie opinii
> publicznej, że są to zjawiska realne. Nikt nawet nie ośmieli się
> publicznie ich zakwestionować czy krytycznie ocenić. Media, zwykle tak
> krytyczne, uległy tej propagandzie i bez żadnych wątpliwości
> popularyzują to zjawisko, prawdopodobnie m.in. ze względu na niezwykłą
> medialność podobnych relacji. Nie słychać neutralnych głosów polskich
> psychologów czy badaczy, co jeszcze bardziej wzmacnia wiarę w
> istnienie tego zjawiska w świadomości społecznej.
> Tymczasem popularyzowanie tego zjawiska czyni więcej szkody niż
> pożytku. Nie powstrzyma bowiem kobiet od przerywania ciąży, natomiast
> wmawiając poczucie winy, może wielu kobietom zaszkodzić.
> Warto powtórzyć: nikt nie twierdzi, że przerwanie ciąży jest dla
> kobiety sprawą obojętną czy łatwą. Podobnie jak nie jest łatwe
> rodzenie dzieci, w tym dzieci niechcianych. Funkcje rozrodcze kobiety
> od zawsze stanowiły dla niej poważne zagrożenie, czasem prowadzą, choć
> obecnie rzadziej, do śmierci czy choroby. Decyzja o urodzeniu bądź
> nieurodzeniu dziecka, a także macierzyństwo pociągają za sobą rozmaite
> problemy, wątpliwości i ryzyko mające wpływ na całe jej życie.
> Ignorowanie psychologicznych, społecznych i zdrowotnych konsekwencji
> porodu i macierzyństwa, zwłaszcza tego niechcianego, oraz wmawianie
> kobietom, że muszą rodzić za wszelką cenę, bo każde macierzyństwo -
> nawet to niechciane i wymuszone - jest największym szczęściem i jej
> misją życiową, nie uwzględnia różnorodnych doświadczeń kobiet, a w
> wielu wypadkach jest po prostu nieprawdą. Takie tendencyjne podejście
> do kobiecych wyborów jest jaskrawym przejawem przedmiotowego
> traktowania kobiet i ich funkcji rozrodczych. Uświadomienie sobie
> nieuczciwości i hipokryzji podobnej propagandy pomoże kobietom
> odzyskać prawo do stanowienia o sobie i swoim życiu.
>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Wizje
Strajk po polsku
Dewotka Krasickiego
Ktoś czytał wyborczą dzisiaj?
Re: prawo a piekno

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »