Strona główna Grupy pl.sci.psychologia aura

Grupy

Szukaj w grupach

 

aura

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-07-18 09:49:27

Temat: Re: aura
Od: "D." <d...@x...pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer napisał(a) w wiadomości: <3...@p...onet.pl>...
>A drugie - ksiazki i ich autorzy maja to do siebie, ze czestokroc
>zarabiaja pisaniem na chlebus ze szmalczykiem - wymienionej ksiazki nie
>czytalem, ale jest grupa autorow, ktorzy lubuja sie w podtrzymywaniu
>biedakow w ich biedzie poprzez afirmacje ich biedy...

Nawet K. Horney ?
Przeciez ja wylicza sie w jednym rzedzie z Freudem,
Jungiem. To jedna z wazniejszych postaci...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-07-18 10:43:33

Temat: Re: aura
Od: Flyer <f...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"D." wrote:
>
> Nawet K. Horney ?
> Przeciez ja wylicza sie w jednym rzedzie z Freudem,
> Jungiem. To jedna z wazniejszych postaci...

To byla uwaga ogolna - jak zaznaczylem ksiazki nie czytalem - uwaga
bardziej dotyczyla swiadomego czytania i uzywania w trakcie tegoz
wlasnego rozumu.

A co do wagi nazwiska - wyobraz sobie pisarza, ktory napisal swietna
ksiazke (swoja pierwsza) - dostaje nagrody, wszyscy go chwala - od tej
pory staje sie niewolnikiem opinii innych o sobie - jezeli nie wyda
czegos w ciagu kilku lat wszyszcy, ktorzy go otaczali zaczynaja sie
dziwic - i zmuszony czy to sprawami zyciowymi (cash) czy tez opinia
innych pisze cos tam na kolanie. Dopoki nie przeczytam okreslonej
ksiazki (Nie - jakiejkolwiek ksiazki Autora) nie wiem jaka ona jest,
cokolwiek by inni mowili ;).

A co do wazniejszych postaci - nie jestem psychologiem, ale jakos bez
znajomosci ksiazek K.Horney potrafie zyc ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-18 10:43:42

Temat: Re: aura
Od: Flyer <f...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

seti wrote:
>
>
> czytales de mello ?

A co, widac ? ;). Czytalem - Przebudzenie. Drugi juz do mnie idzie
poczta. Ale w moim swiatopogladzie jest plapka - nie zacytuje czegos
wlasnymi slowami wiedzac, ze to wczesniej przeczytalem - po prostu
wydaje mi sie to podobne do nadymania sie, ze jestem taki madry, bo cos
tam przeczytalem. Zreszta - de Mello czytalem ponad miesiac - czasami
jeden rozdzial dziennie, a czasami wogole - wiec juz nawet nie pamietam
co bylo na poczatku - teraz czytam Imie Rozy - Eco ;).

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-18 13:22:01

Temat: felieton MN - wychowanie (jablon)
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora


NIEDALEKO OD JABŁONI

"Jak ty rodzicom, tak dzieci tobie."
- Tales z Miletu

Łamiemy sobie głowę jak dotrzeć do naszych pociech. Jak
wpoić im pewne zasady postępowania, przekonać do uznawanych i
liczących się dla nas moralnych wartości? Jak je wychować, by
przede wszystkim same były szczęśliwe, ale by i nas - rodziców,
już jako ludzie samodzielni, dorośli, kochali, szanowali?
Miłość, szacunek, opiekuńczość - jak przybliżyć, wpoić własnemu
dziecku tak złożone uczuciowe wzorce? Nie da się ich obgadać,
wymagać jak wyuczonej lekcji. Są to uczucia i dziecko musi je
autentycznie przeżyć, by je zrozumieć, przekonać się do nich,
zaakceptować je lub odrzucić. Psychologia mówi tu o
interioryzacji - uwewnętrznieniu, psychicznej adopcji w świat
własnych pojęć pochodzących z zewnątrz wartości, zasad,
ideałów. Wszystko pięknie, tylko jak tego dokonać?

Rodzina to określony, zamknięty układ wewnętrznych ról i
wzajemnych interakcji. Wszystko tu jest, bo tak wiele przecież
w tej rodzinie się dzieje: nieporozumienia, niesnaski,
codzienne kłopoty, stresy i frustracje obok bliskiego kontaktu,
ciepła, zrozumienia, troski, opiekuńczości, zabiegania o
miłość, trzaśnięcia drzwiami i powroty. Kalejdoskop postaw i
uczuć. I nasze dziecko w tym tkwi. Naśladując rodziców i
utożsamiając się z nimi kształtuje swoją osobowość. Może i nie
głupio byłoby tu powiedzieć o jakiejś afektywnej symbiozie?

Chcąc, nie chcąc, dziecko przeżywa razem z nami. Nasz
emocjonalny świat staje się niemal automatycznie i jego
udziałem. Wściekamy się na męża, zapewne i synek spojrzy
krytycznie na swego tatę, by sprawdzić czy słusznie zdenerwował
mamę, obdarujemy teściową pudlem ulubionych czekoladek,
dziękując za jej zrozumienie czy pomoc, nasza córeczka też
zaraz wdrapie się babci na kolana, gdyż będzie zapewne chciała
w tej manifestacji uczuć czynnie uczestniczyć. Dzieci nas
podglądają, dzieci nas naśladują. Dziecko utożsamia się z nami,
nieświadomie przyjmuje nasze postawy i sposób myślenia. Nie na
darmo się mówi, że rodzina jest pierwszą i czy nie
najważniejszą dla dziecka szkołą życia, a rodzice pierwszymi
nauczycielami i wzorami.

Kochamy naszych własnych rodziców, w naszym do nich
stosunku jest miłość, szacunek, zobowiązanie czy wdzięczność.
Dzieci to widzą i najpewniej właśnie z taką postawą będą się
identyfikować, na razie w stosunku do dziadków, a potem poza
uwewnętrznieniem, przyjęciem jako własnej takiej postawy dokona
się prawdopodobnie uogólnienie na model zachowania: dziecko a
rodzic i tu już będzie stosunek dziecka do nas samych. Jeśli
okazujemy własnym rodzicom lekceważenie, obojętność, jakieś
stare zadawnione pretensje i żale ujawniające się na każdym
kroku, liczmy się z tym, że prawdopodobnie taki właśnie, a nie
inny model zachowań utrwali się i w naszych dzieciach, bo niby
skąd miały zaczerpnąć odmienne wzorce?

Wychowanie to w dużym stopniu naśladownictwo, wybór
spośród zaprezentowanych dziecku przykładów, to wspólne lub
zainspirowane przez nas przeżycie. I dlatego tak dużo zależy od
nas - rodziców. Nie możemy wymagać więcej od dzieci niż od
siebie samych. Więc jest to chyba optymistyczne, a optymizm w
wychowaniu jest niezbędny, ta świadomość jak wiele zależy od
tego, co sobą reprezentujemy, co mamy dzieciom do
zaproponowania? óNiedaleko pada jabłko od jabłoni" - wzdychają
starzy, mądrzy ludzie z głębokim przekonaniem. A rodzice, być
może przyjrzą się sobie samym na chłodno i samokrytycznie,
odpowiadając sobie na pytanie, czy chcieliby faktycznie, by w
kształtujących się osobowościach ich dzieci odnalazło się ich
własne odbicie? óJak ty rodzicom, tak dzieci tobieó - jakie to
proste. Tylko kontynuacja, konsekwencja i jeszcze jeden z wielu
logiczny życiowy ciąg.




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka






--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-18 13:29:23

Temat: felieton MN - Nie ma jak Internet!
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora


NIE MA JAK INTERNET!



Było to akurat w szczytowym rozgardiaszu jednej z
kolejnych burd na jednej z licznych polskich internetowych grup
dyskusyjnych, ólistamió zwanych. Atmosfera rozpalona, ogólna
biała gorączka, napięcie linczu i zbiorowych zamieszek. Sam
cyklon. Na to wpada pani, chyba jakiś magister psycholog, bo
wyłuszcza rezolutnie, dobitnie jak nic psychologiczne
rozpoznanie, a do tego oszczędne w dwóch słowach. Brzmi ono,
owo rozpoznanie: internauci mają do pokazania dwie strony -
albo ciemną, albo jasną. Jak jeden mąż pootwieraliśmy gęby na
takie autorytatywne dictum i czekamy, co dalej.

Ta ciemna strona manifestuje się u nieszczęśników
kompensujących poprzez Internet frustracje i brak sukcesów w
realnym życiu - diagnoza pani psycholog jest klarowna.
Nieszczęśnicy ci funkcjonują na Internecie nieodmiennie jako
prowokatorzy, podżegacze, intryganci, rozrabiacze, huligańskie
szumowiny. Znaczy się taki óinternetowy elementó. Za wszelką
cenę chcą zwrócić na siebie uwagę na zasadzie - nareszcie
jestem ważny, czym więcej rozrabiam, tym bardziej mnie widać,
napsuję innym krwi tak, jak i mnie inni dotąd dogryźli. Co z
nimi robić, jak ich traktować tych wichrzycieli często
bezkarnych? Pani psycholog wie i już wyłuszcza: trzeba ich
olewać, jak nieladnie mówią młodzi, tu pani psycholog spogląda
karcąco, co wychodzi na jedno z lekceważyć, ignorować. W każdym
razie za nic na świecie nie dać się im skompensować, niech mają
za swoje. Tyle o internetowych cicho-ciemnych. Za to nad tymi z
jasnym wirtualnym obliczem pani psycholog nie rozwodziła się
zbytnio. Nie sprawiają kłopotu, nie ma co się nimi przejmować.

Uradowała mnie ta niespodziewana obecność fachowca od
duszy na liście, bo zaczynałam właśnie mieć ze sobą coraz
poważniejsze kłopoty. Odpowiedziałam gorącym i przepełnionym
nadzieją odzewem, przemawiając do pani psycholog jakoś tak:

Z nieba mi Pani spada z taką klarowną klasyfikacją
internetowej psychologii. Właśnie czegoś takiego mi trzeba, bo
chyba dzieje się ze mną coś niedobrze. Tylko że według takiego
zróżnicowania, wychodzi chyba na to, że jakaś dwulicowa albo
już rozdwojona jestem?

Zaczęło się niby poprawnie i bezproblemowo. Cała jasna
zawitałam na tę listę. Mówię Pani, kulturalna byłam, grzeczna
byłam, wyrozumiała byłam i cierpliwa. Milusińska taka. Nawet
jak ktoś mi bruździł, odpowiadałam ciepłym, matczynym uśmiechem
- co mi tam szczeniackie wygłupy. Bajdurzyłam o samych tam
takich dobrodusznych kawałkach, głaskałam jasne główki aż do
znudzenia. Lizaczek.

Aż tu niedawno patrzę, a mi się zaciemnia. Odnajduję się
nagle w samym cyklonie ściekowej burdy - cała zacietrzewiona,
gotowa na wszystko. Walę na oślep samych Bogu ducha winnych,
czepiam się dobrych i sprawiedliwych, podjudzam, sama brużdżę.
Mówię Pani, co za zjadliwość, jaka podłość i oczywiście
rynsztokowe wyrazy.

Jak mnie złapało, tak nie popuszcza. Tylko teraz patrzę,
jeszcze by kogo? Rozumie Pani, co mam na myśli: włos mi
rzednie, twarz mi blednie, psują mi się zęby przednie - śpiewał
wampirowaty kabarecista - i ze mną jest kropka w kropkę. Mąż
się musiał wyprowadzić, dzieciaczyska poszturchuję po kątach,
domowa zwierzynę wyrzuciłam na pluchę i... wesolutka jestem.

Zupełnie ciemno mi się zrobiło, chyba jak nigdy dotąd.
Metamorfoza to jakaś czy patologia ewidentna? Jest tu jeden
taki, który zdiagnozował histerię, ale on nie profesjonalista,
tyle że sam cierpiący, więc diagnozujący swoją własną
przypadłość innym. Ja bym wołała, jeśli już, to opinię osoby
kompetentnej.

Tylko, że ja już nawet nie wiem, czy wyleczyć tę ciemną
przypadłość tak naprawdę bym chciała. Czuję się bosko!
Odprężona jestem. Widocznie załatwiłam sobie, jak Pani mówi, te
wszystkie życiowe frustracje, brak sukcesu jak nic się
skompensował. Zresztą zawsze imponowały mi czarne charaktery,
przyznaję na boku, to teraz nareszcie będę miała swój.

Wiedziałam, że na coś mi się przyda moje uczestnictwo w
polskiej grupie dyskusyjnej. A tu proszę, rezultaty przeszły
moje najśmielsze oczekiwania. Intrygantką się zrobiłam, chamką
najczystszej wody, może i nawet faszystką. Co do faszyzmu jest
na razie tylko pewne podejrzenie, właśnie ktoś próbował się go
u mnie dopatrzeć, dobre chociaż to na początek. Jak to mówią:
lepiej mało niż nic. W każdym razie nareszcie jestem
demoniczna, silna i wspaniała. Jaki kochany ten Internet...,
czyż nie!?




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka






--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-18 18:48:12

Temat: Re: aura
Od: "Mania" <m...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Flyer" news:3D369BD5.76C9891F@poczta.onet.pl...
> A co do wazniejszych postaci - nie jestem psychologiem, ale jakos bez
> znajomosci ksiazek K.Horney potrafie zyc ;)

znacząca umiejętność ;I

Mań

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-19 09:56:52

Temat: Re: aura
Od: "shantih" <s...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "D." <d...@x...pl> napisał w wiadomości
news:ah3ghj$pm4$1@news.tpi.pl...
> Jak neurotyk moze pozbyc sie otaczajacej go
> aury erotycznej ?
>
> D.
>
> He, he, a czemu wlasciwie mu z nia tak zle? I skad wie, ze to od razu
neurotyczne :) Moze po prostu jest przystojny?
Barbara
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-19 11:15:52

Temat: Re: aura
Od: Marsel <ic5070_@/wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

w poprzednim art. <3...@p...onet.pl>,
szanowny kol. Flyer pisze, ze:
<...>
> Ale w moim swiatopogladzie jest plapka - nie zacytuje czegos
> wlasnymi slowami wiedzac, ze to wczesniej przeczytalem - po prostu
> wydaje mi sie to podobne do nadymania sie, ze jestem taki madry, bo cos
> tam przeczytalem.

czy to jest zwiazane tylko z czytaniem czy tez z informacjami
przyswajanymi w ogole? bo dla mnei to zabrzmialo troche ...hm,
podejrzanie zeby nie pow. absurdalnie... wiem chyba o co ci chodzilo,
ale czy przez to nie rezygnujesz z jakis pogladów tylko dlatego ze ktos
je wyrazil wczesniej?
mi na ten przyklad wydaje sie ze zadna mysl nie jest moja, a jedynie mi
'zaszczepona' - moge sie z nia uozsamiac jesli ja przetrawie. i wtedy
bede wyrazal ja jako rózniez swoja. nie sadze zeby udalo mi sie wymyslec
cos nowego i oryginalnego. po co mam sie oszukiwac?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-19 12:45:34

Temat: Re: aura
Od: Flyer <f...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Marsel wrote:
>
> czy to jest zwiazane tylko z czytaniem czy tez z informacjami
> przyswajanymi w ogole? bo dla mnei to zabrzmialo troche ...hm,
> podejrzanie zeby nie pow. absurdalnie... wiem chyba o co ci chodzilo,
> ale czy przez to nie rezygnujesz z jakis pogladów tylko dlatego ze ktos
> je wyrazil wczesniej?
> mi na ten przyklad wydaje sie ze zadna mysl nie jest moja, a jedynie mi
> 'zaszczepona' - moge sie z nia uozsamiac jesli ja przetrawie. i wtedy
> bede wyrazal ja jako rózniez swoja. nie sadze zeby udalo mi sie wymyslec
> cos nowego i oryginalnego. po co mam sie oszukiwac?

Tu celem nakreslenia ogolnej sytuacji - jestem jednostka dazaca do
Idealnosci (tak mnie wychowano) wiec sila rzeczy czasami przeginam w
kategorycznych ocenach. Tutaj jednak nie wydaje mi sie, zebym jakos
specjalnie wpadl w plapke swoich mysli. Zgadzanie sie bowiem z jakims
pojeciem a jego zrozumienie, to dwie rozne rzeczy - to tak jak stronnicy
Leppera zgadzaja sie z jego populistycznymi haslami, ale gdyby spytac
ich co one znacza - odpowiedz byla by - znacza to co znacza.
Dalsza odpowiedz jest troche pokretna. Na jednym biegunie mam bowiem
czlowieka, ktory swietnie umie cytowac przeczytane dziela lub (jak sam
chcesz) poznane informacje - jednak z punktu widzenia inteligencji -
czlowiek taki bardziej podobny jest do bezrozumnej bazy danych z
odnosnikami i bledem byloby stwierdzenie, ze tylko na tej podstawie
mozna okreslic jego poziom intelektualny. Na drugim biegunie mam
czlowieka, ktory posiada odpowiednia wiedze, ale potrafi ja zastosowac,
rozumie ja - sztuka zrozumienia polega w tym miejscu na tym, ze
przeczytawszy na przyklad de Mello, nie musi sie odwolywac do niego aby
wyrazic cos wlasnymi slowami - bowiem wiedza (akurat ta wspomniana)
sluzy tylko poznaniu i zrozumieniu i jest jak pedzel - jest tylko
narzedziem a nie celem.

A na koniec - niespodzianka ;) - tyle sie wypisalem, zeby przyznac Ci
racje, bowiem obie wspomniane Figury sa bytami abstrakcyjnymi -
rzeczywiscie nie da sie w zyciu pominac pewnych wiadomosci, ale wg mnie
trzeba sie starac byc tworczym a nie odtworczym (nawet jezeli w koncu
okaze sie, ze to co wymyslilem jest tylko nedznym plagiatem - ot takie
czasy, kiedy prawie nikt nic nowego nie wymysli ;) ).

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-07-19 15:35:56

Temat: Re: aura
Od: Marek Kruzel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Fri, 19 Jul 2002 14:45:34 +0200 "Flyer" <f...@p...onet.pl>
<3...@p...onet.pl>:

> A na koniec - niespodzianka ;) - tyle sie wypisalem, zeby przyznac Ci
> racje, bowiem obie wspomniane Figury sa bytami abstrakcyjnymi -
> rzeczywiscie nie da sie w zyciu pominac pewnych wiadomosci, ale wg mnie
> trzeba sie starac byc tworczym a nie odtworczym (nawet jezeli w koncu
> okaze sie, ze to co wymyslilem jest tylko nedznym plagiatem - ot takie
> czasy, kiedy prawie nikt nic nowego nie wymysli ;) ).

Zwlaszcza, ze pamietanie jest strasznie nudne.;)

Pozdrawiam
Marek


--
Nie oszukujmy sie - wszyscy jestesmy jak dzieci.:)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: znikajace posty...
Re: Testy - prośba
Testy - prośba
książka dla nastolatka
Krzywdzenie siebie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »