Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!mimuw.edu.pl!news.mimuw.edu.pl!news.int
ernetia.pl!news.ipartners.pl!not-for-mail
From: "tommyt" <t...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: [bardzo długie]jak miło spędzić wieczór, izby przyjęć , ostre dyżury
Date: Tue, 15 Jul 2003 09:18:32 +0200
Organization: Internet Partners
Lines: 50
Message-ID: <bf08nl$2d38$1@news2.ipartners.pl>
NNTP-Posting-Host: 217.153.117.46
X-Trace: news2.ipartners.pl 1058252341 78952 217.153.117.46 (15 Jul 2003 06:59:01
GMT)
X-Complaints-To: a...@i...pl
NNTP-Posting-Date: 15 Jul 2003 06:59:01 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:113354
Ukryj nagłówki
Witam,miałem nieoczekiwaną "przyjemność" spędzić wieczór na pogotowiu w
Bielańskim szpitalu, to jak wygląda pomoc osobom poszkodowanym to kabaret i
skandal. Historia zaczęła się od tego , że mojej teściowej utkwił w gardle
kawałek kalafiora , próby przepchnięcia innym jedzeniem nie dały żadnego
efektu, próby popicia oraz wszelkie mechaniczne zabiegi włącznie z wymiotami
również nie pomogły. Kobieta zaczęła mieć coraz większe kłopoty z
oddychaniem, postanowiliśmy pojechać na pogotowie( 21.30 ). Najbliżej
mieliśmy do szpitala na Wołoską, tam rozkoszna pani doktor powiedziała,że
ona nie jest laryngologiem i nie ma narzędzi !!!! , żeby zajrzeć w gardło,
po czym poszła i zrzuciła na recepcjonistkę obowiązek wyrzucenia nas,
teściowa cały czas łapie powietrze jak ryba wyjęta z wody. Jedziemy
natychmiast do bielańskiego. Pani rejestrująca chorych po 3-4 minutach
stania nad nią łaskawie nas zarejestrowała, po kilkunastu minutach
stwierdziła, że musimy czekać, teściowa jeszcze oddycha. 22.30, około,
laryngolog łaskawie wpuścił poszkodowaną, pani doktor potraktowała 50-letnią
kobietę jak małe dziecko, kilkukrotnie kazała sobie powtarzać co się stało,
czy nie jest uczulona, czy piła, czy jadła itp. po czym stwierdziła ,że nic
w gardle nie ma !!! i prześwietlenie nie jest konieczne, zrobiła zastrzyk,
chyba z hydrokortizonu i wygnała na pół godziny do poczekalni. Teściowa
oddycha, ale z każdą chwilą coraz trudniej. Minęła godzina, znowu poproszono
ją do lekarza, po oględzinach decyzja, jednak prześwietlenie, wynik łatwy do
przewidzenia, jednak coś tam tkwi, tylko nikt nie wierzył pacjentce.
(01.15)Pani doktor stwierdziła, że ona nic nie może zrobić i trzeba zostać
na oddziale do rana, dopiero wtedy będzie można wyjąć to co utkwiło.
Teściowa nie zdecydowała się na oddanie w ręce lekarzy z Belańskego szpitala
i dziś od rana zaczęła poszukiwania kogoś kto jej pomoże, cały czas na jakiś
rozkurczowych i antyuczuleniowych lekach, cały czas mając kłopoty z
oddychaniem. Przy tej okazji napatrzyłem się jak we wcale nie przepełnionej
izbie przyjęć ludzie czekają na pomoc, chłopak ze złamanym nosem czeka 3
godz. na nastawienie, dziewczyna z jakimś poważnym urazem nogi, po kilku
godzinnym siedzeniu, ze łzami w oczach wędruje korytarzem bo nikt nie
wpadnie na pomysł ,że przydałby się jej wózek, personel cały czas myli
nazwiska pacjentów przy wywoływaniu traktując to jak świetną zabawę, ludzie
kilkukrotnie przypominają o swojej obecności czekając na lekarza.
Nawet nie chce mi się tego wszystkiego jakoś komentować, tylko nie wyobrażam
sobie jak taki bałagan funkcjonuje w przypadku zagrożenia życia, czy cała
służba zdrowia jest w tej chwili tak znieczulona,że nie zdaje sobie sprawy,
że człowiek który do nich zwraca się o pomoc cierpi ??
Pozdrawiam serdecznie, tych wszystkich lekarzy dla których kontakt z
pacjentem jest faktycznie powołaniem, a nie przykrym obowiązkiem.
--
Tomek
"robię zdjęcia od 20 lat,
fotografować wciąż się uczę"
[Eos30, A70]
[Zenith E, 12XP]
|