| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-06-12 20:02:57
Temat: Re: bujają sie do mnieGucio; <caerhv$oht$1@as3-4.poznan.dialup.inetia.pl> :
> Użytkownik "Tyler Durden" <a...@m...wolne> napisał w wiadomości
> news:cad9fk$o5p$1@inews.gazeta.pl...
>
> > nom, przydaloby mi sie takie podejscie sado-masochistyczne w mojej
> > sytuacji ;-P
>
> Ja jak idę przez miasto, zwłaszcza wieczorem, to mam wrażenie, że ktoś mi
> zaraz przyłoży. Nie jest to paniczny strach, bo z drugiej strony wierzę, że
> ludzie z natury nie są źli, poza tym nie zasłużyłem sobie na "dostanie w
> ryj". Zakładam, że jak ktoś coś robi, to robi to albo w jakimś celu, albo z
> jakiegoś powodu i ponieważ nie mogę takiego powodu ani przyczyny znaleźć,
> nie unikam wychodzenia na ulicę. Zazwyczaj znajduję rozładowanie w tym, że
> mijam się z taką grupką młodzieży i kiedy już ich minę widzę, że nie mili
> względem mnie złych zamiarów.
Twoje "rozładowanie" to zapewne dawka adrenaliny, która powaliła by byka
- to i od razu spokojniejszy jesteś po takim "kopie" - ja bym jednakże
zasugerował mocne "przymulenie". ;)
A co do wrażeń - masz jak najbardziej rację - z okien mojego mieszkania
obserwuję, że młodzi są najaktywniejsi właśnie wieczorem - czy to
kwestia ciemności, czy mniejszego ruchu na ulicach - trudno powiedzieć
[a może ma to związek z ich nerwowością/neurotycznością - chętnie bym
zobaczył badania nt. neurotyczności "sów" i "skowronków" - uzasadnienie
na inną okazję ;)]. To tak samo jak ze świętami - nie pracuję od ok 2,5
roku [miałem jedną "fuchę" w tym okresie + zrobiłem sobie prawie roczne
wakacje], ale sobotę i niedzielę odczuwam [jakby co, to TV nie oglądam
specjalnie często].
Co do wieczorów mam podobne wrażenia, zresztą sprawdzone doświadczalnie
- kiedyś wracałem z knajpy o 22 i dwóch gostków [ale nie mojej kategorii
wagowej ;)] zniesmaczonych stwierdziło przy wyjściu z tramwaju, że "nie
ma kogo obrobić" - nawet specjalnie się nie kryli ze swoimi uwagami -
widocznie taka pora. ;)
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-06-12 22:52:36
Temat: Re: bujają sie do mnieUżytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:cafnid$vn$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Twoje "rozładowanie" to zapewne dawka adrenaliny, która powaliła by byka
> - to i od razu spokojniejszy jesteś po takim "kopie" - ja bym jednakże
> zasugerował mocne "przymulenie". ;)
Nie rozumiem? Dlaczego przymulenie? Po prostu udaje mi się odetchnąć z ulgą
:-)
Adrenalina zapewne wydziela się na chwilę przed takim spotkaniem.
Jednak później jej poziom opada.
> A co do wrażeń - masz jak najbardziej rację - z okien mojego mieszkania
> obserwuję, że młodzi są najaktywniejsi właśnie wieczorem - czy to
> kwestia ciemności, czy mniejszego ruchu na ulicach
W nocy ludzie bardziej się boją, dlatego ci ludzie zdają sobie sprawę z
tego, że jak kogoś podejdą i nawet zapytają się o godzinę, to bardziej
będzie się ich ten ktoś bał, niż jakby podeszli w południe.
> wagowej ;)] zniesmaczonych stwierdziło przy wyjściu z tramwaju, że "nie
> ma kogo obrobić" - nawet specjalnie się nie kryli ze swoimi uwagami -
> widocznie taka pora. ;)
No, tu mnie zadziwiłeś akurat. Myślałem, że to jest bardziej tajne.
Gucio
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-13 17:26:07
Temat: Re: bujają sie do mnieGucio; <cag1nd$8ki$1@as2-106.poznan.dialup.inetia.pl> :
> Nie rozumiem? Dlaczego przymulenie? Po prostu udaje mi się odetchnąć z ulgą
> :-)
> Adrenalina zapewne wydziela się na chwilę przed takim spotkaniem.
> Jednak później jej poziom opada.
Może nie adrenalina, ale np. testosteron - to plus efekt przymulenia
częściowo tłumaczyło by różnice zachowania pomiędzy kobietami i
mężczyznami i skłonność do podejmowania ryzykownych działań tych
ostatnich i zdolność do długotrwałych zachowań agresywnych/ryzykownych.
A co do samego przymulenia - wnioskuję na podstawie pewnej klasy
zachowań, które nie są obce ludzkiemu ciału - akurat tutaj mogę się
mylić, lub wyrażać niejasno, ale chwilowo neurologii nie będę studiować
- jedno wiem - człowiek posiada mechanizmy dostosowawcze do zwiększonych
poziomów "bodźców", które nie wygasają wraz ze zniknięciem bodźca lub
może jest to mechanizm "zatrucia", którego "wyleczenie" wymaga
określonego czasu [coś jak rana - robi się szybko, zasklepia się wolno]
- patrz na niszczący wpływ długotrwałego stresu na mózg - tutaj
długotrwały oznacza zbyt szybko następujące po sobie pojedyńcze
"zniszczenia" - coś te zniszczenia przecież powoduje?
> W nocy ludzie bardziej się boją, dlatego ci ludzie zdają sobie sprawę z
> tego, że jak kogoś podejdą i nawet zapytają się o godzinę, to bardziej
> będzie się ich ten ktoś bał, niż jakby podeszli w południe.
Pytanie o godzinę jest testem - conajmniej jeden raz w nocy odpowiadałem
na takie pytanie i brak oczekiwanej reakcji powodował [tzn.
odpowiedziałem, ale bez śladu emocji], że chłopcy nie wiedzieli co
zrobić [spróbowali zakombinować manipulację słowną, ale też im się nie
udało] - model, w którym dresy jawią się jako neurotycy testujący
sztywne "moduły zachowań", bo nie są w stanie stworzyć własnych nie
opartych na pewności wyniku/wnioskować na bieżąco, jest tu chyba
najlepszy.
> No, tu mnie zadziwiłeś akurat. Myślałem, że to jest bardziej tajne.
To akurat było trochę infantylne "wyznanie" z mojej strony. ;)
W sumie nie wiem - z jednej strony może być to objawem głuchoty
większości ludzi [czyli oceniają słyszalność swojej mowy po sobie], z
drugiej elementem manipulacji mającej umożliwić zaobserwowanie reakcji
innych pasażerów [po mojemu - zmuszenie ich do reakcji dającej jakąś
informacje o nich]. Ja tam takie "manipulowanie" mam w nosie - jak ktoś
czegoś chce, to niech zwraca się bezpośrednio do mnie - a tak, to niech
"cierpi" na niepewność, skoro sam tak chce - metoda niesłyszenia i
zachowywania się jakby nigdy nic w moim przypadku zdała kilka razy
egzamin.
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-14 12:41:59
Temat: Re: bujają sie do mnieUżytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:cai2so$b29$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Gucio; <cag1nd$8ki$1@as2-106.poznan.dialup.inetia.pl> :
> mężczyznami i skłonność do podejmowania ryzykownych działań tych
> ostatnich i zdolność do długotrwałych zachowań agresywnych/ryzykownych.
Hmm, wiesz co? Patrząc na mnie i moją dziewczynę, to sądzę, że ja jestem
spokojny i podejmuję wyważone decyzje, a ona mówi i robi, co jej ślina na
język/neurony na mózg przyniosą, a potem się zastanawia nad konsekwencjami.
I wydaje mi się, że kobiety są ogólnie takie "uczuciowe", a mężczyźni
bardziej myślący. Mylę się?
> poziomów "bodźców", które nie wygasają wraz ze zniknięciem bodźca lub
> może jest to mechanizm "zatrucia", którego "wyleczenie" wymaga
Adrenalina po wydzieleniu do krwi utrzymuje się w niej jakiś czas i dlatego
nie uspokajamy się od razu.
Ale psychicznie wydajemy się spokojniejsi - chyba że kolesie krzykną: "Ej,
młody, ho no tu!".
> długotrwały oznacza zbyt szybko następujące po sobie pojedyńcze
> "zniszczenia" - coś te zniszczenia przecież powoduje?
Stres pewnie tak, ale mam wrażenie, że akurat na mózg to większe znaczenie
mają pewne trucizny, typu papierosy i alkohol. Adrenalina wydzielana podczas
długotrwałego stresu fatalnie wpływa na serce, z tego co wiem.
> Pytanie o godzinę jest testem - conajmniej jeden raz w nocy odpowiadałem
> na takie pytanie i brak oczekiwanej reakcji powodował [tzn.
Nauczyłeś się tak sterować swoimi emocjami, czy po prostu samo Ci to
przyszło? Bo ja myślę, że jakby duża grupa kolesiów do mnie podeszła i
zapytała się o godzinę, to mógłbym się bać.
> zrobić [spróbowali zakombinować manipulację słowną, ale też im się nie
> udało]
Tzn. zaczęli używać względem Ciebie obraźliwych słów? A Ty co, zlałeś ich,
czy co?
> sztywne "moduły zachowań", bo nie są w stanie stworzyć własnych nie
> opartych na pewności wyniku/wnioskować na bieżąco, jest tu chyba
> najlepszy.
Czyli zakładają, że pytanie o godzinę w nocy MUSI wywołać stres i nie
przyjmują do wiadomości, że może być inaczej i raczej się tej odmienności
nie nauczą?
> drugiej elementem manipulacji mającej umożliwić zaobserwowanie reakcji
> innych pasażerów [po mojemu - zmuszenie ich do reakcji dającej jakąś
> informacje o nich].
Np. pewne osoby silniej ścisną swoje torebki/plecaki - co daje oprawcom
szansę ustalenia, że pewnie mają w nich coś wartościowego.
> zachowywania się jakby nigdy nic w moim przypadku zdała kilka razy
> egzamin.
Czyli w autobusie byś teczki mocniej nie ścisnął. A jakby podeszli, to co?
Biłbyś się? Wołał o pomoc? Oddał teczkę? Zaproponował rozwiązanie pośrednie:
"dam Wam 50 zł, ale zostawcie mnie w spokoju?"
Gucio
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-14 16:11:28
Temat: Re: bujają sie do mnie
"Gucio" <g...@b...pl> wrote in message
news:cak6jq$a0n$1@as1-93.poznan.dialup.inetia.pl...
> I wydaje mi się, że kobiety są ogólnie takie "uczuciowe", a mężczyźni
> bardziej myślący. Mylę się?
Wyjasnij co masz na mysli piszac "uczuciowe" ( uwzgledniajac fakt iz
napisales w cudzyslowie).
Jako przyklad "bardziej myslenia" mezczyzn zas proponuje analize kultury
pojedynkow jako reakcji na "obrazenie". Do dzis jest praktykowana w
niektorych kregach, m.in tytulowych "bujajacych sie".
Strasznie to zmyslne i zupelnie nieuczuciowe;)
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-15 00:00:51
Temat: Re: bujają sie do mnieGucio; <cak6jq$a0n$1@as1-93.poznan.dialup.inetia.pl> :
> Hmm, wiesz co? Patrząc na mnie i moją dziewczynę, to sądzę, że ja jestem
> spokojny i podejmuję wyważone decyzje, a ona mówi i robi, co jej ślina na
> język/neurony na mózg przyniosą, a potem się zastanawia nad konsekwencjami.
> I wydaje mi się, że kobiety są ogólnie takie "uczuciowe", a mężczyźni
> bardziej myślący. Mylę się?
A czy ja mówiłem, że kobiety nie są neurotyczkami, które poszukują
"pewnego" gruntu do ziszczenia swoich neuroz? ;)
> Nauczyłeś się tak sterować swoimi emocjami, czy po prostu samo Ci to
> przyszło? Bo ja myślę, że jakby duża grupa kolesiów do mnie podeszła i
> zapytała się o godzinę, to mógłbym się bać.
Po prostu jestem "do przodu" i wiem czego oczekują - wyraźnego sygnału.
> Tzn. zaczęli używać względem Ciebie obraźliwych słów? A Ty co, zlałeś ich,
> czy co?
Akurat Ci od godziny [zresztą przy innej okazji inni też] zaczęli się
głośno zastanawiać, czy mnie obrobić. ;)
> Czyli zakładają, że pytanie o godzinę w nocy MUSI wywołać stres i nie
> przyjmują do wiadomości, że może być inaczej i raczej się tej odmienności
> nie nauczą?
Trochę inaczej - prawdopodobnie nie kojarzą, dlaczego zadają to pytanie
- ważna jest tylko reakcja - równie dobrze mogą pytać o numer buta. A
odmienności jak najbardziej mogą się nauczyć - niestety.
> Np. pewne osoby silniej ścisną swoje torebki/plecaki - co daje oprawcom
> szansę ustalenia, że pewnie mają w nich coś wartościowego.
Ja bym sugerował jakiekolwiek zachowania "niespodziewane".
>
> > zachowywania się jakby nigdy nic w moim przypadku zdała kilka razy
> > egzamin.
>
> Czyli w autobusie byś teczki mocniej nie ścisnął. A jakby podeszli, to co?
> Biłbyś się? Wołał o pomoc? Oddał teczkę? Zaproponował rozwiązanie pośrednie:
> "dam Wam 50 zł, ale zostawcie mnie w spokoju?"
Nie wiem - na pewno nie wołał bym o pomoc, bo raz, że bez sensu, dwa że
jest to reakcja "poddania" - prędzej podniósł bym głos. Po prostu nikt
mi teczki nie chciał odbierać w autobusie [nawet nie teczki, ale torby,
w której zwyczajowo nosi się laptopy ;)], a często wracałem w nocy z
pracy. Jeżeli bym musiał, to pewnie oddałbym, chyba że zawierała by coś,
na czym mi bardzo zależy [ale te rzeczy trzymam po kieszeniach ;)].
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-15 00:21:19
Temat: Re: bujają sie do mnieUżytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2j615eFtc4ldU2@uni-berlin.de...
> Wyjasnij co masz na mysli piszac "uczuciowe" ( uwzgledniajac fakt iz
> napisales w cudzyslowie).
Tzn. że moja dziewczynąc mówiąc mi coś obraźliwego nie zastanawia się nad
tym, jakie to będzie miało skutki, tylko mówi tak, ponieważ chce mi po
prostu dosrać. Ja w takiej sytuacji zastanawiam się, co może się stać dalej,
tzn. czy po prostu nie przesadzę. Ona czasem potem przychodzi i przeprasza.
Ja staram się tak mówić, aby nie musieć przepraszać. Kłócąc się staram się
być obiektywny. Ona chce mi sprawić przykrość. Podchodzi do tego
emocjonalnie. Ja umysłowo.
To mam na myśli :-)
> Jako przyklad "bardziej myslenia" mezczyzn zas proponuje analize kultury
> pojedynkow jako reakcji na "obrazenie". Do dzis jest praktykowana w
> niektorych kregach, m.in tytulowych "bujajacych sie".
Hmm, ale ludzie są różni :) I ja nie popieram bicia się jako formy
rozładowania konfliktów. Wbrew pozorom mężczyźni dzielą się, nie wszyscy
myślą fiutem i pięścią :-)
> Strasznie to zmyslne i zupelnie nieuczuciowe;)
Heh, ja napisałem po prostu na podstawie naszego związku. Żadnej pary nie
znam tak dobrze, jak własnej, bądź co bądź :) Dlatego to napisałem, żeby to
ktoś właśnie skomentował: potwierdził lub zaprzeczył :)
Patrząc na siebie / swoje otoczenie - sądzisz, że któraś z płci jest
bardziej spokojna, opanowana, a druga krzykliwa, niepohamowana itp.? Czy to
ma jakiś związek z płcią?
Gucio
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-15 12:59:05
Temat: Re: bujają sie do mnieUżytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:calecr$k1u$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Akurat Ci od godziny [zresztą przy innej okazji inni też] zaczęli się
> głośno zastanawiać, czy mnie obrobić. ;)
I do czego doszli? Że może jednak nie?
> Trochę inaczej - prawdopodobnie nie kojarzą, dlaczego zadają to pytanie
> - ważna jest tylko reakcja - równie dobrze mogą pytać o numer buta. A
> odmienności jak najbardziej mogą się nauczyć - niestety.
Czyli liczą na stres nie przez pytanie, tylko bardziej przez samo ich
podejście do ofiary (bo przecież pytanie o godzinę samo w sobie stresu nie
wywołuje).
> Ja bym sugerował jakiekolwiek zachowania "niespodziewane".
Tzn. że co mają robić? Zakładamy, że zachowań niespodziewanych nie da się
przewidzieć, dlatego nie jesteśmy w stanie o nich teraz powiedzieć :)
> jest to reakcja "poddania" - prędzej podniósł bym głos.
Sądzisz, że by się przestraszyli Twojego głosu?
> mi teczki nie chciał odbierać w autobusie [nawet nie teczki, ale torby,
> w której zwyczajowo nosi się laptopy ;)]
Jakby wiedzieli, że masz tam laptopa, to chyba szybko byś go stracił :-)
> pracy. Jeżeli bym musiał, to pewnie oddałbym, chyba że zawierała by coś,
> na czym mi bardzo zależy [ale te rzeczy trzymam po kieszeniach ;)].
Oddałbyś laptopa?
Czasem lepiej liczyć na szczęście :)
Gucio
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-15 17:05:36
Temat: Re: bujają sie do mnieGucio; <camrvc$hsu$1@as2-199.poznan.dialup.inetia.pl> :
> > Akurat Ci od godziny [zresztą przy innej okazji inni też] zaczęli się
> > głośno zastanawiać, czy mnie obrobić. ;)
>
> I do czego doszli? Że może jednak nie?
A nie wiem, bo długo to robili - w jednym przypadku staneli chyba na
analizie mojej ręki [jak jest zimno, to widać "wbite" kości śródręcza],
a w drugim nadjechał autobus [z drugiej strony ich zmawianie mogło być
efektem widoku nadjeżdżającego autobusu i pośpiechu w podejmowaniu
decyzji/ podjęciu ryzyka uzyskania "szybkiej" reakcji z mojej strony -
słabo im to idzie ;)].
> Czyli liczą na stres nie przez pytanie, tylko bardziej przez samo ich
> podejście do ofiary (bo przecież pytanie o godzinę samo w sobie stresu nie
> wywołuje).
Pytanie o godzinę, czy "choć no tutaj" jest mz. głównie oznaką ich
bojaźni przed podejmowaniem samodzielnych decyzji/przed ośmieszniem
się/przed przegraną [gdyby chcieli wywołac stres, to by bez problemu
komunikowali, o co im chodzi] - stres wywołuje w odbiorcy, bo "on wie" -
oni liczą na jakąś reakcję dającą przypisać się do jakiegoś ICH wzorca.
W tym pierwszym momencie najsilniejszy jest ich strach przed "przegraną"
[zapewne rozumianą jako "nie wygraną" - przez negację wygranej] - co
bardziej strachliwi, IDENTYCZNI z tzw. nieśmiałymi z "dobrych domów",
uciekają już przy pierwszej porażce [braku reakcji], inni próbują
"odrobić" straty z "przegranej" - czasami poprzez eskalację agresji. A
co do reakcji - każdy z nich posiada jakiś zasób modeli zachowań/reakcji
- nie są one identyczne, więc nie ma pewnych rad w stylu - "spadaj
chujku" [zresztą błędy modeli i ich niejasność może się przekładać na
"zgrubną" ocenę reakcji - w przypadku tramwaju mogło wystarczyć wstanie,
podrapanie się po nosie - model mógł zakładać TYLKO osiągnięcie
JAKIEJKOLWIEK reakcji]. Dlatego mz. najlepiej jest nie reagować lub/i
zareagować, ale tak, żeby oni nie "wiedzieli", że to jest reakcja - ich
świadomość ogranicza się tylko do falsyfikacji ich modeli - coś jak
zbieranie grzybów - znane albo omijasz, albo zbierasz, nieznanych nie
dotykasz, ale o lesie, w którym są nieznane grzyby nie mówisz, że nie ma
tam grzybów. ;)
> > Ja bym sugerował jakiekolwiek zachowania "niespodziewane".
>
> Tzn. że co mają robić? Zakładamy, że zachowań niespodziewanych nie da się
> przewidzieć, dlatego nie jesteśmy w stanie o nich teraz powiedzieć :)
Czasami KAŻDE [na początkowym etapie] - to nie jest testowanie jednego
modelu - to jest testowanie różnych [ciągu - szukanie "działającego" -
dającego reakcję] modeli reakcji w celu osiągnięcia PEWNOŚCI
[zwycięstwa] - tak samo jak nie ma jednego pewnego sposobu na dresy, tak
i nie ma jednego pewnego sposobu na skrojenie "frajerów" - oni nigdy nie
osiągają pełnej pewności [zwycięstwa] - no chyba, że ich modelu NIKT nie
dotąd nie zafałszował - wystarczy jedna porażka i model jest o kant d..,
bo traci "Pewność". Przy założeniu, że budowa nowych modeli trochę trwa,
można by zrobić takiemu klientowi niezłe pranie mózgu - sfalsyfikować
[statystycznie - czasami wystarczy jeden nieprawidłowy wynik]
wszystkie, które posiada i zobaczyć, co biedak zrobi. ;)
> > jest to reakcja "poddania" - prędzej podniósł bym głos.
>
> Sądzisz, że by się przestraszyli Twojego głosu?
Nie wiem - może gdyby poćwiczył [tak na marginesie nie znasz jakichś
szkółek/szkolenia do ćwiczenia głosu dla laików, bo mam chyba za dużą
"skalę" i nie umiem tego kontrolować/panować nad tym?] - ryknąć
potrafię, ale mimo wszystko nie mam pełnej kontroli nad głosem.
Znalazłem coś na tę okazję [zresztą z kolejnej książki, "której nie
przeczytałem"] J.Miłkowski "Sztuki i sporty walki Dalekiego Wschodu" -
Wydawnictwo Sportu i Turystyki Warszawa 1987 - rozdział o Kiai-Jitsu, s.
206:
"Ostry i silny dźwięk może wpływać wpływać na człowieka dwojako. Po
pierwsze - dźwięk taki ma wyraźny efekt fizyczny. Fala akustyczna
uderzając o silnie unerwioną błonę bębenkową może wywołac ból, odruchową
reakcję obronną, spowodować zaburzenia fizjologiczne z grupy odruchów
bezwarunkowych. Zmienia się rytm pracy serca i oddechu, głowę wtula się
w ramiona, oczy zamykają się na ułamek sekundy, napinają się niektóre
grupy mięśni. Po drugie - silny dźwięk w drodze odruchów warunkowych o
wysokim stopniu komplikacji kojarzy się z niebezpieczeństwem. [...] Sama
gwałtowność dźwięku może wywołać przestrach, dyskoordynację ruchu,
chwilową przerwę w toku myśli"
A teraz uzupełnienie - nie chce mi się ingerować w powyższe, więc dodam
tylko elementy, których nie ma [UWAGA - moim zdaniem]:
1. wołanie "pomocy" upewnia przeciwnika w zdobyczy - TYLKO od jego
wzorców zależy, czy ucieknie, czy nie - przy obracaniu się w jednym
środowisku może wyciągnąć wniosek, że niczym mu to nie zagraża;
2. nie wołając "pomocy" "oszukuje" się przeciwnika, że runda testowania
nadal trwa - jest on wtedy w stanie zaakceptować niektóre zachowania,
które mogą przyciągnąć uwagę innych ludzi niezorientowanych w sytuacji
[;)], czym "wystraszą" przeciwnika [zakładam, że "przeciwnik" wie, że
"pomocy" nie skutkuje, ale nie wie, czy "czemu chcesz mi *zabrać*
torbę", czy mniej związane z tematem "Papież to ..." ma tę samą wartość
reakcji ;)] - tak samo zresztą, jak sposobem "ratunku" może być np.
wybicie szyby w oknie.
> Jakby wiedzieli, że masz tam laptopa, to chyba szybko byś go stracił :-)
Laptopa nie miałem nigdy w tej torbie, ale w opisanym przypadku mz.
dresy nie zaryzykują "długiego" starcia, więc wnioskują na podstawie
wspólnych cech [w tym przypadku wyglądu torby] - przecież nie zaczną
dyskusji - "a co tam masz?", "a jaki to model?", "a ile kosztuje?".
Pytałeś się o akcję pt. "zabieranie teczki", a nie "wyciągaj wszystkie
fanty" - to jest różnica. Zresztą kiedy miałem coś "cennego" starałem
się wczesniej wracać do domu, czy zostawiać to w pracy na inną okazję.
> > pracy. Jeżeli bym musiał, to pewnie oddałbym, chyba że zawierała by coś,
> > na czym mi bardzo zależy [ale te rzeczy trzymam po kieszeniach ;)].
>
> Oddałbyś laptopa?
>
> Czasem lepiej liczyć na szczęście :)
Wpierw odpowiem względnie jasno - nie wiem - zapewne w wiekszości
wypadków nie miałbym innego wyjścia - pomysł z "masz 500 zł" jest mz.
mało sensowny, bo trzeba ocenić na bieżąco strach atakujących, cele
[pieniądze?, sam laptop?, wypełnianie "zobowiązań"?] i zdesperowanie,
tudzież umieć zgadnąć ile on zgarnie za laptopa [jak u pasera to pewnie
nie za dużo] - w części wypadków taka oferta [500] została by odebrana
jako kolejny objaw podporządkowania ofiary, więc akcja z "szybkiej
piłki" mogła by się skończyć "dokładnym przetrzepaniem".
A z moich doświadczeń - kiedyś miałem jakiegoś takiego truposza -
ubezpieczyć w PZU normalnie się nie dało, pytać się w robocie co zrobią
jak mi ukradną [Kodeks Pracy zwalnia w niektórych sytuacjach pracownika
z odpowiedzialności materialnej, ale lepiej poznać rzeczywiste przypadki
i wymagania, żeby nie latać po Sądach Pracy] - trochę głupio. W efekcie
nic nie wymyśliłem. Ale tak jak wspomniałem wczesniej - świadom ryzyka,
przy przewożeniu cenniejszych rzeczy jeździłem taksówką [ponosiłem koszt
braku ryzyka] lub o wczesniejszej porze, przenosiłem dane na płytce -
ogólnie dziwię się firmom i po części ludziom - kupują dosyć drogie
modele [zamiast np. komputerków "naręcznych" - do ankiet jak znalazł, a
wszystko to w majestacie "cięcia" kosztów działania], ludzie lubują sie
w dostawaniu jak najdroższych modeli i latają z nimi po mieście nie
wiadomo po co [bo mają tam organizer? :))] - jeżeli ryzykują powiedzmy
15 tysięcy, to powinni sobie zdawać z tego sprawę - pokaż mi gościa,
który publicznie defiluje z identyczną sumą pieniędzy w przezroczystej
reklamówce. ;) Z własnego doświadczenia zawodowego wiem, że ludzie [w
wiekszości niestety] traktują służbowego laptopa jak kolejną zabawkę do
kolekcji lub darmowy gratis - jedyne co mnie w tym denerwowało, to ich
[ludzi] głupie kłamanie [nazywam rzecz po imieniu], że potrzebują go
bo... - najczęściej wynosili do domu, gdzie stał obok komputera
stacjonarnego i służył do zabawy dzieciom i rodzinie - sami
zainteresowani często nie korzystali prawie w ogóle nawet z komputera w
pracy.
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-06-16 20:46:41
Temat: Re: bujają sie do mnieDziekuje wszystkim za pomoc, naprawdę duzo mi to dalo.
A kolesie jakos ni z tad ni z owad wyluzowali :) Nie wiem o co
chodzi/chodziło - moze sobie cos ubzduralem... nie mam pojecia.
PS chyba poczytam sobie ta grupe - spodobala mi sie* :-)
*i wcale sie nie podlizuje :-P
--
tD
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |