Data: 2004-07-02 16:09:43
Temat: historie komunikacyjne cd..
Od: "Tytus" <t...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "* kachna *" <k...@p...fm> napisał w wiadomości
news:PEfFc.160907$vP.141107@news.chello.at...
> Czesto jezdzicie srodkami miejskiej lokomocji? ...
Wczoraj widziałem bardzo piękną dziewczynę, która była tak nieprawdopodobnie
smutna, że aż nie mogłem w to uwierzyć. Dwa razy przetestowałem się czy nie
robie na nią jakiejś projekcji własnych niezauważonych stanów
emocjonalnych - ale nie...
Jechałem autobusem (ciągle się z autem gniewam) do domu po długiej
nieobecności, czasem sobie lubie posiedzieć przy pracy, i to był nocny
autobus, pełen nocnych gnomów i pokrak, jakich w dzień nigdy się nie zobaczy
zebranych w takiej ilości razem. Ona siedziała ze swoim chłopakiem, wielkim
i barczystym blondynem, z ogoloną głową. Zagarniał ją ramieniem i pochylał
się, jakby chciał ją ochronić przed światem. A ona mówiła cichym głosem
patrząc w ciemne okno atobusu. Mówiła w sposób monotonny i beznamiętny. Nie
przerywając ani na sekunde. Tak mówią ludzie bardzo pewni tego co mówią.
Jakby przepaliły jej się bezpieczniki emocji. Nie walczyła z zyciem, i
chociaz wygladala na niezla cholerę, to widać trafiłem na chwile slabosci...
Miała czarne, krótko obcięte włosy, ubrana niekobieco bardzo, raczej na
pankowo, rodzaj takiej chylińskiej, ale sama była bardzo delikatna i
dziewczęca.
Zastanawialiście się dlaczego dziewczyny obcinają sobie włosy na krótko? I
co taki sygnał oznacza dla świata?
Miała też pomalowane paznokcie, ciemnobrązowy matowy lakier, ze wzorkiem.
Wbijała te paznokcie w rękę swojego faceta i półgłosem mówiła litanię jakby
krzywd.
Miałem bardzo silne empatyczne odczucie połączenia z nią i było mi tak
niewyobrażalnie źle, że odwracałem głowę i starałem się nie patrzeć w tamtą
stronę. No ale jednak co jakiś czas zerkałem. Chłopak jakby przestał w
trakcie jazdy ją osłaniać przed niedobrym światem a zaczął się przytulać.
Mimo, że był wielki, a ręce miał poznaczone bliznami, wyglądał przy niej jak
mały, zagubiony chłopiec. Który potrzebuje pocieszenia. Jakby nic nie
rozumiał z monotonnego potoku słów jakie mówiła ona. A jej spojrzenie
znałem... Tak patrzy bardzo zdesperowana osoba, która już podjęła decyzję, i
ta decyzja zawsze oznacza jakiś koniec.
Potem wszystko złagodniało, chyba się wygadała, przestała kurczowo wbijać
paznokcie chłopakowi w rękę... Nawet popatrzyła na niego z czułością. I
pogłaskała go po twarzy. A on jeszcze zmalał przez to... Teraz już nawet nie
był chłopcem, tylko małym grzeczniutkim pieseczkiem, który właśnie dostał
ciastko. To ją chyba rozczuliło, bo go pocałowała. A potem wyszli trzymając
się zgodnie za ręce. Ona i on, a pomiędzy nimi torba z dwulitrową Colą.
Bardzo się ucieszyłem, że już poszli i mogłem popatrzeć sobie po prostu na
gnomy dookoła.
To taka dzielnica...
|