« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-01-19 01:08:37
Temat: marichuanaWitam, jestem nowy na tej grupie i mam takie pytanie, z ciekawością przeczytam
co grupowicze o tym sądzą:
myślę że marichuana zmienia osobowość człowieka, nie w taki sposób że nie
można nic zrobić bo myśli się o jaraniu, ale kompletnie dezorganizuje życie.
zauważyłem to po sobie, bo musze powiedziec ze jaralem przez jakis rok bardzo
czesto (czyli maratony po 2 tygodnie dzien w dzien), pozniej jakos rzadziej
(2-3 razy na tydz.). róznie to bylo i nierzadko sie zdarzalo ze szkola nie
szkola to bylem zjarany. i tak pozniej doszedlem do wniosku ze jak czlowiek
jara caly czas to nie zauwaza tego problemu, dopiero pozniej, jak mialem plan
zeby sobie zapalic raz na jakis czas, to zauwazylem ze po jednym jaraniu
zejście jest tak chujowe ze sie az za bardzo chujowe, a przez kilka dni nie
moglem sie pozadnie skupic (czyli np. cholerne dziury, ktore przeszkadzaja i
pogorszenie pamieci, co do zdarzen z zycia codziennego) I tak doszedłem do
wyboru faza (ktora szczerze mowiąc uważam sama w sobie jest fajna) albo
trzeźwe życie (trzeźwe czyli, że wiem o co chodzi). I wybrałem to drugie i tak
jakoś z tym wyborem zaczynam życie tak jakby od nowa... bo musicie wiedziec ze
oprocz tego był jeszcze ogolny brak humoru i doły i dołki; nie trwa to dlugo:
nie jaram od jakis... hm gdzies 1,5 misiaca bedzie (nie licze bo jestem zdania
że lepiej jest o tym zapomnieć a nie o tym mimo wszystko mysleć) a próbuje
rzucić (razem z "ograniczeniem" palenia) od września. myśle że nie jest źle,
bo mam do jeszcze kumpla, ktory nawet chyba nie wie ale mi pomaga, ide po
czesci za jego przykladem.
oj cos tak teraz patrze ze to nie było krotkie pytanie jak to zaplanowalem,
ale mam nadzieje ze mi to wybaczycie, komus musze powiedziec co mysle, tak od
serca
ale mimo wszystko pytanie zostalo postawione: czy myslicie ze marycha wpływa
osobowosc? czy moze ja jestem tylko jakims odosobnionym przypadkiem?
dzieki za pzeczytanie, pozdrawiam maciek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-01-21 12:05:18
Temat: Re: marichuana
Użytkownik "Maciek" <m...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bufamf$t0h$1@inews.gazeta.pl...
> Witam, jestem nowy na tej grupie i mam takie pytanie, z ciekawością
przeczytam
> co grupowicze o tym sądzą:
> myślę że marichuana zmienia osobowość człowieka, nie w taki sposób że nie
> można nic zrobić bo myśli się o jaraniu, ale kompletnie dezorganizuje
życie.
> zauważyłem to po sobie, bo musze powiedziec ze jaralem przez jakis rok
bardzo
> czesto (czyli maratony po 2 tygodnie dzien w dzien), pozniej jakos
rzadziej
> (2-3 razy na tydz.). róznie to bylo i nierzadko sie zdarzalo ze szkola nie
> szkola to bylem zjarany. i tak pozniej doszedlem do wniosku ze jak
czlowiek
> jara caly czas to nie zauwaza tego problemu, dopiero pozniej, jak mialem
plan
> zeby sobie zapalic raz na jakis czas, to zauwazylem ze po jednym jaraniu
> zejście jest tak chujowe ze sie az za bardzo chujowe, a przez kilka dni
nie
> moglem sie pozadnie skupic (czyli np. cholerne dziury, ktore przeszkadzaja
i
> pogorszenie pamieci, co do zdarzen z zycia codziennego) I tak doszedłem do
> wyboru faza (ktora szczerze mowiąc uważam sama w sobie jest fajna) albo
> trzeźwe życie (trzeźwe czyli, że wiem o co chodzi). I wybrałem to drugie i
tak
> jakoś z tym wyborem zaczynam życie tak jakby od nowa... bo musicie
wiedziec ze
> oprocz tego był jeszcze ogolny brak humoru i doły i dołki; nie trwa to
dlugo:
> nie jaram od jakis... hm gdzies 1,5 misiaca bedzie (nie licze bo jestem
zdania
> że lepiej jest o tym zapomnieć a nie o tym mimo wszystko mysleć) a próbuje
> rzucić (razem z "ograniczeniem" palenia) od września. myśle że nie jest
źle,
> bo mam do jeszcze kumpla, ktory nawet chyba nie wie ale mi pomaga, ide po
> czesci za jego przykladem.
>
> oj cos tak teraz patrze ze to nie było krotkie pytanie jak to
zaplanowalem,
> ale mam nadzieje ze mi to wybaczycie, komus musze powiedziec co mysle, tak
od
> serca
>
> ale mimo wszystko pytanie zostalo postawione: czy myslicie ze marycha
wpływa
> osobowosc? czy moze ja jestem tylko jakims odosobnionym przypadkiem?
Moze zaczne tak. Pale prawie codziennie od 3-4 lat. Oczywiscie na poczatku
bylo zajebiscie. Smiechy, chichy i tym podobne. Kiedys wystarczyly 2 piwka,
2 buszki i nic wiecej nie bylo mi potrzebne. Humor na caly wieczor byl
zapewniony. Najpierw palilem co weekend. Po pewnym czasie zaczelo sie prawie
codziennie. Palilem raczej sam bo wstydzilem sie przed kumplami ze pale. Z
nimi zreszta tez palilem ale w miare rzadko zeby nie pomysleli ze jaram jak
smok. Po pewnym czasie mialem takie wrazenie ( jak chyba kazdy ) ze moge w
kazdej chwili nie palic, ale pale bo mi sie to podoba i dobrze mi z tym.
Moja panna nie pali i raczej tego nie toleruje, ale ja sie dobrze
maskowalem. Czerwone oczy mialem teoretycznie od komputera (bo pracuje jako
informatyk). Nikt sie nie domyslal.
Ale po pewnym czasie doszedlem do wniosku: kurwa, to palenie mi przeszkadza.
Jak jestem w pracy to mysle prawie tylko o tym ze jak przyjde do domu to sie
zajebiscie zjaram! Nie moglem sie skupic i pracowac. BARDZO szybko sie
denerwowalem glownie na ludzi. Robilem wszystko zeby byc jak najszybciej w
domu i sie zjarac.
Ustalalem sobie plan dnia. Wroce z pracy i zajaram, potem zrobie to i potem
zajaram i tak dalej. Matka mowi ze sie zmienilem na gorsze bo nic mi sie nie
chce i wszystko odkladam na pozniej.
Pytales czy marycha zmienia osobowosc. Wedlug mnie zmienia ale nie do konca.
Wydaje mi sie ze jak ktos przestanie palic to z czasem wszystko wroci do
normy.
Nie jest latwo rzucic to jaranie, bo przeciez to jest przyjemne, ale trzeba
sobie uswiadomic ze po jaraniu tyle czasu jest sie innym czlowiekiem.
Jointy to w sumie lekki narkotyk, wiec nie zostawia wielkich sladow na
psychice.
Nie pale juz od paru dni i naprawde czuje sie dobrze. Musze przetrwac w tym
stanie jak najdluzej bo palenie przekszkadza w normalnym zyciu.
Jesli masz jakis dobry pomysl jak pomoc mnie ( i innym oczywiscie ) to
bedziemy wdzieczni !!
Pozdro
Wangog
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-01-21 23:33:31
Temat: Re: marichuanaWangog wrote:
> Moze zaczne tak. Pale prawie codziennie od 3-4 lat. Oczywiscie na poczatku
> bylo zajebiscie. Smiechy, chichy i tym podobne. Kiedys wystarczyly 2 piwka,
> 2 buszki i nic wiecej nie bylo mi potrzebne. Humor na caly wieczor byl
> zapewniony. Najpierw palilem co weekend. Po pewnym czasie zaczelo sie prawie
> codziennie. Palilem raczej sam bo wstydzilem sie przed kumplami ze pale. Z
> nimi zreszta tez palilem ale w miare rzadko zeby nie pomysleli ze jaram jak
> smok. Po pewnym czasie mialem takie wrazenie ( jak chyba kazdy ) ze moge w
> kazdej chwili nie palic, ale pale bo mi sie to podoba i dobrze mi z tym.
> Moja panna nie pali i raczej tego nie toleruje, ale ja sie dobrze
> maskowalem. Czerwone oczy mialem teoretycznie od komputera (bo pracuje jako
> informatyk). Nikt sie nie domyslal.
> Ale po pewnym czasie doszedlem do wniosku: kurwa, to palenie mi przeszkadza.
> Jak jestem w pracy to mysle prawie tylko o tym ze jak przyjde do domu to sie
> zajebiscie zjaram! Nie moglem sie skupic i pracowac. BARDZO szybko sie
> denerwowalem glownie na ludzi. Robilem wszystko zeby byc jak najszybciej w
> domu i sie zjarac.
> Ustalalem sobie plan dnia. Wroce z pracy i zajaram, potem zrobie to i potem
> zajaram i tak dalej. Matka mowi ze sie zmienilem na gorsze bo nic mi sie nie
> chce i wszystko odkladam na pozniej.
mam ten sam problem, ale moja matka nie wiedziala
(dowiedziała sie jakis miesiac temu) a dzis mi
zaproponowała zebysmy sie przeszli na badanie krwi...
grr - ona chyba chce mi pomoc, ale ni w zab jej to nie
wychodzi; i powiem ci ze teraz to kontakt z nia jest
wiekszym problemem niz powstrzymanie sie od palenia; w
tym roku matura (egzaminy!!) i jak wszyscy gadaja zeby
wolniej ten czas lecial, to ja nie moge sie doczekac
kiedy sie z chaty wyprowadze :(
> Pytales czy marycha zmienia osobowosc. Wedlug mnie zmienia ale nie do konca.
> Wydaje mi sie ze jak ktos przestanie palic to z czasem wszystko wroci do
> normy.
> Nie jest latwo rzucic to jaranie, bo przeciez to jest przyjemne, ale trzeba
> sobie uswiadomic ze po jaraniu tyle czasu jest sie innym czlowiekiem.
> Jointy to w sumie lekki narkotyk, wiec nie zostawia wielkich sladow na
> psychice.
> Nie pale juz od paru dni i naprawde czuje sie dobrze. Musze przetrwac w tym
> stanie jak najdluzej bo palenie przekszkadza w normalnym zyciu.
> Jesli masz jakis dobry pomysl jak pomoc mnie ( i innym oczywiscie ) to
> bedziemy wdzieczni !!
mysle ze kazdy bedzie mial inny sposob, ktory bedzie
skuteczny, ale z moich przemyslen wynika ze:
1. najlepiej jest to zrobic dla siebie; mi pomogło
postawienie sprawy tak: zastanowiłem sie jakie mam
kozysci z jarania, a co jest nie tak; to samo dla
rzucenia i porownałem. mysle ze nawazniejsze to myslec
przyszłosciowo: nie ma "aaa tylko raz", bo to do niczego
nie prowadzi - to tak jakbys w biegu na 100 m. przy 30
m. pomyslał ze żle wystatowałes i wrocił na mete; za
drugim razem tez bedziesz prezkraczal 30 metr i ten sam
problem - lepiej przekroczyc go raz i miec swiety spokoj
2. dobrze jest zapomniec, a przynajmniej skupic swoja
uwage na czyms innym: znalesc sobie jakies hobby albo
cos; cos takiego co cie wciagnie. Ja musze unikac filmow
w stylu "how high" itp bo zaczynam myslec o paleniu
3. to znalesc motywacje IRL. pisales ze masz dziewczyne,
mozesz robic to myslac o niej - nie dla niej, bo robisz
to dla siebie - ale mozesz pomyslec ze bedzie szczesliwa
jak nie bedziesz mial przekrwionych oczu od kompa ;)
PS. mowia ze najtrudniej jest przejesc przez pierwsze
dni, ale to nie do konca prawda, wiec czesc roboty za
toba; przygotuj sie na (wg. mojej terminologii) drugi
cios - po jakims czasie: jak myslisz ze juz jest spoko,
udało ci sie, to łapie chcica - tu sie przydaje hobby
albo motywacja IRL; im szybciej sobie odmowisz, tym
lepiej. A potem to juz z gorki, bo kazdym nastepnym
razem o ile sie takie zdarza, jest latwiej powiedziec NIE
PS2. dobra motywacja sa jeszcze znajomi. albo ci ktorzy
rzucaja (rzucili), albo (niestety) ci ktorzy siegaja
dalej: po dropy, amfe... jak zobaczylem co oni z siebie
robia to ucieszylem sie ze ja w odpowiednim momencie
powiedzialem dziekuje
pozdrawiam, Maciek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2004-02-16 21:36:39
Temat: Re: marichuana> PS. mowia ze najtrudniej jest przejesc przez pierwsze
> dni,
taa dokladnie pierwsze 3-4
ale to nie do konca prawda, wiec czesc roboty za
> toba; przygotuj sie na (wg. mojej terminologii) drugi
> cios - po jakims czasie:
po ok 14 dniach kiedy organizmowi po prostu zaczyna brakowac
jak myslisz ze juz jest spoko,
> udało ci sie, to łapie chcica - tu sie przydaje hobby
> albo motywacja IRL; im szybciej sobie odmowisz, tym
> lepiej. A potem to juz z gorki, bo kazdym nastepnym
> razem o ile sie takie zdarza, jest latwiej powiedziec NIE
Tylko ze potem przyjda np.
-wakacje
-wyjazd z kumplami
-zostawi cie panna i bedziesz sie nudzil
-zajarasz raz na melanzu a nastepnego dnia okaze sie ze troche jeszcze
zostalo;)
itd itd
> PS2. dobra motywacja sa jeszcze znajomi. albo ci ktorzy
> rzucaja (rzucili),
To najgorsze, gdyby nie oni dawno bym przestal jarac:)
Dobra, do czego zmierzam. Jestem chyba troche starszy od was i najpierw
majac te 16-17 to trzeba sobie zdac sprawe z tego ze jointy qrewsko
uzalezniaja:) Jasne, jezeli palisz sobie raz na dwa tyg na melanzu, luz.
tylko trzeba pamietac ze jezeli pojarasz zdrowo to juz nigdy (no moze po
kilku latach ale tego nie wiem;) nie bedziesz mogl sobie rekreacyjnie
pojarac na melanzu:( niestety. Tak jak z alkoholizmem, zostaje do konca
zycia.
Szkoda ze jak zaczynalem jarac to nikt mi nie mowil (oprocz teoretykow ale
ich sie z regoly nie slucha) ze jointy do tego stopnia uzalezniaja.
No i z tym jaraniem ewenementem raczej nie jestem bo cale towarzystwo
rozjaralo sie i jara do dzisiaj no i wszyscy oczwiscie non-stop przestaja:)
Pzdro
Ps. najdluzsza przerwa 4 miesiace;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2004-02-17 11:23:52
Temat: Re: marichuanaKdH wrote:
>
> Szkoda ze jak zaczynalem jarac to nikt mi nie mowil (oprocz teoretykow ale
> ich sie z regoly nie slucha)
oczekujesz informacji od rzadu w rodzaju palenie szkodzi? to moze jak stanie
sie u nas legalna
> ze jointy do tego stopnia uzalezniaja.
do jakiego? bardziej od zwyklej nikotyny? to tez slyszales tylko od teoretykow?
a uwierzylbys komu?
>
> No i z tym jaraniem ewenementem raczej nie jestem bo cale towarzystwo
> rozjaralo sie i jara do dzisiaj no i wszyscy oczwiscie non-stop przestaja:)
>
uzywka to uzywka, chcesz to bierzesz, na wlasna odpowiedzialnosc, kawa, fajki,
piwko, bez roznicy
--
No, to będę miał nauczkę.
-- jeden facet gdy przywišzywali go do krzesła elektrycznego
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2004-02-18 10:14:38
Temat: Re: marichuana
> > Szkoda ze jak zaczynalem jarac to nikt mi nie mowil (oprocz teoretykow
ale
> > ich sie z regoly nie slucha)
>
> oczekujesz informacji od rzadu w rodzaju palenie szkodzi? to moze jak
stanie
> sie u nas legalna
uwazasz ze sa to ludzie "praktykujacy"?:))) wyraznie napisalem ze info takie
bylo tylko od teoretykow
> > ze jointy do tego stopnia uzalezniaja.
>
> do jakiego? bardziej od zwyklej nikotyny? to tez slyszales tylko od
teoretykow?
>
> a uwierzylbys komu?
Jezeli osoba jarajaca powiedzmy 10 lat by mi powiedziala (jak mialem 15 lat)
ze tak to uzaleznia jak uzaleznia to pewnie bym sie zastanowil. W tej chwili
uslyszenie takich opinii jest znacznie latwiejsze poniewaz 1)jest wiecej
osob ktore jaraja juz ktorys rok z rzedu;) 2)jest internet i latwiejsza
wymiana pogladow przez to
>
>
> >
> > No i z tym jaraniem ewenementem raczej nie jestem bo cale towarzystwo
> > rozjaralo sie i jara do dzisiaj no i wszyscy oczwiscie non-stop
przestaja:)
> >
>
> uzywka to uzywka, chcesz to bierzesz, na wlasna odpowiedzialnosc, kawa,
fajki,
> piwko, bez roznicy
Kwestia tylko zeby sie za daleko nie zapedzic a 8 lat temu krolowal poglad
ze marichuana nie uzaleznia;)
Pzdro
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2004-02-18 15:53:49
Temat: Re: marichuanaKdH wrote:
[...]
> Kwestia tylko zeby sie za daleko nie zapedzic a 8 lat temu krolowal
> poglad ze marichuana nie uzaleznia;)
To ma coś wspólego z prawdą. Dlaczego? Dlatego, że nie można porównywać
marichuany dzisiejszej z tą, powiedzmy, 10 lat temu. Zawartość THC, w
dzisiejszym zielsku, jest kilk-naście-dziesiąt razy większa niż dawniej,
więc nie można porównywać tego narkotyku - modykowanego genetycznie - z tym
naturalnym. Myślę, że tu tkwi przyczyna uzależniania i trzeba by obalić
pewne stereotypy o nieszodliwości tego narkotyku, które wiekiem sięgają lat
dzieci kwiatów.
--
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2004-02-18 19:06:45
Temat: Re: marichuanaDete wrote:
> KdH wrote:
>
> [...]
> > Kwestia tylko zeby sie za daleko nie zapedzic a 8 lat temu krolowal
> > poglad ze marichuana nie uzaleznia;)
>
> To ma coś wspólego z prawdš. Dlaczego? Dlatego, że nie można porównywać
> marichuany dzisiejszej z tš, powiedzmy, 10 lat temu. Zawartość THC, w
> dzisiejszym zielsku, jest kilk-naście-dziesišt razy większa niż dawniej,
> więc nie można porównywać tego narkotyku - modykowanego genetycznie - z tym
> naturalnym. Myślę, że tu tkwi przyczyna uzależniania i trzeba by obalić
> pewne stereotypy o nieszodliwości tego narkotyku, które wiekiem sięgajš lat
> dzieci kwiatów.
>
a ktos twierdzi, ze jest nieszkodliwy? kazda uzywka z biegiem czasu moze, i
czesto to sie zdarza, przekracza granice bezpieczenstwa zdrowia, z tym, ze masz
masz poniekad racje, to co kiedys palilem w Holandii legalnie w knajpie a to
czym mnie kiedys poczestowano w polsce to dwie rozne rzeczy, ale to akurat jest
dla mnie argument za legalizacja
--
No, to będę miał nauczkę.
-- jeden facet gdy przywišzywali go do krzesła elektrycznego
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2004-02-18 19:34:57
Temat: Re: marichuanaKdH wrote:
> > > Szkoda ze jak zaczynalem jarac to nikt mi nie mowil (oprocz teoretykow
> > > ale
> > > ich sie z regoly nie slucha)
> >
> > oczekujesz informacji od rzadu w rodzaju palenie szkodzi? to moze jak
> > stanie
> > sie u nas legalna
>
> uwazasz ze sa to ludzie "praktykujacy"?:))) wyraznie napisalem ze info takie
> bylo tylko od teoretykow
to smieszny argument, bez urazy :)) nie uwazam za konieczne palic aby moc mowic
o szkodliowsci palenia chociaz niewatpliwie (raczej niewielu moim zdaniem), dla
niektorych wizualizacja nalogu a raczej skutkow jest pomocna w podjeciu decyzji
o niepaleniu
>
>
> > > ze jointy do tego stopnia uzalezniaja.
> >
> > do jakiego? bardziej od zwyklej nikotyny? to tez slyszales tylko od
> > teoretykow?
> >
> > a uwierzylbys komu?
>
> Jezeli osoba jarajaca powiedzmy 10 lat by mi powiedziala (jak mialem 15 lat)
> ze tak to uzaleznia jak uzaleznia to pewnie bym sie zastanowil.
nie wiem jakie sa obecnie statyystyki odnosnie palenia czy picia ale mam
wrazenie, ze na ten temat nie wypowiadaja sie teoretycy, tak wiec z pewna doza
pewnosci moge powiedziec, ze bys sie zastanowil ale jednak byc siegnal, ja
siegnalem zarowno po trawke jak i po (nie jestem pewien pisowni) dolarghan,
skonczylo sie na kilku razach zarowno w jednym jak i w drugim przypadku, chociaz
moim zdaniem tak naprawde o niczym to nie swiadczy, moze szczescie a moze cos
innego, np. normalne papierosy, palilem blisko 20 lat i to naprawde ogromne
ilosci, wtedy do 40 dziennie a pozniej nawet do 70 az sie zbuntowal organizm,
jak juz zaczalem sobie zdawac sobie sprawe z propblemu jakim sa dla mnie
papierosy spotkalem mlodszego ode mnie chlopaka, kajakarz, przykro mi bylo
patrzec jak siegal po fajki na podobnej zasadzie jak ja kilka lat wczesnies,
myslisz, ze cokolwiek zrozumial z tego co mu powiedzialem wtedy? bez
moralizatorstwa tylko przy piwie i papierosku :)
> W tej chwili
> uslyszenie takich opinii jest znacznie latwiejsze poniewaz 1)jest wiecej
> osob ktore jaraja juz ktorys rok z rzedu;) 2)jest internet i latwiejsza
> wymiana pogladow przez to
oczywiscie, jak najbardziej, wymiana informacji to bardzo duzo, ale jakos nie
jestem przekonany czy ktos zrezygnowalby (czytaj: nie sprobowalby) z jointa tak
jak ludzie nie rezygnuja z kawy, papierosow, zreszta w przypadku papierosow
polowa uzaleznienia (jesli nie wiecej) to uzaleznienie psychiczne
>
>
> >
> >
> > >
> > > No i z tym jaraniem ewenementem raczej nie jestem bo cale towarzystwo
> > > rozjaralo sie i jara do dzisiaj no i wszyscy oczwiscie non-stop
> > > przestaja:)
> > >
> >
> > uzywka to uzywka, chcesz to bierzesz, na wlasna odpowiedzialnosc, kawa,
> > fajki,
> > piwko, bez roznicy
>
> Kwestia tylko zeby sie za daleko nie zapedzic a 8 lat temu krolowal poglad
> ze marichuana nie uzaleznia;)
>
to moim zdaniem jest przeklamanie w druga strone, jak ktos w innym watku
wspomnial uzaleznic sie mozna od dlubania w nosie (czyli praktycznie od
wszytkiego) czy odizolowaniu sie chociazby poprzez sluchawki na uszach, pytanie
gdzie rozmywa sie w tym wszytkim granica :) chodzi o to czy i w jaki sposob
oddzialywuje to na nasze zycie
PS zarowno w temacie jak i w tresci pada slowo 'marichuana' a to 'c' troche mnie
razi, to jest jakas srodowiskowa nazwa czy zwykly blad?
--
No, to będę miał nauczkę.
-- jeden facet gdy przywišzywali go do krzesła elektrycznego
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2004-02-18 23:00:25
Temat: Re: marichuanagazebo wrote:
[...]
> a ktos twierdzi, ze jest nieszkodliwy?
W tej dyskusji nikt nie twierdził, że nie jest szkodliwa, a mój post
związany był z problemem uzależniania się od marihuany,a raczej o tego
przyczynach.
--
Pozdrawiam
Dete
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |