Strona główna Grupy pl.soc.rodzina na mamusię zawsze można liczyć

Grupy

Szukaj w grupach

 

na mamusię zawsze można liczyć

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 55


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2004-01-11 17:16:54

Temat: Re: na mamusię zawsze można liczyć
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"puchaty" <p...@b...pl> wrote in message
news:10ziku8ej9j8$.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov
...
> Nie ma innej możliwości. Jestem wrażliwym facetem :-)))

idz wiec do Czestochowy na kolanach dziekujac, za zeslanie
Sowy na twej zyciowej drodze ;-)))

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2004-01-11 17:45:34

Temat: Re: na mamusię zawsze można liczyć
Od: "Specyjal" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:btrr0p$cgm$1@news.onet.pl...
> "Specyjal" <s...@o...pl> wrote in message
news:btq8pv$2cc$1@news.onet.pl...

> mowimy tu o matce Hani, ktora stale zachowuje sie jednakowo- bo taki
> jest jej charakter. pozostanmy wiec przy tym, ok?
> Nie analizujmy osoby z pojedyncza sytuacja, a osobe z jej charakterem.
> Jesli wiec akcpetujemy osobe to i z jej charakterem.
>
> > No tak tylko ze latwo zaakceptowac cos co nas "ani ziebi ani grzeje",
gdy
> > obca osoba nie przyznaje racji to nic wielkiego ale gdy to robia
najblizsi
> > to juz jest przykro.
>
> oczywiscie, stad ten post Hani:-)

Czyli jednak przyznajesz, ze zaakceptowac dana sytuacje nie jest latwo - a
nawet trudno.

> > Oczywiscie im wiecej problemow ma sie poza domem tym
> > mniej obchodzi sam dom.
> > Mysle ze te nieprzyznawanie racji mozna wlasnie wedlug twojej definicji
> > tylko tolerowac-znosic, zobojetniec natomiast mozna akceptowac sama
osobe.
>
> to wobec tego co rozumiesz przez akceptacje osoby?
> to, ze ma blond wlosy, czy wlasnie to jak sie zachwuje?

To co powoduje dzialaniami danej osoby (a siedzi w srodku niej). Akceptacja
to tez przyznanie danej osobie pewnych praw, ktorych nie naruszą okresowe
wybryki.

> > Zaakceptowanie braku równego traktowania oznacza nic innego jak
przyznanie
> > ze gorsze traktowanie jest na miejscu.
>
> dla mnie zupelnie nie. pogodzenie sie z takim czy innym stanem
> rzeczy nie oznacza, ze tak wlasnie myslisz.

Przypominam ze chcesz rozmaiwac o konkretnym przypadku.

Skoro myslisz inaczej to czy akceptujesz tak naprawde?

> > Dlatego dzieci nawet dorosle kloca sie wlasnie o takie rzeczy
(uderzajace w
> > ich godnosc) i nie potrafia olac.
>
> Chyba ta godnosc to za mocne slowo. Nie mozna zgodzic sie
> na upokorzenie, oczywiscie, ale ja bym to traktowala jako
> "przypadlosc" mamy, ktora jest denerwujaca. moge sie rzecz jasna
> mylic. ale pozostajac przy moim zalozeniu, dla siebie nawet,
> mozna pokusic sie o akcetapcje takowego zachowania.
> nie mieszajmy tu godnosci, bo chyba az do tak mocnych sytuacji tu
> nie doszlo.

OK. moze nie doszlo tu do "mocniejszych" sytuacji ale uznawanie, z góry ze
ktos nie ma racji wobec innych to zahacza o godnosc -posiadanie rownych
praw.

> podstawowy problem polega na tym, ze czesto mamy pretensje do kogos
> o cos, o czym ta osoba nie ma zielonego pojecia. Jesli nie
> wyartykulowalismy tego z roznych powodow, nie oczekujmy ze sie
> to zmieni,

-Mamo, przestan przyznawac zawsze racje innym, mozesz przeciez przyznac
czasem i mnie.
-Alez co ty mowisz czy ja ci nie przyznaje racji? (lub przeciez nie mozna
sie spierac niepotrzebnie)
-Mamo to dla mnie bardzo przykre.
-Nie przesadzaj
-Ale to dla mnie wazne
-A czego ty ode mnie chcesz, przestan sie mnie czepiac.

I tak wyglada czesto taki "dialog". Powiedzenie czego sie chce nie
wystarcza.

> tylko zaakceptujmy jesli dalej chcemy z ta osoba
> wsplozyc. jesli powiedzielsmy tej osobie, a ona wciaz to powtarza,
> wybor nalezy do nas albo wychodzimy z ukladu,

Krotko mowiac odchodzimy od rodziny.

> albo w nim
> zostajemy, znow akceptujac, bo brak takowej do niczego
> lepszego nie doprowadzi.

Przestajemy sie rzucac bo ciezko jest zerwac kontakt z domem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2004-01-11 18:09:55

Temat: Re: na mamusię zawsze można liczyć
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Specyjal" <s...@o...pl> wrote in message news:bts251$2b0$1@news.onet.pl...
> > oczywiscie, stad ten post Hani:-)
>
> Czyli jednak przyznajesz, ze zaakceptowac dana sytuacje nie jest latwo - a
> nawet trudno.

wszystko zalezy od nastwienia, sytuacji i samej osoby.
dla niektorych latwo, dla niektorych trudno :-)

> > to wobec tego co rozumiesz przez akceptacje osoby?
> > to, ze ma blond wlosy, czy wlasnie to jak sie zachwuje?
>
> To co powoduje dzialaniami danej osoby (a siedzi w srodku niej). Akceptacja
> to tez przyznanie danej osobie pewnych praw, ktorych nie naruszą okresowe
> wybryki.

jednym slowem nie mozna tego oddzielic.


> > > Zaakceptowanie braku równego traktowania oznacza nic innego jak
> przyznanie
> > > ze gorsze traktowanie jest na miejscu.
> >
> > dla mnie zupelnie nie. pogodzenie sie z takim czy innym stanem
> > rzeczy nie oznacza, ze tak wlasnie myslisz.
>
> Przypominam ze chcesz rozmaiwac o konkretnym przypadku.
>
> Skoro myslisz inaczej to czy akceptujesz tak naprawde?

akceptujesz, iz taka osoba nie umie inaczej sie
zachowac, mimo, ze sam bys tak nie robil. dla mnie proste
jak drut :-)


> OK. moze nie doszlo tu do "mocniejszych" sytuacji ale uznawanie, z góry ze
> ktos nie ma racji wobec innych to zahacza o godnosc -posiadanie rownych
> praw.

chodzi o to, iz relacja matka-corka, nie nalezy z gruntu
rzeczy do latwych i czystych sutuacji z rownymi
prawami. to samo imo dotyczy relacji w ogole rodzice-dzieci.
nawet jesli sie jest juz doroslym, czesto wciaz dla rodzica
jest sie dzieckiem. i jest to naturalne. tak samo, jak
bedac doroslym jest sie wciaz dzieckiem rodzicow. nie wiem
co uwazasz za rowne prawa w tych relacjach, gdzie dochodzi
rowniez do czynnika emocjonalnego, jakiego nie znajdziesz
w relacji dorosly(obcy)/dorosly(obcy).
>
> > podstawowy problem polega na tym, ze czesto mamy pretensje do kogos
> > o cos, o czym ta osoba nie ma zielonego pojecia. Jesli nie
> > wyartykulowalismy tego z roznych powodow, nie oczekujmy ze sie
> > to zmieni,

> I tak wyglada czesto taki "dialog". Powiedzenie czego sie chce nie
> wystarcza.

a czy taki mial miejsce w naszym przypadku?
czy znow odbiegasz od tematyki naszej rozmowy.
to, ze tobie sie zdaje, ze niewystarcza nie oznacza ze
taka jest prawda.
>
> > tylko zaakceptujmy jesli dalej chcemy z ta osoba
> > wsplozyc. jesli powiedzielsmy tej osobie, a ona wciaz to powtarza,
> > wybor nalezy do nas albo wychodzimy z ukladu,
>
> Krotko mowiac odchodzimy od rodziny.

nie widzisz juz innych mozliwosci? po pierwsze
zwykle mieszka sie bez rodzicow kiedy sie jest
doroslym, w ramach spotkan z nimi, mozna
unikac dyplomatycznie sytuacji konfliktowych.
przyszla ci taka mozliwosc do glowy?

> > albo w nim
> > zostajemy, znow akceptujac, bo brak takowej do niczego
> > lepszego nie doprowadzi.
>
> Przestajemy sie rzucac bo ciezko jest zerwac kontakt z domem.

doklanie o tym pisalam na samym poczatku:-)
lepiej zaakceptowac(pogodzic sie) z ta sytuacja.
Jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma :-)))

iwon(k)a
>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2004-01-11 19:11:38

Temat: Re: na mamusię zawsze można liczyć
Od: "Specyjal" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bts3hj$6a9$1@news.onet.pl...

> > > to wobec tego co rozumiesz przez akceptacje osoby?
> > > to, ze ma blond wlosy, czy wlasnie to jak sie zachwuje?
> >
> > To co powoduje dzialaniami danej osoby (a siedzi w srodku niej).
Akceptacja
> > to tez przyznanie danej osobie pewnych praw, ktorych nie naruszą
okresowe
> > wybryki.
>
> jednym slowem nie mozna tego oddzielic.

Niezupelnie wspominalem przyklad lęku, akceptuję to ze ktos sie boi ale nie
akceptuje gdy mnie zbyt ostro atakuje. Czyli akceptuje to co ma w srodku ale
nie akceptuje pewnych dzialan.
Inaczej mowiac akceptuje to co nim powoduje ale juz nie samo dzialanie (np.
gdy z leku przed czyms wymaga zebym i ja sie bal)
Oczywiscie w zyciu rzecz jest plynna i nie ma tak ze kogos nigdy nie
oceniamy jak i bywa ze nie oceniamy "zlych zachowan"
Jesli jakies zachowanie nie godzi w nas silnie to rzeczywiscie przestajemy
na nie zwracac uwage.
Do pewnego stopnia akceptacja danej osoby wiaze sie z akceptacja
zachowan -wtedy gdy zdanie wyzej.

O, mozna to powiazac z asertywnoscia. Mówiąc asertywnie nie dotyka sie
srodka czlowieka ale jego zachowania.
Gdyby nie mozna bylo oddzielic oceny czlowieka od oceny zachowan to
asertywnosc nie mialaby sensu.

> > Skoro myslisz inaczej to czy akceptujesz tak naprawde?
>
> akceptujesz, iz taka osoba nie umie inaczej sie
> zachowac, mimo, ze sam bys tak nie robil. dla mnie proste
> jak drut :-)

No tak ale to sytauacja gdy ktos robi nam krzywde a my to akceptujemy
-bo dana osoba "po prostu" nie potrafi inaczej, nie potrafi nie krzywdzic.

> chodzi o to, iz relacja matka-corka, nie nalezy z gruntu
> rzeczy do latwych i czystych sutuacji z rownymi
> prawami. to samo imo dotyczy relacji w ogole rodzice-dzieci.
> nawet jesli sie jest juz doroslym, czesto wciaz dla rodzica
> jest sie dzieckiem. i jest to naturalne. tak samo, jak
> bedac doroslym jest sie wciaz dzieckiem rodzicow. nie wiem
> co uwazasz za rowne prawa w tych relacjach, gdzie dochodzi
> rowniez do czynnika emocjonalnego, jakiego nie znajdziesz
> w relacji dorosly(obcy)/dorosly(obcy).

Pisząc równe prawa miałem na myśli przyznanie ze kazdy w rodzinie ma prawo
do wlasnego zdania, wysluchania, przyznania racji gdy te racje ma (a kiedys
musi miec), szacunku itd.itp. Ze nie mozna powiedziec ty nie masz racji bo
nie jestes rodzicem/matka/ojcem/synem/corka/babcia/dziadkiem/ob
cym


> a czy taki dialog mial miejsce w naszym przypadku?
> czy znow odbiegasz od tematyki naszej rozmowy.
> to, ze tobie sie zdaje, ze niewystarcza nie oznacza ze
> taka jest prawda.

Jak pisalo tu kilka osob to dane matki wlasnie uporczywie nieprzyznawaly
racji. Pewnie dialog wygladal inaczej ale trudno podejrzewac ze corki nigdy
nic matce nie powiedzialy. Jak mozna bylo sobie inaczej wyobrazic schemat
rozmowy?

skrot z pierwszego postu "w sumie nie jest uciazliwe ale jednak dziala na
nerwy"

> > > tylko zaakceptujmy jesli dalej chcemy z ta osoba
> > > wsplozyc. jesli powiedzielsmy tej osobie, a ona wciaz to powtarza,
> > > wybor nalezy do nas albo wychodzimy z ukladu,
> >
> > Krotko mowiac odchodzimy od rodziny.
>
> nie widzisz juz innych mozliwosci? po pierwsze
> zwykle mieszka sie bez rodzicow kiedy sie jest
> doroslym, w ramach spotkan z nimi, mozna
> unikac dyplomatycznie sytuacji konfliktowych.
> przyszla ci taka mozliwosc do glowy?

Jak sama napisalas mozna opuscic uklad albo go zaakceptowac. ale mozna i
posrednio wizytowac tak czesto na ile sie wytrzymuje.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2004-01-12 08:08:33

Temat: Re: na mamusię zawsze można liczyć
Od: Hanka Skwarczyńska <hanusia@[asiowykrzyknik]euler.matfiz.polsl.gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:btnej7$r4d$1@news.onet.pl...
> [...] sama sobie przeczysz, niby znasz mame, a jednak wymagasz[...]

Zaraz tam wymagasz. Żadne wymagasz, po prostu tego mi czasem brakuje. Na
zasadzie "miło by było". I owszem, akceptuję moją mamusię razem z tym
dyskusyjnym, wkurzającym kawałkiem. Przynajmniej teraz, bo jako osoba
dorosła jestem w stanie spojrzeć na własnego rodzica empatycznie i nie
wymagać wsparcia. Tak więc - już chyba nawet pisałam o tym - nie
_oczekuję_ od mojej mamy, że mi to wsparcie w tej formie da, i nie
usiłuję go od niej uzyskać. Co nie znaczy, że mi to nie działa na nerwy
:)

A w ogóle znajdźcie sobie do dyskusji na tematy ogólne jakiś bardziej
neutralny grunt, bo mi biedna matka czkawki dostanie :)))

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

[spam] prawa dla homo
Rozejście i 6-latek
SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU!!
Czy pisze tu jeszcze....
Jestem fotelowym człowiekiem

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »