Data: 2007-09-16 06:00:38
Temat: o chorej leszczynie raz jeszcze
Od: Jacek Ostaszewski <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dobrydzień!
Może ktoś pamięTa - skarżyłem się wiosną na chorobę leszczyny, orzechy
marnieją, brązowieją, spadają, krzaki, które miały w ub. roku pierwszy
raz owocować - nie dały ani jednego orzecha.
W maju, zgodnie z zaleceniami, spryskałem zawiązki pencozabem (albo
jakoś blisko się to nazywa), miały być cztery opryski w odstępie
tygodnia, były dwa, bo zaczęły się ulewy, a potem wyjechałem. Pomogło
bardzo - owoców uschnięTych i zmarniałych (wyszło, że to monolioza czy
może monIlioza) było mało. Natomiast niepokojąco sporo miało po jednej
milimetrowej dziurce, i - jak się domyślacie - zero jądra, bo się
pożywił ów drążyciel.
Czyli pryskać pencozabem na monoliozę i CZYM na tego ze świdrem gościa?
Można razem?
--
JackOss - po kiego mi sygnaturka?!!
|