Było troche wcześniej o "psycholu" w klasie. Niektórym nie podobało się to
określenie.
A ja jestem przerażona stwierdzeniem, że jak juz dziecko, to z założenia
musi mieć dobre serduszko i tylko trzeba mu pomóc. Myślisz że jak ktoś nie
skończył 12 lat to nie może popełnic morderstwa, brać udział na rozbojach
itp?Czy po prostu uszkodzic ciężko kolegę? Nie może byc chory psychicznie,
albo na tyle zdemoralizowany by zrobić komus krzywdę- wiedząc ze z racji
wieku nie poniesie kary?

W opisanej sytuacji problem jest z mamusią przede wszystkim. Z podobną
sytuacja spotkałam się w klasie mojego dziecka.
W drugiej klasie (jeszcze doprowadzałam dziecko do szkoły) napadła mnie w
szatni mama (załóżmyStasia ),złapała za rękę i zaczeła krzyczeć że moj syn
skatował jej syna. Kopał go po brzuchu i bił. Imogł go zabić i ona zna
takich ludzi,którzy przyjechali z Ukrainy i jesli moj syn zblizy się do
Stasia to oni sie tym zajmą.
Mnie opadła szczęka, bo mały zawsze opowiadał z kim się pobił, pogniewał,
kto go kopnął, uszczypnął, zabrał zeszyt itp. a poprzedniego dnia nic nie
mówił. Po powrocie syna ze szkoły delikatnie podpytuję,czy nie zapomniał
czegoś powiedzieć. Syn zaczyna mi opowiedać ze w szkole była afera, bo mama
Stasia wpierw rozmawiała podniesionym głosem z Panią a potem coś się działo
u Pani Dyrektor. No więc postanowiłam pogadać z wychowawczynią.
I co się okazuje Mamusia oskarżyła wychowawczynię, ze stało się to na
lekcji (!) i ona spokojnie na to patrzyła. A wychowawczyni była z tych,
które mają oczy dookoła głowy, duże doświadczenie i dokładnie kontrolują co
się dzieje. Żadne dziecko nic nie widziało, wychowawczyni też.Ale Stasio
opowiedział mamie wieczorem dokładnie cała scenę i mocno bolał go brzuch. Na
drugi dzień mamusia przyłapała mojego syna na schodach jak był sam i zaczeła
mu grozić. Na szczęście nadeszła wychowawczyni i przerwała scenę. Zadzwoniła
do mnie- Ja powiedziałam jej ze jeśli to się powtórzy to składam skargę na
policję. Poszłam na komisariat popytałam co i jak (bardzo sympatycznie mnie
potraktowali) Szkoła zagroziła mamusi , że nie będzie miała wstępu na teren
szkoły. Rozeszło się po kościach. Moj syn stwiersził ze Staś to ma zawsze
inna prawdę(fajna to poprawność polityczna)
Oczywiście Staś był u psychologa, szkolny pedagog czasem bywał na
wywiadówce w klasie. Było sporo spotkań w sprawie bezpieczeństwa agresji,
dzieci się oceniały kółeczkami, pisały opinie, odgrywały scenki. 2
wywiadówki były z dziećmi.( kilka tych "imprez" było robionych dlatego, ze
rodzice skarżyli się na zachowania Stasia i jego mamusi) Był zaproszany
psycholog na lekcje, rozne pogadanki itp Jednym słowem wychowawczyni ,
rodzice i szkoła zrobiła kawał dobrej roboty, a to była epoka
przedgiertychowska.

Obecnie Staś bardzo często kłamie, Bardzo często są to jakieś dziwne
kłamstwa i złosliwe kawały typu schowanie plecaka, zeszytu. Zachowuje się
dość bezczelnie na lekcjach. Na co drugiej wywiadówce mamusia wydziera się,
ze "Pani się uprzedziła do mojego syna, pani nie ma dowodów "(ostatnio
zniszczył ławkę) ".To jest dobry spokojny chłopiec tylko inni go prowokują".
Ostatnio chciała żeby pisał klasówkę komisyjnie przy pani dyrektor i innym
nauczycielu, dostał pałę czy coś, " bo on chodzi do prywatnej szkoły
angielskiego i ma same piątki"
Teraz szósta klasa jest inna wychowawczyni. Syn mi powiedział ze Staś
chwalił się komuś ze zamordował chomika. Fakt ze dochodzenie w szkole
niczego nie wykazało.
Ale się cieszę ze idą do innego gimnazjum

T
--
http://www.tworzenie-stron.ovh.org/ilustracja-przyro
dnicza.htm