Strona główna Grupy pl.soc.uzaleznienia strach

Grupy

Szukaj w grupach

 

strach

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 7


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-11-05 23:21:26

Temat: strach
Od: "ewa" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie,
Chciałam podzielić sie tym, co mnie spotkało i co jeszcze boli. Ponad dwa
lata temu spotkałam na mojej drodze zyciowej słonce. Po nieudanym
małżenstwie spotykam człowieka marzenie, ktory mnie pokochał i ponad półtora
roku udawadniał, że mozna z nim być szczesliwą. Przyjeżdżał do mnie co
tydzien z dość daleka. Spełniło sie moje marzenie, urodzilam wlasne
dziecko, cudownego Kubusia:-))))))) W kwietniu tego roku udalo sie Mojemu
mężczyxnie sprzedac niedokonczony dom i za te pieniazki kupilismy w pewnym
duzym miescie mieszkanie do ktorego z entuzjazmem wprowadzilam sie w
czerwcu.Jakiez było moje zdziwienie, gdy juz nastepnego dnia dowiedziałam
sie, że przyjechałam teraz "je..ć" I wtym dniu moj Pan sie nawalil, a
jasprzatal po robotnikach. Odpoczywal w ten spoob dość dlugo. Do wyjscia
ostatnich majstrow z mieszkania ( ok 3 tygodniu) K. leżal na kanapie,
popijacac piwko i dość wulgarnie sie zachowujac. bardzo szybko jego
wulgarnee zachowania zaczeły dotyczyc mnie.Coraz czesciej płakalam z
upokorzenia, z wypominania, ze jestem biedna itd Potem , kiedy nie maial
wymowki pic z robotnikiami nastepowal cykl; 1 dzien 3 piwka, 2dzien 8 piw, 3
dzien cztery plus cos mocniejszego,4 dzien piwko na kaca, 5dzien kac bez
picia ( we wszystkie te dni lezal na kanapie i nic nie robil). wszystko go
draznilo. Nie wiedzialam, czy gdy obudzi sie z pijackiej drzemki, to mnie
bedzie kochał, czy nienawidził i krytykowal. Po 6 dniach czarnych, siodmego
dnia wychodziło słońce. moj pan i wladca nagle byl dobrym ksieciem. tego
dnia obdarowywal wszystkich dokola. Nastepnego dnia byl trzexwy, ale juz
podenerwowany. I znow sie zaczynala ta sama melodia. Dzis wiem, że potrafil
po drodze ze sklepu lyknac sobie w krzakach , albo w windzie cwiartke a w
domku kulturalnie dwa piwka. poznalam inna twarz czlowieka, ktory obiecywal
mi szcunek, szczescie i milość. Bylam traktowana jak slużąca.Awantury
wybuchaly o to, że nie chcialo mi sie raniutko biec po piwo na kaca (
wiedzialam, ze nie moge dac mu przyzwolenia na picie). Sama jestem bardzo
spokojna osoba. Pamietam z tego okresu moje zapuchniete lzy, nieprzespane
noce, synek budzil sie co noc podenerwowany. Do K. nie docieralo nic, nawet
gdy był trzexwy. Owszem obiecywal, ale na obietnicach sie konczyło. Gdy po
dwoch miesiacach mojego pobytu tam doszło do tego, że zrzucił mnie z
krzesła, za zadanie pytania:"ktore z nas smazy rybe??" (On mi nigdy nie
pozwalal smazyc yb, bo twierdził, że robi to lepiej) Potem zaczal szaleć,
wydzwaniac po ludzich, opowiadac głupoty, wyrzucac moje ksiazki na klatkę,
mowic rzeczy ,ktore bolaly. Otwieral rany, ktore kiedys wyleczylam, jedna po
drugiej. Nie wytrzymalam. Spakowalam najpotrzebniejsze rzeczy dziecka,
dokumenty, wozek i syna i nocnym pociagiem wrocilam do siebie. Własciwie nie
miałam juz swojego kata. Mieszkam w wynajetym mieszkaniu, ale mam spokoj i
swoich synow przy sobie rowniez spokojnych.
teraz z perspektywy tego co zastalam tam, analizuje to, czy były przeslanki,
ze K jest alkoholikiem. Owszem, ale ja ich nie kojarzylam albo nie chcialam
zauwazyc. gdy nie daj Boże zostawal u mnie dluzej niz tydzien zaczynal byc
podenerwowany i ni z tego ni z owego wyjeżdżal do siebie. Ale juz z pociagu
dzwonil , że mnie kocha itd. Staral sie ukrywac picie przede mna.jedno
wieczorne piwko przez dwa trzy dni pozwalalo mu podtrzymac poziom alkoholu.
gdybym nie miala dzieci, pewnie bym nie uciekla, staralabym sie mu pomoc,
ale z drugiej strony ja ciagle blagalam ze by przestał, chcial, ale z kazdym
piciem bylo coraz gorzej ( tych slow,ktore slyszalam nie da sie nigdy
wybaczyc, dotyczyly intymnosci i zachwialy moje poczucie wartosci)
Minely ponad dwa miesiace. K. byl u mnie raz, na 1 ur. syna. Obiecuje
poprawe, blaga o powrot, mowi, ze sie pojdzie leczyc, ale ze mna. A tak w
ogóle, to twierdzi, ze on nie musi pic, jak nie chce". Przez te dwa miesiace
to mnie straszył, to ochal, ale juz byl daleki i bezposrednio nie ranił
mnie. Obudzily sie cieple uczucia i wspomnienie tamtego czlowieka gdyjeszcze
do mnie przyjeżdżal. Dał mi czas do czerwca. JA MAM DO CZERWCA ZADECYDOWAC
CZY WRACAM CZY NIE/ Serce nie sluga, ale strach jest silniejszy i obawiam
sie( ca wlasciwie to chyba ciesze sie), że nie uwierze mu na słowo/Juz nie.
Moze gdyby chcial zjechac tu (Ale on nie wyobraza sobiesiebie w malej
miejjscowosci). Boje sie, że gdybym wrocila, to po okresie chwilowej poprawy
znowu wrociloby to samo, tylko , ze tym razem ja nie mialabym juz na pewno
gdzie wracac. Wiec zostane w mojej dziurze, tu mam dzieci,prace, przyjacioł
i spokoj. Najgorsze są wieczory i niedziele. tak bardzo chcialam miec
normalny dom.............


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-11-06 15:33:20

Temat: Re: strach
Od: "katarzis" <k...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Witajcie,
> Chciałam podzielić sie tym, co mnie spotkało i co jeszcze boli. Ponad dwa
> lata temu spotkałam na mojej drodze zyciowej słonce. Po nieudanym
> małżenstwie spotykam człowieka marzenie, ktory mnie pokochał i ponad
półtora
> roku udawadniał, że mozna z nim być szczesliwą. Przyjeżdżał do mnie co
> tydzien z dość daleka. Spełniło sie moje marzenie, urodzilam wlasne
> dziecko, cudownego Kubusia:-))))))) W kwietniu tego roku udalo sie Mojemu
> mężczyxnie sprzedac niedokonczony dom i za te pieniazki kupilismy w pewnym
> duzym miescie mieszkanie do ktorego z entuzjazmem wprowadzilam sie w
> czerwcu.Jakiez było moje zdziwienie, gdy juz nastepnego dnia dowiedziałam
> sie, że przyjechałam teraz "je..ć" I wtym dniu moj Pan sie nawalil, a
> jasprzatal po robotnikach. Odpoczywal w ten spoob dość dlugo. Do wyjscia
> ostatnich majstrow z mieszkania ( ok 3 tygodniu) K. leżal na kanapie,
> popijacac piwko i dość wulgarnie sie zachowujac. bardzo szybko jego
> wulgarnee zachowania zaczeły dotyczyc mnie.Coraz czesciej płakalam z
> upokorzenia, z wypominania, ze jestem biedna itd Potem , kiedy nie maial
> wymowki pic z robotnikiami nastepowal cykl; 1 dzien 3 piwka, 2dzien 8 piw,
3
> dzien cztery plus cos mocniejszego,4 dzien piwko na kaca, 5dzien kac bez
> picia ( we wszystkie te dni lezal na kanapie i nic nie robil). wszystko go
> draznilo. Nie wiedzialam, czy gdy obudzi sie z pijackiej drzemki, to mnie
> bedzie kochał, czy nienawidził i krytykowal. Po 6 dniach czarnych,
siodmego
> dnia wychodziło słońce. moj pan i wladca nagle byl dobrym ksieciem. tego
> dnia obdarowywal wszystkich dokola. Nastepnego dnia byl trzexwy, ale juz
> podenerwowany. I znow sie zaczynala ta sama melodia. Dzis wiem, że
potrafil
> po drodze ze sklepu lyknac sobie w krzakach , albo w windzie cwiartke a w
> domku kulturalnie dwa piwka. poznalam inna twarz czlowieka, ktory
obiecywal
> mi szcunek, szczescie i milość. Bylam traktowana jak slużąca.Awantury
> wybuchaly o to, że nie chcialo mi sie raniutko biec po piwo na kaca (
> wiedzialam, ze nie moge dac mu przyzwolenia na picie). Sama jestem bardzo
> spokojna osoba. Pamietam z tego okresu moje zapuchniete lzy, nieprzespane
> noce, synek budzil sie co noc podenerwowany. Do K. nie docieralo nic,
nawet
> gdy był trzexwy. Owszem obiecywal, ale na obietnicach sie konczyło. Gdy po
> dwoch miesiacach mojego pobytu tam doszło do tego, że zrzucił mnie z
> krzesła, za zadanie pytania:"ktore z nas smazy rybe??" (On mi nigdy nie
> pozwalal smazyc yb, bo twierdził, że robi to lepiej) Potem zaczal szaleć,
> wydzwaniac po ludzich, opowiadac głupoty, wyrzucac moje ksiazki na klatkę,
> mowic rzeczy ,ktore bolaly. Otwieral rany, ktore kiedys wyleczylam, jedna
po
> drugiej. Nie wytrzymalam. Spakowalam najpotrzebniejsze rzeczy dziecka,
> dokumenty, wozek i syna i nocnym pociagiem wrocilam do siebie. Własciwie
nie
> miałam juz swojego kata. Mieszkam w wynajetym mieszkaniu, ale mam spokoj i
> swoich synow przy sobie rowniez spokojnych.
> teraz z perspektywy tego co zastalam tam, analizuje to, czy były
przeslanki,
> ze K jest alkoholikiem. Owszem, ale ja ich nie kojarzylam albo nie
chcialam
> zauwazyc. gdy nie daj Boże zostawal u mnie dluzej niz tydzien zaczynal
byc
> podenerwowany i ni z tego ni z owego wyjeżdżal do siebie. Ale juz z
pociagu
> dzwonil , że mnie kocha itd. Staral sie ukrywac picie przede mna.jedno
> wieczorne piwko przez dwa trzy dni pozwalalo mu podtrzymac poziom
alkoholu.
> gdybym nie miala dzieci, pewnie bym nie uciekla, staralabym sie mu pomoc,
> ale z drugiej strony ja ciagle blagalam ze by przestał, chcial, ale z
kazdym
> piciem bylo coraz gorzej ( tych slow,ktore slyszalam nie da sie nigdy
> wybaczyc, dotyczyly intymnosci i zachwialy moje poczucie wartosci)
> Minely ponad dwa miesiace. K. byl u mnie raz, na 1 ur. syna. Obiecuje
> poprawe, blaga o powrot, mowi, ze sie pojdzie leczyc, ale ze mna. A tak w
> ogóle, to twierdzi, ze on nie musi pic, jak nie chce". Przez te dwa
miesiace
> to mnie straszył, to ochal, ale juz byl daleki i bezposrednio nie ranił
> mnie. Obudzily sie cieple uczucia i wspomnienie tamtego czlowieka
gdyjeszcze
> do mnie przyjeżdżal. Dał mi czas do czerwca. JA MAM DO CZERWCA ZADECYDOWAC
> CZY WRACAM CZY NIE/ Serce nie sluga, ale strach jest silniejszy i obawiam
> sie( ca wlasciwie to chyba ciesze sie), że nie uwierze mu na słowo/Juz
nie.
> Moze gdyby chcial zjechac tu (Ale on nie wyobraza sobiesiebie w malej
> miejjscowosci). Boje sie, że gdybym wrocila, to po okresie chwilowej
poprawy
> znowu wrociloby to samo, tylko , ze tym razem ja nie mialabym juz na pewno
> gdzie wracac. Wiec zostane w mojej dziurze, tu mam dzieci,prace,
przyjacioł
> i spokoj. Najgorsze są wieczory i niedziele. tak bardzo chcialam miec
> normalny dom.............

Ewo myślę, ze podjełaś słuszną decyzję wyprowadzając się. Jesteś jedną z
nielicznych osób które potrafią zawziąć się i tak mocno postawić na swoim
dobru i dzieci. Znam kobietę, która żyła z alkoholikiem, który również w
potocznym znaczeniu był psychopatą. Ile ta kobieta z nim wycierpiała. Potem
jej maż zginąl w wypadku samochodowym.Razem ze śmiercią opadł jej strach,
poczuła ulgę. Jednak ile ona przeszła, czy smierć miała być rozwiązaniem,
jakby nie zginął tragedia w jej domu dalej by się ciągnęła. Myślę że
zabrakło jej mądrości i konsekwencji w działaniu takiej włąśnie jaką TY masz
:). Nie opuszczaj swojego gniazdka, jeśli naprawdę Cię kocha zrozumie,
uszanuje Twoją decyzję. Może on się rpzeprowadzi do Ciebie na "okres próbny"
wtedy to Ty bedziesz miała ostanie zdanie i zawsze przecież bedziesz na
swoim. Piszesz, ze masz przyjaciół, to bardzo ważne, może rozmawiaj z
przyjaciółmi straj się zapełniać te wolne chwile włąsnie z nimi, a może
kogoś poznasz kto będzie chciał cześciej Ci towarzyszyć w niedzielne
popołudnia i wieczory :)

serdecznie pozdrawiam
Kasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-11-07 14:04:37

Temat: Re: strach
Od: "ewa2" <e...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie.
Dzieki Kasiu za uwierdzenie mnie w mojej decyzji.
Owszem, kocham go nadal i wiem, że gdyby chcial zjechac tu, to bym go
przyjela, ale on tego nie chce. On czeka na mnie tam, a ja tam boje sie
wracac i nie wroce. To postanowione, .... niestety. Za bardzo sie boję
Pozdrawiam
ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-11-08 14:30:53

Temat: Re: strach
Od: "ewa" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dziekuje Kasiu. Przyznam sie, ze decyzje o odejsciu podjełam po wielu
przepłakanych nocach, po zastanawianiu sie, czy 8 pietro jestw sam raz.
Ale z dnia na dzień czuje się lepiej. bałam sie samodzielności, a teraz
cieszę sie nią.
ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-11-09 19:17:08

Temat: Re: strach
Od: "Anna Chruściel" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

JA MAM DO CZERWCA ZADECYDOWAC
> > CZY WRACAM CZY NIE/


Ty masz czas do czerwca???? A on do tej pory co będzie robil? Będzie nadal
pil, kiedy Ty nie będziesz tego widzieć. Faktem jest niestety, ze decyzja
nalezy do Ciebie, czy chcesz żyć z alkoholikiem. Podobało Ci się takie
życie? Pamiętaj, że tym samym decydujesz w jakim srodowisku będą żyły Twoje
dzieci. Jeśli myslisz, że to się nie odbije na ich psychice....to jestes w
dużym błędzie. Niestety życie z alkoholikiem zostawia slady na wszystkich,
którzy z nim żyją. Poczytaj sobie wcześniejsze posty, poszukaj w internecie
informacji na temat choroby alkoholowej, idź do poradni odwykowej
porozmawiaj z lekarzem, miej pełny obraz tego co Ciebie i Twoie dzieci czeka
i .....dopiero wtedy decyduj.
Wiem o czym piszę, ponieważ żyłam z alkoholikiem (pijącym) przez 15 lat.

Pozdrawiam
ania
PS. Wszelkie jego obietnice wyrzuć do kosza!!!, chyba, że zacznie się
leczyć, ale i tak od razu nie można alkoholikowi ufać.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-11-11 23:50:17

Temat: Re: strach
Od: "ewa" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
>> Niestety życie z alkoholikiem zostawia slady na wszystkich,
> którzy z nim żyją. Poczytaj sobie wcześniejsze posty, poszukaj w
internecie
> informacji na temat choroby alkoholowej, idź do poradni odwykowej
> porozmawiaj z lekarzem, miej pełny obraz tego co Ciebie i Twoie dzieci
czeka
> i .....dopiero wtedy decyduj.
> Wiem o czym piszę, ponieważ żyłam z alkoholikiem (pijącym) przez 15 lat.
>
> Pozdrawiam
> ania
> PS. Wszelkie jego obietnice wyrzuć do kosza!!!, chyba, że zacznie się
> leczyć, ale i tak od razu nie można alkoholikowi ufać.
>
> Dzieki Aniu,

Własnie dlatego, że zdaje sobie sprawę z przebiegu choroby alkoholowej -
odeszlam i nie zamierzam wracac. Chyba, że stanie sie cud i zacznie sie
leczyc na powaznie, a nie obietnicami i zapewnieniem, ze ma silna wolę. Ale
musiałyby upłynąć dlugie lata, żebym mogła mu uwierzyc. A chyba do tego nie
jest zdolny jako mężczyzna, żeby az tak sie poswiecic dla kobiety:-))
Zaczął ostatnio zarzucac mi, że swoją ucieczka stchórzyłam i to nie jest
dla niego wsparcie:-)))) Ja jednak wiem swoje. Nie poddam się szantazowi
emocjonalnemu. Zauwazyłam, że coraz lepiej czuje sie sama z dziecmi,
nabrałam pewnosci siebie i jestem szczęsliwa, że moj malenki synek przesypia
cale noce.
Pozdrawiam
ewa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-11-13 19:34:06

Temat: Re: strach
Od: "AgaF" <a...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "ewa2" <e...@o...pl> napisał w wiadomości
news:bog8pn$d0p$1@news.onet.pl...

> Owszem, kocham go nadal i wiem, że gdyby chcial zjechac tu, to bym go
> przyjela, ale on tego nie chce. On czeka na mnie tam, a ja tam boje sie
> wracac i nie wroce.

Witam!
Podziwiam Cię Ewo za silną wolę i niezłomny charakter.
Taka kobieta jak Ty na pewno da sobie radę.
Ale czy gdyby On rzeczywiście wprowadził się do Ciebie,
to nie mógłby nadal pić? A wtedy już nie miałabyś dokąd uciec...

Pozdrawiam
Agnieszka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

jeszcze jeden alkoholik
Będzie dobrze
Re: ciezka sprawa...
Re: alkohol
Re: pustka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Psycho - farmacja
Nałogi ...
Wszyscy zdrowi?
alkoholizm, gdzie znalezc pomoc na G.Slasku
Mityng DDA/DDD

zobacz wszyskie »