ale mi sie, skubaniutka, udala! az sie wam przyszlam pochwalic. moze
dlatego taka dobra, ze z racji obchodow rocznicy slubuuczyniona.. ale
do rzeczy. tarta jak tarta: na kruchym spodzie, leciutenko
podpieczonym przed wrazeniem na nia dodatkow. a na wierzch poszly:

krem migdalowy:
szklanka sparzonych i obranych slodkich migdalow
1 jajko i 1 bialko
pol szklanki cukru pudru
cos z 5-6 dag masla
kilka kropli aromatu migdalowego
migdaly zmielic, wymieszac dokladnie z cukrem pudrem, dodac maslo,
jajko i bialko, wszystko dokladnie utrzec na jednolita mase.
3 twarde gruszki obrac ze skorki, przekroic na polowki i pokroic w
poprzek na cienkie plasterki, ale nie rozdzielac. pokropic cytryna,
zeby nie sciemnialy. na podpieczonym ciescie rozsmarowac rowno krem,
nastepnie rozlozyc gruszki jak wachlarzyki, ukladajac je ladnie od
brzegu ku srodkowi placka. wstawic do piekarnika i piec, az sie zrobi
zlociutkie. po wyjeciu mozna jeszcze potraktowac glazura z dzemu
morelowego albo gruszkowego, rozmieszanego z odrobina brandy. pyyycha!

pozdrowienia,
kamila



--
kids are for people who can't have cats.