| « poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2003-11-17 18:32:10
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
"Albert" w news:bpasmr$n3m$1@SunSITE.icm.edu.pl...
/.../
> Zrobiłem trochę zdjęć wewnątrz obozu.
> Jeśli bardzo chcesz, to moge podesłać na priv.
>
> Będę wpadał :-)
> Coś nas jednak łączy poza pierwszymi dwoma literkami w nicku ;)
Cieszę się bo jestem człowiekiem.
Co do zdjęć, nie ma przeciwskazań, proszę jednak o tylko jedno
i nie większe jak 100 KB. Wybrane.
I oczywiście z góry dziękuję.
> Zdrowko
> Albert
>
pozdrawiam
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2003-11-18 12:13:14
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
(Borze jasny, ciemny borze, ty mnie dzisiaj nie pomoże
samse muszę radę dać,
- Hej, hej, chopaki!! Chodźcie szybko już trzynasta
- Etam, ja już mam tego dość wiesz? Tego nie idzie słuchać!
- Bo to nie do słuchania jest, gupia.
- A do czego.
- Ja wiem, ja wiem - do czytania!!
- O ten znów przed orhiestre.
- G. wiesz!!! Starszych słuchaj!
- To do SłuchajCzujPatrzMyślDaj jest.
- No przecie mówię!! czytaj pisz!!
- No i gadaj z takim.... gdzie ty tam widzisz jaki śpisz!!??
- Oni tak zawsze, no i jak tu gadać - powtórz jeszcze raz.
- Powtarzam - to do CzujMyślPatrzDaj jest.
- Eeee coś kręci, inaczej było!!
- Heh... krentynka.
- No dobra, daj spokój. A co my tam na dziś mamy?
- Jakiej mamy?
- Siedź cicho, próba jest przecież, a ty roli coboli jeszcze niemasz,
to cicho siedź.
- No ale ma ktoś te role? Bale? Dowieźli mu?
- No przestań, przecież mówił, że ma jeszcze ze stroston chyba - tych
pomysłów cotytakzawsze znaczy w głowiegłosów. I swoich anie obcych.
- Tja. A teraz będzie ciąg dalszy tej to niby próby?
- Ja tam nic z tego nie rozumiem.
- I myślisz, że warto?
- Co warto?
- Próbować!!
- No a jak! Po trzynastej zawsze wesoło było...
- Jasssne, znam takiego , co sześć lat próbował i nic nie zwojował.
- To ten co się przyznał?
- Do czego?
- No do tego niezwojowania, że niby bezgrabny był...
- Ja tam nie wiem o kim ty. Sam widziałem jak się przyznał, że sześć
lat wojował. No, może pięć.
- Ale wojował.
- Wojował i nie zmarnował.
- Że niby co? Cementu pewnie?
- A jakże, i piaski i cegły... woził...
- No, a ja to pape też widziała. I nawet rozwlekła trochę, hihi.
- Na kupie była? Był?
- Taaaa. Wszystko rozwalone było na kupie. I robale obłaziły wszędzie
i gryzły z każdej strony, że aż czeszczało.
- Komu trzeszczało temu wrzeszczało, ale on odporny był.
- Że niby kto, pape?
- Że niby nie pakuł nie.
- A skąd ty tam wiesz co on robił za tym oknem. A może i płakał?
- A bo to było nad czym, chołota jedna.
- Kretyny mówił!!
- Wrzeszczał, tak, sama słuszałam, aż uszy boleli!!
- No ale piasek woził - to prawda.
- No i co z tego, że woził jak mu robali
- Dzieci
- Dzieci też. przeciez tam wszyscy... malek są.
- No ale co, wiecie a nie mówicie - przecież ciekawe jest!!
- No więc woził ten piasek latami i na kupy rzucał. A dzieciaki
jakjeden wchodziły w te piaskownice i rograbywały po sfojemu.
Co on przywiezie nową taczkę
- teczkę
- tuczkę
- tyczkę
- taczkę, to dzieciary łopatkamy buch - w siebie, buch - za siebie.
- No. Sama widziała jak sie sypali tem piachem po oczach.
- No i straszne zadymy byli. Fruwało to wszystko okrutnie.
- I marnowało się nie?
- No nie wiem. Ale te co rzucali tym piachem naprawo i wefte
to pewnie nie wiedzili co robiom, to jasne.
- Aaaaaaa, to ftedy te google wymyśleli cio?
- Komu jasne temu jasne, jak zwykle. Czy tu musi być tak ciemno?!
- Guugli se włóż, durak. Te nie pochlapane lepiej.
- I nie porysane jakjuż.
- Hihiu, dyrak jedna, fufufu. I z dynksem hihi!!
- Taaaa, temu znów głupoty w głowie. Weź go wyłącz, co?
- No i co, no i co?
- Namęczył się biedaczysko. Naharował jak gupi, a tu nic.
- A to ja już wiem o kim wy. O tym w zielonych spodniach, nie?
- No chyba tak. Ja tam widziałem, że nawet strone zabrał, jak się
zezłościł nachołotę.
- Jaką stronę? Z której strony? Było tam cóś? Wanna jaka?
- Cicho ty być i nie przeszkadzaj jak starsze rozmawiajom!! Ucz sie
gupi.
- No miał takom, w polebuksie czy jak, z weną - a nima.
- Każdy by sie wkurzył na takie marnowanie.
- To prawda. No bo jak wozi i wozi a tu nic, a tu tylko palcamy
pokazujom i gilgigilgi mówiom, ze to niby łajza jest...
- No tak, było tak. Gryźli.
- A on przeca pasek złotawy woził, a oni nie widzieli.
- No coś ty, ślepe byli?
- Pewnie - jak wszyscy.
- Wszystko.
- Nie, wszystko to był potem. We wiadrze.
- I krwiom
- I łzom
- No czekaj, ale dokończ jak to z tym zielonym w spodniach było!
- No co tu kończyć... piasek woził i tyle.
- Drezyną, a jakże.
- Coś Ty??? Powaga? Drezynoł?????
- Nie drużyną czasem??? A harsemiuk topryszcz??
- Nie. No tak mówi, ja tam nie pamiętam. Ciemno było jak zawsze.
- Ja pamiętam. Zapraszał do tej druzyny a jakże. Jansa miała być.
- Tja, na kfadratowych kołach była, to jak miała jeździć.
- Itam, ja widziała dobre koła - kuliste, gumiane.
- Chyba gunine?
- Może guniane, ja tam nie wiem co oni z temi kołami robili. Piszczały
jak dyjabli. Nawet jak te guniane pod redakcje wsadzili to też piscały.
- Puszczały, jaką redakcje?
- Pszepuszczały.
- TJa, cicho bądź. Nic nigdy nic nie przepuścił, gupia. Reguły są.
- No tak, ale coś się kręciło, nie?
- Oj ukręciło się, ukręciło, patrzaj tylko ile ich tam leży.
- Gdzie?!!
- No tam gdzie podobno wszystko widać. Na ostatniej stronie znaczy.
- Aaaaa - Tam w drugiej linii, tak?
- No, tam gdzie jest na opak, to znaczy na przodzie najmłodsze ana
tyle najstarsze. I od tyłu.
- No jak to. To gdzie tera trzeba siadać, na przodzie czy natyle???
Przecież mówili że na przodzie jasniej i pchać się trza!!?? Jaja se
robiom czyjak???!!
- Nic nie rozumiesz. To odwrotnie jest. W autobusie do przodu trzeba,
a tam do tyłu.
- Nie!! To nie tak!! Gamonie!
- No, kratyny.
- No to jak????
- Główką do przodu, przeca.
- No ja nic z tego nie rozumiem, o co tu do diabła chodzi!!!??
- Cicho Ty, nie gadaj teraz. Swój czas miała, to ciacho być.
- Pewnie, teraz na młode czas jest, a Ty do piachu!
- OrzeszTy jak Cię palne padlino jedna, to przestaniesz!!! Co Ty
wygadujesz kretynie jeden!!! Nic nie rozumie i wrzaskadź tu będzie
jemioł, do piachu mówić Ty gupi. Nic nie rozumiesz, wiesz, bałwanie!!??
- Baranie!!!
- Matka jest przecież!!! Jak Ty do matki mówisz!!!???
- No źle, ja przecież nowy jestem, już nie bede. Skąd miałem wiedzieć.
- No z takimi to najgorzej. Slepe całkiem są, i po całem autobusie sie
rozłażą bezładuiskładu, i nadeptujom na te wszyskie odciski iwogóle,
- Ślepugi jedne, oczóf nie mają.
- No ale demokracje majom.
- I google, tja.
- Ale szacunku zagrosz, barany jedne.
- No dobra, skąd mają niby wiedzieć, że odciski. One wprzód patrzom
przecież. Rospychajom się.
- Tja. Na sfójnos patrzą tylko. I głuche są.
- I wpiasek włażom.
- No pewnie!! Złoty. A tu świat cały przeca - CzujWidźSłyszDasz......
- ...
- ...
- Co tak zatkało? No i co było potem?
- A ja znam innego, ale nie powiem bo fstrętny był...
- Który to który...
- Spoko.
- Mnie taki jeden to nawet do puby wchodził!!!
- Ja tam nie wiem, ale co zaszkodzi posiedzieć?
- Gdzie posiedzieć? W pubie?
- Ciemno tu...
- I pocycać... hłe, hłe...
- O! temu tak zawsze jest - cycać mu się chce! Zberzeźnik jeden. Błe.
- No dobra, to dawaj te karki, róbimy te próbe wreszcie!
- Kartki
- Kartki, i jedziemy.
N - nul nefelin nygus notes nabak
E - eros etui ewolucja erozja erystyka etylina
V - volta viola victoria virga vioform
E - enigmat esencja eksztrakt
R - rzeczywistość
N - narwana nirvana
A - abstrakt absolut azylamen
- Borze!!! Co to???????
- Ty, no, nie żartuj, potwory jakieś pokazuje?
- Madlitfa przeca, nie widzisz baranie madafuka?!
- Jaka modlitfa, kiedy tu jakieś potwory som!! Słowa znaczy.
- O!! Dobrze mówi! Słowa widzi - super! Zobaczył...
- Co zobaczył to zobaczył, kto go tam wie.
- No ale słowa są.
- Jakie tam słowa - durny, to kamienie raczej!!
- E- gupoty. Takie ładne to tylko ptaki mogom być.
- A gdzie tytu ładne widzisz jak potwory som!! No zobacz przecież!!
- Ja tam widzę słowa.
- Gupia - to weź sesowik i poczytaj no. Sowo po sowie jakchcesz.
- Taaa. Już ja wiem, że w maliny mnie znów wpuszcza. Po słownik
karze latać. Iksy robić. Kartki przekładać, fotek szukać.
- Puste znaczyć
- Blendóf macać.
- Fotek.
- Błędów.
- Kotek.
- No jasne. Juz wiem!!!
- Co wiesz? Kurna! Gadaj zaras! Maga jakaś???
- ...
- No gadaj drań!!
- No kurna zniknoł czyjak?
- Ciemno tu.
- A o czym wy tak? Co tu tak ciemno? A gdzie reszta?
- No nie wiem. Puściej jakoś. Do puby poszli.
- Tja. Po słow iki polecieli mucha nie siada, kartki sprawdzać.
- Pewnie. Sama słyszałam, że kartki kradnom.
- Słowa
- Znaki
- kropki
- kreski też
- No i co oni stym robiom? Jak już ukradnom?
- No jak? Nie słyszałać? Przecież głośno było, że kapuche.
- Jaką kapuche, zielone znaczy?
- No nie wiem, kto ich tam wie. U jednych zielone a podobno...
- Tja
- A podobno na mosty mamy jakieś jechać?
- Jedziemy przeca, nie czujesz?
- Że niby trzęsie?
- Też.
- I boli?
- Też. Twadre siedzenia som.
- Z której strony?
- Te z tyłu.
- A czemu tak, lepszych kupić nie mogli? Przeca kapuche majom
a na deski zapraszajom jaktototak?!
- Podobno mówili, że tego w szklepach nie ma, że to niby bezczenne
jakieś jest i nieobecne.
- Apsztrakcja. W antobusie.
- No jaka abstrakcja jak każdy własną dupę ma?
- Znaczy siedzenie - nie wyrażaj się już, bo nielubiana.
- Gdzie siedzenie? Grozili? A za co??
- Nie grozili tylko grodzili. Piskownice.
- Tak, tak!! Mówiła taka jedna, że rzemykiem grodzili i do klatków
spędzali psychobatem.
- Olala, to nieletko było? Spętali?
- No nie wiem, mgła strasznie była poranna i ciemno było, to i latarki
nanic się zdały amerukanckie.
- Te od perdulinki? Fajna była.
- Tja, ludowita.
- Zresztą lutek i tak bakterie ukradł i ciemno się zrobyło znów.
- Słowa, słowa, słowa...
- ...
- A kto to mowi? Ciemnio jest.
- A co, przeszkadza Ci? Każdemu wolno przecież żyć.
- Tja. I pić. W ciemności swej.
- I gzić, hihi.
- I grać.
- Nie!!
- No jak nie, jak my próbe robiom!!??
- No to jak? Grać czy nie grać?
- Nie grać.
- Ale coś smutno mówisz, czemu tak.
- No jak - sama widziałam, że tam jakiś Bazylijski serial robią.
- Gdzie!?
- No tam, z tyłu/¨
- Z boku!
- Na boku!!
- Tak też można?? Na bloku??
- A co to, czemu nie? Ciepły jest, ogniska palą....
- Tak tak, z iguaną w środku, sama widziałam!!
- No i co z tym Bazyliszkiem? Jaja se robiom czyjak?
- Podobno, jak się dobrze przyjrzeć, to nie.
- No a skąd to wiedzieć jak patrzeć dobrze? Przeca nie wiadomo
co dobrze acozłe - tak słyszałam.
- Czytałaś.
- Też.
- No bo widzisz... W tym jest właśnie Sęk.
- ...
- No co!!
- Co on? Zniknął znów????? Nosz cholera, w tym tempie wymiany...
- Tja. Pesronallu.
- Wymiany informacji, to my się nigdy nie dogadamy!!
- A kto mówił o dogadaniu???! Dodo?
- No jak, Lepiej przeca. I nie tyklo. Dodo też. I Durit. I peryt.
- No tak, som tacy co pszeszkadzajom. Sama widziałam jak taki
jeden Grzekotnik eota postawił temu no... jakmutant?
- Zolowi? W oczy!!
- No. Dobrekmanowi. Teraz to on już dobreman jest. W giigle.
- Zmutowiał?
- Podobno poszedł cwicyc. Żone ma.
- E - nie wierzę. Przeca to beter jest.
- Beter nie beton, ale szanse ma.
- Ta. Mówili, że nienaprawialny.
- Kto znów mówił ty ciagle płotek słuchasz bako.
- Nojaktoto, przeca sama widziała pokory tatuśku warnik!!
- Gdzie??? Niemożliwe.
- Ano mozliwe jest, i w giglah stoi.
- Na wieki amnewieków.
- No to co!!!??? Pomylić sie nie można czyjak??
- Można, można, fotka sie nie liczy przecież.
- Komu się liczy temu liczy a komunie temu bęc. Bach. Bash. Krach.
Maś. Jo.
- A temu cio, znowu, zacioł się czyjak?
- Same barbi.... Co mówisz?
- Nic nie mów! SłuchujMyśWićDajC...
- ...
- ...
- Trzęsie tu.
- Ano, i ciemnojest.
- Ale pono lepiej już.
- Tja byłoby gdyby nie ta leczarka jedna.
- Jaka mleczarka, ta od cyców?
- Cyrków. Co to mliko grzała i rozlałła.
- Że niby za mocno i wykiepiało?
- Ono mocne jest mówi, kiepieć już nie będzie, rozlała i tyle.
- Rozlazła się szrańcza znów po autobucie?
- Ja tam nie wiem. Dawno nie zaglądałem.
- A ktoto mówi? Nowy jest?
- A kto go tam wie czy nowe. One wszystkie tak majom.
- Nie wszystkie. Nie wszystkie tak samo. Podobnie. Inaczej.
- Za nicki sie chowajom.
- Za kiecki?
- Za nitki?
- Też, za wszystko. O! Weź taka jedna nie za bardzo wierna.
- Ona to podobno pływaczka jest.
- Że niby Sarenka?
- No co Ty znów płotek słuchasz?
- Nie, no, raz tam raz siam. Albo w tem mleku. Zobacz wylał się a
dres.
- Że niby gdzie? W mleku? Jakim cudem?
- No nie wiem, czy cud czy nie cud, alle się wylał.
- To oni to chyba szpecjalnie zrobili nie? Babospisek jakiś?
- Tja. Paciorki. Adres podali tajemny z kluczamy dozamku, coby się
wszystkie płotki zleciały. Ploki znaczy. Hurtem.
- A tu figa. Jasne. A kto Ci tam Wie!!?
- No i tak to jest z płotkamy. Skaczom, skaczom drapim i noc. A Do
Mostu jak było tak nima.
- A czemu to tak, coś tu niegra chyba.
- No, nie gra. Wszystko nie gra.
- No to oco te draki?!
- O szpaki.
- Ptaki.
- Kłaki.
- Siaki dupaki do cholery. Nie rozumne to.
- ...
- Drzewa my w Borze nie poto ścinali, żeby je taras wszystkiem
drukowali.
- ...
- A temu co? Drzew żałuje gdy lasy płoną?
- Płyną.
- Tja, ciemną doliną...
- Nie mów.
- Nie mówię przeca. Ja tylko ..... CzuSłuPaMyDajDać .....
- ...
- No i co, no i co było dalej?
- Spoko, każdy się doczeka sfojego mleka, hihi.
- O! Peota przyszedł znów!
- Żartujesz? Jaki on tam poeta, kuflon jeden. W pubie był to wierszem
gada.
- Tja. Sączy.
- Suszy.
- Sączy przez nibułe, zobacz sam.
- Ty już mnie do tych goglów więcej nie odsyłaj dobrze. Gumoń bez
instrukcji. Gdzie sączy.
- No przesącza lugiogle czy jakoś tak.
- Ludziole, ale to przez chlip, i mówi że gorzka z tego będzie.
- No. Bo kapusty ciągle znoszą. W workach zielonych tam i siam.
- Ty, patrz. A ten jeden nowy to takom czerwoną jakby przyniósł
jedną, widziałeś?
- No, było coś. I zarazek po tym robali przyleciał na miotle i ze swoją
tacą wszystkie a jakże oddaje.
- Pokłony bije czy co?
- Nie wiem, co mu tam. Ważne że oni razem są, z tą baką znaczy,
Sama widziałam jak one też te tace nosiła na plecach, nie wiem poco.
- No jak to - czubek widzi swojego a chłopa nicanic, oni tak zawsze.
- A jego szlak trafia nie?
- No jasne, przeciez człowiek jest a nie rozmaryn jakiś. A ona tego nie
wie.
- Aaaaa. No tak. A tu trzeba CzDP...
- Ale bez dojrzania nie wolno spadać, bo sie tłukom zielone.
- I ucieką potem w Góry za granice.
- Do lasus.
- Do kocioła.
- Do studni, kopać.
- Jakiej studni, ludziska se kopią?
- A kiedy będzie koniec?
- A czemu tu tak ciemno?
- Sie rozwidnia dopiero.
- A ja tam widze, że on doprasza się, ze niby oddaje ale zabiera,
że to niby jego smaczniejsz są, młodsze i w ogóle.
- No tak, ciemne sprawki. Daj spokój, wyłączony przecież.
- Narazie. Ja tam słyszałam, że każdy swoje dostanie codali..
- Cudaki chyba.
- Nie, co Dał. Bo oni wszyscy, jak jeden mążonaidzieckodziadek
to najpierw dają a potem zabierają czy jakoś tak.
- Nie tak! Każdy coś ma i da. Nawet jak nie ma to da. Takie to jest
cudo. NanawudzkiegoPatrz.
- Jak nie wie to też dają?
- No pewnie!!
- A nie kradną to?
- A skąd!! Jesteś, żyjesz, dychasz, dajesz - tak normalnie jest. Tylko
nie wszyscy to widzą. I są takie co się chowają i zabierają a jakże.
- Po cichu dranie?
- Po cichu ale dranie nie.
- Też, bo to się wszystko kręci. Dwa w jednym.
- Nie jedzie? Sto w jednym?
- No, jedzie i kręci, przecież to normalne jest. Nigdy nie stoi.
Każde tak ma. Milia w jednym.
- Kręci, kręci, to pewnie i oś musi mieć nie?
- Pewnie ma... I rotor też, jak każdy silniczek, tja. No ale kto to niewie?
- Jaki każdy!!? Inny chyba!
- Ja słyszałam, że to rot się nazywa, że niby od RuszaniaOkrągłemTalerzem
to jest. Tak?
- Gupia, gdzie tak słyszała? Tylko migugli wkładać nie każ!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2003-11-18 13:55:24
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej IIwydawało się że <... z Gormenghast> miał rację
<news:bpd7sp.3vs4bc7.1@ghost.h941e4d6d.invalid> ale:
> - Etam, ja już mam tego dość wiesz? Tego nie idzie słuchać!
no własnie.
ten sposób argumentacji całkowicie do mnie nie trafia ;)
--
wczoraj byłam na premierze.
aleksandra miller
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2003-11-19 03:06:10
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
Anatomia Twórczości i Retwórczości - wiwisekcja I
autor: All ... Z Gormenghast
----------------------------------------------------
------------------
** dzień/noc:
19 listopada, siódmy dzień licząc od dnia wybuchu gejzeru
emocjonalnego, którego pierwszym bezpośrednim POWIDOKIEM
był post napisany przez "... z Granicy", a pierwszym efektem, post
tytułowy "teatrzyk zielony czyli o podstawkach jetologii stosowanej II"
liczący sobie 999 linii i 35 KB - ewenement w historii grupy.
** godzina:
00:30 - półtorej godziny po położeniu się spać - po raz pierwszy od
tygodnia wyjątkowo wcześnie. Wszystkie poprzednie noce ostatniego
tygodnia, spędzone na pisaniu widzianych tu publicznie tekstów autora
"... z Gormenghast", z reguły przy edytorze tekstów do godziny
3:30~4::30 nad ranem, a następnie, po dwóch godzinach kamiennego
snu, kończące się fazą gorączkowj pracy w niemal ciemnościach -
zapisywaniem w pozycji horyzontalnej, ołówkiem na papierze,
gigantycznego naporu myśli (głównie zarys treści przekazywanych
później w postach jako "głosy").
** stan otoczenia:
lekki nieład, odcięcie się od domowników (nikt postronny by tego
nie wytrzymał), na podłodze, długi na kilka metrów "zwój" papieru
typu składanka komputerowa przecięta wzdłuż na pół, zapisana
w poprzek, kartka po kartce, najpierw z jednej, potem z drugiej
strony, ołówkowymi notatkami trudnymi do odczytania -> hasła/ptaki.
To efekt pracy z dwóch poprzednich nocy - kiedy to już została
dopracowana (boleśnie doświadczona) ścieżka postępowania fizycznego,
o najskuteczniejszej, najbardziej efektywnej postaci.
Obok leży też jedna kartka A4 papieru maszynowego - z ołówkowym
zapisem, tym razem spokojnym i czytelnym choć robionym również
w ciemnościach, efekt takiej samej pracy dzisiejszej nocy czyli
zapis myśli między godz 00:20 a 00:30.
Na tej ostatniej kartce jest zgrubny konspekt tej oto, widocznej tutaj
pracy pod tytułem : "Anatomia twórczości / retwórczości - wiwisekcja".
** cel:
Ukazanie w pełnym świetle sobie i niewielkiej ilości obecnych na grupie
psp osób, _mechanizmów powstawania wytworu_, napędzanych auten-
tycznym napięciem emocjonalnym, którego źródla 'są widziane' w wątku
"Wybrane posty :/", oraz bezinteresowne wsparcie dla badaczy psychologii.
Wskazanymi wyżej osobami są głównie: JeT, Sławek, Mania, Amnesiak,
TrenR, puciek, Tycztomek, Łukasz Nawrocki, Bacha, PD, ... i inni
a także - chwilowo lokalizowani jako 'niezidentyfikowani':
Paweł N., JacekB, Flyer, ... i inni
z pełną świadomością pozostawania w tle wydarzeń osób o nickach:
Eva, Pyzol, Paweł Zioło, Członkowie redakcji psphome, Joanna_Maria,
Ana, Marek K., Madzia Chlebna, enni, elli, ostatnio ujawniona Kasia
Nevermore (ika_zuzeloth), ... i inni
a także nieujawniających się lub ujawniającyh się tylko z doskoku
obserwatorów zewnętrzych takich jak:
Krzysztof Kwiatkowski, Albert, Vicky (BMBaś), ... i inni
oraz: "perfidnych przeszkadzaczy" świadomych i nieświadomych
świeć panie nad ich duszą.
** Wyjaśnienia dodatkowe:
Powyższe wykazy nicków są niekompletne, i zawierają jedynie postaci
tak jak je tu uwidoczniono, widziane wyraźnie na siedzeniach 'zielonego
autobusu'. Oprócz nich istnieje cała masa nicków osob widzianych nie-
wyraźnie oraz świadomość, że wszyscy są pasażerami tego samego pojazdu
(również ci których nie widzać - ewentualnie JeT, guniek, eTata i inni).
Wykazy _nie_mają_charakteru_wartościującego_, a jedynie są niezbędnym
osadzeniem w konkretach grupy, toczącego się procesu. Nie chodzi tu
(co_każdy_widzi_inaczej) o konkretny proces typu "palenie czarownicy",
którym to zajmowano się pilnie do czasu rozlania ostatniej szklanki mleka
przez zaabsoprbowaną swoimi sprawami Pyzol, a od czasu rozlania
pierwszej szklanki mleka przez j.w. EvęTM.
Chodzi o dynamicznie zachodzące procesy o charakterze _rozwojowym_,
dziejące się zarówno w autorze jak i uważnych uczestnikach wydarzeń
_na_granicach_ich_własnego_poznania. Mówiąc metaforą - jest to próba
dobijania się/przebijania/rozkruszania warstwy własnego sufitu mentalnego,
w celach dobroczynnych. Kto chce, to skorzysta, kto nie chce, jego sprawa.
Kto chce, przyłączy się twórczo, retwórczo lub destrukcyjnie - jego sprawa.
Nikt nikogo do niczego nie zmusza, jesteśmy na wolnej, otwartej,
niemoderowanej grupie dyskusyjnej, której historia, po kilkunastu
cyklach rozwoju (w tym kolapsach) dochodzi do punktu, w mojej ocenie
krytycznego. Oby był on zaczątkiem a nie finałem jedynie.
Na ile uda się z tego wspólnego doświadczenia wyciągnąć korzyści,
wspólnych i osobniczych, zależy od nas samych - wszystkich razem
i każdego z osobna. Wszystkim, jako równoprawny uczestnik tej
podróży w czasie życzę jak najlepiej. Jak najlepiej również życzę
psychologii stosowanej w życiu codziennym, z którą wszyscy zderzamy
się we własnym życiu osobistym z różnymi skutkami.
Cała ta ~operacja~ nie jest niczym innym, jak toczącą się na naszych
oczach jakąś formą życia, zwaną w uproszczeniu wirtualną, a potocznie
lokalizowaną w dość dużym obszarze pomiędzy wiarą a wiedzą.
Szanując w pełni wiarę, mam też wewnętrzną potrzebę do zgłębiania
wiedzy i to nie na podstawie studiowania książek (np. psychologicznych),
gdzie okres ich amatorskiego badania mam już za sobą, a na podstawie
doświadczania siebie i otoczenia w sposób namacalny - tak jak to
czynili niektórzy, wskazywani przez JeTa jako przykłady niekonwencjo-
nalnego myśłenia. Geniusiem na pewno się nie czuję i uspokajam wszystkich.
Pewne jest tylko jedno - tworzymy coś nowego i o ile uda się nam
skoncentrować siły na __tworzeniu__ (również w walce z destrukcją),
efekty tego działania mogą przejść najśmielsze oczekiwania wielu.
Z harcersko depresyjnym pozdrowieniem - All ... z Gormenghast. 02:10.
----------------------------------------------------
------------------
Rola głaska (zarys).
Jak ważne jest wsparcie społeczne dla każdego z nas, nie trzeba nikogo
przekonywać. Żyjemy jako istoty uspołecznione w świecie uregulowanym
wydarzeniami przeszłości i nieodmiennie zmierzającym ku zagęszczeniu
kontaktów miedzyludzkich oraz zmniejszaniu się zakresu prywatności.
Oznacza to ciągłe wyznaczanie własnych realnych i wirtualnych granic
istnienia. Równocześnie, wraz z kurczeniem się przestrzeni prywatności,
coraz częściej, paradoksalnie stajemy się ofiarami samotności.
Nie chodzi tu bynajmniej o "samotność w sieci", ale o samotność
w świecie realnym, gdzie każdy na swój sposób tworzy dla siebie własny
mentalny i niedostępny dla innych obszar istnienia. 'Życie w sieci'
stanowi oczywiście jeden ze składników tak rozumianego obszaru
prywatności. 'Życie w sieci' jest niczym innym jak kompensacją
niedostatków emocjonalnych w życiu realnym i wynika nie tyle z chęci/
woli ucieczki ze świata realnego, jak raczej chęci/potrzeby jego
wzbogacenia. Generalnie życie mamy jedno i to wbrew pozorom
bardzo krótkie, a więc czasu na jak najpełniejszą samorealizację jest
niewiele. Konsekwencją związków społecznych jest wzajemne przenikanie
się i zazębianie różnych obszarów świadomości jednostek a doświadczenie
w jakim przyszło nam szczęśliwie uczestniczyć od zaledwie ~20 lat (?)~
tj. powiązanie globalną siecią połączeń technicznych - umożliwia wcześ-
niej nieznaną formę kontaktów o nadzwyczajnych właściwościach.
Właściwości te sprawiają, że ludzie świadomi i nieświadomi swych
potrzeb samorealizacyjnych coraz częściej spotykają się w tzw.
wirtualnym świecie, w różnych jego formach. Co więcej, formy te stale
(dynamicznie) ewoluują jednak poddawanie ich świadomej kontroli
przez uczestników podróży w czasie i przestrzeni jest raczej rzadkością.
Jako rzadkość jest też czynnikiem nierozumianym przez _większość_
uczestników tej podróży, a tam gdzie jest nierozumienie, muszą występować
konflikty interesów postrzeganych zawsze z indywidualnych punktów
widzenia. Skrajnym efektem nierozumienia przeciwstawnych punktów
widzenia podróżników w CiP (w czasie i przestrzeni), jest zbrojna
eskalacja konfliktów z wzajemnym zarzynaniem się fizycznym lub
mentalnym (w sieci), gdzie to ostatnie wcale nie musi dziać się
w oderwaniu od istnienia fizycznego (patrz ... z Granicy).
Skutkiem tak rozumianych wydarzeń, jest tak czy inaczej ROZWÓJ
jednostek i społeczności, przebiegający w różnych okresach z różną
dynamiką. Bardzo często mamy też do czynienia z chwilowym i lokalnym
regresem, który zawsze jest jednak paliwem dla kolejnego etapu postępu.
Jest to coś na kształt "FENIKSA" powstającego z popiołów, którym to
'Feniksem' może być zarówno każdy z nas podróżników, jak też każdy
z istniejących wokół nas, społecznych procesów.
Wracając do życia psp i tytuowego "głaska".
"Głask", jako forma przekazu wsparcia mentalnego w sieci, ma niebagatelną
rolę rozwojową dla wszystkich stron. "Głask" bowiem jest sygnałem
dla "głaskanej" jednostki, ze nie jest ona osamotniona w swym działaniu
(myśłeniu), a to spełnia podstawową potrzebę społeczną - ucieczkę od
osamotnienia. Spełnienie tej potrzeby widzę z kolei, jako podstawkę do
samorozwoju jednostki "głaskanej", oraz w równym stopniu samorozwoju
jednostki "głaskającej", co daje w każdym pozytywnie przebiegającym
procesie efekt synergiczny (np. 95% + 10% = 105%), ku zadowoleniu
obu stron. Wszelkie niezrozumienia i konflikty na wskazanej drodze
widzę jako kamienie milowe rozwoju, o które równie dobrze można
się potykać doznając regresu (potłuczenia). Dalszgo przebiegu procesu
chwilowo nie będe opisywał.
Dam natomiast przykład z dynamicznie obserwowanych przez grupę
zjawisk, czyli interpretacji tego co WidziećSłyszećCzuć a czasem tylko
czytać.
Otóż, po wczorajszej erupcji tfurczości (czyli retwórczości) osobnika
o nicku ksRobak, którą lokalizuję humanitarnie jako efekt żarzącego się
pod jego stopami gruntu psp, szukałem w "słowach grupy" choćby jednego,
jasnego sygnału, o wsparciu dla całego przedsięwzięcia, zwanego
"kolorowym autobusem". Sygnał ten znalazłem w słowach pućka
w rozmowie z Manią, w trudnym wątku o pokrewnych zakresach.
Słowa te nie były (w moim odbiorze) w żadnym stopniu oceną mojej
działalności, ale jedynie zachętą do jej kontynuowania, być może nawet
nieświadomą ze strony pućka (głask od pućka). Jako takie, znacznie
podniosły moje zainteresowanie w podjęciu dalszego WYSIŁKU ku
niesprecyzowanemu jeszcze działaniu. Dzięki więc temu "głaskowi"
praktycznie powstał ten oto tutaj tekst. Byłby on zupełnie inny, bądź też
nie byłoby go wcale, gdyby wspomniany "głask" od pućka nie został
przez niego wypowiedziany, lub przeze mnie dostrzeżony.
Tak więć rola "głaska" w naszym życiu jest kolosalna o ile jest on
czyniony świadomie lub świadomie odbierany jako "impuls Diraca"
(wg słownictwa oTTo).
Wszystkim, którzy zachęcać się będą wzajemnie do kontynuowania
opisanej tu podróży w CiP, już teraz dziękuję za ich odwagę
i zrozumienie.
All ... z Gormenghast
ps.
Tekst powyższy dedykuję w szczególności osobom, które wiedzą,
że dedykuję to im właśnie. Jest to zarazem podziękowanie dla ich
trudu "przebywania ze mną" w witrualnym świecie, jak też forma
"głaska" - czyli oddania im tego co należne - szacunku i pokory
dla ich istnienia. [Ghast, 19 listopada, g.04:01]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2003-11-19 03:51:03
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
"Bacha" w news:bp5efs$ih8$1@foka1.acn.pl...
/.../
> Fiksacja?
>
> Bacha.
----------------------------------------------------
----------------
Motto: Nie wygonisz mózgu spać [All]
Anatomia Twórczości i Retwórczości - wiwisekcja II
----------------------------------------------------
----------------
Słowo fiksacja jest samo w sobie przełącznikiem torów myślowych.
Słowo fiksacja pojawiające się ze znakiem zapytania na końcu, stanowi
wyraz wątpliwości co do interpretacji zdarzenia i nic poza tym.
Znak zapytania po słowie fiksacja działa jako bodziec do reakcji
innych UGD. Zgodnie z zamierzeniem. Naturalna wydaje się potrzeba
skonsultowania swych wątpliwości z szerszym gronem obserwatorów
i na podstawie ich wyartykułowanych słowem pisanym interpretacji,
wzmocnienia lub też skonstruowania własnej interpretacji.
Od stopnia samodzielności w tym procesie będzie zależało czy jest
on twórczością czy retwórczością co oczywiście nie jest sprawą typu
0/1
Pod pytaniem zawartym w lapidarnym słowie fiksacja, pojawiają się
odpowiedzi. Im szybiej się pojawią, tym większe prawdopodobieństwo,
że nie zostały przemyślane, a jedynie "przepisane" z jakiegokolwiek
źródła (choćby własnej głowy zapełnionej obrazkami).
Cennym tu spostrzeżeniem jest też, że szybkość uzielenia odpowiedzi
(odległość w czasie nadania pytania i nadania odpowiedzi) świadczy
o potrzebie wywarcia wpływu na dalszy przebieg ewentualnej dyskusji.
Z czego wynika ta potrzeba nie jest w tej chwili istotne więc pomijam.
Faktem jest, że ustawienie przez Baszkę pytania "fiksacja" daje co najmniej
dwie drogi rozwoju odpowiedzi: TAK / NIE.
Każda z tych dróg może być dowolnie długo rozwijana i utwardzana,
bądź tez tylko wytyczana dalszymi pytaniami.
Udzielenie odpowiedzi typu TAK / NIE jest zdecydowanym ukierunko-
waniem opinii na własny tor myśłowy - w tym wypadku (patrz P.Zioło)
na TAK. Krótko mówiąc UGD Zioło odpowiada: "Tak to jest fiksacja,
a nawet dojrzała regresja".
Odpowiedź tę ubija radośnie kolejna UGD, i tak dalej...
Reasumując - na niewinne pytanie Baszki czy "to" jest "fiksacja",
"grupa" "odpowiedziała" - tak, oraz wzajemnymi głaskami dodała sobie
poczucia bezpieczeństwa z podjęcia trafnej decyzji.
Znamienne jest, że sama zadająca pytanie nie wypowiedziała się w tym
miejscu, czyli zachowuje dystans, co jest jak najbardziej rozsądnym
posunięciem. DYSTANS do nieznanego jest jedynym poprawnym
sposobem postępowania.
BRAK DYSTANSU jest z reguły wprowadzeniem własnego rozumienia
na betonową ścianę fiksacji i nierozumienia, skutkującą permenentnym
utwierdzaniem tego modelu myślenia i wnioskowania w przyszłości.
Dokładnie w ten sposób rodzą się, uczą, trwają i umierają tzw.
"jetowe szympansy", osaczone nadmiarem wiedzy tam, gdzie zamiast
niej powinien być zmysł analityczny - czyli silnik do rozwązywania
problemów.
Proszę się nie dziwić, że uparłem się tak jakby "na Pawła Z."
Nie ma to nic wsplnego z jakąś "mściwością" czy jakimikolwiek
innymi "małpimi" zachowaniami.
Pawła Z. lubię i szanuję, nie mniej w aktualnym stadium podróży grupy
w CiP (czasie i przestrzeni), jego sposób rozumowania jest najłatwiejszym
(niekoniecznie jedynym) do zilustrowania zjawiska o którym mówimy,
a więc do oddania hołdu prekursorowi jetologii na grupie psp - JeTowi.
Cechą charakterystyczną myślenia Pawła Z. jest retwórczość, a więc
powielanie wiedzy "zdobytej" w dowolnych procesach niesamodzielnego
myśłenia. Oczywiście z brakiem dystansu dającego czas na myślenie.
Tu i teraz nie jest to żadna ocena Pawła, więc proszę Cię Pawle nie
wpadnij w pułapkę eskalacji jakiegoś konfliktu. Zdysnasuj się. Ja konfliktu
nie widzę i bardzo bym się cieszył, gdybyś i Ty znalazł dla siebie miejsce
w autobusie.
Jest to ilustracja zjawiska zwanego w jetologii mostem gibbona, którego
przebrnięcia jak najbardziej Pawłowi (i przecież nie tylko) życzę.
All
4:50
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2003-11-19 09:22:01
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej IIAll napisał w wiadomości news:bpessp.3vs5ij9.4@ghost.h9095ebd8.invalid...
> [...]
> Reasumując - na niewinne pytanie Baszki czy "to" jest "fiksacja",
> "grupa" "odpowiedziała" - tak, oraz wzajemnymi głaskami dodała sobie
> poczucia bezpieczeństwa z podjęcia trafnej decyzji.
Zdziwisz się może, ale to nie było niewinne pytanie.
To było poważne podejrzenie. ;)
> Znamienne jest, że sama zadająca pytanie nie wypowiedziała się w tym
> miejscu, czyli zachowuje dystans, co jest jak najbardziej rozsądnym
> posunięciem. DYSTANS do nieznanego jest jedynym poprawnym
> sposobem postępowania.
Zatem ten głask chyba chybiony. ;))
Bacha.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2003-11-19 12:57:10
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II... z Gormenghast <p...@p...onet.pl> napisał(a):
<b...@g...he792db4e.invalid>
[...]
>
>
> Otóż, po wczorajszej erupcji tfurczości (czyli retwórczości) osobnika
> o nicku ksRobak, którą lokalizuję humanitarnie jako efekt żarzącego się
> pod jego stopami gruntu psp, szukałem w "słowach grupy" choćby jednego,
> jasnego sygnału, o wsparciu dla całego przedsięwzięcia, zwanego
> "kolorowym autobusem". Sygnał ten znalazłem w słowach pućka
> w rozmowie z Manią, w trudnym wątku o pokrewnych zakresach.
> Słowa te nie były (w moim odbiorze) w żadnym stopniu oceną mojej
> działalności, ale jedynie zachętą do jej kontynuowania, być może nawet
> nieświadomą ze strony pućka (głask od pućka). Jako takie, znacznie
> podniosły moje zainteresowanie w podjęciu dalszego WYSIŁKU ku
> niesprecyzowanemu jeszcze działaniu. Dzięki więc temu "głaskowi"
> praktycznie powstał ten oto tutaj tekst. Byłby on zupełnie inny, bądź też
> nie byłoby go wcale, gdyby wspomniany "głask" od pućka nie został
> przez niego wypowiedziany, lub przeze mnie dostrzeżony.
> Tak więć rola "głaska" w naszym życiu jest kolosalna o ile jest on
> czyniony świadomie lub świadomie odbierany jako "impuls Diraca"
> (wg słownictwa oTTo).
>
> Wszystkim, którzy zachęcać się będą wzajemnie do kontynuowania
> opisanej tu podróży w CiP, już teraz dziękuję za ich odwagę
> i zrozumienie.
>
>
> All ... z Gormenghast
>
> ps.
> Tekst powyższy dedykuję w szczególności osobom, które wiedzą,
> że dedykuję to im właśnie. Jest to zarazem podziękowanie dla ich
> trudu "przebywania ze mną" w witrualnym świecie, jak też forma
> "głaska" - czyli oddania im tego co należne - szacunku i pokory
> dla ich istnienia. [Ghast, 19 listopada, g.04:01]
>
Chciałbym/cieszyłbym się (o próżności moja) gdyby aktywność moja
wspierała/wzmacniała/głaskała 'pozytywne' działania/intencje/emocje.
Ponieważ Allu niewątpliwie jest w Tobie tęsknota za tą 'jasną stroną'
to niech będzie wzmacniana ta tęsknota i ta 'jasna w Tobie strona'.
Jeśli tak odbierasz głaski ode mnie (świadome czy nie) to niech Ci służą.
Dodam jeszcze że choć dość 'górnolotnie'/odlegle/'z dystansem' możesz
odbierać moje pisanie do Ciebie to wszystko co piszę do Ciebie jest
aktualne także (a może przede wszystkim) dla mnie. Lub inaczej o ile
tylko nie panuje nademną 'pomroczność jasna' to nie uważam abym był
'jakoś' 'lepszy' od Ciebie.
Jeżeli chodzi o moje wsparcie dla "kolorowego autobusu" jako formy,
to jako jednostkowe doświadczenie Twojego subiektywnego odbioru
wydarzeń na grupie mogło być ciekawe. Niestety jako eksperyment
długotrwały w tej formie jest dla mnie męczące i lekko pretensjonalne.
Najchętniej bym widział w 'tym' zakresie więcej Twoich własnych
emocjonalnych zmagań ze sobą niż projekcji dotyczące innych UGD.
Tu muszę powiedzieć, że powyższy Twój post idzie (IMO) w 'dobrym'
kierunku (no może z małymi zastrzeżeniami).
Ale to zapewne już projekcja moich potrzeb.
pozdrawiam,
puciek.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2003-11-19 13:53:33
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
"Bacha" w news:bpfcan$1hss$1@foka1.acn.pl...
/.../
> > najbardziej rozsądnym posunięciem. DYSTANS do nieznanego
> > jest jedynym poprawnym sposobem postępowania.
> Zatem ten głask chyba chybiony. ;))
>
> Bacha.
OK. Być może tak być może nie. Nie przesądzam sprawy
ponieważ:
To nie był głask z mojej strony - moja opinia była w stosunku
do autorki Baszki takim samym "głaskiem" jak opinia pućka
rzucona w eter. To ja sam odebrałem słowa pućka jako "głask".
Równie dobrze mógłbym je przegapić i się cofnąć - nie zrobiłem tego
i mam z rego bardzo określone korzyści!!!
Rzecz polega na tym, by patrzeć w przestrzeń i szukać związku
a nie różnic wiedząc, że szuka się związku a nie różnic.
Jeśłi nie chcesz tego głaska (którego ja Ci bie dawałem), to Twoja
strata - jesteś uboższa. Jeśli go weźmiesz, wzbogacisz się.
:))
Wiem, że jeszcze dużo czasu upłynie zanim
Dzisiaj Dzisiaj Dzisiaj jednak zorientowałem się, że już i tak
powiedziałem za dużo - DOKŁADNIE O JEDNO SŁOWO.
Oczywiście mam na myśłi całą moją pisaninę licząc od 13 listopada b.r.
Nic Ci więc tym razem nie rzucam Baszko. Ani celowych ani
nieświadomuych głasków (?). To co weźmiesz, zalezy Tylko od Ciebie.
Jednak niezmiennie dobrze Ci życzę ;)).
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2003-11-19 17:34:33
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
Użytkownik "... z Kądś Tam" <b...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości
sorry everybody- test nowej składanki ncka (tradycyjnie - miesiączek minął,
literki trza pobałaganić.)
> [Ghast, 19 listopada, g.04:01]
O urodzinki kojej kuzynki dzisiaj -
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2003-11-21 09:39:22
Temat: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
"puciek2" w news:740f.000001b3.3fbb68a6@newsgate.onet.pl...
/.../
Dear Puciek2
/.../
> Chciałbym/cieszyłbym się (o próżności moja) gdyby aktywność moja
> wspierała/wzmacniała/głaskała 'pozytywne' działania/intencje/emocje.
I tak jest zawsze. Cokolwiek wlewasz na ekrany innych ludzi jest
oddziaływaniem na ich chłony (wszelkiego rodzaju receptory - HA!!)
[w tej chwili uświadomiłem sobie, że we włanych WPUGD miałem
swego czasu opowieść o Chłonach - wówczas jakoś dziwną dla ludzi.
Schowałem ją. Wkrótce ją znów pokażę, bo okazuje się, że Współga
Wspaniale. Opowieść pamięta zapewne tylko moja lewa noga].
Idąc dalej tropem Twojej myśli - cokolwiek wypowiadasz może być
odebrane na tysiące sposobów, jednak tu istnieją chyba tylko dwie
strony: dodatnia i ujemna. Inaczej mówiąć ważne jest jaki wektor
nada Twojej odpowiedzi percepcja czytelnika.
Tę samą wypowiedź jeden odczyta in plus, inny in minus, a będzie to
zależało wyłącznie od stanu świadomości odbiorcy.
Co więcej - ten sam odbiorca, jednego dnia odczyta te same słowa
in plus, a drugiego dnia może odczytać je in minus.
Gdy tego nie wiemy - błądzimy mieląc Wiatr.
Wówczas żaden Ogień nie zapłonie, a zapałki leżą bezużyteczne.
> Ponieważ Allu niewątpliwie jest w Tobie tęsknota za tą 'jasną stroną'
> to niech będzie wzmacniana ta tęsknota i ta 'jasna w Tobie strona'.
Dzięki.
> Jeśli tak odbierasz głaski ode mnie (świadome czy nie) to niech Ci służą.
Dzięki.
> Dodam jeszcze że choć dość 'górnolotnie'/odlegle/'z dystansem' możesz
> odbierać moje pisanie do Ciebie to wszystko co piszę do Ciebie jest
> aktualne także (a może przede wszystkim) dla mnie. Lub inaczej o ile
> tylko nie panuje nademną 'pomroczność jasna' to nie uważam abym był
> 'jakoś' 'lepszy' od Ciebie.
Ja również nie uważam, abym był 'jakoś' 'lepszy' od Ciebie - jesteśmy
więc zgodni co do fundamentów.
I to mnie cieszy.
> Jeżeli chodzi o moje wsparcie dla "kolorowego autobusu" jako formy,
> to jako jednostkowe doświadczenie Twojego subiektywnego odbioru
> wydarzeń na grupie mogło być ciekawe.
Tu jednak muszę Ci wyjaśnić, że nie jest to moje jednostkowe doświadczenie.
Podróżujesz zielonym autobusem od dawna (nie wiem od jak dawna ale
potrafię z daleka wskazać Tobie ten punkt), choć w tej chwili uznajesz,
że jesteś gdzieś indziej. Jesteś W nim.
Mój odbiór nie jest nigdy inny jak subiektywny. Dzielę się nim, tak jak
to jest w zwyczaju ludzi. Robią to wszyscy i zawsze gdy tylko się dzielą.
Być może można to również Mnożyć, jedka zwykle ludzie to dzielą.
Jeśli teraz Twoja percepcja, Twoje Chłony oddają Ci z moich słów,
wyłącznie znudzenie, rozwiązanie jest w Tobie. Mnie nic do tego,
o ile jestem zwykłym człowiekiem. A tego też nie wiem.
> Niestety jako eksperyment
> długotrwały w tej formie jest dla mnie męczące i lekko pretensjonalne.
> Najchętniej bym widział w 'tym' zakresie więcej Twoich własnych
> emocjonalnych zmagań ze sobą niż projekcji dotyczące innych UGD.
Nie Pućku Drogi. To nie jest moje zadanie, co Ty byś najchętniej Widział.
Moje zadanie widzę w tym (a jestem człowiekiem), aby Dać moje własne
emocjonalne zmagania w sposób jak najmniej skażony czymkolwiek
z zewnątrz. Nie jest to żaden eksperyment, ale Podróż Podróż.
Jeśłi tylko starczy Ci ludzkeej cierpliwośći doczekasz się finału.
Powtórzę swoją obietniecę - autobus dojedzie do zielonego mostu -
dotrzymuję obietnic.
> Tu muszę powiedzieć, że powyższy Twój post idzie (IMO) w 'dobrym'
> kierunku (no może z małymi zastrzeżeniami).
> Ale to zapewne już projekcja moich potrzeb.
CzujPatrzMyślDystDaj
> pozdrawiam,
> puciek.
Pozdrawiam
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |