| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-11-05 22:15:08
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądekUżytkownik "miszka" <e...@...lodz.pl> napisał w wiadomości
news:fgmusd$9ck$1@inews.gazeta.pl...
> jak to jest u Was?
> macie jakis limit miesięczny przeznaczony na zakupy 'babskich
niepotrzebnych
> potrzeb"?
> i czy kiedyś jest koniec tych potrzeb? bo ja im wiecej mam, tym wiecej
> potrzebuje... (perfum, kosmetyków, ciuchów)
Nie mam limitu, a pewnie by się przydał ;)
Ale z drugiej strony na wszystko generalnie wystarcza, więc nie jest tak
źle.
Co do ciuchów - na szczęście jestem po pierwsze wybredna, po drugie
momentami niewymiarowa, więc na ciuchy, buty, dodatki nie wydaję dużo.
Ale na kolorówkę.... Dobrą bieliznę... Idzie sporo ;) Aczkolwiek powoli mi
to mija (chyba), bo widzę nagromadzenie gadżetów, których nie zużyję przez
wieeele lat.
Pozdrawiam, Yaga
--
"Tanz - mein Leben - tanz
Tanz mit mir
Tanz mit mir noch einmal
In den puren Rausch der nackten Liebe"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2007-11-06 02:23:02
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądek(...)
> i mimo, ze mam to wszystko, to wcale nie czuje się szczęśliwsza, myślę
> sobie, że jeszcze chciałabym to i tamto.
moze dlatego, ze to maz zarabia te pieniadze :)
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2007-11-06 08:44:02
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądek
Użytkownik "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:6f9e.00000000.472fd006@newsgate.onet.pl...
> (...)
>> i mimo, ze mam to wszystko, to wcale nie czuje się szczęśliwsza, myślę
>> sobie, że jeszcze chciałabym to i tamto.
>
>
> moze dlatego, ze to maz zarabia te pieniadze :)
>
> i.
wlasnie nie! Kiedy pracowałam, z lżejszym sercem mogłam sobie pozwolić na to
czy tamto. Teraz własnie z tego powodu, że ja nie pracuję, jest gorzej. Mam
wyrzuty, że tracę kasę, nie mam dość i na dodatek nie zarabiam ;(
miszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2007-11-06 08:47:34
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądekmiszka napisał(a):
> Hej,
>
> jak to jest u Was?
> macie jakis limit miesięczny przeznaczony na zakupy 'babskich niepotrzebnych
> potrzeb"?
> i czy kiedyś jest koniec tych potrzeb? bo ja im wiecej mam, tym wiecej
> potrzebuje... (perfum, kosmetyków, ciuchów)
>
> miszka
Hmmm... Granice potrzeb ustalam odwolujac sie do przydatnosci danej
rzeczy w moim zyciu. Np. nie kupie szminki w odcieniu typowo
wieczorowym, bo nie miewam wieczorowych wyjsc (ale jesli zajdzie
koniecznosc posiadania takiej szminki, to ja kupie). Zreszta rzadko
uzywam czegos wiecej niz tuszu do rzes, podkladu i blyszczyka (czesto z
lenistwa lub pospiechu). Obecnie jestem na etapie, ze wystarcza mi
kupowanie rzeczy niezbednych. Co to oznacza "niezbedne"? Dla kazdej co
innego, he he :) Dla mnie niezbedny jest np. podklad. Bez podkladu na
twarzy wlasciwie nie umiem wyjsc z domu. Ale np. baze pod podklad moge
sobie darowac.
Na pewno te potrzeby sa ograniczane w moim przypadku rowniez przez
splate kredytow, oplate rachunkow i roznych zobowiazan, co traktuje jako
absolutny priorytet. Jesli jest tak, ze w danym miesiacu moge sobie
pozwolic na cos ekstra, to i tak wlacza mi sie w mozgu komunikat: "czy
na pewno tego potrzebujesz?". I wtedy kupuje cos, co rzeczywiscie bedzie
wykorzystywane (np. cienie w kolorze, ktorego nie mam, ale ktory jest
na tyle neutralny, ze da sie go stosowac czesciej niz od wielkiego
dzwonu; ciekawy ciuch, fajna bielizna itp.). Taka juz praktyczna do bolu
jestem :) Natomiast jako prezenty lubie otrzymywac rozmaite niepotrzebne
pierdolki :) A jak moja sytuacja materialna bedzie lepsza, to dlaczego
nie? Przesune te granice, ot co.
Krusz.
--
Kruszyna
"Primum non stresere..."
gg 2807125
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2007-11-06 09:12:16
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądekmiszka wrote:
> jak to jest u Was?
> macie jakis limit miesięczny przeznaczony na zakupy 'babskich niepotrzebnych
> potrzeb"?
Niee, przeciez to absurd byłby. Przykładowo - w jednym miesiącu skończy
mi się podkład i balsam, to miałabym czekać do następnego bo limit
wyczerpałam? To mi wygląda na dobrowolne samoudręczenie, jakby
wystarczającym ograniczeniem nie był zwyczajny brak pieniędzy na
wszystkie babskie odbicia ;)
> i czy kiedyś jest koniec tych potrzeb? bo ja im wiecej mam, tym wiecej
> potrzebuje... (perfum, kosmetyków, ciuchów)
Ciuchów to chyba też. Nawet szafę sobie na nie zrobiłam na zamówienie :)
Ale kosmetyków więcej niż używam nie zmieszczę na sobie, na zapas nie
kupię, bo się zestarzeją, zreszta po co, jak wszystko jest, a za
miesiąc pewnie będzie jeszcze więcej.
--
Krycha&Co(ty) Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
http://krycha.kofeina.net choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem
jest mruczenie szczęśliwego kota. (F.Klimek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2007-11-06 09:38:22
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądekKruszyzna pisze:
> miszka napisał(a):
>> Hej,
>>
>> jak to jest u Was?
>> macie jakis limit miesięczny przeznaczony na zakupy 'babskich
>> niepotrzebnych potrzeb"?
>> i czy kiedyś jest koniec tych potrzeb? bo ja im wiecej mam, tym
>> wiecej potrzebuje... (perfum, kosmetyków, ciuchów)
>>
>> miszka
>
> Hmmm... Granice potrzeb ustalam odwolujac sie do przydatnosci danej
> rzeczy w moim zyciu. Np. nie kupie szminki w odcieniu typowo
> wieczorowym, bo nie miewam wieczorowych wyjsc (ale jesli zajdzie
> koniecznosc posiadania takiej szminki, to ja kupie). Zreszta rzadko
> uzywam czegos wiecej niz tuszu do rzes, podkladu i blyszczyka (czesto z
> lenistwa lub pospiechu). Obecnie jestem na etapie, ze wystarcza mi
> kupowanie rzeczy niezbednych. Co to oznacza "niezbedne"? Dla kazdej co
> innego, he he :) Dla mnie niezbedny jest np. podklad. Bez podkladu na
> twarzy wlasciwie nie umiem wyjsc z domu. Ale np. baze pod podklad moge
> sobie darowac.
Ale jak wymyślą podbazę pod bazę pod podkład, to wiele pań będzie się
czuło nagimi z samym podkładem z bazą na twarzy, więc dodatkowe tubki
przybędą na półeczkach... I o to chozzziii :-DDD
Poruszyłas problemik tzw bazy, to sie podpinam, wybacz. Po prostu śmieję
sie do rozpuku z naiwności kobiet, co to MUSZĄ z bazą. Pod podkład.
Przecież sam podkład już jest "pod coś", nie? Ale cóż, liczba warstw
może być nieograniczona, więc... ja chcę bazy pod bazę - podbazy pod
bazę pod podkład!
Tylko, kurczę, co pod tę podbazę? - aaaa, to już kochanego producenta
sprawa...
:-D
;-PPP
--
XL wiosenna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2007-11-06 10:37:38
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądekKruszyzna wrote:
(...)
> Co to oznacza "niezbedne"? Dla kazdej co
> innego, he he :) Dla mnie niezbedny jest np. podklad. Bez podkladu na
> twarzy wlasciwie nie umiem wyjsc z domu. Ale np. baze pod podklad moge
> sobie darowac.
Dobry przykład. Niezbędne to może nie, ale od kiedy znam bazy i tę pod
cienie i tę pod podkład - lubię ich używać. Wychodząc z domu na 12-15
godzin wiem, że wszystko co ma być na twarzy pozostanie n niej. Za to
szminki wszystkie praktycznie mogę sobie darować, bo i tak zapomnę ich
użyć :)
> Na pewno te potrzeby sa ograniczane w moim przypadku rowniez przez
> splate kredytow, oplate rachunkow i roznych zobowiazan, co traktuje jako
> absolutny priorytet. Jesli jest tak, ze w danym miesiacu moge sobie
> pozwolic na cos ekstra, to i tak wlacza mi sie w mozgu komunikat: "czy
> na pewno tego potrzebujesz?". (...)
No bo to ekstra to ma być jakaś przyjemność, a trochę trudno mi sobie
wyobrazić przyjemność z niepotrzebnego czegoś, zajmujacego tylko
miejsce. A priorytet to ma u mnie kocie żarcie, świadczenia na drugim
miejscu :)
--
Krycha&Co(ty) Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
http://krycha.kofeina.net choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem
jest mruczenie szczęśliwego kota. (F.Klimek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2007-11-06 11:37:21
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądekKrystyna Chiger napisał(a):
> Dobry przykład. Niezbędne to może nie, ale od kiedy znam bazy i tę pod
> cienie i tę pod podkład - lubię ich używać. Wychodząc z domu na 12-15
> godzin wiem, że wszystko co ma być na twarzy pozostanie n niej. Za to
> szminki wszystkie praktycznie mogę sobie darować, bo i tak zapomnę ich
> użyć :)
Baza pod cienie to dla mnie insza inszosc. Pod cienie ma byc i kropka,
ta pod podklad jest niekonieczna (aczkolwiek posiadam, sprezentowano mi
i sobie ja chwale, ale sama bym nie kupila). Ze szminkami u mnie tak
samo. Blyszczyk nosze zawsze w kieszeni kurtki lub plaszcza i moge sie
nim raz-dwa machnac. Ze szminka taki wyczyn bylby u mnie niemozliwy :)
> No bo to ekstra to ma być jakaś przyjemność, a trochę trudno mi sobie
> wyobrazić przyjemność z niepotrzebnego czegoś, zajmujacego tylko
> miejsce.
No i znow wracamy do tego, co to jest "potrzebne". Dla mnie czyms
zajmujacym miejsce bylyby kolczyki czy bransoletki. I tak wiecznie o
nich zapominam :)
A priorytet to ma u mnie kocie żarcie, świadczenia na drugim
> miejscu :)
>
Ach, to rozumiem doskonale :)
Krusz.
--
Kruszyna
"Primum non stresere..."
gg 2807125
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2007-11-06 11:43:06
Temat: Re: zakupy a zdrowy rozsądek
Użytkownik "pamana" <b...@a...pl> napisał w wiadomości
news:fgnvlf$d40$1@news.dialog.net.pl...
> kolorowka: korektor,podklad-3,pudry -brazujace to moj koniek ale mam ich
> tylko 3 ,tusz,blyszczyk -z racji zawodu kolorowki mam kufry cale ale
> uzywam minimum.
>
> tutaj wysoka polka ale tylko ze wzgledu na zawod.na codzien tylko podklad
> i brazer.
Gdyby nie charakter mojej pracy i zasada autoprezentacji,
plus obowiązujący wzorzec kobiety z mediów,
zrezygnowałabym w ogóle z malowania się.
Z lenistwa.
Niektórym kobietom dobrze bez makijazu. To zależy od typu urody.
Malowanie się to element dbania o siebie, troski, trochę odbicie poczucia
własnej wartości.
Z psychologicznego punktu widzenia kobiety które umiejętnie o siebie dbają
maja odpowiednie poczucie własnej wartości.
Jesli jakaś pani nie dba wcale - to może być pewien sygnał, że cos "jest" z
jej poczuciem własnej wartości.
I odwrotnie - jesli dba za bardzo (góra kosmetyków, ilość a nie jakość,
gromadzenie, zbytnie przykładanie wagi do wyglądu) - też należałoby
zastanowić się, z czego to wynika. Co to ma zastąpić.
pozdr
o.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2007-11-06 11:49:30
Temat: Re: bylo: zakupy a zdrowy rozsądek, jest: bazaIkselka napisał(a):
> Poruszyłas problemik tzw bazy, to sie podpinam, wybacz. Po prostu śmieję
> sie do rozpuku z naiwności kobiet, co to MUSZĄ z bazą. Pod podkład.
> Przecież sam podkład już jest "pod coś", nie?
No nie do konca. Mam baze pod podklad Dermiki, ktora dostalam od
zyczliwej duszy, i sobie ja chwale. Teraz na co dzien jej nie stosuje,
ale np. przed wyjsciem do pracy nakladalam za kazdym razem. Co to daje?
Otoz sa podklady i podklady. Jedne trzymaja sie lepiej, inne gorzej,
jedne rozsmarowuja sie fajnie, inne juz nie. Baza pokrywa twarz
cieniutka satynowa powloka (wybacz okreslenie "satynowa", nie mam
pojecia, jak nazwac to inaczej), dzieki ktorej podklad lepiej prezentuje
sie na twarzy, dluzej sie trzyma i lepiej rozprowadza. Nie dla
wszystkich podklad jest "pod cos". Ja np. nie uzywam rozu (no,
sporadycznie, od wielkiego dzwonu) i nie uzywam pudru sypkiego (no bo
jakos nie, zapominam kupic, rozmyslam sie w ostatniej chwili, wybieram
co innego itp.). Podklad zatem idzie na pierwszy ogien wizualny i
powinien prezentowac sie dobrze. Z baza prezentuje sie lepiej niz bez
bazy. Zreszta zalezy jaki podklad. Przy L'Orealu Matt Cashmere nie widac
bylo zadnej roznicy. Bo to dobry podklad byl :)
> Ale cóż, liczba warstw
> może być nieograniczona, więc... ja chcę bazy pod bazę - podbazy pod
> bazę pod podkład!
> Tylko, kurczę, co pod tę podbazę? - aaaa, to już kochanego producenta
> sprawa...
> :-D
Baze naklada sie cieniutka warstwa. Calosc w zadnym wypadku nie tworzy
tapety. No, chyba ze ktos nalozy podklad w ilosci hurtowej, to sorry :)
Krusz.
--
Kruszyna
"Primum non stresere..."
gg 2807125
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |