Data: 2009-04-23 08:59:30
Temat: Antysemityzm po polsku - Stefan Zgliszczyński - punkt wyjścia do bardzo trudnego tematu.
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dlaczego uważam, że punkt wyjscia jest bardzo dobry ? Bo przeczytałem i
uznałem, że
nie kreśli problemu czarno-biało, nie opowiada siępo którejś ze stron,
ale po prostu po stronie ludzkich wartości i naukowego, wyważonego
spoglądania na historię.
A potem z niejakim zdziwieniem(satysfakcją) zauważyłem, że Stefana
Zgliszczyńskiego
równo cytują zarówno:
- organizacje pracujące na rzecz dialogu Polsko-Żydowskiego
http://polish-jewish-heritage.org/Pol/08-07_Antysemi
tyzm_po_polsku.html
- organizacje lewicowe
http://www.lewica.pl/?id=11396
jak również ...
- organizacje zwiazane z walką o niepodległość Palestyny (prawdę mówiąc, tu
najpierw trafiłem na artykuł)
http://viva-palestyna.pl/news/felieton.php?news=feli
etony/000373.info
Brakuje mi tylko ...
Polskiego Kościoła Rzymsko-Katolickiego ... Może ktoś znajdzie ?
STEFAN ZGLICZYŃSKI | 65. ROCZNICA MORDU W JEDWABNEM
Antysemityzm po polsku
"To wlasnie antysemityzm i katolicyzm sa - obok jezyka - powszechnie
kojarzone na swiecie z wizerunkiem Polaka, zarówno tego wspólczesnego, jak i
historycznego. Oczywiscie to stereotyp. Oczywiscie po czesci krzywdzacy, jak
kazdy sad operujacy wielkim kwantyfikatorem. I oczywiscie równie prawdziwy.
Wbrew zapewnieniom najwybitniejszych reprezentantów elit intelektualnych
naszego kraju, stanowisku hierarchii koscielnej, Sprawiedliwych ratujacych
Zydów z Zaglady, czy nawet niektórych z garstki ocalonych.
Wystarczy obejrzec mury domów polskich miast i miasteczek, posluchac Radia
Maryja, kazania ksiedza, a nawet biskupa, poczytac wypowiedzi czolowych
polskich polityków, isc na mecz pilkarski, demonstracje, strajk, do dowolnie
wybranego punktu sprzedazy wysokonakladowej prasy, przykoscielnej ksiegarni
albo na zbezczeszczony cmentarz zydowski, podpalonej synagogi, badz
porozmawiac z nekanym anonimowymi pogrózkami pracownikiem Towarzystwa
Spoleczno-Kulturalnego Zydów.
...
...
Należy jednak przypomnieć, iż antysemityzm skompromitował dopiero Adolf
Hitler. Przed nim bycie antysemitą nie było niczym nagannym, ba, wielu
czołowych polityków europejskich i amerykańskich chlubiło się swoim
antysemityzmem. Dość przypomnieć z naszego podwórka Romana Dmowskiego,
patrona największego ronda w stolicy, a niedługo i pomnika, uważanego przez
wielu Polaków za "twórcę niepodległego państwa polskiego"; który był twórcą,
i owszem, ale nowoczesnego polskiego antysemityzmu.
Te współczesne fale światowego antysemityzmu, objawiające się głównie
antyżydowskimi wystąpieniami Arabów oburzonych polityką Izraela wobec
Palestyńczyków, do Polski prawie nie docierają. I to nie tylko z oczywistego
powodu braku liczniejszej mniejszości arabskiej w naszym kraju. Główna
przyczyna jest inna - polski antysemityzm jest po prostu hermetyczny,
absolutnie nieczuły na rzeczywistość. Trwał i trwa niezależnie od obecności
Żydów czy od obecności państwa Izrael i prowadzonej przezeń polityki.
Akcje solidarności z Palestyńczykami wymierzone w Izrael nie wzbudzają w
polskim społeczeństwie większego odzewu. Nie aktywizują też specjalnie
polskich antysemitów. Owszem, na stronach internetowych organizacji
faszystowskich od lat pojawiają się hasła solidarności z walczącymi o
wolność Palestyńczykami, Nasz Dziennik ostro protestuje przeciwko "zbrodniom
izraelskim", a poseł i do niedawna szef Rady Politycznej Ligi Polskich
Rodzin Zygmunt Wrzodak głośno wzywał swojego czasu rząd polski do wycofania
żołnierzy i zaprzestania współuczestniczeniu w "haniebnej okupacji Iraku".
Są to jednak reakcje nieporównywalne w swojej intensywności z awanturami
dotyczącymi krzyży na oświęcimskim żwirowisku czy Jedwabnego. A to dlatego,
że ani Narodowego Odrodzenia Polski czy ONR-u, ani Naszego Dziennika, ani
Zygmunta Wrzodaka, ani wielu podobnych im antysemitów nie interesuje tak
naprawdę los Irakijczyków czy Palestyńczyków. Dla nich liczy się wyłącznie
to, że mogą teraz, przy otwartej kurtynie, pod pretekstem obrony uciśnionych
i torturowanych dowalić Izraelowi, czyli znienawidzonym Żydom. Brak
przekonania w wykorzystaniu tak znakomitego pretekstu wynika również ze
znajomości polskiego społeczeństwa i obecnego w nim antysemityzmu - jak
mówię - absolutnie zamkniętego, nie poddającego się faktom i nowym
okolicznościom, będącego w stanie zaabsorbować co najwyżej ułamek
współczesnych zbrodni Izraela.
Dlatego też tak ważna jest, moim zdaniem, każda pogłębiona próba rewizji
polskiej historiografii dotycząca "kwestii żydowskiej". Pogłębiona, czyli
nie poprzestająca na oklepanych frazesach Szewacha Weissa czy Adama
Michnika, że polskie społeczeństwo jest cacy, a margines
bandytów-antysemitów znajdzie się wszędzie. Frazesach, gdyż każda poważna
praca dotycząca polskiego antysemityzmu - do jakich zaliczam m.in. Sąsiadów
Jana Tomasza Grossa (2000), "szanowny panie gistapo" Donosy do władz
niemieckich w Warszawie i okolicach w latach 1940-1941 Barbary Engelking
(2003), "Ja tego Żyda znam!" Szantażowanie Żydów w Warszawie, 1939-1943 Jana
Grabowskiego (2004), My z Jedwabnego Anny Bikont (2004), czy Zagłada a
tożsamość Małgorzaty Melchior (2004) - dezawuuje natychmiast ich wartość.
Każda z kolei próba rewizji historii naszego kraju, historii do szczętu
zakłamanej - raz przez półwiecze "realnego socjalizmu", a dziś przez
historyków z bożej łaski, wysługujących się prawicowym instytucjom
państwowym - przypomina nam, że historia Żydów polskich i nierozerwalnie z
nią złączonego polskiego antysemityzmu wciąż czeka na swoje pełne
opracowanie.
"
|