Data: 2000-02-28 07:13:35
Temat: Coś dobrego z Morza Śródziemnego
Od: "Zalewscy" <u...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie tak dawno rodziciele moi zdecydowali wysłać mnie w celach edukacyjnych w
szeroki i daleki świat.
Traf chciał, że trafiłam na Maltę, małe trzy wyspowe państewko 100 km
"poniżej" Sycylii.
Nie dosyć, że panujące tam warunki klimatyczne różnią się od naszych mniej
więcej jak gorący piekarnik od lodówki, to jeszcze Maltańczycy mają
"przykry" zwyczaj jedzenia posiłków tylko rano i wieczorem.
Rozumiałam w pełni niechęć do gorącej pizzy lub ociekającego serem
spaghetti, gdy panowała na dworze temeratura 40 stopni w
cieniu, niemniej jednak mój jakże słowiański żołądek domagał się czegoś "na
ząb" o zwykłej dla nas, Ludzi Północy, porze, czyli kiedy było właśnie
najgoręcej.
Mocno zaś dziwił się kiedy wyżej wymienione, BAAARDZO ciężkie potrawy
spożywałam około ósmej wieczorem, czyli wtedy, kiedy Maltańczycy zaczynają
tak naprawdę żyć, bo dopiero wtedy "środowisko" robiło się sprzyjające
aktywności.
Teraz wyjaśniam po co ten przydługi wstęp: otóż moja gospodyni, na wpół
Maltanka, a na wpół Holederko-Angielka (nie znalazłam ani jednego
"pełnokrwistego" Maltańczyka) zrobiła kiedyś potrawę, której przypadkiem
przyglądałam się w czasie "procesu obróbki".
Był to sałatka, którą na cześć miasta, w którym mieszkałam, nazwałam
SAŁATKA ST. JULIEN
Potrzebujemy: 0,5 kg ryżu, 1 bakłażan ( lub kabaczek lub cukinię ), 2
średnie papryki ( im więcej kolorów, tym będzie ładniej sałatka wyglądać ),
2 twadre pomidory ( im mniej będzie w nich soku, tym lepiej - na Malcie był
specjalny, " bezsokowy" gatunek), 2 małe cebule, olej kukurydziany
najlepiej, ale słonecznikowy też nie jest zły), w tym miejscu powinnam
napisać maltański kozi ser ;-))))))))))))))))
ale udało mi się znaleźć polskie zastępstwo dla tego specyficznego smaku,
tak więc: 25dag sera FETA, 25dag "pleśniaka" i pół cytryny ( trzeba wyłowić
pestki - dbajmy o swoje zęby). Do smaku polecam pieprz biały. Inne przyprawy
"zabiją bukiet smaków" w sałatce, a solić nie trzeba, bo jest FETA.
Gotujemy ryż (taki z woreczka najlepiej - po co się babrać, a musi być
sypki). W tym samym czasie kroimy FETĘ w centymetrową kostkę, "pleśniaka" w
jeszcze drobniejszą i skrapiamy cytryną (uwaga na te pestki!!!). Teraz
lejemy na patelnię olej jak do głębokiego smażenia i smażymy pokrojonego w
kostkę bakłażana i paprykę (tu trochę mniejsza kostka niż w bakłażanie) do
momentu, aż poczujemy, że zrobił się miękki miąsz, a skórka rumiana. Ryż się
gotuje, bakłażan z papryką - smaży, a my w tym czasie kroimy pomidory,
taaak,
w kostkę, a cebulę im w drobniejszą tym lepiej. Dodajemy to do serów,
wrzucamy zawartość patelni i odcedzony ryż. Mieszamy dodając pieprzu
białego.
Sałatka jest pyszna na gorąco, może nawet zastąpić cały obiad, ale jak
później
wsadzi się do lodówki, to stanowi też pyszną, chłodnutką kolacyjkę.
Życzę smacznego i będę wdzięczna za ewentualne komentarze, bo moja rodzina
nie była chyba obiektywna w swoich zachwytach ( jak to rodzina ;-)
J...@p...onet.pl
|