Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Czy moge sobie pomoc?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czy moge sobie pomoc?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-05-06 18:33:38

Temat: Czy moge sobie pomoc?
Od: Saanele <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Zastanawialam sie nad tym dlugo...Nawet bardzo dlugo...
Kiedys slyszalam od pewnego czlowieka z katedry psychologii, ze studenci
dziela sie na dwie grupy:
1. tych, ktorzy sa zdrowi i po skonczeniu studiow beda potrafili pomagac
innym
2. tych, ktorzy sami potrzebuja fachowej, specjalistycznej pomocy.
Ja bardzo chcialam studiowac psychologie, ale wowczas zwatpilam.
Myslalam, ze qrde, przeciez jestem malym smutaskiem, mam qpe problemow,
ktore powinnam rozwiazac. Myslalam, ze musze rozpoczac analize
psychologiczna od wlasnej osoby. Zrezygnowalam na jakis czas ze studiow.
Sama poszlam do psychologa...Hehe, to nie byl psycholog, ale
lekarz....psychiatra (jeszcze lepiej). Okazalo sie, ze ten specjalista
nastawiony byl jedynie na szpikowanie mnie jakimis psychotropami. To
bylo takie ponizajace. Tyle pytan, tyle glupich odpowiedzi a na koncu
uwienczenie w postaci kilku banknotow. Po kilku dniach zazywania leku
wyladowalam w szpitalu.
To bylo okropne. Jedna wizyta u psychiatry i wszyscy uwazaja czlowieka
za swira. Powaznie tak bylo... Wtedy poczulam, ze nawet jesli mam wpasc
w obled, nigdy wiecej nie poprosze o porade specjalisty. Lekarze w
szpitalu pytali sie, co mnie podkusilo, zeby lazic do psychiatry.
Jakis diabel mnie podkusil...(pomyslalam),...po co tyle szumu....
MInelo wiele lat. Wiem, ze juz nigdy nie pojde do lekarza swiadomie.
MOga mnie powiezc do wariatkowa w bialym mundurku, ale sama, z wlasnej
woli....brrrrr.... Strach pomyslec.
Czlowiek potrzebuje zrozumienia. Oczekuje od drugiej ludzkiej istoty
odrobiny empatii. Znalam wiele osob, ktore poszly na psychologie i
zapewne juz ukonczyly studia. Zaluje swojej decyzji. TRudno. Nalezalabym
do tej drugiej grupy studentow. MOze studia pomoglyby mi odpowiedziec na
kilka nurtujacych mnie pytan??? Znam takze ludzi, ktorzy juz pracuja w
zawodzie i zapewniam, ze nie chcialabym byc ich pacjentka. Kiedy ich
spotykam wysmiewaja tych, ktorzy przychodza do nich ze swoimi
najskrytszymi problemami. Bagatelizuja problemy innych. Egoisci
nastawieni tylko na zbijanie kasy w prywatnych gabinetach.
Brzydze sie czasem, ze mam takich znajomych i zal mi tych ludzi, ktorzy
im ufaja. Czasem mam ochote stac przed gabinetem jednego, czy drugiego i
wykrzyczec przy ludziach, co o nich mysle i jakimi sa moim zdaniem
"specjalistami". Pewnie wtedy zyskalabym status "pomiganej":-)
A moze odebralabym ludziom ufnosc i wiare w innych???
Wiem, ze sa wspaniali psychologowie, cudotworcy leczacy chore zagubione
dusze... Tych przepraszam, ze juz w nich nie wierze i zycze szczescia w
pracy zawodowej.
Nie wiem jakim bylabym psychologiem. MOze to, ze wszystko traktuje
bardzo powaznie, mogloby mi zaszkodzic:-). Moze przeciwnie, pozwoliloby
mi pomoc wielu ludziom, gdyz moje zaangazowanie jest ogromne, jezeli
juz czegos sie chwyce.
Jesli ktos wie cos na temat kierunku:Psychologia na jakimkolwiek
Uniwersytecie, jednak w systemie innym niz dzienny, prosze o kilka
slow!!!!!!!
Prosze o wszelkie wiadomosci na temat egzaminow, rekrutacji itp.
saanale


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-05-09 10:11:33

Temat: Re: Czy moge sobie pomoc?
Od: Darek Sieradzki <d...@p...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Saanele wrote:

> Zastanawialam sie nad tym dlugo...Nawet bardzo dlugo...
> Kiedys slyszalam od pewnego czlowieka z katedry psychologii, ze studenci
> dziela sie na dwie grupy:
> 1. tych, ktorzy sa zdrowi i po skonczeniu studiow beda potrafili pomagac
> innym
> 2. tych, ktorzy sami potrzebuja fachowej, specjalistycznej pomocy.
> Ja bardzo chcialam studiowac psychologie, ale wowczas zwatpilam.
> Myslalam, ze qrde, przeciez jestem malym smutaskiem, mam qpe problemow,
> ktore powinnam rozwiazac. Myslalam, ze musze rozpoczac analize
> psychologiczna od wlasnej osoby. Zrezygnowalam na jakis czas ze studiow.

Szkoda, ze wzielas to sobie do serca - przeciez to pachnie na 100 m
zlosliwoscia zblazowanego "naukowca" ze zle oplacanej posady na UW :-(
Gwarantuje, ze na wszystkich wydzialach tacy sie zdarzaja... Niestety
jak sie jest mlodym, a dotego wrazliwym studentem/studentka to czesto
bierze sie takie wypowiedzi powaznie...

Gdzies widzialem ladne porownanie psychologii (takiej terapeutycznej) do
wspinaczki: mozesz podac reke i pomoc komus kto wspina sie na skale
tylko wtedy gdy stoisz zaledwie o krok dwa nad nim. Ktos kto nie ma, ani
nigdy nie mial problemow ze soba raczej nie zrozumie co dzieje sie z
jego pacjentem - bedzie mniej lub bardziej bezdusznie stosowal regulki w
dziedzinie nauki w ktorej trudno cokolwiek zamknac w scisle regulki.

> Sama poszlam do psychologa...Hehe, to nie byl psycholog, ale
> lekarz....psychiatra (jeszcze lepiej). Okazalo sie, ze ten specjalista
> nastawiony byl jedynie na szpikowanie mnie jakimis psychotropami. To
> bylo takie ponizajace. Tyle pytan, tyle glupich odpowiedzi a na koncu
> uwienczenie w postaci kilku banknotow. Po kilku dniach zazywania leku
> wyladowalam w szpitalu.

Ech... Czasami wydaje mi sie, ze w koncu ze swoimi problemami dam sobie
rade sam, no, moze z "mala pomoca przyjaciol", jesli zechca pomoc -
czasami wydaje mi sie, ze dobrze zrobiloby mi odwiedzenie specjalisty.
Ale od tego ostatniego skutecznie mnie ta grupa odstrasza - zatrwaza
mnie beztroska z jaka lekarze przepisuja chemikalia :-(

Gdy bylem maly non-stop chorowalem na angine - byle wiaterek a ja
ladowalem do lozka z goraczka. Leczyla mnie pani w przychodni za pomoca
konskich dawek antybiotykow. Najrozmaitszych - wszystkie dawaly
przejsciowa poprawe, po czym zupelnie przestawaly dzialac. Pani
przepisywala mi przy najblizszej okazji inne antybiotyki i tak trula
mnie w kolo Macieju bez najmniejszego rezultatu :-( A z przewleklych
angin wyleczylem sie dopiero gdy doroslem do jezdzenia na kolonie, na
koloniach chodzilem po gorach, zahartowalem sie nieco, powdychalem
swiezego powietrza. Do dzis musze sie niezle nadwerezyc, zeby wyladowac
do lozka z przeziebieniem i goraczka.... Gdyby taka pani (pamietam do
dzis nazwisko, ale je przemilcze) byla powaznym lekarzem, wypytalaby sie
najpierw rodzicow, zorientowala i sama zasugerowala ze warto dzieciaka
troche zahatowac.

Tak samo nie wyobrazam sobie teraz, zeby ktos mial wplywac na moj
nastroj za pomoca chemikaliow...

Darek

ps. to moj pierwszy list na p.s.p - szkoda, ze wczesniej tu nie
trafilem, choc w sieci obracam sie juz od lat paru... Wbrew paru
negatywnym opiniom o grupie - calkiem tu ciekawie :-)

--
,-----------------------. o----------------------.
| Darek Sieradzki (Dago) \ http://www.dago.pmp.com.pl |
`------------------o `---------------------------'


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-05-10 18:02:52

Temat: Re: Czy moge sobie pomoc?
Od: "jacob" <j...@f...net> szukaj wiadomości tego autora


Saanele wrote in message <3...@p...fm>...

>Znalam wiele osob, ktore poszly na psychologie i
>zapewne juz ukonczyly studia. Zaluje swojej decyzji. TRudno. Nalezalabym
>do tej drugiej grupy studentow. MOze studia pomoglyby mi odpowiedziec na
>kilka nurtujacych mnie pytan??? Znam takze ludzi, ktorzy juz pracuja w
>zawodzie i zapewniam, ze nie chcialabym byc ich pacjentka. Kiedy ich
>spotykam wysmiewaja tych, ktorzy przychodza do nich ze swoimi
>najskrytszymi problemami. Bagatelizuja problemy innych. Egoisci
>nastawieni tylko na zbijanie kasy w prywatnych gabinetach.
>Brzydze sie czasem, ze mam takich znajomych i zal mi tych ludzi, ktorzy
>im ufaja. Czasem mam ochote stac przed gabinetem jednego, czy drugiego i
>wykrzyczec przy ludziach, co o nich mysle i jakimi sa moim zdaniem
>"specjalistami". Pewnie wtedy zyskalabym status "pomiganej":-)
>A moze odebralabym ludziom ufnosc i wiare w innych???
>Wiem, ze sa wspaniali psychologowie, cudotworcy leczacy chore zagubione
>dusze... Tych przepraszam, ze juz w nich nie wierze i zycze szczescia w
>pracy zawodowej.
>Nie wiem jakim bylabym psychologiem. MOze to, ze wszystko traktuje
>bardzo powaznie, mogloby mi zaszkodzic:-). Moze przeciwnie, pozwoliloby
>mi pomoc wielu ludziom, gdyz moje zaangazowanie jest ogromne, jezeli
>juz czegos sie chwyce.
>Jesli ktos wie cos na temat kierunku:Psychologia na jakimkolwiek
>Uniwersytecie, jednak w systemie innym niz dzienny, prosze o kilka
>slow!!!!!!!
>Prosze o wszelkie wiadomosci na temat egzaminow, rekrutacji itp.
>saanale
>
>
By byc dobrym psychologiem nie starczy tylko nauka. Do tego trzeba miec
powolanie. trzeba kochac ludzi i chcec im pomoc w skomplikowanych warunkach.
Wyzej wspomniani przez Ciebie psycholodzy takiego powolania nie mieli. Ba,
nawet szydzili ze swoich pacjentow.
Ty natomiast, uwazam, bylabys dobrym psychologiem.

jakub


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-05-10 21:19:00

Temat: Re: Czy moge sobie pomoc?
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"jacob" <j...@f...net> writes:


> By byc dobrym psychologiem nie starczy tylko nauka. Do tego trzeba miec
> powolanie. trzeba kochac ludzi i chcec im pomoc w skomplikowanych warunkach.

Hm... a mnie sie zawsze wydawalo ze powolanie to trzeba miec do bycia
ksiedzem, mnichem, spolecznikiem, nauczycielem.... ale psychologiem?

Przeciez psychologia to _nauka_. Wiedza, praca, wiedza i oczywiscie
talent jakis....w tym konkretnym kierunku ale nie powolanie.


--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-05-11 14:57:16

Temat: Re: Czy moge sobie pomoc?
Od: "Bogdan" <b...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

Saanele napisał(a) w wiadomości: <3...@p...fm>...

> Myslalam, ze musze rozpoczac analize
>psychologiczna od wlasnej osoby. Zrezygnowalam na jakis czas ze studiow.
>Sama poszlam do psychologa...

O.K. - nie nalezy traktowac studiów psych. jako psychoterapii. Czesc
studentów zdecydowanie myli pierwsze z drugim.
Kazdy rzetelny psycholog-psychoterapeuta powinien przejsc wlasna
psychoterapie. ZTCW to jeden z warunków otrzymania licencji.
Psychoterapeuci - to równiez osoby, które doswiadczaly wewnetrznych
problemów, lecz problemy te przepracowali. Dzieki temu nie obciazaja nimi
wlasnych klientów.
Ale - nie kazdy psycholog to psychoterapeuta.

>Hehe, to nie byl psycholog, ale
>lekarz....psychiatra (jeszcze lepiej).
Studiowalas psychologie a nie odróznialas psychiatry od psychoterapeuty ???


> Zaluje swojej decyzji. TRudno. Nalezalabym
>do tej drugiej grupy studentow. MOze studia pomoglyby mi odpowiedziec na
>kilka nurtujacych mnie pytan???
>Wiem, ze sa wspaniali psychologowie, cudotworcy leczacy chore zagubione
>dusze...

Dlaczego od razu cudotwórcy? To nie magia - tylko wiedza, doswiadczenie,
trening i praktyka. To taki, co prawda dosc specyficzny - ale zawód.


>Tych przepraszam, ze juz w nich nie wierze i zycze szczescia w
>pracy zawodowej.
Oni wierza w Ciebie :))))))))))

>Nie wiem jakim bylabym psychologiem.

NIc straconego. Spróbowac zawsze mozesz :))))))))))))

>Jesli ktos wie cos na temat kierunku:Psychologia na jakimkolwiek
>Uniwersytecie, jednak w systemie innym niz dzienny, prosze o kilka
>slow!!!!!!!
>Prosze o wszelkie wiadomosci na temat egzaminow, rekrutacji itp.
>saanale

Zajrzyj na strone www.swps.edu.pl - to strona Szkoly Wyzszej Psychologii
Spolecznej
Znakomita szkola - mam porównanie z Uniwersytetem Warszawskim, gdzie
skonczylem wydzial prawa - doskonali wykladowcy (ostatnio, po wykladzie
prof. Lukaszewskiego n.t. inteligencji sala spontanicznie nagrodzila go
brawami !), swietni asystenci, super interesujace zajecia.......
Przepraszam za te achy, ale jestem podjarany ta szkola (do minusów SWPS
naleza warunki lokalowe, ale z naszej krwawicy-czesnego kupiono juz do
adaptacji jakies budynki na Pradze)
A w ten weekend kolejny zjazd :))))))))))

pzdr :)))
Grzegorz Dziewulski


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-05-11 22:12:41

Temat: Re: Czy moge sobie pomoc?
Od: "jacob" <j...@f...net> szukaj wiadomości tego autora


n...@p...ninka.net wrote in message ...
>"jacob" <j...@f...net> writes:
>
>
>> By byc dobrym psychologiem nie starczy tylko nauka. Do tego trzeba miec
>> powolanie. trzeba kochac ludzi i chcec im pomoc w skomplikowanych
warunkach.
>
>Hm... a mnie sie zawsze wydawalo ze powolanie to trzeba miec do bycia
>ksiedzem, mnichem, spolecznikiem, nauczycielem.... ale psychologiem?
>
>Przeciez psychologia to _nauka_. Wiedza, praca, wiedza i oczywiscie
>talent jakis....w tym konkretnym kierunku ale nie powolanie.
>
A ja mysle, ze powolanie jest potrzebne psychologowi (lekarzowi,
pielegnarce) nie mniej niz nauczycielowi, bo inaczej mamy wlasnie takich
psychologow, jakich jedna uczestniczka tej grupy opisala: wysmiewaja swoich
pacjentow. Porady nie wynikajace z glebi serca, dobrych wynikow nie dadza.
Co prawda psychologia zalicza sie do nauk scislych ale w odroznieniu od
matematyki, ma sie do czynienia nie z martwymi cyframi lecz z zywymi ludzmi,
rozniacymi sie jeden od drugiego. Nie ma wiec jednolitych, scislych formul.
Do kazdego pacjenta trzeba stosowac inna formule, a to moze trafnie ocenic
taka osoba, ktorej instynkt to podpowie.
Nie kazdy potrafi byc dobrym psychologiem, a tylko dobry psycholog potrafi
ludziom pomoc.

jakub
>
>--
>Nina (Mazur) Miller
>n...@p...ninka.net
>http://pierdol.ninka.net/~ninka/
>http://supersonic.plukwa.net/~ninka/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-05-12 21:14:48

Temat: Odp: Czy moge sobie pomoc?
Od: "INTense" <i...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:m...@p...ninka.net...
> "jacob" <j...@f...net> writes:
>
>
> > By byc dobrym psychologiem nie starczy tylko nauka. Do tego trzeba miec
> > powolanie. trzeba kochac ludzi i chcec im pomoc w skomplikowanych
warunkach.
>
> Hm... a mnie sie zawsze wydawalo ze powolanie to trzeba miec do bycia
> ksiedzem, mnichem, spolecznikiem, nauczycielem.... ale psychologiem?
>
> Przeciez psychologia to _nauka_. Wiedza, praca, wiedza i oczywiscie
> talent jakis....w tym konkretnym kierunku ale nie powolanie.

Mnie się wydaje, że jednak trzeba. Weźmy np. takich nauczycieli, których
wiekszość - moim zdaniem - nie nadaje się do pracy z młodzieżą, tzn. ten
fakt tajemniczego "powołania" u nich raczej nie występuje. Ich praca jest po
prostu odbębnianiem pewnych czynności z często baaaardzo złym skutkiem wśród
podopiecznych. Chyba nikomu nie muszę tutaj przypominać np. szkoły
podstawowej - różnych absurdów!!! uświadamiania uczniom jakimi są zerami i
wyżywania się...
Psycholog, jako że wchodzi w psychikę człowieka, musi czynić to z pewną
delikatnością, umiejętnością i indywidualnym podejściem - musi czuć to coś,
że pomaga innym, że od niego wiele zależy.
A wyśmiewanie problemów pacjentów, to oznaka braku szacunku dla nich i
kompromitacja siebie jako specjalisty. Informatyk jak wyśmieje
lamerów-podopiecznych ;) , to nie tak źle, ale psycholog w żadnym wypadku!

Cóż, dużo tego, ale takie wnioski właśnie rodzą się w mej głowie... :)

Pozdr.

--
INTense
ICQ# 9702764


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Chora dusza, chore cialo
Jak okreslic orientacje seksualna?
Tylko dla przetrwania gatunku
Cos sie musi robic...
Odp: Co to normalność (było: czy jestem normalny)?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »