Strona główna Grupy pl.sci.psychologia E.coli. No to...

Grupy

Szukaj w grupach

 

E.coli. No to...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 380


« poprzedni wątek następny wątek »

81. Data: 2011-06-05 22:04:46

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Aicha <b...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-05 23:36, Ikselka pisze:

>> Powaznie da sie u was pic wode z kranu? Nasza (Wawa) nie jest smaczna, i
>> smierdzi. Kupujemy wiec zrodlana.
>
> Odkąd pamiętam, we Wrocku jedzie chlorem i lizolem. Za mojej pamięci
> możliwe było tylko robienie z niej kawy - a i to trudno było ją wypić...

Skoro moje dziecko, które jest wybitnie wrażliwe na różne "smrody", pije
ją i w herbacie, i jako rozcieńczalnik do soków, to chyba nie jest taka
tragiczna. Szczególnie, że podczas gotowania ulatnia się nie tylko para
wodna.
No a warszawskiej wody nie wspominam zbyt mile, to fakt...

--
Pozdrawiam - Aicha

http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


82. Data: 2011-06-05 22:08:34

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:39:24 +0200, Fragile napisał(a):

> Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:36:07 +0200, Ikselka napisał(a):
>
>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 20:27:48 +0200, Fragile napisał(a):
>>
>>> Dnia Sun, 05 Jun 2011 15:01:58 +0200, Aicha napisał(a):
>>>
>>>> W dniu 2011-06-05 12:08, Ikselka pisze:
>>>>
>>>>> ....przy czym ciekawe, czy zdeklarowani krytycy (moich) "teorii spiskowych"
>>>>> aby czynem dowieść mojej niesłuszności jedzą teraz ufnie i swobodnie
>>>>> sałatkę i inne surowizny 3-)
>>>>
>>>> Sałata (z ogrodu), ogórki (z opisem "polskie", ale innych nie było:D),
>>>> pomidory, papryka, limonki (bez opisu)... i woda z kranu pita nagminnie
>>>> na ciepło i na zimno (z tymiż limonkami).
>>>>
>>> Powaznie da sie u was pic wode z kranu? Nasza (Wawa) nie jest smaczna, i
>>> smierdzi. Kupujemy wiec zrodlana.
>>>
>>> Pozdrawiam,
>>
>> Odkąd pamiętam, we Wrocku jedzie chlorem i lizolem. Za mojej pamięci
>> możliwe było tylko robienie z niej kawy - a i to trudno było ją wypić...
>>
>> Dzięki Bog, w Kielcach woda jest świetna.
>>
> I tej wody to Ci zazdroszcze. W pozytywnym sensie, znaczy tak milo
> zazdroszcze :) Wody i zieleni za oknem :)
>

Łąki nadrzeczne u mnie w pełnym rozkwicie, mało kto je kosi. Jak u Bruna...

"Stanąwszy nogą na desce, rzuconej jak most przez kałużę, mógł więzień
podwórza w poziomej pozycji przecisnąć się przez szparę, która wypuszczała
go w nowy, przewiewny i rozległy świat. Był tam wielki, zdziczały stary
ogród. Wysokie grusze, rozłożyste jabłonie rosły tu z rzadka potężnymi
grupami, obsypane srebrnym szelestem, kipiącą siatką białawych połysków.
Bujna, zmieszana, nie koszona trawa pokrywała puszystym kożuchem falisty
teren. Były tam zwykłe, trawiaste źdźbła łąkowe z pierzastymi kitami
kłosów; były delikatne filigrany dzikich pietruszek i marchwi; pomarszczone
i szorstkie listki bluszczyków i ślepych pokrzyw, pachnące miętą; łykowate,
błyszczące babki, nakrapiane rdzą, wystrzelające kiśćmi grubej, czerwonej
kaszy. Wszystko to, splątane i puszyste, przepojone było łagodnym
powietrzem, podbite błękitnym wiatrem i napuszczone niebem. Gdy się leżało
w trawie, było się przykrytym całą błękitną geografią obłoków i płynących
kontynentów, oddychało się całą rozległą mapą niebios. Od tego obcowania z
powietrzem liście i pędy pokryły się delikatnymi włoskami, miękkim nalotem
puchu, szorstką szczeciną haczków, jak gdyby dla chwytania i zatrzymywania
przepływów tlenu. Ten nalot delikatny i białawy spokrewniał liście z
atmosferą, dawał im srebrzysty, szary połysk fal powietrznych, cienistych
zadumań między dwoma błyskami słońca. A jedna z tych roślin, żółta i pełna
mlecznego soku w bladych łodygach, nadęta powietrzem, pędziła ze swych
pustych pędów już samo powietrze, sam puch w kształcie pierzastych kul
mleczowych rozsypywanych przez powiew i wsiąkających bezgłośnie w błękitną
ciszę.

Ogród był rozległy i rozgałęziony kilku odnogami i miał różne strefy i
klimaty. W jednej stronie był otwarty, pełen mleka niebios i powietrza, i
tam podścielał niebu co najmiększą, najdelikatniejszą, najpuszystszą
zieleń. Ale w miarę jak opadał w głąb długiej odnogi i zanurzał się w cień
między tylną ścianę opuszczonej fabryki wody sodowej, wyraźnie pochmurniał,
stawał się opryskliwy i niedbały, zapuszczał się dziko i niechlujnie,
srożył się pokrzywami, zjeżał bodiakami, parszywiał chwastem wszelkim, aż w
samym końcu między ścianami, w szerokiej prostokątnej zatoce tracił wszelką
miarę i wpadał w szał. Tam to nie był już sad, tylko paroksyzm szaleństwa,
wybuch wściekłości, cyniczny bezwstyd i rozpusta. Tam, rozbestwione, dając
upust swej pasji, panoszyły się puste, zdziczałe kapusty łopuchów - ogromne
wiedźmy, rozdziewające się w biały dzień ze swych szerokich spódnic,
zrzucając je z siebie, spódnica za spódnicą, aż ich wzdęte, szelestne,
dziurawe łachmany oszalałymi płatami grzebały pod sobą kłótliwe to plemię
bękarcie. A żarłoczne spódnice puchły i rozpychały się, piętrzyły się jedne
na drugich, rozpierały i nakrywały wzajem, rosnąc razem wzdętą masą blach
listnych, aż pod niski okap stodoły."


--
XL
"Dzisiaj żyjemy w czasach, w których najgorsze występki są wpisane w prawa
człowieka." Roberto de Mattei

Prawda o GMO:
http://www.gmowpolsce.com.pl/custom/Lisowska%20J%20o
f%20Ecol%20and%20Health%202010.pdf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


83. Data: 2011-06-05 22:17:56

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 06 Jun 2011 00:04:46 +0200, Aicha napisał(a):

> W dniu 2011-06-05 23:36, Ikselka pisze:
>
>>> Powaznie da sie u was pic wode z kranu? Nasza (Wawa) nie jest smaczna, i
>>> smierdzi. Kupujemy wiec zrodlana.
>>
>> Odkąd pamiętam, we Wrocku jedzie chlorem i lizolem. Za mojej pamięci
>> możliwe było tylko robienie z niej kawy - a i to trudno było ją wypić...
>
> Skoro moje dziecko, które jest wybitnie wrażliwe na różne "smrody", pije
> ją i w herbacie, i jako rozcieńczalnik do soków, to chyba nie jest taka
> tragiczna. Szczególnie, że podczas gotowania ulatnia się nie tylko para
> wodna.

Może dzisiaj coś się zmieniło - kiedy bywałam we Wrocku częściej, nawet
gotowanie nie usuwało smrodu i paskudnego smaku.

> No a warszawskiej wody nie wspominam zbyt mile, to fakt...

Na szczęście można kupić wodę na herbatę. Dla mnie herbata to życie - bez
dobrej herbaty (czyli bez dobrej wody - bez niej nie ma dobrej herbaty) nie
funkcjonuję.


--
XL
"Dzisiaj żyjemy w czasach, w których najgorsze występki są wpisane w prawa
człowieka." Roberto de Mattei

Prawda o GMO:
http://www.gmowpolsce.com.pl/custom/Lisowska%20J%20o
f%20Ecol%20and%20Health%202010.pdf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


84. Data: 2011-06-05 22:39:59

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Fragile <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 6 Jun 2011 00:08:34 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:39:24 +0200, Fragile napisał(a):
>
>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:36:07 +0200, Ikselka napisał(a):
>>
>>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 20:27:48 +0200, Fragile napisał(a):
>>>
>>>> Dnia Sun, 05 Jun 2011 15:01:58 +0200, Aicha napisał(a):
>>>>
>>>>> W dniu 2011-06-05 12:08, Ikselka pisze:
>>>>>
>>>>>> ....przy czym ciekawe, czy zdeklarowani krytycy (moich) "teorii spiskowych"
>>>>>> aby czynem dowieść mojej niesłuszności jedzą teraz ufnie i swobodnie
>>>>>> sałatkę i inne surowizny 3-)
>>>>>
>>>>> Sałata (z ogrodu), ogórki (z opisem "polskie", ale innych nie było:D),
>>>>> pomidory, papryka, limonki (bez opisu)... i woda z kranu pita nagminnie
>>>>> na ciepło i na zimno (z tymiż limonkami).
>>>>>
>>>> Powaznie da sie u was pic wode z kranu? Nasza (Wawa) nie jest smaczna, i
>>>> smierdzi. Kupujemy wiec zrodlana.
>>>>
>>>> Pozdrawiam,
>>>
>>> Odkąd pamiętam, we Wrocku jedzie chlorem i lizolem. Za mojej pamięci
>>> możliwe było tylko robienie z niej kawy - a i to trudno było ją wypić...
>>>
>>> Dzięki Bog, w Kielcach woda jest świetna.
>>>
>> I tej wody to Ci zazdroszcze. W pozytywnym sensie, znaczy tak milo
>> zazdroszcze :) Wody i zieleni za oknem :)
>>
>
> Łąki nadrzeczne u mnie w pełnym rozkwicie, mało kto je kosi. Jak u Bruna...
>
> "Stanąwszy nogą na desce, rzuconej jak most przez kałużę, mógł więzień
> podwórza w poziomej pozycji przecisnąć się przez szparę, która wypuszczała
> go w nowy, przewiewny i rozległy świat. Był tam wielki, zdziczały stary
> ogród. Wysokie grusze, rozłożyste jabłonie rosły tu z rzadka potężnymi
> grupami, obsypane srebrnym szelestem, kipiącą siatką białawych połysków.
> Bujna, zmieszana, nie koszona trawa pokrywała puszystym kożuchem falisty
> teren. Były tam zwykłe, trawiaste źdźbła łąkowe z pierzastymi kitami
> kłosów; były delikatne filigrany dzikich pietruszek i marchwi; pomarszczone
> i szorstkie listki bluszczyków i ślepych pokrzyw, pachnące miętą; łykowate,
> błyszczące babki, nakrapiane rdzą, wystrzelające kiśćmi grubej, czerwonej
> kaszy. Wszystko to, splątane i puszyste, przepojone było łagodnym
> powietrzem, podbite błękitnym wiatrem i napuszczone niebem. Gdy się leżało
> w trawie, było się przykrytym całą błękitną geografią obłoków i płynących
> kontynentów, oddychało się całą rozległą mapą niebios. Od tego obcowania z
> powietrzem liście i pędy pokryły się delikatnymi włoskami, miękkim nalotem
> puchu, szorstką szczeciną haczków, jak gdyby dla chwytania i zatrzymywania
> przepływów tlenu. Ten nalot delikatny i białawy spokrewniał liście z
> atmosferą, dawał im srebrzysty, szary połysk fal powietrznych, cienistych
> zadumań między dwoma błyskami słońca. A jedna z tych roślin, żółta i pełna
> mlecznego soku w bladych łodygach, nadęta powietrzem, pędziła ze swych
> pustych pędów już samo powietrze, sam puch w kształcie pierzastych kul
> mleczowych rozsypywanych przez powiew i wsiąkających bezgłośnie w błękitną
> ciszę.
>
> Ogród był rozległy i rozgałęziony kilku odnogami i miał różne strefy i
> klimaty. W jednej stronie był otwarty, pełen mleka niebios i powietrza, i
> tam podścielał niebu co najmiększą, najdelikatniejszą, najpuszystszą
> zieleń. Ale w miarę jak opadał w głąb długiej odnogi i zanurzał się w cień
> między tylną ścianę opuszczonej fabryki wody sodowej, wyraźnie pochmurniał,
> stawał się opryskliwy i niedbały, zapuszczał się dziko i niechlujnie,
> srożył się pokrzywami, zjeżał bodiakami, parszywiał chwastem wszelkim, aż w
> samym końcu między ścianami, w szerokiej prostokątnej zatoce tracił wszelką
> miarę i wpadał w szał. Tam to nie był już sad, tylko paroksyzm szaleństwa,
> wybuch wściekłości, cyniczny bezwstyd i rozpusta. Tam, rozbestwione, dając
> upust swej pasji, panoszyły się puste, zdziczałe kapusty łopuchów - ogromne
> wiedźmy, rozdziewające się w biały dzień ze swych szerokich spódnic,
> zrzucając je z siebie, spódnica za spódnicą, aż ich wzdęte, szelestne,
> dziurawe łachmany oszalałymi płatami grzebały pod sobą kłótliwe to plemię
> bękarcie. A żarłoczne spódnice puchły i rozpychały się, piętrzyły się jedne
> na drugich, rozpierały i nakrywały wzajem, rosnąc razem wzdętą masą blach
> listnych, aż pod niski okap stodoły."
>
Ech... :)
Maly domek mi sie marzy... I chociaz kawalek ogrodka...
Tak lakne zieleni. I ciszy.
Moze w koncu znajdzie sie jakis kupiec na mieszkanie. Teraz jakis martwy
okres. Wakacje ludziom w glowie i takie tam :)

Pozdrawiam,
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


85. Data: 2011-06-05 22:58:52

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 6 Jun 2011 00:39:59 +0200, Fragile napisał(a):

> Ech... :)
> Maly domek mi sie marzy... I chociaz kawalek ogrodka...
> Tak lakne zieleni. I ciszy.
> Moze w koncu znajdzie sie jakis kupiec na mieszkanie. Teraz jakis martwy
> okres. Wakacje ludziom w glowie i takie tam :)

Zastanów się, na co się decydujesz, bo to wciąga - ja dziś, pomimo
niedzieli i gości w domu, nie wytrzymałam i późnym popołudniem, nie
doczekawszy się zelżenia upału, poszłam wreszcie posadzić 9 szt trzech
odmian dyń i 4 cukinie oraz kilka kęp bazylii z siewu, które mi wszystkie
zbytnio już wybujały w doniczkach aby choć chwilę dłużej czekać. Podlałam
konewką pod folią 100 pomidorów i 50 papryk (ciepłą wodą ze zbiornika -
zimna wprost z wodociągu im nie służy), a także świeżo wysadzoną rozsadę
kilkudziesięciu sałat (rzymska i lodowa) w warzywniku. Potem podlałam takąż
wodą moje (obecnie już TYLKO 15, he he, pół konewki wody na jedną donicę)
dużych drzew oleandrowych i drugie 15 pomniejszych, szereg (ok.10, w tym
wiciokrzew i dwie duże aukuby, wszystko w wielkich donicach) innych
donicowych na tarasie i wokoło - po czym dla odpoczynku poszłam się
pozachwycać kwitnącymi różanecznikami również im sporo wody podlewając. I
bylabym tak jeszcze łaziła uzależniona przy tej całej zielonej żywiźnie,
gdyby goście głodni nie zmusili mnie do zrobienia wreszcie kolacji...
:-D
--
XL
"Dzisiaj żyjemy w czasach, w których najgorsze występki są wpisane w prawa
człowieka." Roberto de Mattei

Prawda o GMO:
http://www.gmowpolsce.com.pl/custom/Lisowska%20J%20o
f%20Ecol%20and%20Health%202010.pdf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


86. Data: 2011-06-05 23:10:15

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: "Veronika" <veronika_veronika@spam_op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ejew8u9awn6k.1oeri8brkunp9.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 6 Jun 2011 00:08:34 +0200, Ikselka napisał(a):
>
>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:39:24 +0200, Fragile napisał(a):
>>
>>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:36:07 +0200, Ikselka napisał(a):
>>>
>>>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 20:27:48 +0200, Fragile napisał(a):
>>>>
>>>>> Dnia Sun, 05 Jun 2011 15:01:58 +0200, Aicha napisał(a):
>>>>>
>>>>>> W dniu 2011-06-05 12:08, Ikselka pisze:
>>>>>>
>>>>>>> ....przy czym ciekawe, czy zdeklarowani krytycy (moich) "teorii
>>>>>>> spiskowych"
>>>>>>> aby czynem dowieść mojej niesłuszności jedzą teraz ufnie i swobodnie
>>>>>>> sałatkę i inne surowizny 3-)
>>>>>>
>>>>>> Sałata (z ogrodu), ogórki (z opisem "polskie", ale innych nie
>>>>>> było:D),
>>>>>> pomidory, papryka, limonki (bez opisu)... i woda z kranu pita
>>>>>> nagminnie
>>>>>> na ciepło i na zimno (z tymiż limonkami).
>>>>>>
>>>>> Powaznie da sie u was pic wode z kranu? Nasza (Wawa) nie jest smaczna,
>>>>> i
>>>>> smierdzi. Kupujemy wiec zrodlana.
>>>>>
>>>>> Pozdrawiam,
>>>>
>>>> Odkąd pamiętam, we Wrocku jedzie chlorem i lizolem. Za mojej pamięci
>>>> możliwe było tylko robienie z niej kawy - a i to trudno było ją
>>>> wypić...
>>>>
>>>> Dzięki Bog, w Kielcach woda jest świetna.
>>>>
>>> I tej wody to Ci zazdroszcze. W pozytywnym sensie, znaczy tak milo
>>> zazdroszcze :) Wody i zieleni za oknem :)
>>>
>>
>> Łąki nadrzeczne u mnie w pełnym rozkwicie, mało kto je kosi. Jak u
>> Bruna...
>>
>> "Stanąwszy nogą na desce, rzuconej jak most przez kałużę, mógł więzień
>> podwórza w poziomej pozycji przecisnąć się przez szparę, która
>> wypuszczała
>> go w nowy, przewiewny i rozległy świat. Był tam wielki, zdziczały stary
>> ogród. Wysokie grusze, rozłożyste jabłonie rosły tu z rzadka potężnymi
>> grupami, obsypane srebrnym szelestem, kipiącą siatką białawych połysków.
>> Bujna, zmieszana, nie koszona trawa pokrywała puszystym kożuchem falisty
>> teren. Były tam zwykłe, trawiaste źdźbła łąkowe z pierzastymi kitami
>> kłosów; były delikatne filigrany dzikich pietruszek i marchwi;
>> pomarszczone
>> i szorstkie listki bluszczyków i ślepych pokrzyw, pachnące miętą;
>> łykowate,
>> błyszczące babki, nakrapiane rdzą, wystrzelające kiśćmi grubej, czerwonej
>> kaszy. Wszystko to, splątane i puszyste, przepojone było łagodnym
>> powietrzem, podbite błękitnym wiatrem i napuszczone niebem. Gdy się
>> leżało
>> w trawie, było się przykrytym całą błękitną geografią obłoków i płynących
>> kontynentów, oddychało się całą rozległą mapą niebios. Od tego obcowania
>> z
>> powietrzem liście i pędy pokryły się delikatnymi włoskami, miękkim
>> nalotem
>> puchu, szorstką szczeciną haczków, jak gdyby dla chwytania i
>> zatrzymywania
>> przepływów tlenu. Ten nalot delikatny i białawy spokrewniał liście z
>> atmosferą, dawał im srebrzysty, szary połysk fal powietrznych, cienistych
>> zadumań między dwoma błyskami słońca. A jedna z tych roślin, żółta i
>> pełna
>> mlecznego soku w bladych łodygach, nadęta powietrzem, pędziła ze swych
>> pustych pędów już samo powietrze, sam puch w kształcie pierzastych kul
>> mleczowych rozsypywanych przez powiew i wsiąkających bezgłośnie w
>> błękitną
>> ciszę.
>>
>> Ogród był rozległy i rozgałęziony kilku odnogami i miał różne strefy i
>> klimaty. W jednej stronie był otwarty, pełen mleka niebios i powietrza, i
>> tam podścielał niebu co najmiększą, najdelikatniejszą, najpuszystszą
>> zieleń. Ale w miarę jak opadał w głąb długiej odnogi i zanurzał się w
>> cień
>> między tylną ścianę opuszczonej fabryki wody sodowej, wyraźnie
>> pochmurniał,
>> stawał się opryskliwy i niedbały, zapuszczał się dziko i niechlujnie,
>> srożył się pokrzywami, zjeżał bodiakami, parszywiał chwastem wszelkim, aż
>> w
>> samym końcu między ścianami, w szerokiej prostokątnej zatoce tracił
>> wszelką
>> miarę i wpadał w szał. Tam to nie był już sad, tylko paroksyzm
>> szaleństwa,
>> wybuch wściekłości, cyniczny bezwstyd i rozpusta. Tam, rozbestwione,
>> dając
>> upust swej pasji, panoszyły się puste, zdziczałe kapusty łopuchów -
>> ogromne
>> wiedźmy, rozdziewające się w biały dzień ze swych szerokich spódnic,
>> zrzucając je z siebie, spódnica za spódnicą, aż ich wzdęte, szelestne,
>> dziurawe łachmany oszalałymi płatami grzebały pod sobą kłótliwe to plemię
>> bękarcie. A żarłoczne spódnice puchły i rozpychały się, piętrzyły się
>> jedne
>> na drugich, rozpierały i nakrywały wzajem, rosnąc razem wzdętą masą blach
>> listnych, aż pod niski okap stodoły."
>>
> Ech... :)
> Maly domek mi sie marzy... I chociaz kawalek ogrodka...
> Tak lakne zieleni. I ciszy.
> Moze w koncu znajdzie sie jakis kupiec na mieszkanie. Teraz jakis martwy
> okres. Wakacje ludziom w glowie i takie tam :)



Etam.
Też tak miałam.
A teraz mi się już ulewa od tej zieleni. I od ciszy.
Ja chcę do mojego malusieńkiego mieszkanka w samym środku głośnego miasta!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


87. Data: 2011-06-05 23:25:30

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 6 Jun 2011 01:10:15 +0200, Veronika napisał(a):

> Etam.
> Też tak miałam.
> A teraz mi się już ulewa od tej zieleni. I od ciszy.
> Ja chcę do mojego malusieńkiego mieszkanka w samym środku głośnego miasta!

"Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pięknie!
Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać,
kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Beskidy są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły
kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę
po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniałe! Jestem pewien, że
to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi
się tu podoba!
11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań . Nie mogę sobie wyobrazić, jak
ktoś może chcieć zabić coś tak wspaniałego, jak jeleń.. Mam nadzieję,
że wreszcie zacznie padać śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było
przykryte białą kołdra. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej.
Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy
drogę dojazdową. Zrobiliśmy sobie świetną bitwę śnieżną (wygrałem),
a potem przyjechał pług śnieżny, zasypał to co odśnieżyliśmy i
znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdową. Kocham Beskidy.
12 grudnia
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył
dowcip z drogą dojazdową.
Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną
drogę dojazdową nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie
wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny..
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Całe
dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, że pług śnieżny czeka
tuz za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurczybyk!!
25 grudnia
Wesołych Pieprzonych Świąt! Jeszcze więcej gównianego śniegu.
Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...
przysięgam - zabiję.
Nie rozumiem, dlaczego nie posypią drogi solą, żeby rozpuściła to gówno.
27 grudnia
Znowu to białe gówno spadło w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem
nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy
przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod
górą białego
gówna.
Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia pięć centymetrów tej nocy.
Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt pięć centymetrów
tego białego gówna. Teraz to nie odtaje nawet do lata. Pług śnieżny
ugrzązł w zaspie a ten cham przyszedł pożyczyć jeszcze ode mnie łopatę!
Powiedziałem mu, że sześć już połamałem kiedy odgarniałem to
gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozpierdoliłem o jego
zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić coś do
jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi piepszony jeleń i całkiem
go
rozbiłNarobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te piepszone
jelenie.
Że też myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał
od tej jebanej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem do miasta. Nie mogę sobie wyobrazić,
jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś
zadupiu w Beskidach."


:-D
--
XL
"Dzisiaj żyjemy w czasach, w których najgorsze występki są wpisane w prawa
człowieka." Roberto de Mattei

Prawda o GMO:
http://www.gmowpolsce.com.pl/custom/Lisowska%20J%20o
f%20Ecol%20and%20Health%202010.pdf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


88. Data: 2011-06-05 23:27:46

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 6 Jun 2011 01:25:30 +0200, Ikselka napisał(a):

> Dnia Mon, 6 Jun 2011 01:10:15 +0200, Veronika napisał(a):
>
>> Etam.
>> Też tak miałam.
>> A teraz mi się już ulewa od tej zieleni. I od ciszy.
>> Ja chcę do mojego malusieńkiego mieszkanka w samym środku głośnego miasta!
>
> "Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pięknie!
> Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać,
> kiedy pokryją się śniegiem.
> 14 października
> Beskidy są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły
> kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę
> po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniałe! Jestem pewien, że
> to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi
> się tu podoba!
> 11 listopada.
> Wkrótce zaczyna się sezon polowań . Nie mogę sobie wyobrazić, jak
> ktoś może chcieć zabić coś tak wspaniałego, jak jeleń.. Mam nadzieję,
> że wreszcie zacznie padać śnieg.
> 2 grudnia
> Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było
> przykryte białą kołdra. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej.
> Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy
> drogę dojazdową. Zrobiliśmy sobie świetną bitwę śnieżną (wygrałem),
> a potem przyjechał pług śnieżny, zasypał to co odśnieżyliśmy i
> znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdową. Kocham Beskidy.
> 12 grudnia
> Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył
> dowcip z drogą dojazdową.
> Po prostu kocham to miejsce.
> 19 grudnia
> Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną
> drogę dojazdową nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie
> wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny..
> 22 grudnia
> Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Całe
> dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, że pług śnieżny czeka
> tuz za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurczybyk!!
> 25 grudnia
> Wesołych Pieprzonych Świąt! Jeszcze więcej gównianego śniegu.
> Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...
> przysięgam - zabiję.
> Nie rozumiem, dlaczego nie posypią drogi solą, żeby rozpuściła to gówno.
> 27 grudnia
> Znowu to białe gówno spadło w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem
> nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy
> przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod
> górą białego
> gówna.
> Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia pięć centymetrów tej nocy.
> Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
> 28 grudnia
> Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt pięć centymetrów
> tego białego gówna. Teraz to nie odtaje nawet do lata. Pług śnieżny
> ugrzązł w zaspie a ten cham przyszedł pożyczyć jeszcze ode mnie łopatę!
> Powiedziałem mu, że sześć już połamałem kiedy odgarniałem to
> gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozpierdoliłem o jego
> zakuty łeb.
> 4 stycznia
> Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić coś do
> jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi piepszony jeleń i całkiem
> go
> rozbiłNarobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te piepszone
> jelenie.
> Że też myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
> 3 maja
> Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał
> od tej jebanej soli, którą posypują drogi.
> 18 maja
> Przeprowadziłem się z powrotem do miasta. Nie mogę sobie wyobrazić,
> jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś
> zadupiu w Beskidach."
>
>
> :-D

PS. Od 25 lat kocham odśnieżać moje 200 m drogi od domu do bramy :-)
--
XL
"Dzisiaj żyjemy w czasach, w których najgorsze występki są wpisane w prawa
człowieka." Roberto de Mattei

Prawda o GMO:
http://www.gmowpolsce.com.pl/custom/Lisowska%20J%20o
f%20Ecol%20and%20Health%202010.pdf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


89. Data: 2011-06-06 05:48:21

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Lebowski <lebowski@*****.net> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-06 01:10, Veronika pisze:
>
> Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:ejew8u9awn6k.1oeri8brkunp9.dlg@40tude.net...

>> Ech... :)
>> Maly domek mi sie marzy... I chociaz kawalek ogrodka...
>> Tak lakne zieleni. I ciszy.
>> Moze w koncu znajdzie sie jakis kupiec na mieszkanie. Teraz jakis martwy
>> okres. Wakacje ludziom w glowie i takie tam :)
>
> Etam.
> Też tak miałam.
> A teraz mi się już ulewa od tej zieleni. I od ciszy.
> Ja chcę do mojego malusieńkiego mieszkanka w samym środku głośnego miasta!

Ja jakis czas temu przeprowadzilem sie do mieszkania na cichym zielonym
osiedlu.
Praktycznie cale wnetrze zaprojektowala moja partnerka, lacznie z
instalacjami (oczywiscie polowe kontaktow mamy teraz w zabudowach, ale i
tak jeszcze sporo zostalo dostepnych).
Moze wydam sie niewdziecznikiem, bo mieszkanie mam teraz przestronne,
pastelowe, mebelki takie jak podobno chcialem - co do milimetra, ale
troche odpycha mnie to wszystko taka swoja sztucznoscia.
Bardziej lubilem swoj ciasny kat w pokoju w akademiku, niz jakikolwiek w
tym mieszkaniu.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


90. Data: 2011-06-06 06:33:03

Temat: Re: E.coli. No to...
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-06-06 07:48, Lebowski pisze:
>
> Ja jakis czas temu przeprowadzilem sie do mieszkania na cichym
> zielonym osiedlu.
> Praktycznie cale wnetrze zaprojektowala moja partnerka, lacznie z
> instalacjami (oczywiscie polowe kontaktow mamy teraz w zabudowach, ale
> i tak jeszcze sporo zostalo dostepnych).
> Moze wydam sie niewdziecznikiem, bo mieszkanie mam teraz przestronne,
> pastelowe, mebelki takie jak podobno chcialem - co do milimetra, ale
> troche odpycha mnie to wszystko taka swoja sztucznoscia.
> Bardziej lubilem swoj ciasny kat w pokoju w akademiku, niz jakikolwiek
> w tym mieszkaniu.

Trzeba było się zaangażować w jego aranżację.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 20 ... 30 ... 38


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Majster od tapet.
Re: Majster od tapet.
Re: Majster od tapet.
O nienawiści i tchórzostwie.
Dekadentom wszelkim.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »