| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-05-01 18:56:12
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Bacha <b...@p...onet.pl> napisał(a):
U człowieka przeciętnie inteligentnego energia ta rozproszona jest
> na wiele sfer osobniczej aktywności. U geniusza jak przypuszczam następuje
> koncentracja energii mentalnej w jednej lub czasem kilku sferach aktywności,
> upośledzając pozostałe. I tu następuje erupcja wysysająca ją z pozostałych
> sfer (dla owej erupcji nieistotnych). Można by chyba założyć istnienie prawa
> zachowania energii mentalnej w układzie osobniczym, na wzór fizycznej
> analogii.
Mozna, ale co z tego?
Geniusz na szybsze tempo i wyzsza trafnosc dokonywania wyboru.
Bo w definicji inteligencji( tej krotkiej) czego mnie osobiscie ewidentnie
brakuje to: zdolnosc przystosowywania sie do nowych warunkow za pomoca
SWIADOMEGO wyboru.
Czego ty sie, Bachy naczytalas, ze ci sie tak ciala niebieskie we
wszystkiminnym ulozyly? Ja tez czasami tak na to patrze - jestesmy w srodku
jakiegos tam atomu lub innego swinstwa i miotamy sie jak poparzeni, aby
wydzielic energie, dzieki ktorej ten atom miesza w jakims wyzszym (
wiekszym?) bycie - mozna go nazwac panembogiem, jesli kto chce ( ja chce). A
Adam i Ewa to byly chromosomy XY ( albo na odwrot, nigdfy tego nie
zapamietam!)
Kaska
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-05-01 18:58:18
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Bacha <b...@p...onet.pl> napisał(a):
> Miarą inteligencji może być, co najwyżej świadome i właściwe sterowanie
> własną aktywnością.
Ty jedna mnie rozumiesz:)
Wybor - oczywiscie,ze wlasnie wybor - no nie?( swiadomy, rzecz jasna)
Kaska
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-01 21:16:50
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"Bacha" news:b8rm92$83b$2@foka1.acn.pl...
> > a jaki wygląd odzwierciedla geniusz??
>
> Skupienie, powaga i ten inteligentny błysk w oku. Hihi.
> Lustra nie masz?
toś się Jetowi naraziła iskaczusiu ;)
ech i tak już cała Twoja - głaskiem można ze mnie skóre zedrzeć
i nie poczuję bólu ;)
ad rem
ale sugestia dotycząca korelacji pomiędzy wyglądem
a cechami umysłowymi (w tym psychika) nie jest przecież
pozbawiona sensu; od razu przypomina mi się post Sławka
news:b6rb8t$218$1@nemesis.news.tpi.pl...
w miarę łatwo uzasadnić kwestie tych powiązań kiedy uwzględniamy
wizerunek kreowany przez nas samych (ubiór, fryzura, gestykulacja,
postawa itd) który wpasowujemy w stereotyp postaci, której rolę
przyjeliśmy w życiu (zawód, pasja); łatwo też określamy na tej zasadzie
status społeczny, finansowy i edukacyjny; wiek, stan zdrowia itd
czemu więc nie inteligencję?
zważywszy, że inteligencja jest niezbędnym składnikiem rozwoju
człowieka (a rozwój pociąga za sobą dodatkowe profity) to możemy
zahipopotamować ;) że wygląd świadczący o dobrej kondycji
(fizycznej, finansowej, społecznej) jest prawdopodobnym potwierdzeniem
inteligencji :o)
a geniusz? podejrzewam, że ma w dupie kondycję ;)
a po Tobie widać żeś nie gupia ;)
Maniska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-01 22:35:55
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Mnie sie podoba.
Moze nieco rozbuchana i rozwichrzona, ale co tam.
A daloby sie z tego definicje operacyjna zrobic?
Pozdrawiam.
--
www.fotozielsko.prv.pl
Non Nobis Solum Sed Toti Mundo Nati
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-01 23:38:22
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Thu, 01 May 2003 20:58:18 +0200 "Katarzyna Makowska"
<p...@n...gazeta.pl> <b8rqoa$ea9$1@inews.gazeta.pl>:
> Bacha <b...@p...onet.pl> napisał(a):
>
>> Miarą inteligencji może być, co najwyżej świadome i właściwe sterowanie
>> własną aktywnością.
>
> Ty jedna mnie rozumiesz:)
> Wybor - oczywiscie,ze wlasnie wybor - no nie?( swiadomy, rzecz jasna)
> Kaska
Świadomy, ale już niekoniecznie racjonalny.;)
Pozdrawiam
Marek
--
Nie oszukujmy się. Wszyscy jesteśmy jak dzieci.:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-02 16:03:24
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"Bacha" w news:b8rfpv$gt0$1@foka.acn.pl...
/.../
> Dynamika wszystkiego, co wiąże się z inteligentną "absorbcją" informacji a
> dynamika późniejszego inteligentnego jej wykorzystania, to jednak nie to
> samo. Pisząc "pożądana jest najbardziej adekwatna do obfitości i szybkości
> strumienia informacji zdolność oceny, weryfikacji, segregacji i przechowywania"
> odnosiłam się przecież wyraźnie do "absorbcji".
No ale chyba nie zamierzasz ograniczać roli inteligencji wyłącznie do działań
związanych z błyskotliwością reakcji. Nie przeczę, że i do tego jest niezbędna
inteligencja (są na przykład takie obszry aktywności ludzkiej, że bez tej
sprawności człowiek przepada - na przykład wysoka polityka). Niemniej
nie trzeba daleko szukać - ot tutaj na grupie nie jesteśmy wcale zmuszani
do jej eksponowania. Zawsze możemy zamilknąć na dwa dni (na przykład
w celu przemyślenia informacji i własnej reakcji) zasłaniając się jakimś okresem
(stanem obniżonej sprawności;). Czy to przekreśla nasz potencjał?
Mam nadzieję, że nie :).
Zastanawiam się dlaczego mnie nie odpowiada na przykład kompletnie instytucja
czata, albo gadu-gadu.. Czy coś mam nie tak z inteligencją? Pewnie tak...
Nie jestem w stanie zaakceptować powierzchowności tamtych narzędzi komunikacji.
Natomiast zdecydowanie wolę to forum, jako miejsce gdzie przynajmniej
potencjalnie istnieje szansa na rozmowy przemyśłane, z dystansu, a więc w moim
odczuciu o wiele bardziej wartościowe, gdzie właśnie inteligencja a nie błyskotliwość
mają znaczenie podstawowe.
> > Zastanawiam się, /.../ Osobnik może być bardzo
> > sprawny psychicznie (inteligentny) ale nigdy nie osiągnie błyskotliwości
> > geniuszu w rozwiązywaniu określonych problemów. I na odwrót -
> > osobnik genialny w odniesieniu do pewnych selektywnych dziedzin
> > aktywności, może być nieprzeciętnie zagubiony w innych sferach, nie
> > sprawiających kłopotu "przeciętnym". ...
> Widzę to nieco inaczej. Celem czytelności wywodu przyjmę za Spearmanem
> określenie inteligencji jako "energii mentalnej" (w celach przekazu
> jedynie). U człowieka przeciętnie inteligentnego energia ta rozproszona jest
> na wiele sfer osobniczej aktywności. U geniusza jak przypuszczam następuje
> koncentracja energii mentalnej w jednej lub czasem kilku sferach aktywności,
> upośledzając pozostałe. I tu następuje erupcja wysysająca ją z pozostałych
> sfer (dla owej erupcji nieistotnych). Można by chyba założyć istnienie prawa
> zachowania energii mentalnej w układzie osobniczym, na wzór fizycznej
> analogii.
Bardzo ładnie!! Jest to dokładnie wyrażenie tego co sam pisałem wyżej - tyle że
nie sięgałem do mądrych książek ;)).
Widzę to dokładnie jako określony i nie nieograniczony potencjał, którym nalezy
gospodarować tak jak gotówką - którym w zasadzie gospodaruje się nieswiadomie
i od urodzenia kierując własne losy w tę lub inną stronę.
> Potwierdzeniem tego stanowiska jest jak mniemam fakt, że ktoś jest sprawny w
> matematyce, fizyce, bądź w jednym i drugim mając przy tym trudności jeżeli
> chodzi np. o muzykę, a ktoś inny odwrotnie. Jeden jest typowym przyrodnikiem
> a inny np. humanistą itp. itd.
Tak jest. I dotyczy to również geniuszy.
Stąd chyba można wysnuć wniosek, że jest to zaprogramowana przez naturę
elastyczność doprowadzająca do ogromnego zróżnicowania zasobności
w inteligencję każdego osobnika z osobna ;)).
Świat wypełniony tylko takimi samymi inteligentami lub też takimi samymi
super ciałami niebieskimi - byłby chyba już trupem ;)).
> Pozdrówka. Bacha. ;)
pozdrawiam
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-02 16:20:56
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"mania" w news:b8s2sh$f1b$1@nemesis.news.tpi.pl...
/.../
> > Skupienie, powaga i ten inteligentny błysk w oku. Hihi.
> > Lustra nie masz?
>
> toś się Jetowi naraziła iskaczusiu ;)
> ech i tak już cała Twoja - głaskiem można ze mnie skóre zedrzeć
> i nie poczuję bólu ;)
Wniosek stąd widzę, że lustrzanie - kopkiem można sprawić Ci ból
ogromny, i nie pomoże pokazywanie w tym samym czasie jakiejś radosnej
mordki... :((˝˝˝ˇ. No to jesteś nieodporna.
Taka nieodporność cechuje depresyjnych i ile wiem...
Ale z drugiej strony mam nadzieję, że głaski dają się kumulować
w podełeczkach i są konsumowane na bieżąco w miarę potrzeb
i ku wzmacnianiu. Może więc i z tym bólem to przesada?
> zważywszy, że inteligencja jest niezbędnym składnikiem rozwoju
> człowieka (a rozwój pociąga za sobą dodatkowe profity) to możemy
> zahipopotamować ;) że wygląd świadczący o dobrej kondycji
> (fizycznej, finansowej, społecznej) jest prawdopodobnym potwierdzeniem
> inteligencji :o)
... niemniej odniesionej do ścisle określonych warunków bytowania, które
wszak nie są jednakowe dla wszystkich. Ktoś kto jest mistrzem szachowym
we swojej wsi, jadąc do stolycy trafia na wielu "mistrzów" równych sobie.
Ktoś "inteligentny" we własnej gminie (a o tym może świadczyć utworzenie
własnej grupy politycznej - partii wygrywającej w wyborach i wchodzącej
do parlamentu), na innym forum może okazać się bucem nie do zniesienia.
Ktoś kto jest otrzaskany w kraju - w Europie i na świecie może się czuć
zagubiony i być wstydem dla patriotów.
W podanym przez Ciebie przykładzie urody potwierdzającej jakiś status
inteligencji, może się okazać, że urodziwe stworzenie po wytrzaskaniu
przez bywalców świata może zacząć brzydnąć w oczach...
Wielką siłą jest własne przekonanie co do własnych walorów - bez względu
na oceny świata. Co oczywiście nie znaczy, że oceny te warto ignorować ;)).
> a geniusz? podejrzewam, że ma w dupie kondycję ;)
>
> a po Tobie widać żeś nie gupia ;)
>
> Maniska
:))
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-02 20:28:43
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Bacha, na ten piękny, wiosenny czas, zaserwowała dosyć smakowity,
choć ciężkostrawny temat...
Postanowiłem włączyć się w tym miejscu, bo widzę wreszcie jakieś
konkrety, punkty zaczepienia. Zatem się czepiam. ;-)
> [........] Celem czytelności wywodu przyjmę za Spearmanem
> określenie inteligencji jako "energii mentalnej" (w celach przekazu
> jedynie). U człowieka przeciętnie inteligentnego energia ta rozproszona
> jest na wiele sfer osobniczej aktywności. U geniusza jak przypuszczam
> następuje koncentracja energii mentalnej w jednej lub czasem kilku
> sferach aktywności, upośledzając pozostałe. I tu następuje erupcja
> wysysająca ją z pozostałych sfer (dla owej erupcji nieistotnych).
> Można by chyba założyć istnienie prawa zachowania energii mentalnej
> w układzie osobniczym, na wzór fizycznej analogii.
Nie podoba mi się przyrównanie inteligencji do energii. Energia to
"substancja" niekiedy wyjątkowo mało ruchliwa. Energia jest w naciągniętej
sprężynie albo w baniaczku z benzyną. Mówi się na przykład, że do
naszych mieszkań dociera energia elektryczna, ale może ona docierać
powoli, albo szybko. O tempie dostarczania tej energii mówi MOC,
czyli ilość energii przypadająca na jednostkę czasu. I to właśnie moc
jest wartością charakteryzującą dynamikę procesów, w których jedna
postać energii zostaje zamieniona w inną.
Zdecydowanie zatem wolę przyrównywać inteligencję do mocy.
Nieprzypadkowo zresztą mówi się o mocy obliczeniowej (lub mocy
przetwarzania) w przypadku komputerów, nie widzę zatem przeszkód,
aby nie używać podobnego pojęcia w odniesieniu do ludzkiego mózgu.
W pierwszym przybliżeniu zatem: wysoka inteligencja to wysoka moc
przetwarzania. Ale to jeszcze nie geniusz.
W związku z powyższym nie bardzo da się zaadaptować wspomnianego
przez Ciebie prawa zachowania energii do procesów umysłowych. Zamiast
"koncentracji energii mentalnej" w określonych sferach aktywności lepiej
mówić o koncentrowaniu na tych sferach dostępnej mocy przetwarzania
mózgu. Wyjdzie prawie na to samo, ale moim zdaniem nieco bardziej
sensownie. W końcu tej mocy można używać w różnym stopniu - od
leniwego bujania w obłokach aż do skrajnie wytężonej pracy umysłowej
(a prawo zachowania energii sugeruje jakiś constans, przynajmniej
w najbardziej znanej jego wykładni). Podobnie w samochodzie - można
lekko wcisnąć pedał gazu, a można go wdepnąć "do dechy". W tym
wypadku również nie ma mowy o sterowaniu energią, tylko "mniej więcej"
mocą silnika (innymi słowy - sterowaniu szybkością przepływu energii).
Zanim rozpędzę się z dalszym wywodem, od razu podkreślę, że źródłem
myśli czy świadomości jest wyłącznie działanie sieci neuronów wchodzących
w skład ludzkiego mózgu. Będę na tyle bezczelny, że nie dodam "moim
zdaniem". Nie odkryjemy zatem w mózgu nic ponad miliardy miliardów
impulsów elektrycznych przeskakujących między synapsami.Odrzucam
wszelkie niesprawdzalne mity w rodzaju duszy nieśmiertelnej, jakiejś
aury, tajemniczego pola psi-fi-meta-pita-fizycznego. Kto twierdzi inaczej,
z tym będę się potykał konno lub pieszo, bronią białą, czarną, kolorową
czy palną.
Bardzo zasadne wydaje się przypuszczenie, że moc przetwarzania mózgu
(przynajmniej w najbardziej interesującym nas aspekcie jego aktywności)
zależy od ilości neuronów w korze mózgowej - zatem od rozmiarów
czaszki (mniej) oraz stopnia pofałdowania powierzchni mózgu (bardziej).
Nie ma tutaj kolosalnych różnic między poszczególnymi osobnikami
analizowanego gatunku zwierzątek, ale jakieś bez wątpienia są. To
kolejny przyczynek do krytyki koncepcji "prawa zachowania energii
mentalnej".
Operowanie jednowymiarową kategorią "mocy przetwarzania" to oczywiście
rozpaczliwie mało do ogarnięcia bogactwa przejawów ludzkiej aktywności
umysłowej. Na dzisiaj dołożę więc drugi parametr, również ogólnej natury,
ale moim zdaniem o wyjątkowo kapitalnym znaczeniu dla moich dalszych
spekulacji w temacie "geniuszu".
Mam tutaj na myśli coś w rodzaju rozległości (czy głębokości) połączeń
sieci neuronowej. Tą samą ilość neuronów można połączyć bardziej lokalnie
lub bardziej globalnie. W pierwszym wypadku jest stosunkowo niewiele
połączeń długodystansowych i dużo krótkodystansowych, w drugim
odwrotnie. Od razu zaznaczam, że jest to baaaardzo duży skrót myślowy,
którego dogłębna analiza doprowadziłaby nas do... rozstroju nerwowego.
Musimy tutaj chwilowo poprzestać na naszej niewątpliwie rozwiniętej
intuicji. ;-)
Dla uproszczenia dalszej dyskusji nazwijmy pierwszy typ umysłu (ten
z przewagą krótkodystansowych połączeń) jako "skupiony", a drugi
"rozproszony". Jeśli czytałaś jakąś inną mądrą książkę, w której ktoś już
zaproponował stosowną i rozsądną terminologię, chętnie się z nią zapoznam.
Miałem na myśli inne pary słów, ale za wszelką cenę chciałem uniknąć
konotacji wartościujących (głęboki - płytki? rozległy - wąski?).
Przejdę od razu do konkretów. Przy tej samej mocy umysł "rozproszony"
spokojnie, choć niezbyt szybko, radzi sobie z nieskomplikowanymi
informacjami. Coraz trudniejsze, coraz bardziej złożone przekazy
analizuje oczywiście w coraz dłuższym czasie. Nad bardzo trudnymi
zagadnieniami może siedzieć bardzo długo, jednak w końcu i z nimi
się rozprawia.
Umysł "skupiony" te same, najprostsze informacje analizuje znacznie
zręczniej i szybciej od "rozproszonego". Jednak coraz trudniejsze
zagadnienia sprawiają mu coraz więcej kłopotów, a czas poświęcony
na ich rozpracowanie nieproporcjonalnie się wydłuża. Powyżej
określonego stopnia trudności umysł "skupiony" męczy się znacznie
dłużej od "rozproszonego", aż dochodzi do określonego pułapu,
powyżej którego nie jest w stanie rozwiązać żadnego zadania, nawet
dysponując dowolnie długim czasem. Właśnie w klasie najtrudniejszych
zadań i problemów umysł "rozproszony" pokazuje swoją miażdżącą
przewagę nad "skupionym". Warto zauważyć, że typowe testy na
inteligencję składają się z dużej ilości stosunkowo prostych zadań,
rozwiązywanych na czas. Nietrudno zauważyć, jaki typ umysłu
preferują rzeczone testy - i jak jego wyjątkowo istotną właściwość
ignorują.
Porównałbym omawianą cechę umysłu do skrzyni biegu
w samochodzie. Dysponując jednakową mocą silnika, lecz
zmieniając przełożenie uzyskujemy różne wyniki. Na jedynce
osiągamy niewielką prędkość, ale dysponujemy sporą siłą,
pozwalającą ruszyć pod strome wzniesienie lub pociągnąć
maluchem jakiegoś minivana. Na czwórce osiągamy duże
prędkości, ale byle górka znacząco ją ogranicza, aż przy
określonej stromości i długim podjeździe samochód najzwyczajniej
w świecie zatrzyma się, nie mając "siły" pokonać tego wzniesienia.
Może w takim razie warto mówić o "przełożeniu umysłu"?
Z tym, że rodzimy się z określonym, wrzuconym biegiem,
zaspawanym "na amen".
Zgodzę się zatem w pewnej kwestii z Allem, który napisał trochę
więcej, ale zacytuję nieduży fragment:
> Przytakując generalnie, wskażę na aspekt dynamiki powyższych procesów.
> Tak mi się bowiem skojarzyło z faktem, iż podobno "pośpiech dobry jest
> przy łapaniu ... jako to było... aha! - insektów", natomiast w twórczej
> pracy (choćby Einsteina) raczej nie ma znaczenia ...
Z zaproponowanej tutaj przeze mnie koncepcji wynika mnóstwo rzeczy.
Pierwsza z brzegu - nie można z góry przewidzieć, który typ umysłu jest
lepszy, skuteczniejszy w codziennym życiu (zatem który będzie promowany
przez dobór naturalny). Nie zawsze sprawdza się szybkość myślenia, jak i nie
zawsze jego poprawność za wszelką cenę (znasz powiedzenie: "dobra
decyzja to szybka decyzja?"). Niestety, nie da się jednym przełącznikiem
zmienić "w locie" typu umysłu (przerzucić wajchą biegu) - mamy po prostu
absolutnie na sztywno zdefiniowany hardware - oczywiście genetycznie!
Tym razem nie zgadzam się ze zdaniem Alla, chociaż bez wątpienia na
sprawność umysłu w dorosłym życiu wielki wpływ mają pacholęce lata,
lecz bardziej w sensie wykorzystania dostępnego danemu osobnikowi
potencjału genetycznego niż zupełnie arbitralnego kształtowania jego
zdolności umysłowych. Jednak sporo można wytrenować nawet
w późniejszych latach, poznając różne sztuczki-kruczki ułatwiające
radzenie sobie z masą szczegółowych klas problemów. W ten sposób
prawdopodobnie zacierają się trochę różnice między różnymi typami
umysłów.
Mamy więc dwa parametry, których kombinacje skrajnych wartości
reprezentują wierzchołki czworokąta opisującego różne możliwe
stany pośrednie (w tym obszarze mieszczą się wszyscy zdrowi na
umyśle ludzie). Te wierzchołki to następujące umysły:
- skupiony, o małej mocy (dotyczy człowieka, który myśli szybko, ale głupio,
a najczęściej nie chce mu się myśleć, bo go to szybko męczy),
- rozproszony, o małej mocy (człowiek mądry, choć niezbyt bystry, lubi
sobie podumać),
- skupiony, o dużej mocy (człowiek wyjątkowo inteligentny, błyskotliwy,
w mig radzi sobie z większością problemów, ale trudne, złożone
zagadnienia nużą go i męczą),
- rozproszony, o dużej mocy (myśliciel, geniusz).
Na tym ostatnim typie chciałbym się dłużej zatrzymać. Zgaduję, że ten
przypadek wielu z nas bardzo fascynuje.
Z geniuszem jest tak: dużo większą trudność niż przeciętnemu człowiekowi
sprawia mu przyswajanie wiedzy od innych ludzi (książek, nauczycieli). Niełatwo
wkomponować mu w jego "rozległe struktury mentalne" przemyślenia innych
osób (również innych geniuszy), natomiast całkiem łatwo przychodzi mu
wygenerowanie tej wiedzy od podstaw, wykoncypowanie jej we własnym
zakresie - "wprost z oryginału". Zatem w szkole geniusz - do określonego
poziomu lub w pewnych dziedzinach (polegających bardziej na
rozumowaniu niż zapamiętywaniu) będzie odnosił sukcesy, natomiast
w innych dziedzinach lub powyżej określonego poziomu tych "rozumowych"
przedmiotów może okazać się rozczarowująco kiepskim uczniem.
W następnych latach bywa z nim tak, jak na przykład z Feynmanem
(cytuję cytat):
<< Feynman wciąż nie czytał bieżącej literatury naukowej i kpił
z doktorantów, którzy zaczynali pracę nad zadanym problemem w
normalny sposób - od sprawdzenia, co już zostało zrobione. >>
[J. Gleick, "Geniusz", str. 325]
Geniusz, postawiony przed najprostszymi problemami dnia codziennego,
chcąc nie chcąc uruchamia rozległe obszary swojego mózgu. W porównaniu
z "normalnym" człowiekiem bywa, że traci na rozwiązanie tych problemów
dwa, trzy albo pięć razy więcej czasu. Ponieważ ma wyjątkowo rozległe
skojarzenia, bardzo łatwo się rozprasza - zaczynając jedną rzecz potrafi
ją zarzucić i zająć inną. Jednym słowem bywa roztargniony, aż do
granic śmieszności. Dziwak, po prostu dziwak!
Geniusz myśli dłużej niż przeciętny człowiek nad prostymi zagadnieniami.
Podejrzewam jednak, że dotyczy to przede wszystkim klasy problemów,
z którymi spotyka się po raz pierwszy w życiu. Gdy pojawiają się
one rutynowo, taki człowiek stopniowo nabiera wprawy - i może
po jakimś czasie być znacznie efektywniejszy od innych, całkiem bystrych
umysłów. Gdyby życie było rutynowe, geniusz nawet w trywialnych
zadaniach wygrywałby z "bystrzakami", ale - jak napisała ulubiona
poetka tej grupy - "zrodziliśmy się bez wprawy i umrzemy bez rutyny".
Geniusz często przegrywa w rywalizacji z innymi ludźmi na polu
zachowań społecznych - rywalizacji o "pozycję w stadzie", stołki,
zaszczyty. W tej dziedzinie nie trzeba za bardzo główkować, tylko
odpowiednio "ustawiać" i zręcznie reagować na szybko zmieniającą
się sytuację (oraz używać tak zwanej inteligencji emocjonalnej, ale
o niej wolałbym pogadać przy innej okazji). Z drugiej strony -
poniewczasie - geniusz bez najmniejszych problemów rozszyfrowuje
mechanizmy takich zachowań. Frustracja wynikająca ze skądinąd
słusznego przekonania o własnej wyjątkowości skonfrontowanego
z fatalną pozycją w społeczeństwie skutkuje jego "outsajderowstwem"
i zajadłym wyszydzaniem psich i małpich sztuczek, iskania się, warczenia
i tym podobnych, skądinąd bardzo rozpowszechnionych (wśród
najbardziej naczelnych z naczelnych) zachowań. Tylko spektakularny,
merytoryczny sukces, o który w jego przypadku nie tak znowu trudno,
pozwala naprawić wspomnianą, wyjątkową krzywdę dziejową.
Przez resztę ubranych szympansów geniusz jest od tej chwili
traktowany na wyjątkowych zasadach, bez wymuszania typowych,
stadnych zachowań czy "dworskich ceremonii".
Można by tak jeszcze długo nawijać o geniuszach. Zauważyłem
tak całkiem na marginesie, że na pozór bez większego wysiłku
generują oni wielgachne posty na grupach dyskusyjnych, zatem
nie chcąc się narazić na niesłuszne podejrzenia zaraz będę kończył.
Ale nie mógłbym nie wspomnieć po raz kolejny o mojej ulubionej,
ewolucyjnej perspektywie. Proszę zauważyć, że w dawnych, dobrych
czasach było raczej trudno o tak zwany merytoryczny sukces, z wielu
zresztą przyczyn (co może zrobić genialny kmiotek w zapadłej wsi?).
Zatem zbytnie przegięcie parametru mózgu w kierunku "rozproszenia"
przynosiło głównie negatywne skutki, zmniejszające szanse delikwenta
na sukces reprodukcyjny. Z kolei moc przetwarzania umysłu
ograniczały inne czynniki (zwiększanie objętości mózgu powodowało
większe ryzyko śmierci matki i noworodka, a chyba bardziej już nie
można pofałdować kory mózgowej, której powierzchnia - jak się ku
mojemu zaskoczeniu okazało - przekracza dwa metry kwadratowe!).
Dlatego nie ma się co dziwić, że ludzie od dawna osiągnęli określony
próg mądrości i bystrości - i być może dopiero następne wieki
przyniosą w tym względzie jakiś znaczący postęp - choćby przez
manipulowanie w genach.
Skoro jesteśmy przy genach, przytoczę całkiem świeżą informację,
która mnie bardzo zafrapowała. Odkryto u myszy gen, którego
modyfikacja powoduje pofałdowanie kory mózgowej ich maluśkiego
mózgu. Założę się, że u człowieka jest podobnie - za pofałdowanie
mózgu odpowiada jeden czy kilka genów. Tak samo ani chybi jest
z "rozproszeniem" - jeden czy kilka genów wpływa na określoną
dysocjację (rozkład) połączeń krótko- i długodystansowych między
neuronami.
I jeszcze jedna dygresja. Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. ;-)
Wiadomo w takim razie, czego szukać w mózgach geniuszy.
Wystarczy w porównywalnych obszarach mózgu dokonać
statystycznej analizy drzewek dendrytowych (uwaga - komunikat
specjalny dla geniuszy: chodzi o te wypustki wyrastające z każdego
neuronu). Nie ma potrzeby rozdłubać miliardów neuronów, wystarczy
pod mikroskop wziąć dosłownie kilkaset komórek. Jeśli mam
rację, rozkłady w przypadku geniusza i osobnika przeciętnego
w zauważalny sposób będą się różniły. Być może niedokładnie
tak, jak to wyżej zasugerowałem, niemniej zalecam wspomniany
kierunek badań. Czy jest na sali jakiś neurobiolog? ;-)
Brzmi to wszystko w sumie niewiarygodnie prosto, ale
poczekajmy cierpliwie. Za rok, za dwa czy pięć lat usłyszymy
sensacyjną informację: "Tajemnica geniuszu ludzkiego została
rozszyfrowana!".
Coby nie było aż tak beznadziejnie prosto, dodam chociaż kilka
zdań. Do pełni rozkwitu geniusz potrzebuje określonej motywacji,
na którą on sam - wolicjonalnie - ma znikomy wpływ. Powinien
charakteryzować się wewnętrznym "ogniem", jakimś niepokojem
zmuszającym do nieustającego zmagania się z zagadkami bytu
czy Wszechświata. Ta motywacja nie ma zaś nic wspólnego
ze statystycznym rozkładem długości dendrytów. Ale o tym
będzie w następnym odcinku. ;-)
> [...] Potwierdzeniem tego stanowiska jest jak mniemam fakt, że ktoś jest
> sprawny w matematyce, fizyce, bądź w jednym i drugim mając przy
> tym trudności jeżeli chodzi np. o muzykę, a ktoś inny odwrotnie.
> Jeden jest typowym przyrodnikiem a inny np. humanistą itp. itd.
Tutaj dobrym przypadkiem do analizy jest Leonardo da Vinci, człowiek
wszechstronnie uzdolniony we wszystkich dziedzinach nauki i sztuki. ;-)
Mówiąc poważniej - rozróżnienie na umysł przyrodniczy (ścisły)
i humanistyczny (luźny), a także na męski i kobiecy, wreszcie ta
dziwaczna inteligencja emocjonalna nie dają mi spokoju. Przyjdzie
czas, że nad tymi wszystkimi aspektami myślenia spróbuję się tutaj
poznęcać - o ile ktoś wcześniej nie zamieści satysfakcjonującej
mnie wykładni.
Pozdrawiam. wszelkie umysły - o najróżniejszych mocach i wszelakich
przełożeniach (skupieniu czy rozproszeniu).
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-02 20:31:21
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"Katarzyna Makowska" napisała:
> Geniusz na szybsze tempo i wyzsza trafnosc dokonywania wyboru.
O ile zechcesz zapoznać się z moim rozumieniem geniuszu (tuż obok,
pod/nad postem Bachy) i o ile jakimś cudem przyznasz mi rację, to
zgodzisz się, że powyższe zdanie nie jest wcale oczywiste. Geniusz
pod presją czasu może popełniać fatalne pomyłki (jednocześnie uzyskiwać
gorsze wyniki od całkiem przeciętnych ludzi) - bo w końcu nie zawsze
w życiu jest wystarczająco dużo czasu na stosowny namysł. Poza
tym geniusz w naukach ścisłych może kiepsko radzić sobie na przykład
z rozpoznawaniem emocji - i mając nawet dowolnie dużo czasu do
namysłu też pregrywać z "genialnymi inaczej".
Pozdrawiam.
--
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-02 22:27:43
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"Slawek" w news:b8ukeb$ekl$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
Póki co Sławku, gratuluję zdolności koncentracji. To pierwszy Twój
post tutaj mający powyżej 250 linii, który czyta się jak pasjonujący
kryminał ;))... Ty tę książkę kiedyś napiszesz - bez wątpienia.
Ale nie spiesz się!!
;))
Nie czuję potrzeby by polemizować z Tobą, nie tylko w tym temacie.
Intryguje mnie jednak jedno. Wiem, że jesteś mocno osadzony
w zagadnieniach ewolucji. Czy jako dodatek do powyższego,
mógłbyś rozwinąć tezę iż
> rodzimy się z określonym, wrzuconym biegiem, zaspawanym "na amen".
?
Sugeruje ona iż zdolność do tworzenia określonego rodzaju połączeń sieci
neuronowej jest zdeterminowana genetycznie, co zresztą mówisz wprost
> mamy po prostu
> absolutnie na sztywno zdefiniowany hardware - oczywiście genetycznie!
O ile wiem, a jest to wiedza poważnie amatorska, rodzimy się z określoną
ilością neuronów będących w stanie luźno związanym, a wszelkie sieci
na jakich opiera się praca tego komputera biologicznego (BCPU), są
tworzone potem, w każdym stadium rozwoju bądź tez upadku umysłu.
Mimo wszystko więc, nie bardzo mi odpowiada koncepcja niemodyfikowalnego
hardware'u. Weźmy sam fakt zdolności tegoż, do ewolucji wyczynianych na
skutek urazów mechanicznych o charakterze nieniszczącym zbytnio. Następuje
wówczas samorzutne przemodelowywanie struktur i funkcji obszarów,
zmierzające do zastąpienia uszkodzonych części innymi i w konsekwencji
dalszego sprawnego funkcjonowania całości. Tak więc nie możesz odmówić
mózgowi jego zdolności do adaptacji. Być może diabeł tkwi w definicji
hardware - software i nakreśleniu granicy jaka da się tu wyłuskać.
W moim rozumieniu hardwerem są nie tyle struktury neuronowe,
synapsy czy dendryty, a raczej jakieś cząstki bardziej elementarne.
To, że synapsy można sobie uszkodzić jest rzeczą wiadomą. Można także
doprowadzić do katastrofalnego uszczuplenia ilości neuronów i nie jest
to związane z genetyką. Wystarczy na przykład dobrze i długo pić...;)).
A skoro tak, no to czy rozwój potencjału mózgu (mocy) ograniczony jedynie
do hardware'u może mieć tylko jeden kierunek? W dół?
Czy tylko software jest odpowiedzialny za ewentualne przeformowania
hardware umysłu ku górze? Ku lepszym parametrom? Software świadomy
czy nieświadomy?
Temat jest rzeczywiście pasjonujący, tym bardziej, że samo przebywanie
w pobliżu potencjalnego geniusza jest co najmniej nobilitujące ;))...
/.../
> Pozdrawiam. wszelkie umysły - o najróżniejszych mocach i wszelakich
> przełożeniach (skupieniu czy rozproszeniu).
>
> --
> Sławek
pozdrawiam skromnie
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |