| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-05-16 11:01:54
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceOn Mon, 16 May 2005 12:12:50 +0200, Stranger wrote in
<news:d69rib$l0f$1@inews.gazeta.pl>:
[Wycięłam tekst też ważny, ale zauważę tylko to:]
>> Czy uważasz żonę za osobę "rodzinną", marzącą o rodzinie z rozległymi
>> powiązaniami czy raczej woli związki w małych grupach (sama, ona z Tobą,
>> ona z koleżanką)?
>
> Dość trudne pytanie. Raczej jest domownikiem, nie zależy jej na
> przypominaniu o sobie odległym częściom rodziny. Myślę że trudno to
> ocenić jednoznacznie. Z ludźmi ze swojej rodziny ( tymi, z którymi
> dobrze się czujemy ) utrzymuje stały kontakt. Jej rodzice są bardzo w
> porządku.
Czy żona nie ma problemów z odczuwaniem / wyrażaniem serdeczności i
czułości? Czy była wychowywana przez opiekunkę / sąsiadkę / matkę, która
nie okazywała jej zbyt wiele czułości? Czy łatwiej jej być czułą dla
dziecka niż np. dla Ciebie? Czy ma serdeczne przyjaciółki? Czy ma wyraźnie
zaznaczoną sferę "nie wchodź", "nie dotykaj" wokół swojej osoby?
>> Czy Twoja żona wierzy w sprawiedliwość wymierzaną indywidualnie? Czy lubi
>> się odpłacać?
>
> Z tym też nie do końca jest tak jasno. Teoretycznie jak ktoś zrobi jej
> przykrość, albo świństwo to widzę, że ma ochotę się odpłacić. Ale tak
> naprawdę jest osobą wrażliwą i subtelną, więc zawsze kończy się na
> słowach i łzach.
Kończy się - pozornie?
Potrafi zrobić awanturę i po bólu czy dusi w sobie i przy sposobności
wyrzuca zaszłości? Czy często narzeka, czy robi docinki? Czy przeważają u
niej negatywne komentarze (ogólnie)? Powtórzę - to są retoryczne pytania,
nie namawiam Cię do opowiadania obcym ludziom o Twoich obserwacjach nt.
żony.
> Już jako młodzik przez ładnych parę lat pośredniczyłem w
> bezkompromisowym starciu brata z ojcem. Teraz jestem w identycznym
> położeniu, tylko zawodnicy się zmienili.
Dobra uwaga.
Nie jesteś nieco zdominowany? Łatwo ustępujesz, rezygnujesz z własnego
zdania, jesteś spolegliwy? Głównie żona decyduje o kształcie Waszego życia
(rozrywki, znajomi, czas wolny, zakupy)? Być może cenisz żonę za
spostrzegawczość i wnikliwość, ale z kolei jej dążenie do subiektywnie
widzianej prawidłowości może stawiać Cię pod ścianą rozliczeń. Załatwianie
spraw "kimś" zamiast samodzielnie sugeruje jakieś pokrętne podejście
(czemu?).
elgar
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2005-05-16 12:06:08
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceUżytkownik "Stranger" <n...@N...pl> napisał w wiadomości
news:d69nmv$ga$1@inews.gazeta.pl...
Wyglada na to ze zona jest ciagle urazona...
Odgrzewa kotlet zeby doprowadzic do owartego starcia.
Troche mi tu cos nie gra: jesli zona byla nie mile widziana, to
musialo dojsc do wojny, bo Ty musiales sie opowiedziec za nią,
argumentujac rodzicom zeby nie obrazali dziwczyny
(niewazne na razie kto mam racje).
Wtedy musialo dojsc do wojny. To jak to jest ze teraz sie jednak
kontaktujecie? Jesli nie bylo przeprosin i serdecznego pogodzenia sie
(bylo?) to znaczy ze konflikt trwa i zona go kontunuuje.
A jesli nie bylo wojny to jak tolerowales zarzuty na zone?
Czy jest troche uzasadnione to ze zona byla niemile widziana?
Pozdrawiam,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 12:30:00
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceDuch napisał(a):
> Wyglada na to ze zona jest ciagle urazona...
> Odgrzewa kotlet zeby doprowadzic do owartego starcia.
No tak to wygląda. Ale mniejsza o powód. Nie widzę szans tego zmienić.
> Troche mi tu cos nie gra: jesli zona byla nie mile widziana, to
> musialo dojsc do wojny, bo Ty musiales sie opowiedziec za nią,
> argumentujac rodzicom zeby nie obrazali dziwczyny
> (niewazne na razie kto mam racje).
> Wtedy musialo dojsc do wojny. To jak to jest ze teraz sie jednak
> kontaktujecie? Jesli nie bylo przeprosin i serdecznego pogodzenia sie
> (bylo?) to znaczy ze konflikt trwa i zona go kontunuuje.
> A jesli nie bylo wojny to jak tolerowales zarzuty na zone?
Otóż to wojny nigdy nie doszło. Ja nie mieszkałem już z nimi gdy
poznałem swoją obecną żonę. Oświadczyłem im tylko, że zakładam rodzinę,
czy im się to podoba czy nie. Po tym fakcie, stwierdzili że dalsza walka
nie ma sensu i próbowali się pogodzić ze stanem rzeczy. Przeprosin nigdy
oficjalnych nie było, bo nikt się do niczego twarzą w twarz nie
przyznawał. Zresztą niechęć moich rodziców nigdy nie przybrała formy
słownego apelu do mojej wówczas narzeczonej o to by się odczepiła.
Zawsze była tylko wyrażana w rozmowach ze mną. Oficjalnie nikt nigdy jej
nie potepił. Tyle, że to dziś nie ma już żadnego znaczenia. Stało się i
koniec. Od tamtej pory moje kontakty z rodziną są sporadyczne i
kurtuazyjne, choć wiem że oni tak jak ja boleją nad takim stanem.
> Czy jest troche uzasadnione to ze zona byla niemile widziana?
Z mojego punktu widzenia nie.
--
pzd
Stranger
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 15:04:03
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceStranger wrote:
> Już wielokrotnie planowałem przestać w ogóle kontaktować
> się z rodzicami, tylko po to by jej ułatwić życie, ale znów
> paradoksalnie ona się na to nie godzi. Poradźcie coś, bo już naprawdę
> boję się podnosić słuchawkę telefonu ;) Zmotywujcie, powiedzcie, że
> trzeba i koniec ;)
Trzeba i koniec. Na poparcie mam słowa Biblii
"Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się
ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" Rdz 2:24
Tak więc przestańcie się kontaktować z rodzicami i z głowy.
Istnieje duża szansa, że czas zrobi wtedy swoje.
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 16:15:02
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceUżytkownik "dekaton" <a...@w...to@mesa.eu.org> napisał w wiadomości
news:d6acp7$1j4n$1@news2.ipartners.pl...
> Trzeba i koniec. Na poparcie mam słowa Biblii
> "Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się
> ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" Rdz 2:24
>
> Tak więc przestańcie się kontaktować z rodzicami i z głowy.
> Istnieje duża szansa, że czas zrobi wtedy swoje.
Jak już tak dosłownie interpretujesz to opuszczenie, to może rozwiń w jaki
sposób dosłownie staną się jednym ciałem.
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 17:31:41
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceStranger w news:d69nmv$ga$1@inews.gazeta.pl:
> Aha, rozwiązania w stylu "dogadajcie się", albo "niech Twoja żona
> pogodzi się z Twoimi rodzicami" itp, nie wchodzą w grę. Są na tej
> ziemi żywioły, których pogodzić się nie da ;)
Wydaje mi się, że nie powinieneś niczego zmieniać. Prawdopodobnie Twoja
żona jest delikatną osobą, która została mocno przez nich zraniona; nie
może wybaczyć, skoro nie ma skruchy, a tylko lekkie kładzenie po sobie
uszu, być może też Twoi rodzice na wybaczenie nie zasługują.
Twoja żona ma z tym duży problem, czuje się winna, że przez nią
odsuwasz się od rodziny. Powinieneś ją wspierać, żeby nigdy nie miała
wątpliwości, że jesteś po jej stronie. Nawet jeśli wyolbrzymia, jej ból
jest prawdziwy, pomyśl sobie, że to choroba - przecież ją to naprawdę w
środku dręczy - i bądź delikatny. Nieprawda, że powinna sama "załatwić"
tę sprawę, bo tego się załatwić nie da. Zerwanie kontaktów z rodziną -
w ostateczności tak, w przypadku otwartego konfliktu, a jeśli do
takiego nie dojdzie - bądź dzielny i wytrzymuj stan obecny.
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 18:28:16
Temat: Re: Małżonek <-> RodzicePrzemysław Dębski w news:d69ouo$6rg$1@inews.gazeta.pl:
> Poprostu, Twoja żona chce aby jej stosunek do Twoich rodziców był
> równiez Twoim problemem. Niemniej jednak, jest to jej problem. Z
> doświadczenia wiem, że człowiek postawiony przed koniecznością
> rozwiązania własnych problemów i bez możliwości zwalenia ich na kogoś
> - doskonale daje sobie z nimi radę. Jesli np. w związku jedna strona
> jest zazdrosna, a druga strona z "awantur" nic sobie nie robi, nie
> tłumaczy się z "zarzutów" tylko konsekwentnie odpowiada "mylisz się"
> - bez uzasadniania. To zazdrośnik/ica jest poprostu zmuszona do
> samodzielnego pozbycia się własnych uprzedzeń - gdyż zauważa, że
> jej/jego własna postawa bije tylko i wyłącznie w nią/niego. Tak się
> buduje zaufanie ... aczkolwiek czasami kończy się to rozwodem :))))
Przykład cokolwiek nieadekwatny - nie chodzi tutaj o jej uprzedzenia,
tylko o razy, które otrzymywała, i zdaje się nadal otrzymuje.
A ludzie nie mają jednakowych progów bólu.
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 18:49:25
Temat: Re: Małżonek <-> RodzicePrzemysław Dębski w news:d69ouo$6rg$1@inews.gazeta.pl:
>
> Poprostu, Twoja żona chce aby jej stosunek do Twoich rodziców był
> równiez Twoim problemem. Niemniej jednak, jest to jej problem. Z
> doświadczenia wiem, że człowiek postawiony przed koniecznością
> rozwiązania własnych problemów i bez możliwości zwalenia ich na kogoś
> - doskonale daje sobie z nimi radę. Jesli np. w związku jedna strona
> jest zazdrosna, a druga strona z "awantur" nic sobie nie robi, nie
> tłumaczy się z "zarzutów" tylko konsekwentnie odpowiada "mylisz się"
> - bez uzasadniania. To zazdrośnik/ica jest poprostu zmuszona do
> samodzielnego pozbycia się własnych uprzedzeń - gdyż zauważa, że
> jej/jego własna postawa bije tylko i wyłącznie w nią/niego. Tak się
> buduje zaufanie ... aczkolwiek czasami kończy się to rozwodem :))))
A w sposób, jaki opisałeś,
to się oswaja zwierzątka, a nie buduje zaufanie.
Zaufania zazwyczaj wystarczy nie niszczyć :)
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 19:07:17
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceUżytkownik "Natek" <n...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d6aoo0$918$1@news.onet.pl...
> Przykład cokolwiek nieadekwatny - nie chodzi tutaj o jej uprzedzenia,
> tylko o razy, które otrzymywała, i zdaje się nadal otrzymuje.
> A ludzie nie mają jednakowych progów bólu.
Utrzymywanie sporadycznych kontaktów z rodzicami przez jej męża to dla niej
razy ? No wybacz. Przecież, z tego co rozumiem, problem polega na tym, że
ona próbuje doszukiwać się w tych kontaktach czegoś, czego nie ma w
rzeczywistości, jakichś knowań przeciwko ich małżeństwu czy czegoś w tym
stylu ... i zdaje się robi to mocno na siłę, bez jakichkolwiek przesłanek.
Sama sobie te razy wymierza. I teraz. Mi chodzi o to, aby przestała. A z
tego co rozumiem, Ty proponujesz by jej bacik zabrać. Jakoś to do mnie nie
za bardzo przemawia, bo w miejsce bacika może sobie jakiś inny pejczyk
znaleźć w przyszłości :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-16 19:11:07
Temat: Re: Małżonek <-> RodzicePrzemysław Dębski w news:d6ar2m$741$1@inews.gazeta.pl:
> Utrzymywanie sporadycznych kontaktów z rodzicami przez jej męża to
> dla niej razy ? No wybacz. Przecież, z tego co rozumiem, problem
> polega na tym, że ona próbuje doszukiwać się w tych kontaktach
> czegoś, czego nie ma w rzeczywistości, jakichś knowań przeciwko ich
> małżeństwu czy czegoś w tym stylu ... i zdaje się robi to mocno na
> siłę, bez jakichkolwiek przesłanek. Sama sobie te razy wymierza. I
> teraz. Mi chodzi o to, aby przestała. A z tego co rozumiem, Ty
> proponujesz by jej bacik zabrać. Jakoś to do mnie nie za bardzo
> przemawia, bo w miejsce bacika może sobie jakiś inny pejczyk znaleźć
> w przyszłości :)
Nie ma w rzeczywistości? A co Twoim zdaniem oznacza
stwierdzenie Strangera, że rodzice "nagrabili sobie"
w przeszłości a nadal "nie są całkiem w porządku"?
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |