Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Stranger <n...@N...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Małżonek <-> Rodzice
Date: Mon, 16 May 2005 14:30:00 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 33
Message-ID: <d6a3ji$6ru$1@inews.gazeta.pl>
References: <d69nmv$ga$1@inews.gazeta.pl> <d6a2q1$43b$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: ul242.internetdsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1116246450 7038 80.55.141.242 (16 May 2005 12:27:30 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 16 May 2005 12:27:30 +0000 (UTC)
In-Reply-To: <d6a2q1$43b$1@nemesis.news.tpi.pl>
X-Accept-Language: pl, en-us, en
X-User: pslocins
User-Agent: Mozilla Thunderbird 1.0.2 (Windows/20050317)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:320453
Ukryj nagłówki
Duch napisał(a):
> Wyglada na to ze zona jest ciagle urazona...
> Odgrzewa kotlet zeby doprowadzic do owartego starcia.
No tak to wygląda. Ale mniejsza o powód. Nie widzę szans tego zmienić.
> Troche mi tu cos nie gra: jesli zona byla nie mile widziana, to
> musialo dojsc do wojny, bo Ty musiales sie opowiedziec za nią,
> argumentujac rodzicom zeby nie obrazali dziwczyny
> (niewazne na razie kto mam racje).
> Wtedy musialo dojsc do wojny. To jak to jest ze teraz sie jednak
> kontaktujecie? Jesli nie bylo przeprosin i serdecznego pogodzenia sie
> (bylo?) to znaczy ze konflikt trwa i zona go kontunuuje.
> A jesli nie bylo wojny to jak tolerowales zarzuty na zone?
Otóż to wojny nigdy nie doszło. Ja nie mieszkałem już z nimi gdy
poznałem swoją obecną żonę. Oświadczyłem im tylko, że zakładam rodzinę,
czy im się to podoba czy nie. Po tym fakcie, stwierdzili że dalsza walka
nie ma sensu i próbowali się pogodzić ze stanem rzeczy. Przeprosin nigdy
oficjalnych nie było, bo nikt się do niczego twarzą w twarz nie
przyznawał. Zresztą niechęć moich rodziców nigdy nie przybrała formy
słownego apelu do mojej wówczas narzeczonej o to by się odczepiła.
Zawsze była tylko wyrażana w rozmowach ze mną. Oficjalnie nikt nigdy jej
nie potepił. Tyle, że to dziś nie ma już żadnego znaczenia. Stało się i
koniec. Od tamtej pory moje kontakty z rodziną są sporadyczne i
kurtuazyjne, choć wiem że oni tak jak ja boleją nad takim stanem.
> Czy jest troche uzasadnione to ze zona byla niemile widziana?
Z mojego punktu widzenia nie.
--
pzd
Stranger
|