| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-05-17 10:28:48
Temat: Re: Małżonek <-> Rodzice
Użytkownik "Stranger" <n...@N...pl> napisał w wiadomości
news:d6a3ji$6ru$1@inews.gazeta.pl..
> Przeprosin nigdy
> oficjalnych nie było, bo nikt się do niczego twarzą w twarz nie
> przyznawał. Zresztą niechęć moich rodziców nigdy nie przybrała formy
> słownego apelu do mojej wówczas narzeczonej o to by się odczepiła.
> Zawsze była tylko wyrażana w rozmowach ze mną. Oficjalnie nikt nigdy jej
> nie potepił. Tyle, że to dziś nie ma już żadnego znaczenia. Stało się i
> koniec. Od tamtej pory moje kontakty z rodziną są sporadyczne i
> kurtuazyjne, choć wiem że oni tak jak ja boleją nad takim stanem
Skoro oficjalnego konfliktu nie było, to kto spowodował ten nieoficjalny.
Będziesz kiedyś teściem i zobaczysz jak to jest fajnie gdy każde
Twoje słowo jest obrócone przeciwko Tobie
Dzwonisz często to jesteś wścibski, nie dzwonisz tzn.
nie interesujesz się
Wszystko można / jak się chce/ opatrznie zrozumieć
Teściowa
>
> --
> pzd
> Stranger
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2005-05-17 12:26:21
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceJola napisał(a):
> Skoro oficjalnego konfliktu nie było, to kto spowodował ten nieoficjalny.
> Będziesz kiedyś teściem i zobaczysz jak to jest fajnie gdy każde
> Twoje słowo jest obrócone przeciwko Tobie
> Dzwonisz często to jesteś wścibski, nie dzwonisz tzn.
> nie interesujesz się
> Wszystko można / jak się chce/ opatrznie zrozumieć
No i wszystko się zgadza! Przypuszczam, że moi rodzice czują się
dokładnie w ten sam sposób, mało tego, winą za taki stan rzeczy
obarczają moją małżonkę, bo są przekonani, że to właśnie ona każde ich
słowo odpowiednio mi interpretuje. Bezwiednie dają jej to do zrozumienia
na wiele sposobów, ona to odczuwa i kółko się zamyka. Tu właśnie pies
jest pogrzebany.
Kto spowodował konflikt? Trochę moi rodzice prezentując takie a nie inne
podejście do mojej życiowej partnerki, a trochę ja nie potrafiąc zdusić
konfliktu w zalążku. Jestem i byłem chyba zbyt szczery w stosunku do
swojej żony zawsze mówiąc jej słowo w słowo co i kiedy powiedział ktoś z
moich rodziców. Ale co zrobić, jeśli ona ewidentnie tego ode mnie wymagała?
Nie zrozumcie mnie źle, bo mam wrażenie, że niektórzy z Waz uważają, że
próbuję na kogoś zgonić winę. Nic bardziej mylnego! Problem jest i za
jego istnienie winę po trochu ponosi każda ze stron, ale to nie ma
znaczenia. Teraz najważniejsze dla mnie jest żebym mógł prowadzić
spokojne życie z żoną przy boku, która nie stresuje się telefonami od
moich rodziców i trzęsie po każdym spotkaniu z nimi. I wiem, że jestem
jedynym, który może tu coś zrobić.
--
pzd
Stranger
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 13:11:09
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceUżytkownik "Stranger" <n...@N...pl> napisał w wiadomości
news:d6cnok$k3r$1@inews.gazeta.pl...
> Nie zrozumcie mnie źle, bo mam wrażenie, że niektórzy z Waz uważają, że
> próbuję na kogoś zgonić winę. Nic bardziej mylnego!
Wedlug mnie - Twoja wina jest najmniejsza jesli nie zadna.
Moze gdybys wybral sobie inna zone... zart!! zart!! ;)
"
No i wszystko się zgadza! Przypuszczam, że moi rodzice czują się
dokładnie w ten sam sposób, mało tego, winą za taki stan rzeczy
obarczają moją małżonkę, bo są przekonani, że to właśnie ona każde ich
słowo odpowiednio mi interpretuje. Bezwiednie dają jej to do zrozumienia
na wiele sposobów, ona to odczuwa i kółko się zamyka. Tu właśnie pies
jest pogrzebany.
"
Czyli jak w zyciu, nic niezwyklego.
Jeden czesto niechcacy drugiemu nacisnie na odcisk,
ten *sie broni*, co jest odbierane przez drugiego jako atak i tak w kółko i
coraz mocniej :/
Pozdrawiam,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 14:03:12
Temat: Re: Małżonek <-> Rodzice"Stranger" <n...@N...pl> wrote in message
news:d69nmv$ga$1@inews.gazeta.pl...
> Mam pewien problem. Stary jak instytucja małżeńska. Z różnych
względów (
> nie będących tematem tej dyskusji ;) ) moja ukochana żona nie za
dobrze
> znosi moich rodziców.
(...)
Musisz sobie odpowiedziec na pytanie, czy jestes w stanie spelnic
zachcianke zony, by poprawic jej humor, czy tez postawic sprawe
jasno. Jakos nie wyobrazam sobie sytuacji zatajania kontaktow z
wlasnymi rodzicami, chocby nie wiem jak byli znienawidzeni przez
kogos innego. W sytuacji, gdy sa daleko, nie sa namolni i nie
stanowia realnego zagrozenia dla zwiazku, a Ty i oni zalujecie, ze
ograniczenie Waszych kontaktow jest wynikiem nacisku z, jakby nie
bylo, zewnatrz - uwazam, ze wystarczy poprowadzenie jasno
zdefiniowanej linii demarkacyjnej (ale gwarantujacej zonie komfort i
bezdyskusyjna ochrone przed np. kolejnymi docinkami - w koncu jestes
jej mezem !) i poinformowanie obu stron sporu o swojej decyzji.
Tlumaczenie sie w tym przypadku jest robieniem z siebie winnego.
Zona twierdzeniem, ze jestes przeciagany na jakas "strone",
komunikuje Ci, ze Ci nie ufa, ewentualnie, ze nie postepujesz tak
jakby chciala. W pierwszym przypadku nie masz czystego sumienia
(moze jednak za duzo tolerujesz u swoich rodzicow ?), a w drugim -
coz, wtedy musisz zajac jasne stanowisko, ewentualnie pogodzic sie z
tym co jest, podlozyc i czekac, az po "rozwiazaniu" tego problemu
zona znajdzie inny i tak juz bedzie caly czas.
pozdrawiam
e.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 17:10:46
Temat: Re: Małżonek <-> RodzicePrzemysław Dębski w news:d6bvdr$g6e$1@inews.gazeta.pl:
> Wyjaśnij mi, po kiego on ma traktować żonę
> niczym zgniłe jajko ?
Nie "po co", tylko "dlaczego".
Dlatego, że ona ma głęboką ranę - nieistotne,
czy ma prawo ją mieć czy nie.
Możesz sobie przyjąć, że to wada fabryczna :)
> Co to rozwiązuje ?
Łagodzi ból. Czasem nic więcej się nie da zrobić.
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 17:29:59
Temat: Re: Małżonek <-> RodzicePrzemysław Dębski w news:d6bvs7$h9j$1@inews.gazeta.pl:
> Problem w tym, że przeważnie jest tak, że osoba zazdrosna czuje się
> "postawiona", podczas gdy ta druga strona nawet nie zdaje sobie z
> tego faktu sprawy.
Kombinujesz :) Mówiłeś o kimś, kto ma METODĘ na zazdrośnika.
Istotą tej metody jest "postawienie" czyli tutaj: brak tłumaczenia się.
> Ot głupia rozmowa z "byłą" przez telefon, może się
> skończyć awanturą :) I co ? Zerwać wszelkie kontakty z "niewygodnymi"
> dla hrabianki znajomymi, żeby broń boże nie nadwerężyć takiego "tfu
> zaufania" ? :)
Ja proponuję zerwać z hrabianką, skoro się nie potrafi z nią rozmawiać
:)
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 17:59:50
Temat: Re: Małżonek <-> RodziceStranger w news:d6cbh3$a04$1@inews.gazeta.pl:
> Ja nigdy nie mówiłem, że ona sama ma załatwić tę sprawę.
Wiem, chodziło mi o tutejsze niektóre porady.
>Ja wiem, że
> odpowiedzialność za to cąży na mnie. Ale ja nie potrafię nabluzgać
> rodziców i nawytykać im błędów, których ja nie widzę. Te które widzę,
> wytykam bezlitośnie. A co do mojej dzielności, to ja się o siebie nie
> martwię. Już zdążyłem się uodpornić na tę sytuację, nawet na łzy
> swojej mamy. Martwię się natomiast o moją żonę, która sprawia
> wrażenie, że długo już takiej sytuacji tolerować nie zdoła.
Polecam długie cierpliwe rozmowy (Twoje z żoną) na ten temat, nie
unikaj, nie bój się jej smutku. Być może samo wypowiadanie i
analizowanie tych jej żalów pomoże jej trochę się od nich uwolnić.
Niech się wygada i wypłacze jak najwięcej i jak najczęściej - Tobie,
skoro czujesz się na siłach, by jej pomagać.
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 18:52:19
Temat: Re: Małżonek <-> Rodzice
Użytkownik "Natek" <n...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d6d8im$mus$1@news.onet.pl...
>> Wyjaśnij mi, po kiego on ma traktować żonę
>> niczym zgniłe jajko ?
>
> Nie "po co", tylko "dlaczego".
> Dlatego, że ona ma głęboką ranę - nieistotne,
> czy ma prawo ją mieć czy nie.
> Możesz sobie przyjąć, że to wada fabryczna :)
Dodbra, dobra cwaniaro. Próbujesz postawić mnie w roli potwora atakującego
tę biedną, niwinną i zranioną istotkę - który z założenia ma awersję do
kobiet i manifestuje ją przy każdej okazji, a więc i tym razem.
Niestety dla Twojej teori, uważam że jesli żona S będzie zdeterminowana aby
problem rozwiazać, to jest jak najbardziej w stanie to zrobić .... i nadal
uwazam, ze problem jest tylko i wyłącznie po jej stronie (nie wina -
problem). A wszelkie jak to nazywasz "łagodzenie bólu" poprzez traktowanie
jej jak zgniłe jajko uwazam po pierwsze za brak szacunku dla niej, po drugie
uważam, ze jest to działanie na jej szkodę oraz na szkodę ich małżeństwa.
>> Co to rozwiązuje ?
>
> Łagodzi ból. Czasem nic więcej się nie da zrobić.
Kiedyś mój szef kazał mi coś wydrukować. Powiedziałem mu że się nie da.
Poszedł do siebie i wydrukował, gdy spytałem się jak to zrobił - to mi
odpowiedział, że nie wiedział iż się nie da i dlatego wydrukował.
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
P.S.
Babo !! :))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 18:56:43
Temat: Re: Małżonek <-> Rodzice
Użytkownik "Natek" <n...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d6d9mn$35d$1@news.onet.pl...
> Kombinujesz :) Mówiłeś o kimś, kto ma METODĘ na zazdrośnika.
> Istotą tej metody jest "postawienie" czyli tutaj: brak tłumaczenia się.
OK. Nie to miałem na myśli ... ale oczywiście masz rację :P )
> Ja proponuję zerwać z hrabianką, skoro się nie potrafi z nią rozmawiać
> :)
Tym razem przyznam Ci rację bez przekąsu :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-05-17 19:23:22
Temat: Re: Małżonek <-> RodzicePrzemysław Dębski w news:d6defd$k87$1@inews.gazeta.pl:
> Dodbra, dobra cwaniaro. Próbujesz postawić mnie w roli potwora
> atakującego tę biedną, niwinną i zranioną istotkę - który z założenia
> ma awersję do kobiet i manifestuje ją przy każdej okazji, a więc i
> tym razem.
Mówisz o swoim skrzywieniu? W tej kwestii doprawdy niczego
nie muszę "próbować" :P
> Niestety dla Twojej teori, uważam że jesli żona S będzie
> zdeterminowana aby problem rozwiazać, to jest jak najbardziej w
> stanie to zrobić .... i nadal uwazam, ze problem jest tylko i
> wyłącznie po jej stronie (nie wina - problem). A wszelkie jak to
> nazywasz "łagodzenie bólu" poprzez traktowanie jej jak zgniłe jajko
> uwazam po pierwsze za brak szacunku dla niej, po drugie uważam, ze
> jest to działanie na jej szkodę oraz na szkodę ich małżeństwa.
Twoja propozycja działań "determinujących" - ręce w kieszenie
i głowa w drugą stronę - jest absurdalna.
Porównanie też bezsensowne - zgniłe jajko się wyrzuca a nie traktuje.
> Kiedyś mój szef kazał mi coś wydrukować. Powiedziałem mu że się nie
> da. Poszedł do siebie i wydrukował, gdy spytałem się jak to zrobił -
> to mi odpowiedział, że nie wiedział iż się nie da i dlatego
> wydrukował.
Nieprawdopodobne!
Ale nie każdą usterkę da się naprawić młotkiem.
> Babo !! :))
Ucz się :P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |